Torchlight 2: recenzja + konkurs

k0d dnia 1 października, 2012 o 6:47    55 

Myśleliście, że to już koniec? Że wyczerpaliśmy już temat Torchlight 2. O nie!

Oto recenzja gry. W najbliższych dniach będziecie jeszcze mogli przeczytać samodzielne sprawozdanie z trybu sieciowego (tego nie ma w moim tekście). No i są niespodzianki…

Kozak ze śrutówką

Przejście Torchlight 2 zajęło mi dobrze ponad 30 godzin. Moją główną postacią był Outlander, ale zbadałem też gruntownie pozostałe 3 klasy. Outlander nastawiony jest na posługiwanie się bronią zasięgową:  łuki, kusze, pistolety i ciężka broń palna. To świetna odmiana po miałkich łucznikach i wiecznie takich samych siepaczach. Outlander w TL2 jest prawdziwym kozakiem. Do tej pory (nie licząc TL1) twórcom gatunku action rpg nie udawało się poprawnie zaimplementować  postaci posługującej się bronią palną. Panowie z Runic Games znaleźli sposób na oddanie tego specyficznego uczucia. Pakowanie do przeciwników z tych prymitywnych, ciężkich ale jakże śmiercionośnych  pukawek, daje niekłamaną przyjemność i nie sprawia wrażenia możliwości dodanej na siłę.

tl2_1.jpg

W ramach postaci Outlandera można się specjalizować w obszarze danych gatunków broni zasięgowej. Łuki, kusze, pistolety, śrutówki czy nawet ogromne armaty żywcem wyjęte z luków statków pirackich (choć to de facto domena klasy inżyniera) – wszystkie mają swoje wady, zalety i pozwalają na znaczne urozmaicenie rozgrywki. Pozostałe postacie to Berserker, Engineer oraz Embermage różniące się nie tylko wykorzystaniem specyficznych broni i przedmiotów ale całymi pakietami umiejętności.  Embermag zgodnie z przewidywaniami operuje maną, miotając potężnymi czarami na lewo i prawo. Nie tak bardzo oczywiste jest już, że czary te są w rzeczywistości konsekwencją rozwoju umiejętności, choć oczywiście można nauczyć się też tradycyjnych zaklęć, ze zwoi. Do tego z wprawą posługuje się kijami/laskami krusząc czaszki wszystkiemu co się nawinie. Inżynier będący teoretycznie postacią nastawioną na walkę w zwarciu za pomocą młotów i różnorakiego rodzaju pał, może z powodzeniem korzystać z potężnej broni zasięgowej jaką są armaty. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku berserkera.

Rośnij duży, okrąglutki…

Umiejętności, które możemy wybierać wraz z zyskiwaniem kolejnych poziomów doświadczenia, pozwalają nie tylko na skuteczniejsze wykorzystanie wybranego rodzaju broni, ale także pozwalają na wzmocnienie wartości obronnych bohatera, a także umożliwiają tzw. kontrolę tłumu czyli redukowanie chaosu wynikającego z chmary stworów oblegających naszego herosa. Outlander przykładowo, to postać, u której kilka silnych ciosów z bezpośredniej odległości lub np. wysokopoziomowych kwasowych pocisków, może spowodować natychmiastowe zejście. Zatem rozwój tych ostatnich umiejętności może być kluczowy.

Oprócz dodawanych co rusz nowych umiejętności i ich kolejnych poziomów, bohatera opisują 4 główne współczynniki. „Siła” (strength), „zręczność” (dexterity), „zdolności magiczne” (focus) i w końcu „żywotność” (vitality). Pierwszy odpowiada za zadawane obrażenia (również z broni zasięgowych!), drugi wpływa bezpośrednio na szansę zadania ataków krytycznych oraz możliwości uniku, trzeci określa ilość energii magicznej i szybkość jej regeneracji, ostatni zaś ma bezpośrednie przełożenie na ilość punktów życia i odporności na ataki.

