Zarywanie nocek w moim przypadku to pojęcie względne. Streamy do pierwszej ww nocy, nierzadko dłuższe, dłubanie po nocach w filmikach bądź tekstach, takie tam. A jednak było w minionym półroczu kilka przypadków, do których wracałem z bananem na twarzy po dodatkową porcję frajdy. I siedziałem potem prawie do bladego świtu. Prawie, bo gdybym siedział godzinę dłużej, ptaki na okolicznych drzewach rozpoczęłyby swój poranny koncert, a tego nie zniosę. Więcej