Pomijając złośliwy pomysł, by pójść na wiadomy film jak najszybciej się da, a potem uskutecznić na gikzie pełną spoilerów dyskusję na jego temat z Nitkiem, nie zamierzałem pisać o nowych Gwiezdnych Wojnach. I nadal nie zamierzam. Niemniej zaatakowały mnie one ostatnio z kolejnej strony i sprowokowały do tego, by wyartykułować z siebie coś w rodzaju kulawej refleksji nad rzeczami oczywistymi.