tl2_2.jpg

Zastanawiające jest „podpięcie” ilości obrażeń broni zasięgowej do atrybutu „siły”. Szybko jednak da się zorientować, że w rzeczywistości istotniejsza jest  tutaj zręczność i szansa na „krytyki”, które w pewnym momencie stają się po prostu niezbędne. Normalne obrażenia to za mało… A odpowiednio rozwinięta umiejętność przy wykorzystaniu zasobów many (energii magicznej) pozwala na zadanie kilkudziesięciu „krytyków” pod rząd. Dzięki temu elitarni wrogowie są znacznie łatwiejsi do pokonania. Pociąga to oczywiście za sobą odpowiednie inwestycje w atrybut „focus”.

System rozwoju jest prosty i elastyczny, bo świetnie uzupełnia się i przeplata zarówno z umiejętnościami, jak i dodatkowymi dopalaczami cech i atrybutów wynikającymi z przedmiotów. Przykładowo niedostatki w wartościach drugorzędnych cech (w przypadku Outlandera – siła i żywotność) można spokojnie uzupełnić dzięki odpowiednim przedmiotom magicznym.

Gdzie skarb twój, tam i serce twoje…

Łupy są swego rodzaju fenomenem w TL2. Choć stojąca za nimi koncepcja praktycznie nie różni się w swoim kształcie od tego, co widzieliśmy w części poprzedniej czy nawet w dwóch pierwszych częściach Diablo, to ich zdobywanie ciągle sprawia wielką frajdę. Faktem jednak jest, że po pierwszym zachwycie i początkowej dezorientacji wywołanej masą pojawiających się w inwentarzu błyskotek, staje się jasne, które mają rzeczywistą wartość, a które nadają się do natychmiastowej sprzedaży. Niestety doskonała większość (ca. 95%) idzie na natychmiastowy „przemiał”. Trafienie na coś czego nam w danym momencie brakuje jest trudne. Ma to swoje plusy. Dzięki temu nie zmieniamy sprzętu co chwilę. Kiedy znajdziemy już wysokopoziomowe cacuszko i wpakujemy w nie odpowiednie kamienie dodające kolejne efekty, może nam ono służyć przez dobre kilka godzin, zanim znajdziemy coś wyraźnie lepszego. Znane już od czasów „prehistorycznych” zestawy przedmiotów są faktycznie mocne i dość łatwo jest znaleźć ponad połowę ogólnej liczby (i uzyskać sensowne bonusy), reszta to już konkretny łut szczęścia.

tl2_5.jpg

Sprzęt można kupować u lokalnych kowali a także próbować płacić w ciemno podejrzanemu typowi od czasu do czasu zyskując coś naprawdę ciekawego. Gdzieś w połowie gry, udało mi się pod rząd wylosować dwa unikalne, wysokopoziomowe „shotgonne” (dwuręczna strzelba, śrutówka), z których jeden służył mi przez 20 poziomów z okładem (do ukończenia głównego wątku). Później polowałem na rękawice ale nie miałem już tyle szczęścia. Doprowadziłem się  w ten sposób do ruiny finansowej. W tym jednak właśnie cała zabawa! Dodatkowo, oprócz instalowania kamieni, sprzęt można podrasować zaklinając go u specjalisty (słitaśny kotek). Można to uczynić maksymalnie trzy razy otrzymując losowe efekty, które jednak zdają się być wzajemnie powiązane (każdy kolejny enchantment). Zaklinać można praktycznie każdy rodzaj przedmiotów od zwykłych po unikalne.

