Winę za dzisiejszy wpis ponosi serial “Death in Paradise” (po polsku: “Śmierć pod palmami”, mogło być gorzej, mogli go nazwać np.: “Liściasta pułapka”) do którego zapałałem niedawno spodziewaną sympatią. Spodziewaną, bo już od jakiegoś czasu chciałem go zobaczyć, ale ciągle brakowało mi czasu. Wreszcie odpaliłem go na przekór wszystkiemu (bo teraz jeszcze bardziej nie mam czasu) i zasympatyzowałem się w nim. Na dwa sezony. Na początku sezonu trzeciego cała moja sympatia zamarzła.