Więc chcecie przekroczyć Jaskini tej progi? Zapraszam, zapraszam szanowną wycieczkę.
Choć tak wyszukanego sprzętu do spelunkingu nie będziecie potrzebowali, a samego Bruce’a Wayne’a tam nie znajdziecie, choć akurat tego pewnym być nie możecie, na pewno nie będziecie się nudzić. Poznacie siedem historii z siedmioma różnymi bohaterami. I choć nie będą to do końca Opowieści z Krypty to również nie będą to historie jednoznaczne, a wnioski będziecie musieli wyciągnąć z nich sami. Podobnie jak bohaterowie, którzy mają swoje pragnienia, tajemnice i zrobią wszystko, żeby swoje marzenia spełnić. Wspomniałem, że liczba ich to siedem, siedem jest tą liczbą.
To ważna liczba. Podobnie jak trzy. Dwa jest wykluczone, natomiast trzy to wartość jaka wspólna jest dla gier ukazanych z podobnej perspektywy. Tak, podobnie jak w Trine czy leciwych Lost Vikings, będziecie mogli spośród siódemki śmiałków w jedną podróż zabrać trzy osoby. Nieważne czy będzie to wiejski głupek, podróżniczka, awanturniczka, czy też bliźnięta (liczą się jako jedna osobistość), wybór jest całkowicie dowolny. Jak wspomniałem do każdej osoby jest przypisana historia, a ta rozgrywa się w dedykowanej jej części jaskini. Może to być szalony lunapark, ale czas spędzicie też niczym Indiana Jones w dawno zapomnianych i pokrytych kurzem piramidach. Z wyjątkiem tych odcinków Jaskini, które są właściwe tylko i wyłącznie dla jednego członka naszej ekipy, podczas każdego przejścia ma ona też odcinki wspólne: początek, środek i koniec, swoiste interludia w historiach naszej drużyny, które przejść można na kilka sposobów, zależnych od aktualnego składu naszej eskapady. Niestety nie da się omówić poszczególnych protagonistów nie psując Wam zabawy, tudzież szoku jaki mogą wywołać decyzje, które przyjdzie Wam podjąć. Zresztą nikt nie zrelacjonuje Wam tych historii lepiej niż Jaskinia, a interpretacja podjętych działań zostanie Wam.
Jednorazowy pobyt w Jaskini, zamykający całość opowieści to podróż na 3 godziny. Łatwo policzyć, że aby poznać zakamarki wszelkie, należy poświęcić na granie godzin dziewięć. To całkiem sporo jak na grę ubraną w szaty platformera, ale jednocześnie będącą dziwną odmianą przygodówki spod szyldu point and click. Przedzierając się przez kolejne korytarze, śmiejąc się pod nosem z komentarzy Jaskini, co rusz napotykamy zagadki polegające na łączeniu ze sobą dostępnych przedmiotów i używanie ich we właściwych miejscach. Jest tego o wiele więcej niż skakania po jakichkolwiek platformach i to raczej miłośnicy poznawania historii przez rozwiązywanie zagadek powinni rzucić okiem w stronę tego tytułu. Ostrzegam, żeby nie było później zawodu, jeśli ktoś nastawił się na łamacz palców jak Dustforce czy skakanko strzelankę jak Earthworm Jim. Nic z tego. Śmierci za dużo nie przyniesiecie, raczej będziecie zastanawiać się, co też zrobić z tym przeklętym radiem, czy też gdzie podrzucić tę parówkę, żeby skusić to owłosione paskudztwo do zrobienia nam trochę miejsca. O tak, zagadkami Jaskinia stoi, w końcu jest tworem, który wyszedł spod ręki Rona Giblerta, twórcy Maniac Mansion czy też, a nawet przede wszystkim, Monkey Island.
