Wygląda na to, że spędzimy jeszcze trochę czasu z Moxxi

Nitek dnia 5 lutego, 2014 o 13:08    17 

Za sprawą kolejnego dodatku do Borderlands 2.

Wspomagać Moxxi w weselnej wyrzynce przyjdzie nam 11 lutego. Jak nie łatwo się domyślić do rzezi doprowadzimy prawdopodobnie przed ołtarzem. Z planów wydawniczych nie należy zapominać o dodatkach z serii Headhunter, który to ostatni pojawi się w kwietniu i zakończy wsparcie dla Borderlands 2.

Tyle dobrego, gry nadal nie skończyłem.

Dodaj komentarz



17 myśli nt. „Wygląda na to, że spędzimy jeszcze trochę czasu z Moxxi

    1. powazny_sam

      @aryman222

      czy ja wiem, na te headhuntery szkoda czasu moim zdaniem.

      DLC warte uwagi to Campain Of Carnage , oczywiście Assault on Dragon’s Keep (genialny!) i ewentualnie te “pirackie” nie pamięam nazwy Captain Scarlet jakoś. Big Game Hunt i całą resztę z czystym sumieniem można …ać.

    1. Twoja_Stara

      @bosman_plama

      Kampania 2jki jest zdecydowanie bardziej przyjazna w singlu niz jednynka, choc obie skonczylem, to jedynke tylko na jednym przejsciu, a 2jke z 3 przynajmniej i kilka innych postaci rozgrzebanych, jakies 200 godzin w grze. Z racji tego ze jednynke bylem niejako zmuszony przjesc samemu, bo tryb sieciowy wtedy byl skopany i dzialal glownie po lanie, chociaz z 3 nocki z kumplem spedzilismy w coopie. 2jke za to przechodzile i tak i tak, zakladam ze pewnie polowe czasu w coopie, ale nie nudzilem sie w singlu w ogole.
      Tyle ze mi strasznie sie podobal humor i sam gameplay, wiec nalezy brac poprawke.

    2. powazny_sam

      @bosman_plama

      Ja najlepiej bawiłem się właśnie w singlu (obie części). Przeszedłem wprawdzie z bratem obie części w multi, ale największą zaletą z tego coopienia było to że mieliśmy okazję poględzić o dupie maryny przez kilkadziesiąt h, co wcześniej się nam rzadko zdarzało. A tak naprawdę dopiero grając samemu doceniłem całkiem fajną fabułę z dwójki.
      Granie z przypadkowymi ludźmi ma swój urok ale to że jest to gra stworzona do coopa to jakaś herezja. Nie wiem skąd ten powszechny pogląd.

      1. Nitek Autor tekstu De Kuń

        @powazny_sam

        Podobnie bawiłem się obiema częściami samotnie.

        Jedynke zjechałem prawie ze wszystkimi dodatkami (nie skończyłem nudnego claptrapa) jeszcze na PS3 (muehehe), a dwójką już się dotykałem przy okazji physxów na PC. No i na gikzie debiutowałem butami na Pandorze. Można rzec coś w ten deseń.

        Granie w singlu jest spoko, bo zawsze taki wariant na propsie, a do tego w wielu ludzi na raz jest proporcjonalnie większy rozprtol. Chałą jest za to motyw, że jak nie masz ziombla z podobnym poziomem to on zdaje się nie skaluje, a my lecimy w dół (mogę się mylić, bo nie pamiętam) i nie levelujemy, więc trzeba grać mniej więcej po równo, a to nie zawsze jest możliwe. Albo się powtarzać, co też jest kiepskie.

        W dwójce jestem w DLC Tiny i póki co, tam sobie stoję. Może kiedyś.

Powrót do artykułu