Grafika i mapy

Grafika TL2 w sensie czysto technologicznym nie jest majstersztykiem i jak na rok 2012 delikatnie mówiąc nie poraża (podobnie z resztą jak 99% obecnie wydawanych tytułów – więcej – patrz: tekst „Kanibale cyfrowej rozrywki”). Jednocześnie nie da się nie docenić pracy artystów, włożonej zarówno w tła jak i projekty wrażych monstrów. Stosunkowo niewielka ilość polygonów sprawia za to, że rozgrywka nie tylko jest płynna, bez problemu działa na starszych komputerach czy laptopach, ale oferuje także bardzo dużą różnorodność elementów scenerii i rodzajów potworów. Artystyczna wizja i koncepcja świata oraz zamieszkujących go istot choć niespecjalnie ambitna (standardowy podział na krainy o odmiennym klimacie) jest jednak spójna, wyrazista i trzyma bardzo wysoki poziom. Lekko komiksowa stylistyka połączona z kolorowym światem nie kandyduje do miana najbardziej mrocznej i poważnej w całym świecie action rpg ale zrobiona została bez zadęcia i bardzo dobrze sprawdza się jako środek wyrazu zamysłów twórców.


tl2_9.jpg
 

Mapy są zaprojektowane doskonale, dodatkowo charakteryzuje je znaczna losowość w generacji. Obszary poziomów głównych potrafią zaskoczyć wielkością. Jednocześnie jednak nie nużą i oferują ponadprzeciętne zróżnicowanie. W zależności od głównego tematu i stylu poziomu, spotkamy na nim charakterystycznych przeciwników. Ich różnorodność jest bardzo satysfakcjonująca, atakują na rozmaite sposoby i choć na ekranie nie pojawia się ich jednocześnie jakaś niepojęta liczba, to niektóre walki, nawet z szeregowymi oponentami, potrafią stanowić nie lada wyzwanie.

Sumując…

Miałem uniknąć porównań do Diablo 3. Nie da się jednak… Gra Runic w stosunku do siekanki spod skrzydeł Blizzarda jest dziełem, w które się po prostu gra. Jak za starych dobrych czasów… Instalujesz i bawisz się do czasu aż blask wschodzącego słońca nie każe się opamiętać. Owszem jest multiplayer, LAN, możliwość logowania i tworzenia własnych profili ale w trakcie gry single player nie ma potrzeby logowania, łączenia z Internetem i związanych z tym atrakcji, które to właśnie m. in. zniszczyły premierę D3.

Choć styl graficzny nie musi pasować każdemu, to wspólnie z cudowną muzyką twórcy oryginalnej ścieżki dźwiękowej do Diablo, tworzy świetnie współgrającą całość i w trakcie rozrywki absolutnie nie przeszkadza.
Wstawki fabularne natomiast mają charakter filmików animowanych w stylu „Samuraja Jacka” z Cartoon Network, którego osobiście nie jestem w stanie przełknąć (koślawa amerykańska imitacja anime).

Torchlight 2 nie stawia na  siłę na nowatorskie rozwiązania. Bierze to co najlepsze i szlifuje do perfekcji. Choć niektóre elementy mogą jednak już nie wystarczać na współczesne czasy (system przedmiotów), to gra nie traci ani grama miodu. Czy przydałoby się więcej nowatorstwa? Na pewno. Ale trzeba by to zrobić z głową. Wielkie umysły z Blizzarda spróbowały. Efekt nie wszystkich zadowolił… Liczę jednak, że część trzecia jeśli się pojawi, będzie znacznie bardziej innowacyjna, bo trzeci raz to samo, może już być o jeden za dużo.

Za osiemdziesiąt kilka złotych (można znaleźć taniej) otrzymujemy doskonale dopracowaną grę, prawie idealnie wypolerowaną, pozbawioną błędów (single player), zapewniającą kilkadziesiąt godzin rozrywki, oferującą ogromną potencjalną wartość pochodzącą z wielokrotnego przechodzenia gry (gra nową postacią z losowo generowanymi mapami i przeciwnikami, to naprawdę odmienne doznanie) a także możliwość wspólnej zabawy w sieci.

TL2 to esencja staroszkolnej grywalności, terminu który, po latach posuchy i samoprzechodzących się coraz debilniejszych gier, zmuszających gracza do niewolniczego wypełniania poleceń,  w końcu powoli wraca do łask. I chwała Runic Games za to.

Ocena: 89%

 

KONKURS!