Jak już zdążyliście się opatrzyć, gra przedstawia nam wnętrze jaskini i jej tajemnicze komnaty z boku, w swoistym 2D i mimo występujących tu i ówdzie wodospadów, nie uświadczycie tutaj większych wodotrysków i szalonych efektów specjalnych. Niemniej jednak gra ma swój urok, poszczególne lokacje w jaskini mają swój indywidualny charakter, co nie pozwala się nudzić. Dodatkowo historię każdego z bohaterów opowiadają także rysunki spod ręki Daniela Kralla, więc jest to jeszcze jeden bodziec do łażenia wszędzie tam gdzie nie powinno się łazić, by znaleźć je wszystkie. Rzecz jasna znalezione rysunki zmieniają się wraz z dobraną przez nas ekipą, tak by karty życia każdego śmiałka zostały dla nas odkryte. Niestety każdy z nich jest niemy, a w świetle reflektorów, przed mikrofonem cały czas stoi Jaskinia oraz okazjonalnie napotykani NPC. Wszystkie głosy zrobione są fachowo i nie mam do nich zastrzeżeń. Jest także możliwość grania z towarzyszem/towarzyszką na jednym komputerze. Rozgrywka toczy się wtedy na tym samym ekranie.
Warto zatem wybrać się w głąb Jaskini? Warto, o ile nie spodziewacie się szalonej platformówki. Jeśli takiej szukacie, sięgnijcie raczej po wykręcone Rayman Origins. Amatorzy łamigłówek poczują się tutaj jak w domu, jednakże wyjadacze gatunku point and click mogą poczuć się urażeni niezbyt wysokim poziomem trudności zagadek. Ot, każdą z nich można rozwiązać chwilę po przedstawieniu problemu. Być może zdarzy Wam się zaciąć w jakimś momencie, ale nie spędzi Wam to snu z powiek i szybko znajdziecie rozwiązanie. Wspomniałem, że jednorazowa podróż dla jednej ekipy to trzy godziny. Warto dodać, że po skończeniu i odłożeniu na półkę, można do gry wrócić, by sprawdzić alternatywne zakończenie każdej postaci, włączając w to inne historie obrazkowe, które przyjdzie nam kolekcjonować.
Po więcej znakomitych obrazków pana Daniela Kralla zapraszam na jego blog.
Jeśli macie już dość strzelania szybciej niż myślenia i szukacie czegoś, co pozwoli Wam odsapnąć, serdecznie zapraszam do Jaskini. Takich atrakcji oraz tak wykręconych bohaterów całego dramatu jak tam, nie znajdziecie nigdzie indziej. Serdecznie polecam!
Chętnie bym zagrał, ale zdecydowanie nie za obecną cenę. Pewnie kiedyś kupię za 5 euro.
@brokilon
ja użyłem fortelu niecnego.
kupiłem zdaje w hamerykańskim sklepie online SEGI za 14$, nie za 14E ze steama.
Dostałem steam klucz i ma się dobrze. Przy okazji dowiem się czy można mieć klucze zza morza.
Chcę to mieć, żeby grać wiele razy. Jak znajdziecie w promocji, to dajcie znać 🙂
Na The Cave napaliłem się już jakiś czas temu i jest to dla mnie must-buy za jakąś rozsądniejszą cenę, natomiast ostatnio jestem na etapie jarania się kickstarterową przygodówką, odkąd zacząłem oglądać filmiki dokumentalne z jej tworzenia. Szczęśliwie nie muszę jej już kupować :P.
Ja też chętnie się skuszę.
Gdybym miał zagrać w the Cave, to nie dla łamigłówek (w każdym razie nie tylko), a raczej dla przedstawionych historii prowadzonych bohaterów. Domyślam się, że skoro jest ich aż siódemka a dodatkowo każda historia ma aż dwie wariacje, to w założeniu jest to ważny element gry. Czy tak jest w istocie? Historie są bardziej jakimiś moralitetami, kończą się jakąś sarkastyczną puentą odnoszącą się do współczesnego świata? Pozostawiają pewne niedopowiedzenie, dając miejsce na własną interpretację? Czy to raczej takie proste, śmieszne historyjki, okraszone zabawnym komentarzem tej całej Jaskini?
@teekay
no… nijak nie mogę Ci odpowiedzieć.
na pewno nie jest to wariant ostatni, który tak Cię martwi, a sama liczba siedem powinna dać Ci do myślenia *wink ; )
popatrz na trailer 1:37 i powiedz jak bardzo Cię to cieszy : )
po prostu nie chcę zepsuć Ci zabawy.
@Nitek
OK, rozumiem, więcej nie potrzebuję. 🙂 Czuje się mocno zachęcony. ^^