Decyzją Francuskiego Sądu Najwyższego (High Court in Paris), Valve musi zezwolić swym użytkownikom na swobodne odsprzedawanie gier.
Zanim jednak chwycicie za kalkulatory, by policzyć ile wasza biblioteka steamowa jest warta, weźcie pod uwagę, że jest to dopiero wyrok pierwszej instancji i oczywiście Valve zamierza się odwoływać.
O co tak w ogóle chodzi? Otóż sąd rozpatrzył złożoną przez organizację konsumencką skargę. głoszącą, że polityka Parówki w sprawie odsprzedania raz nabytej tam gry (w skrócie – ‘No Way!’), jest sprzeczna z prawem Unii Europejskiej o swobodnym przepływie dóbr cyfrowych.
Valve aktualnie broni się twierdzeniem, że są ‘subscription service’ i, jakkolwiek nie przekonuje to póki co sądu, to sprawa jest (jak by to powiedzieli prawnicy) rozwojowa i może jeszcze potrwać, bo nietrudno się domyślić jakie straty ponosiłby Słodki GabeN.
Stay tuned!
Ale by było!
Eh, skończy się jak zwykle – ktoś komuś sypnie kasę i po sprawie. Taka sytuacja to nie tylko problem Valve, ale i innych platform, zarówno PC jak i konsol, więc żadnemu ważniakowi w garniturze to nie po drodze.
Burza w szklance wody. Steam i inni sprzedawcy już się dawno przed tym zabezpieczyli właśnie ową formułką o subskrypcji.
@lemon
Ale przecież własnie ten sąd stwierdził, że to tłumaczenie o subskrypcji jest słabe i go nie przyjmuje do wiadomości i wydał taki, a nie inny wyrok. Tak więc Valve i reszta będą musieli wymyślić cos lepszego bo na tym daleko nie zajadą.
Dawno tu nie wchodziłem i widzę, że ominęło mnie parę ciekawych tematów.
Co do UE to wg mnie wszystko jest możliwe. Sam fakt, że ta sprawa wpłynęła do sądu w 2015 roku, wszyscy zainteresowani o niej wiedzieli i mieli czas zadziałać, a mimo to sąd wydał wyrok niekorzystny dla Valve, świadczy dobitnie, że sama kasa tutaj nie wystarczy. Przy tej skali finansowej polityka zaczyna odgrywać główną rolę i jak Makaron z Makrelą się dogadają, że np. teraz jest dobry moment żeby dokręcić śrubę USA, to podobny wyrok przejdzie i w wyższej instancji (i w każdym innym europejskim sądzie też). Zapowiada się więc ciekawie, bo sprawa jest precedensowa i może rzutować na cały rynek w sieci i to nie tylko gier, ale wszelkich dóbr cyfrowych.