Mamy dla was klucz do gry Torchlight 2 (wersja non-Steam, dzięki uprzejmości aihSa). Więc spinajcie pośladki i gotujcie się! Grono redakcyjne GIKZ nie może brać udziału w konkursie. Zatem jeśli jesteście tylko biernymi obserwatorami, albo nie macie jeszcze założonego konta (brrrr!), to do roboty! Teraz jest szansa! Odpowiedzi wysyłajcie na mail gikz.konkurs@gmail.com, w temacie zamieście adnotacje [konkurs Torchlight 2]. Macie na to czas do czwartku do godziny 20. Później dokonam losowania spośród poprawnych odpowiedzi (mam już na oku odpowiednią sierotkę) i podamy zwycięzcę (pojawi się stosowna informacja na stronie jak i w skrzynce odbiorczej zwycięzcy).

Pytanie brzmi: Jakich dwóch championów musiał pokonać Nitek, bezpośrednio po zgładzeniu „Crazy Jack’a”?

Odpowiedzi szukajcie w relacji Nitka z pierwszych 20 minut gry, tutaj na GIKZ.

Nie załamujcie jednak rąk jeśli nie uda się wam wygrać. Już w piątek Nitek będzie miał dla was kolejny klucz do Torchlight 2!

 

Dodaj komentarz



55 myśli nt. „Torchlight 2: recenzja + konkurs

  1. teekay

    [quote]Wielkie umysły z Blizzarda spróbowały. Efekt wszyscy znamy.[/quote]

    Mhm. Efektem jest najlepsza gra h’n’s na rynku. Uwielbiam generalizowania.
    Ale recenzja całkiem fajna. Brakuje mi tylko wymienienia jakiś wad produktu, bo chyba jakieś ma skoro ocena wynosi 89%. No chyba, że za brak innowacyjności odejmuje się 11%, ale dlaczego nie odjąć za to na przykład 9%? Przy okazji prośba z mojej strony: proszę, nie wystawiajcie ocen w formie liczbowej. Wg mnie to po prostu bez sensu, a tym bardziej jeżeli stosuje się skalę 100-stopniową.

    ED: oczywiście szacun dla redaktorów za konkurs. Fajna sprawa. Osobiście nie skorzystam ale doceniam. 🙂

      1. teekay

        @Yerz

        Wiem o tym i rozumiem, ale w o ile np. w recenzjach Pjotroosia w cyklu od 7 do 10 ma to sens, biorąc od uwagę artykuł, który był podwaliną do tego cyklu, tak w tym przypadku wg mnie mija się to zupełnie z celem i jest po prostu dodane, za przeproszeniem, od czapy. Bo z czego wynika ta ocena? Na jakiej podstawie została obliczona? Nie chcę wyjść teraz na kogoś kto będzie darł szaty przez to, ale jakoś wybitnie mi to tutaj nie pasuje.

        1. MusialemToPowiedziec

          @teekay

          Nie znosze jak jeden recenzent wystawia ocene procentowa. Po pierwsze “za wysoko oceniles T2, zasluguje tylko na 88%” kontrowane “jak smiales tak nisko ocenic T2, to gra na 90%” (co prawda zawsze o to sa spory, ale w skali szkolnej jest duza roznica miedzy 3 a 4, w skali 10owej jest roznica miedzy 7 i 8, a jaka jest dwoma dowolnymi sasiadami w skali setkowej?). A to drugie wynika z koncowki drugiego ‘cytatu’: co to znaczy, ze gra jest na 89%? Ze nie jest cala gra, czy co? Rozumiem procenty na metacritic, bo tam to jest srednia, a srednie dobrze wygladaja w procentach. Ale opinia jednej osoby w procentach co ma oznaczac?

