Podobają nam się te rzeczywistości, które już znamy, prawda? No dobrze, może z wyjątkiem prawdziwego świata. Chętnie nurkujemy w nowe odsłony Fallouta, Diuny (wygrała czytelniczo w jednej z rdz), a twórcy i korporacje gotowi są oferować nam ku temu okazje. Czasem wychodzi to lepiej (np. w Uncharted o Chloe albo w Śródziemie: Cień Mordoru), czasem niekoniecznie lepiej, jak w filmie Uncharted, a czasem już zupełnie fatalnie, jak np. w serialu Willow.
WięcejArchiwa tagu: Uncharted
Pięć akapitów na piątek: uniwersa
Twardziele
Zbierałem się do tego wpisu już od jakiegoś czasu. Ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Dziś w końcu urósł we mnie na tyle, że napisał się sam. I jak to w takich przypadkach bywa, napisał się trochę inaczej, niż myślałem.
WięcejPięć zdań o zmianach gustów na piątek
Ahoj gikzowicze! Dziś nadszedł czas na uderzenie się w pierś, stanięcie przed lustrem i wzięcie na siebie odpowiedzialności. Czyli przyznanie, że starość nie radość i załamanie rąk nad zmianami zachodzącymi w mózgu. Czyli będzie o mnie i czemu mnie nie było.
Więcej
Pięć upadków w przepaść na piątek
Spośród wszystkich rodzajów opowieści najbradziej lubię te awanturnicze. O kowbojach, piratach, szlachetnych rozbójnikach, małych dragonach krzyżujących szable z Kmicicami. I tak dalej. Przygoda, poszukiwanie skarbów, egzotyczne otchłanie – to wszystko porywało mnie od dziecka. Co ciekawe, niewiele gier było w stanie zapewnić mi takie atrakcje w stopniu równie satysfakcjonującym co powieści bądź filmy. Aż nadszedł czas gry, dla której kupiłem PS3.
Spode łba – gapiąc się w ekran
Po pięciu latach funkcjonowania na Gikzie zacząłem ostatnio pisać więcej o serialach i książkach niż o grach. Tak się jednak składa, że o ile rzecz nie tyczy się cRPGów albo serii Uncharted, to grywam w same starocie. Chciałoby się komuś znowu czytać o Shogun 2 albo Medieval 2? Za to z serialami staram się z grubsza nadążyć.
Spode łba – na szybko i niestrasznie
Musi być na szybko, bo zamiast myśleć o tym, co i jak napisać, myślę głównie o tym, żeby wyskoczyć do sklepu i dokonać zakupu wiadomej gry. Tej, co to może być opisywana tylko jako 160/10 itd. Żeby samego siebie nakręcić grałem wczoraj w jej pierwszą odsłonę (tę zremasterowaną) aż doszedłem do poziomu z wampirami. Tam przerwałem, bo uprzytomniłem sobie, że nie lubię się bać.
Spode łba – skąd we mnie tyle hajpu?
No właśnie, skąd? Zdechła mi płyta główna i jakoś od tygodnia z haczykiem nie mam okazji wybrać się po nową, bo wiecie, urlop, człowiek na nic nie ma czasu. Nic to jednak, bo kupiony rok temu laptop ma potężniejsze bebechy niż kupiony coś z cztery, jeśli nie pięć lat temu komp, więc mam na czym grać. Tyle, że jakoś nic mnie nie kusi (poza tytułami oczywistymi). W efekcie przyłapałem się na tym, że z obowiązku łażę po śnieżnych okolicach w PoE, albo nadrabiam serię Risen, bo jej wcześniej nie skosztowałem, a tak naprawdę to głównie czekam na Uncharted i Hellblade.
Totalny remastering wszystkiego (na piątek)
Serce zabiło mi żywiej, gdy dowiedziałem się, że na PS4 wyjdą w komplecie pierwsze trzy części Uncharted. Naturalnie zremasterowane. Po chwili radości uświadomiłem sobie, że przecież i tak wszystkie te części mam. W prawdzie w “gorszej” bo dotychczasowej wersji. Czy wywalę na nie cenne złocisze, żeby móc na nie pograć na nowej konsoli? Cóż… Być może.
Spode łba – flauta
Przychodzą takie dni, na przykład na wiosnę, kiedy absolutnie nic się nie dzieje na moim komputerze. Ikony gier kurzą się na pulpicie a seriale przepełniające dysk porastają pleśnią. Wracam z pracy, odwalam jeden albo dwa rytuały, a potem w nic nie klikam. Chciałbym móc napisać, że to dlatego, iż poświęcam czas na jazdę na rowerze albo gibanie się do rytmu nadawanego przez seksowne trenerki z jutuba. Ale nie będę Was okłamywał.
Spode łba – ekipa
Jedna z telewizji zabawiła się w urządzenie festiwalu “Obcego”. Trafiłem na dwie ostatnie części, co mi nie przeszkadza, ponieważ obie lubię. Czwartą nawet polubiłem od pierwszego wejrzenia, co nie stało się udziałem wszystkich fanów serii. Moja sympatia do tego filmu została zbudowana na jednym elemencie, który sprawia, że także część gier wspominamy z nostalgią. Na ekipie.