Wczoraj wypadł pierwszy dzień nowego roku, z tej okazji wszystkiego najlepszego w nowym roku. Rok 2014 będzie z pod znaku Nitka Konia.
Na wstępie odpowiadając goblinowi. Nie nie przeprowadziłem się do Chin. A teraz pare ciekawostek, czyli tak zwane pierwsze wrażenia:
- Nowy rok dla Chinczyków jest tym czym święta Bożego Narodzenia – w skrócie, świętami rodzinnymi. Firmy dają najdłuższe (często jedyne) urlopy w tym okresie – średnio 2 tygodnie, a zdobycie biletu na PKS do domu graniczy z cudem. Sam byłem świadkiem kolejek jak za mięsem w PRL’u.
- Wszędzie są symbole nowego roku. Symbol bazuje na 12 znakach zodiaku chińskiego ( w tym roku konia). No i wszystkie te znaki muszą być w kolorach czerwieni i złota. Najlepiej czerwień ze złotymi dodatkami. Czerwień symbolizuje siłę i wpływy a złoto jest symbolem bogactwa.
- Chińczycy dają sobie prezenty na nowy rok. Głownie koperty, oczywiście czerwone, z pieniędzmi. Normalnie są to symboliczne kwoty, oznaczające pomyślność. Generalnie zasada jest taka, że rodzice dają dzieciom (dzieci nie wręczają kasy rodzicom), a małżeństwa osobom samotnym.
- Nigdy nie dawać zielonych prezentów. W szczególności zielonych kapeluszy kobietom – zielony kapelusz jest symbolem niewiernej żony.
- Szczęśliwe liczby dla Chinczyków to 3 i 8 – wymowa zbliżona do pomyślności i bogactwa. Pechowa jest 4, ma podobną wymowę do śmierci.
Pieniądze
- Jeżeli mowa o pieniądzach. Jakiś czas temu słyszałem. że w Polsce była debata o wycofaniu jedno groszówek. Chińczycy poradzili sobie z tym problemem poprzez nie używanie groszy jako takich. Tzn. w teorii grosze istnieją i mają nazwę “Jiao”. Jednak występują tylko w dwóch nominałach 1 i 5. Z czego przelicznik jest 1 Yuan = 10 Jiao. Prosto, łatwo i zapomnijcie o cenach 0.99 oraz tonie miedziaków w kieszeni.
- 1 Yuan = 0.5 PLN
- Monety istnieją tylko i wylacznie w wypadku 1 Yuan’a i Jiao, jednak nikt ich nie przyjmuje. Chinczycy nie lubią monet i uważają iż przynoszą pecha, bo łatwo je zgubić, a zgubione pieniądze to pech.
- Podobizna towarzysza Mao znajduje się na każdym banknocie Yuan’a.
Podróż
Oki doki. Tyle suchych ciekawostek, a teraz czas na trochę popitki do tego. Pierwotnie planowałem wybrać się do Hong Kongu, jednak jak zobaczyłem ceny Hoteli i biletów, zdecydowałem się na Chiny kontynentalne. Mój wybór padł na Guangzhou – stolice Kantonu. Guangzhou jest położone pomiędzy Hong Kongiem (2 godziny jazdy pociągiem) a Macao (3 godziny jazdy) i liczy sobie skromnie ponad 15 milionów mieszkańców. Ot, tyle co wiedziałem. Spodziewałem się chińskiej tandety, a w ciągu pierwszych paru dni szczękę zbierałem z podłogi parokrotnie.
Zacznijmy od sprawy osobiście mi bliskiej jako ex mieszkańcowi Warszawy, czyli Metra.
Nie dość, że sieć metra jest przyzwoita to czas budowy kolejnej linii jest normalny. Na załączonym planie nie ma linii nr 6, składającej się z około 20 stacji – zbudowanej w niespiesznym tempie 18 miesięcy. Jak usłyszałem czas budowy, to zacząłem się zastanawiać jakby wyglądało warszawskie metro gdyby to towarzysze z Chin, a nie z Rosji, zabrali się za budowę metra. Od razu dodam, że wszelkie wyburzenia odbyły się z poszanowaniem własności, a byli właściciele mieszkań dostali odpowiednie odszkodowania.
Drugą ciekawostką dotyczącą metra jest system ochronny, składający się z plexiglasu. Rozwiązanie genialne w swojej prostocie, a zapewniające 100% bezpieczeństwa niewidomym, w stanie wskazującym, etc.
No dobra, metro metrem. ale jak masz mniej niż 60 lat to musisz mieć smartphona. Nie wiem jak to teraz w kraju nad Wisłą wygląda, ale tylu osób korzystających z urządzeń mobilnych nigdy nie widziałem. W czasie jazdy pociągiem dostęp do internetu jest bez problemowy, po drugie cena za mobilny internet jest groszowa.
Oczywiście typowo chinska tandeta też istnieje. Wybrałem się pare dni temu do ogrodu botanicznego, albo czegoś co pretenduje do tej nazwy. Ilość plastikowego chłamu przerosła moje najśmielsze oczekiwania.
Pomimo faktu, że naturalnych kwiatów było pod dostatkiem, wszystkie altany zdobione były sztucznymi zamiennikami. Na moje pytanie dlaczego, usłyszałem, że takie rozwiązanie zapewni, że każde zdjęcie będzie perfekcyjne a ludzie płacąc chcą mieć pewność. O jakość podobizny księżny Diany (bardzo popularnej) czy kreskówkowych bohaterów już nawet nie chciało mi się pytać.
