Spode łba. Nasz ulubiony cień.

bosman_plama dnia 22 października, 2013 o 8:37    62 

Oczywiście, mogłem odrobinę przesadzić z tą liczbą mnogą, sam znam ludzi, którzy nie należą do jego wielbicieli. Niemniej wysokość nakładów komiksów oraz sumy zarabiane przez kolejne filmy i gry sugerują, że nie jestem sam. A nawet, że należę do całkiem sporej grupy tych, którzy od pierwszego wejrzenia polubili ów cień unoszący się nad naszym wyobrażeniem superbohaterów – Batmana.

Kolejna gra o przygodach Mrocznego Rycerza lada moment podejmie starania, by znów zwalić nas z nóg. Wątpię, by udało jej się zrobić na nas równie mocne wrażenie, jak pierwsza odsłona serii – tam wszystko było nowe, niezwykłe. Sequele rzadko potrafią przeskoczyć pierwowzory. W przypadku komiksów jednak ta sztuka się udawała.

Uwaga, poniżej mogą się pojawić spoilery kilku dość już starych, komiksów o Batmanie.

batman-mignola1Tekst zilustruję moimi ulubionymi Batmanami. Na początek Batman z komiksu Mignoli. Pochodzi z jednego z alternatywnych światów (takie światy to jedna z przyczyn potęgi serii DC), w których Batman walczy w steampunkowo-lovecraftowskich klimatach.

Batman, równocześnie młodszy i starszy kuzyn Supermana (narodził się kilka lat później od Człowieka ze Stali, ale w przeciwieństwie do niego podlega prawom natury, w wyniku czego możemy czasem zobaczyć jak siwowłosy Bruce Wayne staje na drodze zawsze młodego przybysza z Kryptonu) nie zawsze był tym posępnym twardzielem z chrypką, jakiego znamy dzisiaj. Początkowo to po prostu jeden z detektywów, tyle, że w gaciach naciągniętych na rajtuzy i w masce. Podobnie jak Superman bywał ciepłokluchowaty, a to, co zrobiły z nim pierwsze seriale telewizyjne wygląda z dzisiejszej perspektywy jak spełnienie mokrych snów Jokera. Osobiście udaję, że tamtych czasów nie ma. Tym bardziej, że przy całej swojej prostocie, Batman nie posiadał jeszcze własnego kodeksu i np. zdarzało mu się zabijać przeciwników. W dodatku ze spluwy, dokładnie tak, jak pierwszemu lepszemu twardzielowi w prochowcu, jakich namnożyło się w tamtych czasach sporo, m.in. za sprawą Hammetta. Jak wiadomo, wielbiciele czarnych kryminałów dzielą się na tych, którzy uważają, że ich bogiem jest Hammett i tych, którzy oddają cześć Chandlerowi. Batmanowi początkowo bliżej do Nicka Charlesa z “Papierowego człowieka” Hammetta, także bogatego (dobrze się ożenił) detektywa-hobbysty, niż do cynicznego do szpiku kości Marlowa. I chyba cynizmu Batman nie nabawił się nigdy, choć zmroczniał.

batman_bisley_3A to Batman Simona Bisleya, tego od serii “Slane” i “Lobo”. Tym razem Batman spotkał Sędziego Dredda.

Teoretycznie Superman też miał powody by wpaść w traumę, z której już by się nie wydostał. On nie stracił “tylko” rodziców, ale całą rasę. Możliwe jednak, że facet w czerwonej pelerynie także mózg ma ze stali, albo zwyczajnie mniej przejął się losem rodaków, których tak naprawdę nie znał. Owszem, z czasem pojawiły się komiksy, z których wynikało, że momentami losami Kryptonu Superman przejmuje się bardzo. Niemniej, jak mawiał jeden z bohaterów innego komiksu: “jego depresja przy mojej jest śmieszna”. Trauma Batmana, która początkowo miała być tylko katalizatorem jego przemiany, zmieniła go w coś, czego Bob Kane i Bill Finger w 1939 roku nie mogli chyba przewidzieć. Batman, detektyw z cienia, zmienił się w potwora.

