Idzie lato, choć może nie wskazują na to temperatury, i coraz więcej ciekawostek zaczyna wypływać na światło dzienne. Wszyscy jesteśmy zdruzgotani trailerem nowego McGyvera, ale to nie koniec zatrważających wiadomości.

Idzie lato, choć może nie wskazują na to temperatury, i coraz więcej ciekawostek zaczyna wypływać na światło dzienne. Wszyscy jesteśmy zdruzgotani trailerem nowego McGyvera, ale to nie koniec zatrważających wiadomości.
Napisane jest, że wszystko krąży, odchodzi i wraca. Moda na disco obumiera i odradza się w pełnej chwale, dziki gon na fotorealizm ustępuje modzie na piksele, o których wszyscy zdążyli już zapomnieć, 3D skacze po truchle rzutu izometrycznego, a ono niespodziewanie gryzie go w piętę i powstaje (ale kiedyś znowu padnie). Kobiety noszą legginsy, nie noszą i znowu noszą. Nasz świat jest zbudowany na wirującym bez końca kole i właśnie szczytuje na nim fantastyka. Coś jak w latach osiemdziesiątych. Ale przecież nie będzie tak wiecznie.
Na poniższym filmiku.
Premiera Prometeusza, nowego głosu Ridleya Scotta w dyskusji na temat Obcego, wywołała sporą burzę. Wielu skazało film na wieczne potępienie, okrzyknęło całkowitą porażką. Zdarzyli się też tacy (wśród nich ja), którzy skłaniali się ku nadaniu filmowi miana „kultowego”.
Ridley Scott to wybitny reżyser, który trwale zapisał się w historii kinematografii tworzonymi od ponad 40-tu już lat obrazami. Jego pierwsze poważne dzieło należące do gatunku fantastyki naukowej to „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” (1979). Film opowiadał historię wyprawy kosmicznej na odległą planetę, gdzie zamierzano zbadać źródło tajemniczego sygnału S.O.S.