    1. aihS Webmajster

      @teekay

      [quote]Efektem jest najlepsza gra h’n’s na rynku.[/quote]
      Hahahahahahah czekamy na kolejnych tarczowników Blizzarda. hfn, EveryEnd, zaspaliście ?! 🙂

      Tak serio to D3 ma jak dla mnie jedną przewagę – mi osobiście przypadł do gustu eksperyment ze skillami i runami. Całą resztę wolę z Torcza. O grafikę się nie spieram bo raz, że to kwestia gustu, a dwa obie gry dzieli jedynie liczba polygonów i paleta barw.

      1. teekay

        @aihS

        Nie wiem co takiego napisałem, że określasz mnie mianem tarczownika. Nie żebym czuł się obrażony, takim określeniem, ale zakładam, że chciałeś mnie obrazić, a to już jest bardzo nieładnie. 😉

        A tak w ogóle, nie chodzi o to, czy uważam, że D3 jest lepsze od TL2 (choć nie zaprzeczam, że tak akurat jest ;p), czy na odwrót. Po prostu to co napisał k0d to tani chwyt erystyczny, w dodatku nic nie znaczący. Co to znaczy wszyscy? Wszyscy w ogóle? Wszyscy, którzy miłują TL2?

        1. aihS Webmajster

          @teekay

          Masz rację, sorry w sumie nie o ciebie mi chodziło więc uznajmy, że chciałem obrazić tylko tych wymienionych z nicka 🙂 A co do chwytu to w przypadku k0d’a to nie erystyka. Już przywykłem do tego, że k0d jest, demokratycznie wybranym, oficjalnym przedstawicielem normalnej części społeczeństwa i wygłasza sądy w jej imieniu. Jest to całkiem spora grupa ludziów więc te sądy z automatu zyskują status faktów 😛

      2. hfn

        @aihS

        co ja będę więcej nawijał 🙂

        główny argument dla którego nie kupiłem i nie gram w TL2 – brak zamkniętego serwera… Diiablo 2 i zamknięty Battle.Net wprowdził nowy standard do rozgrywki online w tego typu grach i żaden inny hack’n’slash bez tej funkcji nie przetrwał w pamięci graczy dłuższy czas… nie potrzebuję grać w grę, w której loot jest kwintesencją, ale brak ekonomii, która pozwala wymieniać się nim według jego wartości…

        jeśli chcę taką grę, to dopłacam 20 zeta i biorę Borderlands, które jest ciekawsze, bardziej rozbudowane, bardziej skomplikowane i na dodatek moi znajomi też w to grają 😉

        każdy ma coś dla siebie i cieszę się, że gracze, którzy nie lubią poświęcać na grę kilkaset godzin, mają hns dla siebie, sam pewnie kiedyś zagram, ale jeszcze ni dziś… 😉

    2. k0d Autor tekstu

      @teekay

      Chodziło mi o uproszczenia o kwestię uproszczeń (domniemanego postępu), na który tak bardzo narzekano. Ale może masz rację, trochę zbytnia generalizacja.
      Jeśli chodzi o wady, to są jak najbardziej. W tekście. Największa to właśnie paradoksalnie brak innowacji, choćby w ekwipunku i systemie przedmiotów.
      Co do oceny. Lubię skalę 100 bo daje większą rozpiętość. Dowolność dla mnie jako oceniającego. 89% rozumiem, jako gra prawie idealna. Brak procenta za niedomagania. 100 w mojej osobistej skali jest praktycznie nieosiągalna (no może subiektywnie zasługuje na nią Intestate ’76 :))

        1. deathclaws

          @k0d

          A propos systemu ocen, ten sam autor, dwie gry:

          [url=”http://polygamia.pl/Polygamia/1,97394,11751821,Diablo_3___recenzja.html?bo=1″]http://polygamia.pl/Polygamia/1,97394,11751821,Diablo_3___recenzja.html?bo=1[/url] – Diablo 3 – ocena 3/5
          http://www.gram.pl/art_9QveGO3_Torchlight_2_recenzja.html – Torchlight 2 – ocena 8/10

          Przy czym kluczowy jest początek oceny T2 – w skrócie: T2 nie okazał się lepszy od D3 😛 No chyba że w gram.pl Sławek pisze recenzje, a oceny wystawia naczelny 😛

