Przychodzą takie dni, na przykład na wiosnę, kiedy absolutnie nic się nie dzieje na moim komputerze. Ikony gier kurzą się na pulpicie a seriale przepełniające dysk porastają pleśnią. Wracam z pracy, odwalam jeden albo dwa rytuały, a potem w nic nie klikam. Chciałbym móc napisać, że to dlatego, iż poświęcam czas na jazdę na rowerze albo gibanie się do rytmu nadawanego przez seksowne trenerki z jutuba. Ale nie będę Was okłamywał.
