Co jest grane – Blair Witch

Nitek dnia 19 września, 2016 o 9:48    15 

Faktem jest, że dzisiaj pożegnaliśmy raczej lato definitywnie. Łatwo to rozpoznać po tym, że pierwszy raz od dłuższego czasu większość z nas ma ilości materiału zakrywające nogi w pełni. Co za tym idzie, byłem ostatnio, nie dalej jak w sobotę, w kinie. Jeszcze latem.

Blair Witch Project nie tyle mnie zachwycił, co wprawił w osłupienie. Pamiętam, prawie jak dziś, seans u znajomej, jeszcze na VHSie, w roku 2000, wow. Tyle czasu. Przyznam szerze, że podczas typowego dla straszaków rozbiegu, pierwszych trzydziestu minut, zasypiałem wręcz, a potem czekałem z oczami wspieranych na zapałkach. I jak się już rozkręciło, szacuneczek. Potem wyszła dwójka, która była niezłym pasztetem, z którego wszyscy pamiętają tylko nagie damskie torsy kręcące się wokół ogniska i ogólną słabość sequela.

Szesnaście lat później, pamiętam jak dziś ten sobotni wieczór, doczekaliśmy się drugiej części z prawdziwego zdarzenia, skutecznie zacierającej niesmak po prawilnej dwójce z dwójką w tytule, o nazwie Blair Witch. Ogarnęło mnie zdziwienie, że de facto nie jest to remake, reboot czy cokolwiek, a najzwyczajniej w świecie, kontynuacja w prostej linii wywodząca się z pierwszej wyprawy do lasów Burkittsville.

Jeżeli ktoś nie kojarzy w ogóle czym Blair Witch Project był, spieszę z krótkim wyjaśnieniem. To horror utrzymany w konwencji found footage, czyli jak na 2000 rok o dość nowatorskim kręceniu, mającym sprawiać wrażenie kręconego filmiku przez grupkę osób, ot tak jak stali, bez obróbki, w stanie surowym. Tak sobie myślę, że temat niespecjalnie się przyjął, bo nie było takich filmów zbyt wiele, albo się z nimi rozminąłem, z czego drugi, dość zapadający w pamięć to The Poughkeepsie Tapes, historia o seryjnym zabójcy z perspektywy taśm, które nagrywał podczas realizacji swoich zbrodni.

[edit] Okej, w komentarzach ustaliliśmy, że było ich trochę, acz w chwili pisania nie wszystkie odpowiednio sklasyfikowałem, bo przecież REC, Cloverfield, czy Paranormal Activity to stylowo podobne produkcje. Mój błąd, ale to tylko oznacza, że temat się przyjął, a jak sprawdziłem, dwa lata temu nawet było produkcji w tym stylu dość sporo. Żyję w jaskini odkąd częstotliwość oglądania filmów w moim przypadku wypada na zero, poza serialami.

Tu ostrzegam przed potencjalnym spoilerem Blair Witch Project, bo nie da się go uniknąć, ani patrząc na zwiastun nowej odsłony, ani mówiąc cokolwiek o tymże filmie. Bo Blair Witch jest kontynuacją także w linii fabularnej, albowiem !SPOILER! na wyprawę do lasu rusza brat babeczki, która zaginęła w jedynce. !KONIEC SPOILERA! Całość zaś utrzymana jest w konwencji w jedynki, a zatem nie odszukacie tu fikuśnego Hollywoodu jakim szczuł tamten nieszczęsny sequel, a surowice znalezionej taśmy właśnie.

I po raz kolejny to działa. Jest mniej nudno, niż kiedyś, bo twórcy starają się nakreślić bohaterów, co wychodzi im trochę bardziej umiejętnie i jest ciekawiej, nawet dla kogoś, kto jedynki może nie pamiętać. Sama akcja rozpędza się stosunkowo szybko, bo nawet nie spostrzegłem kiedy zacząłem driftować na krawędzi fotela. Nie ma tu typowych jumpscare’ów, jest za to klimatycznie za co odpowiada ciemnica w lesie i znakomita robota dźwiękowców, którzy dowalali tak do pieca, że raz czy dwa spojrzałem za ramię. Gratuluję i mam nadzieję, że dostaniemy grę tak zrealizowaną jak bieganina w Blair Witch. Na ciebie patrzę, Resident Evil 7, który nie jest dla wielu residentem, ale chcę mocno.

