Dawno, dawno temu trzech braci uznało, że dość już tego zasuwania na coraz bardziej zmęczonych wierzchowcach. Przysiedli wiec pod największym drzewem w okolicy i po prostu odpoczywali sobie nie marnując oddechów na słowa. Nikt do końca nie wie skąd jechali, dokąd i po co, jednak wiadomo, że jeden dał początek narodowi marudów, drugi narodowi jowialnych piwożłopów a trzeci narodowi, który miał pecha. Nazywali się: Lech, Czech i Rus i ów wieczór spędzony pod drzewem miał być ostatnim spokojnym wieczorem w życiu ich samych i ich potomków.
