Serial, który zdążyłem polecić na fejsie, a sam dopiero wczoraj nadgoniłem całość, spóźniony już niczym zając z Alicji w Krainie Czarów. Całe szczęście, że specjalnie się nie myliłem i te osiem odcinków nostalgicznej przygody zawlekło mnie w ciekawe miejsca i było dobrze.
Mowa oczywiście o Stranger Things, nowym tworzywie, które pojawiło się od kopa w całości na Netflixie (kto korzysta z niego po wejściu do PL?). Jest paczka przyjaciół zacinająca w Dungeon and Dragons, jest sztampowy wątek miłosny, są nici fabularne snute wokół zdolności nadprzyrodzonych i rzeczy dziwnych. Te były dla mnie wykwintne, bo cały serial zrobił lepiej niż sequel filmowy Silent Hill, a inspiracje były nader widoczne, co dodatkowo szarpało nuty nostalgii, bo przecież kiedyś, kiedyś to robili Silent Hille, panie!
Do tego dochodzi zapach The Goonies, Ciała (tego od Kinga) i wielu dobrych rzeczy jakimi raczyły nas lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte zeszłego wieku, czyli samo dobro, którego brakuje jak i tych wszystkich głupkowatych filmów akcji wymieszanych z komedii, gdzie nie ma Bullock, a są dziwne połączenia gwiazd kina, jak za starych dobrych odmóżdżaczy szumnie nazywanych kinem akcji. W sumie to nie wiem kto by się nadawał teraz na takie crossy, bo z nowych aktorów to znam lekko obsadę Pottera i właściwie chyba tyle.
Tak czy siak, dawno niczego nie oglądałem, dawno nie siadłem do czegoś od początku do końca i zadałem temu kres. Zatem jeśli tęsknisz za tym jak to kiedyś bywało, filmy smakowały lepiej, trawa była bardziej zielona, a Chunk robił roztańczoną galaretę, istnieje szansa, że Stranger Things kopnie Cię w tamte czasy.
I tak inspiracje Kingiem były widoczne, aż nadto, i wcale nie musieli o niego pytać pomiędzy liniami dialogowymi. A skoro już przy tym jesteśmy, widzieliście nowe wcielenie Pennywise’a z nowej wersji filmu TO! ? Creepy. Podejrzewam, jak rzadko, że film będzie fest. Mam nadzieję, bo książkę wielbię.
Spoiler! | Pokaż> |
---|---|
Pani ze spojlera fajniutka – a serial jak już kiedyś koledze mojemu pisałem wybudza w człowieku inż. Mamonia z przytupem. Inną sprawą jest to jak postrzegają go ludzie którzy tych odnośników i nawiązań w głowie nie mają? Czy przypadkiem dla nich nie jest to twór co najwyżej średni? Mnie się podobał ale ja jestem perfect targetem dla Stranger Things.
@buczysyn
zastanawiam się czy ktoś w ogóle oglądał nie pasując do targetu
http://aszdziennik.pl/117929,pilne-ewakuacja-na-placu-zbawiciela-w-jednym-z-lokali-padla-krytyczna-opinia-o-stranger-things 😉
Bardzo miły spoiler.
@Waldek-Mat
Na YouTube jest gdzieś jego nagranie dokumentujące ten wyczyn i minę po pierwszym gryzie 😉
Zakończyłem wczoraj Peaky Blinders, więc czas na kolejny serial. Stranger Things było na celowniku (czeka Gomorra), ale podczas weekendu mocno wpłynięto na moją świadomość za pomocą dużych ilości alkoholu, abym oglądał Banshee, o którym to przecież też wiele dobrego na Gikzie pisano. Widziałem początek pierwszego odcinka i mam pytanie do tych, co oglądali: czy w serialu dużo jest takich durnych akcji w stylu “Szybcy i Wściekli” jak przewrócony na bok autobus sunący po ulicy przez tysiąc kilometrów w stronę bohatera?
@Tasioros
nie aż tak dużo, za to te sceny walki… te teksty hioba… te seksowne amiszki… miodzio nad miodzio.
@bad_puppy
Ok, dzięki. Fajnie, bo cała reszta faktycznie prezentuje się przednio. Będę patrzył więc.
@Tasioros
Banshee to akcja w czystej postaci, i to świetna akcja. Przez pierwsze kilka chwil możesz mieć wrażenie, że patrzysz na serial klasy B, ale to minie. Fantastyczne napierdalanie i dużo seksu. Przez pierwsze sezony brakuje trochę tajemnicy i długodystansowych wątków – wszystko co się zdarza w pojedynczym odcinku ma swoje rozwinięcie i zakończenie wraz z końcem tego odcinka. Dopiero ostatni sezon to zmienia.
Gomorra – świetna, niestety krótka, zdecydowanie za krótka.
@Stah-o
Ja polecam również “The Get Down” choć tylko 6 odcinków i tylko dla kogoś zainteresowanego korzeniami kultury hip-hop, dla wszystkich innych jednak będzie meh(no chyba że lubicie produkcje Baz’a Luhrmann’a to wtedy pozycja obowiązkowa).
Obejrzałem ‘Stranger Things’ od kopa, za jednym posiedzeniem. Byłem zachwycony. Ale im dłużej się nad tym serialem zastanawiam tym bardziej dochodzę do wniosku, że gdyby nie te wszystkie nawiązania i klimaty to ten serial byłby średnim ‘takim se’. Nie chcę ani spoilować, ani wypisywać pełnej listy, ale twórcy w wielu momentach idą na skróty, pewne wątki wprowadzają od czapy, a potem je beztrosko porzucają. Ech, gdyby zabrał się za to jakiś fachman…
@maladict
Po części zgadzam się. Dlatego tym bardziej cieszę się, że będzie drugi sezon 🙂
Dziękuję za podpowiedź i nową cechę, na plus, przy ocenie filmów – “Nie ma w nim Sandry Bullock”.