To tak na szybko, co mają Szwedzi wspólnego z Kantonem i dlaczego EUIV nie odzwierciedla prawdy historycznej odnośnie Kompanii wschodnioindyjskiej napiszę następnym razem.
Pozdrowienia z Kantonu.
Ha, tańczyłem w tym roku taniec smoka w trakcie obchodów chińskiego nowego roku. 🙂 Fantastyczna sprawa.
@iHS
A czy to nie był przypadkiem taniec lwa? W sumie się nie znam, ale tylko o takim słyszałem.
@saucer
Co za różnica, jak nazwiesz taniec po pijaku. Może być i żurawia. 🙂
@saucer
Dwie różne rzeczy 😉 Taniec smoka to wywijanie kijami z przymocowanym smokiem w dwanaście osób, taniec lwa w stroju lwa dwuosobowo. Jedno i drugie bardzo fajne.
@saucer
dokładnie to jest taniec Smoka i Lwa 😀
Kangur, ile Cie wyniosla taka podroz? Ja planuje cos w tym roku, ale bardziej Tajlandia, lub Malezja. Jesli cenowo Chiny beda wychodzily podobnie to powaznie sie nad tym zastanowie. Japonie juz dawno temu sobie odpuscilem.
Jakiej mniej wieccej powierzchni jest Guangzhou?
@shani
Tylko że Kangur z Australii… Chyba że pytasz o pobyt.
@projan
Dokladnie, chodzi mi o pobyt tam. Wiem ze ceny biletow za przelot beda sie roznic.
@shani
Tajlandia jest zdecydowanie tansza.. jak bedziesz wiedzial gdzie sie wybierac daj znac. Mam sporo znajomych, ktorzy maja tajskie rodziny, albo regularnie przebywaja w Tajlandii wiec wszelkie ceny, hotele etc moge podac jak bedziesz wiedzial gdzie jedziesz.
Co do Malezji to nie wiem ale Vietnam jest dobra opcja do zwiedzania – tanszy troche od Tajlandii i nie tak oblegany przez turystow. Pare znajomych bylo i bardziej sobie chwali niz Tajlandie. Dotego Viet jest bezpieczny, bo to komunistyczne panstwo, tzn tajniacy wszedzie, wiec zlodzieje sie boja okradac bialych (co nie oznacza ze sie to nie zdaza) a tym bardziej wkladac noz miedzy zebra.
Co do wielkosci Guangzhou (po polskiemu to chyba Kanton) – to okolo 4000 km2 ; wawa to 500km2; mowa o scislym miescie a nie aglomeracji.
Jednak na to trzeba patrzec jak na aglomeracje slaska bo zjednej sie konczy jedno miasto i zaczyna kolejne .. dla przykladu z lotniska do centrum jest dalej niz z centrum do Foshan – kolejnej malej miesciny .. 7mil mieszkancow
Jakby Pepiki swego czasu nam Poznania nie zrabowały, to też mielibyśmy metro dobre, a nie jakiś chłam z europejsko-azjatyckiej granicy na Wiśle 😛
Zanim skumałem, że na obrazku tytułowym jest 2014 to najpierw mózg pokazał mi “Pony” pisane czcionką Cocacoli.
Co do tych sztucznych kwiatków – ktoś kto woli tą plastikową tandetę od żywych mysi chyba mieć też mózg z plastiku. Przecież na tym cała sztuka polega żeby zrobić coś z żywych roślin. Wtedy każdy ogród jest inny i niepowtarzalny. Tęcze z plastikowych kwiatów to u nas nawet urzędnicy potrafią zrobić. Diana też rewelacyjna. Świetnie nadaje się do straszenia dzieci.
Podoba mi się patent z pleksiglasem w metrze. Mogli by u nas to zrobić. Ciekawe czy maszynistom udało by się zatrzymać w odpowiednim miejscu? Bo jeśli nie… 😉
Bilonu nie przyjmują bo pech? Ciekawe z czego robią podkładki? Numerologia i zielone kapelusze? Ech… ciemnota i zabobon.
@Goblin_Wizard
Albo nie mają 13 pięter i święcą samochody – ech, Azja.
@slowman
Albo nie dzwonią na numery, które mają 666 w sobie. 😉
@Goblin_Wizard
Przecież to robią automaty, warunki w metrze są przewidywalne, raczej zima nie zaskoczy drogowców.
Chińczycy chyba budowali nam autostradę…
@projan
Ta, i zbankrutowali dość szybko. Polski real ich pokonał.
@iHS
zbankrutowali, bo nie wiedzieli, że podwykonawcom trzeba płacić, a nie ich rozstrzeliwać za nieposłuszeństwo i zarabiać na organach
Przy okazji dodam, że kultura handlu w Chinach tez na poziomie. Z wyprzedzeniem poinformowali mnie o zbliżającym się nowym roku będącym okresem świątecznym i urlopowym, przez co zamówienia zyskają stosowne opóźnienie.
@urt_sth
A ja jak kupowałem na chińskim allegro to mnie nie powiadomili, dopiero sam gdzieś przeczytałem że mają teraz z miesiąc zabawy wszelakiej 😛
Fajny tekst. Miło się go czytało.
Barierki z plexi to nie tylko chiński wynalazek. Mają też takie w Paryżu, na automatycznych liniach metra (sterowanych tylko przez komputery). Pierwsza przejażdżka takim składem jest dosyć przerażająca, gdy stoi się samym początku składu, tuż za panoramiczną przednią szybą, wagon pędzi 100 km/h, a twoje życie zależy od tego, czy programistom chciało się przyłożyć do pracy.