Dawno, dawno temu, gdy jeszcze byłem długowłosym szczupłym licealistą wymyśliłem sobie pomysł na komiks. Moje dzieło traktować miało o pani doktor wykonującej sekcje zwłok dla jakiejś wielkomiejskiej policji. W pewnym momencie coś przestawało bohaterce pasować. Odkrywała, że na jej stół trafiają ciała, w jakiś sposób inne. Niby wszystkie szczegóły anatomiczne pasowały, ale… Bohaterka przeprowadzała własne śledztwo, by odkryć, że jest postacią drugoplanową w serii komiksowej, w której właśnie zmieniał się rysownik. Jednak nowego wprowadzano stopniowo, rysował tylko część (coraz większą) postaci, by jak najlepiej podrabiać styl oryginalnego autora.
Archiwa tagu: Lara Croft
Pięć zdań na piątek – a jeśli oni żyją?
Spode łba – na łatwiznę
Dziś wszyscy jesteśmy przysłowiowymi gospodyniami domowymi. Wiecie, tymi, które po tym jak już oczyszczą z kurzu wszystkie zakamarki mieszkania, umyją naczynie i wyjmą pieczeń z piekarnika, odkurzą dzieci i pozwolą mężowi zająć się graniem w gry, siadają z ulgą przed telewizorem, by zobaczyć kto z kim, co i dlaczego w ich ulubionej telenoweli bądź soap operze. A potem porozmawiać o tym na necie. Dziś wszyscy robimy tak samo.
Pięć rozkmin na temat bohaterów serii
Każdy miłośnik seriali telewizyjnych wie, że czasem najgorsze, co może spotkać ich ulubiony tytuł, to ofiarowanie mu jeszcze jednego sezonu. O ile nie jesteś twórcą Doctora Who, to kiedyś muszą skończyć ci się pomysły, ponieważ poruszasz się w ściśle określonych realiach, co oznacza ściśle określone możliwości. Jeśli więc nie skończysz przed ich wyczerpaniem, prędzej czy później zabrniesz w utraty pamięci, porwania przez kosmitów, serię zaginięć i odnalezień, aż w końcu zaczniesz zabijać bohaterów. Czy gry cierpią na tę samą przypadłość?
Pięć zdań o braku znajomości języka
Do powstania tego wpisu przyczyniła się cała masa gier, między innymi ta, o której Nitek pisał ostatnio. Jak być może wiecie język, którym się posługujemy i nasze relacje z nim to skomplikowana sprawa, która ma wiele wspólnego z zastanym (kiedyś) i modelowanym (obecnie) środowiskiem, w którym żyjemy a także budową naszych organizmów, formą pracy mózgu i takimi tam. Tacy Chińczycy średnio będą mieli lepszą pamięć niż my dzięki alfabetowi, jakiego używają, ale ten sam alfabet, oparty na trochę innej konstrukcji niż łaciński, wpływa na to jak rozumują. Tyle wstępu. Teraz o tym, jak to się ma do gier. Bo ma się.
Spode łba – tam i z powrotem?
Dwa tematy związane ze starymi (albo “starawymi”) grami krążą nam ostatnio nad głowami. A może krążą tylko mnie? Jeśli ta druga opcja jest prawdziwa, to przerzucę temat i na Was. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Tak, częściowo chodzi o te wszystkie remasteringi.
Pięć śmierci na piątek
Winę za dzisiejszy wpis ponosi serial “Death in Paradise” (po polsku: “Śmierć pod palmami”, mogło być gorzej, mogli go nazwać np.: “Liściasta pułapka”) do którego zapałałem niedawno spodziewaną sympatią. Spodziewaną, bo już od jakiegoś czasu chciałem go zobaczyć, ale ciągle brakowało mi czasu. Wreszcie odpaliłem go na przekór wszystkiemu (bo teraz jeszcze bardziej nie mam czasu) i zasympatyzowałem się w nim. Na dwa sezony. Na początku sezonu trzeciego cała moja sympatia zamarzła.
Spode łba – kres starców
Hollywood znalazł się, mniej więcej, w tym samym miejscu, w którym był pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to wciąż grały markowe nazwiska filmowych twardzieli, przyciągając do kin publiczność spragnioną ujrzenia prawdziwie męskich mężczyzn, ale sami odtwarzający ich aktorzy przekraczali sześćdziesiąty rok życia. Teraz Hollywood jest mądrzejsze o stare doświadczenia i kazało starym ponamaszczać nowych. Nie zawsze z powodzeniem.
Spode łba – wszystko się kręci
Wszystko, a szczególnie Ziemia. A my razem z nią. To zaś zdaje się prowadzić do totalnych zawrotów głowy (zważywszy na różne przypadki ludzkiej historii), ale przede wszystkim wpływa na nasze postrzeganie świata, jako czegoś umiarkowanie trwałego, podatnego na zmiany i – “tfu, tfu gestapo!” – dorastanie.
Offtopowy zamiastwpis przedświąteczny
A w lepienie pierogów gra się tak:
Najpierw osadzasz dzieciaka w zasięgu Twoich rąk, ale tak, żeby on nie miał ani farszu, ani ciasta w zasięgu własnych. Potem zaczynasz pościg za kotem. Potykasz się o psa. On skowycze, Ty klniesz. Poziom niezaliczony, a w dodatku, gdy wyplątywałeś się z psa, dzieciak zeżarł pół farszu. Aha, to Święta.
Spode łba – jak to na wojence ładnie
Jak nie wiadomo o czym pisać (bo Nitek przejął filmy i seriale a z gier gram w rzeczy, o których już pisałem), to można napisać o tym, że się ludzie leją. Tu tematu nigdy nie zabraknie, bo ludzie lubią się lać. I nie, nie chodzi mi o modę na oblewanie samego siebie lodowatą wodą, ale o przygody wojowników internetowych. Zaprawdę, niejeden wódz fanatycznych bojowników w imię religii bądź ideologii spogląda czasem z zazdrością na strony poświęcone grom.