Napisane jest, że wszystko krąży, odchodzi i wraca. Moda na disco obumiera i odradza się w pełnej chwale, dziki gon na fotorealizm ustępuje modzie na piksele, o których wszyscy zdążyli już zapomnieć, 3D skacze po truchle rzutu izometrycznego, a ono niespodziewanie gryzie go w piętę i powstaje (ale kiedyś znowu padnie). Kobiety noszą legginsy, nie noszą i znowu noszą. Nasz świat jest zbudowany na wirującym bez końca kole i właśnie szczytuje na nim fantastyka. Coś jak w latach osiemdziesiątych. Ale przecież nie będzie tak wiecznie.