I to właśnie jest jego największą siłą.

bat_zzCo Alan Moore powiedział wprost, to Brian Bolland narysował. Kadr z “Zabójczego żartu”

Każdego herosa tworzą jego przeciwnicy. Batman ma “szczęście” do spotykania szaleńców. Owszem, zdarzyło mu się walczyć ze zwykłymi przeciwnikami o śmiesznych przezwiskach, albo z potworami z kosmosu, ale kto dziś pamięta takie drobiazgi jak Sroka, czy Predator? Batmana tworzą Joker, Pingwin, Two-Face i cała reszta barwnej psychicznej menażerii. I, niestety, trzeba powiedzieć, że w przypadku Nietoperza przysłowie “z kim przestajesz, takim się stajesz”, działa aż zbyt dobrze. Z czasem Batman stał się takim samym wariatem, jak ci, z którymi walczy. Tyle, że – jak Dexter – posiada kodeks. Nie zabija. Walczy tylko z przestępcami.

Chyba jednym z pierwszych, którzy powiedzieli to głośno i wyraźnie był najbardziej szalony wśród komiksiarzy, czyli Alan Moore, jak podaje Wikipedia: “okultysta, anarchista i wegetarianin”. Wcześniej dawano nam znać, że Batman posiada swoje mroczniejsze strony, że permanentna zemsta przyprawiła go o skazy. Alan Moore napisał w “Zabójczym żarcie” wprost: “Batman i Joker to dwie strony tej samej zwariowanej monety”. Alan Grant posunie się dalej, w komiksie o tym, jak Batman spotyka Lobo powie, że Batman i Joker są braćmi (bo było dwóch młodych Wayne’ów, ten z większą ikrą zaatakował zabójcę rodziców, co tak spodobało się mordercy, że zabrał go ze sobą i wychował). Rysunek Gacka-potwora dokończy Mike Mignola, który w “Świetle lamp gazowych” zmieni Batmana w odczłowieczone monstrum dosłownie.

bisley-batman2

I jeszcze raz Bisley.

Batman, podobnie jak Wiedźmin czy Harry Hole (to ten z powieści Jo Nesbo) staje się tym, co zwalcza, nie ma dla niego innej drogi. Jeżeli chcesz walczyć z potworami, musisz się liczyć z tym, że zmienisz się w jednego z nich. Owszem, przyjęty, nie zawsze dopowiedziany kodeks ratuje tych wszystkich herosów, podobnie, jak ratuje póki co Hellboya, przysłanego na świat po to, by go zniszczyć, ale uparcie zmagającego się z własnym przeznaczeniem.  I jestem przekonany, że właśnie dlatego lubimy ich wszystkich tak bardzo – za ich mroki, daremną walkę i za to, że w końcu będą musieli upaść. A nam pozostanie wierzyć, że wstaną.batman miller

U Franka Millera Batman jest już posunięty w latach, ale wciąż żwawy.

Czy to wszystko da się pokazać w grze? Zapewne tak, choć nie jestem pewien w jaki sposób. Przychodzi mi do głowy, że twórcy “Maxa Payne’a” byliby w stanie zrobić film o upadającym Batmanie. Na razie możemy w grach poganiać w fizycznym niekoniecznie metaforycznym, cieniu, by zeskakiwać zeń na złoczyńców. Ale my, widzowie i czytelnicy, a także gracze, lubimy opowieści o upadkach, kto wie zatem czego się doczekamy?

bat_zz2

jokerA na koniec jeden z moich ulubionych Jokerów.

 

Dodaj komentarz



62 myśli nt. „Spode łba. Nasz ulubiony cień.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Twoja_Stara

      Animowany serial to osobna historia, dość niezwykłe wydarzenie, które zresztą mocno wpłynęło na światy Batmana. Ja nawet lubiłem serial o starym Batmanie, który znajduje sobie ucznia w przyszłości wyglądającej, jakby planowali ją futuryści z lat 50:).

      Fajnie się to ogląda. Ostatnia trylogia batmańska trochę na Millerze bazuje, w każdym razie w pierwszej części, acz nie na DKR, a na komiksie Millera o początkach Batmana (też powstała wersja animowana).

