Little Nighmares – sześć, sześć, sześć i cześć

Nitek dnia 3 maja, 2017 o 14:45    0 

Imię jej to Sześć i tak szczerze, nie bardzo wiadomo o co tutaj chodzi.

Taki jest bowiem początek przygody w Little Nightmares. Budzimy się w maleńkiej walizeńce, odziani w żółty płaszczyk, a jedyne co przy sobie mamy to zapalniczka. Dość by zbudować odpowiedni klimat wciągającej przygody. Ta zaś realizowana jest w podobny deseń co Limbo czy Inside i nie mówi w pierwszych chwilach zbyt wiele. Tylko zagęszcza atmosferę lokując zagadki w dość dziwnych miejscach, jak choćby pokój z wisielcem, którego niedawno użyte krzesło należy zawinąć i podsunąć pod drzwi, by móc sięgnąć klamki. Wymiary Calineczki zobowiązują.

Same łamigłówki mocno bazują na fizyczności świata przedstawionego. Nie dość, że odpowiednie elementy można przesunąć to można nieźle się zafiksować w kolejnych pomieszczeniach przez inne obiekty z którymi można wejść w interakcję. Bardzo fajny patent i świetna realizacja, mimo ciągle panującego mroku na ekranie. Potem zaś same zagadki rozkręcają się i poza ruszaniem głową, wymagają czasem lekkiej dozy zręczności przy przemierzaniu kolejnych segmentów.

Póki co pierwsze wrażenie jakie Little Nighmares roztacza jest pozytywne. Jest dziwne w moc, tajemnicze i fajnie zrealizowane. Pachnie Burtonowskim wcieleniem Little Big Planet i choć nie wrzuca brzydkich ryjów co rusz na twarz, nie sposób odmówić wstępniakowi klimatu.

Także zerknijcie, bo a nuż na taki horror growy czekaliście. Tymczasem ja ruszę na Six na pomoc, bo nurtują mnie te wcześniej przedstawiane przez pijary maszkary wszelkie.

Little Nightmares możecie kupić m.in. na GOG.com (do 12 maja dorzucają Inside), gdzie przy użyciu poniższego linku oddacie przy okazji zakupu część pesos na zimne dla mnie.

Dodaj komentarz