Paskudne zrządzenia losu, predestynacje biurowych korytarzy oraz spiski zdezelowanych firmowych sieci uczyniły to, czego mało kto przed nimi potrafił dokonać. Zmusiły mnie, bym – cały czas z wyrazem skrajnego obrzydzenia na twarzy – wyjął z szafy rzecz obrzydliwą i cierpiąc katusze przywdział ją.
Chodzi oczywiście o garnitur.