  1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    “I jestem przekonany, że właśnie dlatego lubimy ich wszystkich tak bardzo – za ich mroki, daremną walkę i za to, że w końcu będą musieli upaść. A nam pozostanie wierzyć, że wstaną.”
    Czyli wszystko znowu sprowadza się do tego że lubimy to co znamy 😉 W tym wypadku z własnego życia. Przewracamy się, upadamy ale podnosimy i dalej ciągniemy ten nasz wózek. Superherosi są może herosami i są może super ale mają dzięki temu ludzki pierwiastek. Ba! Chrystus też upadał.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @brum75

      No jasne, że lubimy to, co znamy i lubimy historie o podnoszeniu się po upadkach. Choćby po to, żeby zobaczyć, że nie tylko nas życie przeczołguje. To zresztą nowa (chyba) moda. Mieliśmy bohaterów kryształowych jak abażury w Wersalu, potem nabawili się oni mroków, bo nagle czarne charaktery zrobiły się popularniejsze. A teraz (no, już od jakiegoś czasu) ludczeją. Co będzie następne? Pewnie powrót do superkryształowych, bo taką wizję promuje Disney.

        1. bosman_plama Autor tekstu

          @maladict

          To na pewno. Ale czy Disney nie okaże się przy tym zbyt potężny i wpływowy i nie będzie dyktować jak mają wyglądać filmy o herosach? No, chyba, że ekranizacje Marvela będą miały swoją specyfikę, a DC i reszty swoją. Serial o Green Arrow (też DC) podąża raczej tropem ostatniego Batmana niż Avengers.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Nitek

      O, ten zwiastun fajnym zwiastunem jest. Aczkolwiek, mam wrażenie, że pokazuje to, co zapowiadano wcześniej – że to będzie gra o tym, jak Wayne uczy się być Batmanem. I to też może być fajne (jak w komiksie Millera na przykład). Ciekawie by było, gdyby – wzorem misji z kocicą z poprzedniej części – można było przejść jakieś misje Gordonem tropiącym Gatka, coś jak w “Fahrenheit”, gdy prowadziliśmy zarówno ściganego, jak i ścigających. Ale to raczej mało prawdopodobne.

        1. bosman_plama Autor tekstu

          @Nitek

          Hehehe, jasne, że “Celina” jest fajniejsza:). Ale np. w “Roku pierwszym” Millera Gordonowi poświęcają prawie tyle samo miejsca co Batmanowi i cała historia jest mniej więcej o tym, jak z wrogów zostali kumplami, bo Gordon też był sam przeciw wszystkim w skorumpowanej do cna policji. U Nolana pojawia się podobny wątek w pierwszym filmie.

  2. MusialemToPowiedziec

    Nie lubię czytać Batmana, ani reszty przebierańców (ale w gry z nimi gram – dobry gameplay FTW). Garth Ennis i jego niechęć do “pelerynek” mnie zepsuła pod tym względem, zwłaszcza jego “The Pro” – gdzie Podglądacz daje Sprawiedliwej Lidze nową superbohaterkę – prostytutkę obdarowaną super mocami.
    Żeby nie spoilerować tych śmiesznych rzeczy (jak np. wytłumaczenie, dlaczego Superman nie może mieć dzieci z Lois Lane 😛 ), na końcu Liga musi walczyć z bandą terrorystów z kałachami i bombą atomową – krótko mówiąc, wybitnie sobie nie radzą z problemami naszej rzeczywistości i tak naprawdę nadają się tylko do walki z super-łotrami…

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @MusialemToPowiedziec

      Bo język opowieści o superbohaterach jest swoisty. Superherosi wymagają superwrogów, tak jak szaleniec (Batman) wymaga szalonych wrogów. Nolan próbował wpisać Batmana w rzeczywistość – pierwsza część opowiada o korupcji i zepsuciu państwa, druga jak w to państwo wkracza samotny szaleniec-anarchista, a trzecia jak zorganizowani terroryści. Czy mu wyszło, to kwestia dyskusyjna, ale jakieś dyskusje wobec tych filmów się wywiązywały. Mnie jednak bardziej odpowiada podejście Burtona – lekko oniryczne, mocno mitologizujące postaci i grające od razu tymi postaciami. Nie zdążyłem napisać o Burtonie, bo tekst by mi za bardzo urósł, ale tam pada jedna z najgenialniejszych kwestii w historii wszystkich opowieści o Batmanie. Pingwin mówi do bohatera coś w tym rodzaju: “zazdrościsz mi, bo ja jestem prawdziwym potworem, a ty musisz się przebierać”.

