Termin – antybohater robi ostatnio coraz większą karierę, choć jest przecież stary, starusieńki. Zdaje się jednak przeżywać renesans, jakby ludzie – i twórcy i odbiorcy – byli już znużeni bohaterami. Przyczyny takiego znużenia – jeśli jest – to temat na osobną i poważną rozprawę, pal je więc sześć. Dla nas, tu i teraz, ważne jest, że dostaliśmy cRPGa, w którym raczej nie będziemy dobrzy. Ale to przecież ani nie początek ani nie koniec.
Archiwa tagu: ridley scott
Spode łba – dranie
Marsjanin wylądował
2 października premierę miał The Martian Ridleya Scotta na podstawie debiutanckiej powieści Andy’ego Weira (pod tym samym tytułem, w Polsce wydanej jako Marsjanin, wyd. Akurat, Warszawa 2014). Więcej
Spode łba – idzie stare?
Fani literackiej fantastyki mogą już wiedzieć – zgodnie za zapowiedziami wydawcy seria “Uczta Wyobraźni” dobiega końca. Ukażą się jeszcze w tym i na początku przyszłego roku zaplanowane tomy i na tym koniec. Zamiast niej wydawnictwo MAG skupi się teraz na serii “Artefakty”, w ramach której ukazywać się będzie klasyka fantastyki, najczęściej tytuły, które dotąd w Polsce nie zostały wydane (ale nie tylko). A to oznacza, że często (choć nie zawsze) nową, ambitną i nieco eksperymentalną fantastykę zastąpią powieści klasyczne, ważne dla fantastyki, ale stanowczo niemłode.
Pięć zdań na piątek – zgrywanie Dicka
Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem hej (coś mi się zdaje, że już kiedyś zaczynałem tak piątkowy wpis) moim ulubionym pisarzem był Philip K. Dick, który pisał mocno szalone i jeszcze bardziej niepokojące powieści SF. W pewnym momencie odkryło go kino i na ekran zaczęły się wręcz wylewać produkcje inspirowane jego twórczością. Najsłynniejszą z nich jest zapewne “Blade Runner”, który, jako jeden z nielicznych filmów, nie był po prostu strzelanką na podstawie Dicka. Dzięki Amazonowi pojawiła się prawdopodobnie właśnie nowa, ciekawa, ekranizacja.
Na szybko – …ale kosmos!!!
"W obliczeniach był błąd." – to jedno z najsłynniejszych otwarć powieściowych w polskiej SF. Może z nim rywalizować chyba tylko to zdanie: ""Niezwyciężony", krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru." Jeśli ktoś nie wie z jakich powieści pochodzą, niech pogugla. Dla mnie ważne jest to, że oba te początki i powieści, które po nich nastąpiły w sposób radykalny przebudowały mi mózg, niczym szalony naukowiec z horrorów klasy Z. Zrobiły ze mnie miłośnika kosmosu. I rakiet.
I nie, dzisiejszego na szybko nie zainspirował Ziuta poniedziałkowym wpisem o Lemie. Ojcem chrzestnym dzisiejszego NS jest niejaki Śledziu.
Dla niezainteresowanych – będzie dużo obrazków.
“Prometeusz” – Dogrywka
Premiera Prometeusza, nowego głosu Ridleya Scotta w dyskusji na temat Obcego, wywołała sporą burzę. Wielu skazało film na wieczne potępienie, okrzyknęło całkowitą porażką. Zdarzyli się też tacy (wśród nich ja), którzy skłaniali się ku nadaniu filmowi miana „kultowego”.
Raz jeszcze o Prometeuszu, czyli jak zepsuć film trailerem [SPOILERY]
Prometeusz
Ridley Scott to wybitny reżyser, który trwale zapisał się w historii kinematografii tworzonymi od ponad 40-tu już lat obrazami. Jego pierwsze poważne dzieło należące do gatunku fantastyki naukowej to „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” (1979). Film opowiadał historię wyprawy kosmicznej na odległą planetę, gdzie zamierzano zbadać źródło tajemniczego sygnału S.O.S.