              1. hfn

                @Nitek

                D3 jak wyszło nie było idealne, ale mi “weszło”, więc nie narzekałem… zmiany niestety były dobre i złe, dobre takie, że dodali parę nowych funkcji, więcej w najbliższym patchu dojdzie… złe (dla mnie) to takie, że nerfią ciągle grę, żeby casuale nie odbijali się od inferno jak od ściany… ale cóż, gra ma zarabiać, więc musi być przystępna dla jak największego grona odbiorców…

              2. Nitek De Kuń

                @hfn

                Dla mnie osobiście poziom trudności do wyboru w TL2 od samego początku stawia grę wyżej niż D3.
                Nie odbiło mnie od D3 to, że było za trudno, odbiłem się po skończeniu gry na normalu o podziękowałem. Poleżał Diabeł 3 miesiące na dysku, aż dojrzałem do tego, żeby go skasować 🙂
                To były najbardziej męczące 20 godzin jakie przegrałem.

                A w TL2, veteran ~400 zgonów po około 30h i ciągle mi mało.
                Kwestia gustu w obu przypadkach 🙂

              3. EveryEnd

                @aihS

                [url=”http://diablo3.net.pl/portal/d3/1/1104/Nowe_informacje_na_temat_Infernalnej_Machiny_Sily_Potworow_MP_oraz_Aren_PvP.html”]Monster Power[/url] – generalnie, to kopiują system z D2. Ma się pojawić z patchem 1.0.5. Tak właściwie to większość zmian jest brana z tego co było w D2, pytanie do Blizza, czemu nie zaimplementowali tego od początku, skoro Ameryki nie odkrywają…

              4. hfn

                @EveryEnd

                [quote](…) dodali parę nowych funkcji, więcej w najbliższym patchu dojdzie… [/quote]

                dostanę MP, dlatego napisałem tak jak powyżej 😉

                a to że nerfią jest złe, bo teraz będzie “players X”, ale to co zostało nafarmione i spowodowało inflacje, to tego już tak prędko nie cofną… chodzi o to, że wszyscy zaczęli farmić akt III, gdzie są najlepsze dropy i zalew lepszych itemów znacznie obniżył ceny średnio-dobrych itemów i jeszcze bardziej wywindował te najlepsze 😉

                także jeśli ktoś narzekał kiedyś na zaporowe ceny dobrych itemów, to teraz przyzwoity gear kosztuje grosze… przy nerfach samej gry, jeśli ktoś chciałby ukończyć inferno a wcześniej nie był w stanie, to zapraszam, bo teraz jest to proste jak nigdy 😀

  2. deathclaws

    Po DIII, które dla mnie jest grą dosyć dobrą (no taką powiedzmy na 70% w skali autora ;)), nie jestem w stanie wrócić do H&S w którym można sobie skopać postać nie z własnej winy. Niestety, ale brak balansu w umiejętnościach i istnienie ewidentnie lepszych i gorszych (co na wyższym poziomie trudności może oznaczać że możemy robić postać od nowa) to dla mnie największa wada T2 (przyznaję że nie grałem, ale mam obecnie dużo więcej gier niż czasu i na przeciętniaki mi go szkoda). Co jak co, ale system rozwoju postaci to jest to co Blizzardowi wyszło świetnie.

  3. rhin0x

    Mam pytanko do was chłopaki (i dziewczyny jeśli tu się ukrywają :D). Wczoraj zakupiłem T2 w muve no i dostałem kod który gdy zarejestrowałem pokazał mi “Torchlight 2 RU + CIT” (albo CIU, juz niepamietam). Czy to tak powinno wyglądać że na nasz region idą klucze rosyjskie? Jaką wersję mają ludzie którzy zakupili grę bezpośrednio ze Steam’a? No i czy wiecie czy taki klucz jak mój pozwala na ściągniecie gry gdziekolwiek? A tymczasem gra się ściąga no i zobaczymy co to jest warte wieczorkiem 😛

Powrót do artykułu