Zbierałem się do tego wpisu już od jakiegoś czasu. Ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Dziś w końcu urósł we mnie na tyle, że napisał się sam. I jak to w takich przypadkach bywa, napisał się trochę inaczej, niż myślałem.
Więcej
Zbierałem się do tego wpisu już od jakiegoś czasu. Ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Dziś w końcu urósł we mnie na tyle, że napisał się sam. I jak to w takich przypadkach bywa, napisał się trochę inaczej, niż myślałem.
WięcejKorzystając z tego, że miałem na weekend syna wybraliśmy się do kina. Od razu na dwa filmy, bo po co dwa razy chodzić.
Gdy coś niefajnego dzieje się w moim organizmie układ nerwowy wysyła mi o tym naglące informacje, które odbieram jako ból. Ponieważ nie jestem Rambo nie potrafię wyłączać tej komunikacji. Reaguję – idę do lekarza, łykam prochy, wkurzam się na cały świat – takie tam. Obecnie sprzęt elektroniczny potrafi się zachowywać jak organizm – gdy jest mu źle wysyła sygnał – naglący i irytujący.
Pewien aktor, znany m.in. z epizodycznych ról w Simpsonach i Teorii Wielkiego Podrywu, ogłosił niedawno, że znajdujemy się o włos albo dwa od stworzenia prawdziwej sztucznej inteligencji i że to raczej niedobrze. Oczywiście, temat był przerabiany już tyle razy, że kolejny zabrany w nim głos wzbudziłby pewnie głównie huragan ziewnięć, gdyby nie fakt, że ów aktor to Stephen Hawking.
Dunn Dun Dunn.