      1. MusialemToPowiedziec

        @bosman_plama

        Nie wiem, czy szaleniec wymaga szalonych wrogów – wszak Frank Castle świetnie radzi sobie bez klaunów i oblewania twarzy kwasem.
        Choć, tu pewnie trzeba by zdefiniować co to jest szaleństwo i czy banda ludzi zmuszająca kobiety do prostytucji albo ludzie po prostu mający radochę z zadawania bólu są już szaleni, czy tylko zwyczajnie źli…

          1. idomes

            @bosman_plama

            Świetny był zeszyt-crossover Punisher vs Batman, w którym Castle jedzie do Gotham zastrzelić Jokera. Oczywiście dochodzi do konfrontacji w której Nietoperz spuszcza łomot Punisherowi bo tylko przestępcom wolno zabijać. Kulejący i obity Frank wraca do Nowego Jorku z puentą “Gotham to głupie miasto”. I tego od paru lat się trzymam 🙂

              1. projan

                @Nitek

                Co roku próbujemy rozbawić dzieciarnię. 🙂 Polonista ma jazdy.
                O co chodziło? Maria z Józefem zostali wygnani z gospody. Za to do gospody wpuszczono Supermana http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka014.jpg, Batmana, Harrego Pottera http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka019.jpg, Marilyn Monroe http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka023.jpg, Vader http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka027.jpg i Wiedźmin http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka029.jpg. Rozpierducha na scenie http://dabrowka.poznan.pl/images/stories//2011_2012/2011.12.22-Jaselka_2011//jaselka087.jpg. Rodzi się Jezus. Wszystkie postacie popkultury składają hołd. Tyle.
                Tu filmik -> http://www.youtube.com/watch?v=Uyn_b_JE-w0#t=569
                Zazwyczaj fabuła jest pretekstowa by wprowadzić śmiesznie poprzebieranych i głupio się zachowujących nauczycieli. To główny fun dla uczniów.

              2. slowman

                @projan

                W czasach licealnych nie mieliśmy problemu z wejściem na zajęcia z polskiego na pięć minut przed końcem a do tego polonistka mówiła coś, że moment między świtem a nocą jest najbardziej przepełniony magią. Dlatego nie jestem pewien, czy Wasze niedużo, to tyle co dla reszty 😉

              3. projan

                @aihS

                Tylko stał i sapał. Ale zaimprowizowaliśmy i ja, jako Batman, wyskoczyłem do Vadera z okrzykiem “tata?!”. Podobieństwo jest.
                Ciekawe, bo ten sławetny zakaz Hello Kitty został ogłoszony też w jednej z poznańskich szkół.
                A cała zabawa to po prostu szukanie drogi do Jezusa – tak na to patrz. 🙂

  3. Mathiuss

    Troche czytalem komiksow za mlodu (TM-semic sie chyba nazywala ta firma) i mialem wszystkie wydane przez nich Batmany.
    Anyway zawsze najbardziej lubilem wlasnie Batka i Punishera, bo byli najbardziej ludzcy. Te Super i Spider i X meny jakos mi juz tak nie podchodzily. Potem wydoroslalem i dzis te komiksy uwazam raczej za wioche, ale jakis tam sentyment jednak do Batmana mi pozostal. Calkiem niezly byl film Burtona z Nicholsonem jako Jokerem, osobiscie uwazam ze to znacznie lepszy Joker niz Ledger. No i Animated series (i film Last phantasm rysowany ta sama kreska)- klasyka. Zawsze w domu o 15 Batman scigal zloczyncow 🙂

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Mathiuss

      Różnie bywa z komiksami o superherosach. Większość z nich to rzeczywiście pulpa, ale na tej pulpie wyrastają od czasu do czasu cudeńka. Z komiksów superbohaterskich narodzili się “Strażnicy” Moore’a a także mnie rozsławiona seria “Top 10”. Samych niezwykłych komiksów o Batmanie zebrałoby się pewnie kilkadziesiąt. I nawet w zeszytowych seriach dzieją się czasem zaskakujące rzeczy jak, np. w zeszytach o Batmanie autorstwa Mignoli, albo w serii “Civil War”, w której na tle wcale nie tak licznych nawalanek padały dość poważne pytania z zakresu socjologii i polityki i nic nie było oczywiste (przynajmniej na początku).
      Znakomite są zwykle komiksy, w których stary Bruce Wayne spotyka wiecznie młodego Supermana, to jest dopiero pokazanie różnicy między człowiekiem a półbogiem. Co ciekawe we wszystkich, które czytałem, to właśnie Bruce Wayne koniec końców przekonuje do swoich racji Supermana. Różnymi sposobami:).

Powrót do artykułu