Zmarł jeden z tych aktorów, którzy z jakichś powodów wcielali się w role najulubieńszych łotrów w filmach w ostatnich dwóch, a może nawet trzech dekadach. Ponieważ dziwnie poruszają nas śmierci ludzi, których tak naprawdę nie znamy, nie sposób nie myśleć o nich i o ich dokonaniach. O samym Alanie Rickmanie napisał Maladict wczoraj, dlatego ja zajmę się czymś innym. I bynajmniej nie wyłącznie jego rolami.