Kupiłam sobie wczoraj rogala świętomarcińskiego na deser. Co ciekawe, nie musiałam po niego jechać do stolicy Wielkopolski i ryzykować pozostanie w miejscowym loszku, gdyż był dostępny w lokalnym markecie. Wypiek okazał się tak pierońsko słodki, że nawet mocna kawa nie pomogła. Czy ktoś kiedyś zjadł któregoś do końca?! Więcej