Wisienką na torcie jest subtelny mózgotrzep jaki film realizuje od niechcenia, gdzieś w tle, wywołując lekkie wtf zmieszane z ale czadzior, kiedy już się to dostrzeże. Znakomicie, bo Blair to ogólnie taki mózgotrzep fest. Najlepsza, czy tam najgorsza scena, gdzie zagryzałem pięść została zrealizowana z minimalizmem, a jednak jak obuchem w tył głowy. Jest trochę bardziej efekciarsko niż kiedyś, ale tylko trochę.

Są też elementy psujące odbiór, bo nie ma mowy o świeżości tematu, czy jego realizacji, ale dość dużo czasu upłynęło, by na to nie zważać. Inna sprawa, że (nie czytaj, bo może nie zauważysz) nie wzięto tym razem aktorów nieznanych i choć zaledwie jedna osoba z obsady była mi znana, może to zepsuć ogólne wrażenie, zwłaszcza odbiorcom nie znającym tematu. (koniec psucia). Z drugiej strony rzecz pomijalna, bo nie mam już siedemnastu lat, żeby wierzyć, ale wewnętrzny dzieciak był smutny ;___;

I pewnie, być może będziecie oglądali z politowaniem, co ten Nitka, ale kurde. Sami w lesie, totalna ciemnica, gra wyobraźni na otaczające dźwięki, dobra sprawa. Bea nie zasnęła (spała na Mad Maxie) i wzdrygnęła się jak drzwi na klatce schodowej wyprowadzającej z kina trzasnęły. Jest okejka.

I był też zwiastun Nie oddychaj, o.

A do tego nie umiem się wkręcić w nowego Deusa. I to jest problem.

Spoiler! Pokaż

A tu jak ktoś chce, teoria filmowa o tym, jak to z tym Blair Witchem było. Chowam w spoiler, bo tytuł filmiku jest dość sugerujący. Dobra rzecz, ale kiedy się zna temat, bo może popsuć wiele.

Spoiler! Pokaż

Dodaj komentarz



15 myśli nt. „Co jest grane – Blair Witch

  1. Yanecky

    Dzięki z reckę, a co do nowego Deusa – nie dziwię ci się. Czegoś tej grze brakuje – przeszedłem całą, ale tak od 2/3 raczej z obowiązku. Niby skradanie fajne, znajdowanie ścieżek itp. no ale to już było. Wszczepy też takie se, a co gorsza grając skradaczem prawie ich nie używałem – tzn. były pasywne i tak sobie działały. Zacząłem też grać drugi raz, zabijając wszystko i walcząc i odkryłem, że też jest jakoś nieciekawie, głównie dlatego, że ciężko płynnie odpalać wszczepy, tylko 4 na raz można mieć ustawione… A jak się już wreszcie na koniec wciągnąłem w historię, to gra się skończyła.
    A przepraszam – rozmowy nadal są fajne, z włączonym modułem CASIE – patrzenie które fale pikają, taki Voigt-Kampffa dla ubogich 🙂

    1. Nitek Autor tekstu De Kuń

      @Yanecky

      Nie wiem o co chodzi. Jestem ledwo na początku, W drugiej dzielnicy i jakoś tak nie umiem się wstrzelić w niego.
      Dodatkowo niechcący popsułem grę na swój sposób, bo miałem wejść gdzieś, do jakiegoś budynku, który chyba miał być zamknięty. Jakieś karty aktywować chyba miałem tam. I znalazłem na zewnątrz ścieżkę alternatywną, szyb wentylacyjny nad furgonetką.
      Szyb otworzyłem, ale nie sięgam. Więc wziąłem śmietnik, wielki taki, kontener, bo przypakowałem augami bicki. I idę z tym śmietnikiem i nikt się temu nie dziwi. nawet pani policjant metr od furgonu. A ja rzucam kontener, nie trafiam, lata po całej ulicy i nic się nie dzieje.
      Pani policjant nic, patrole nic, garść NPCów nic. Ani, że debil, ani że odrutowany debil, nic.
      Mało tego, dorzuciłem w końcu ten śmietnik na furgon, tuż pod wentylację. I nie dało się tam wskoczyć! Nie, że mi brakło centymetrów czy coś. Niewidzialna ściana, nie i cholera niech cię weźmie dziadu, spieprzaj stąd.
      Coś we mnie umarło.

      Tak jak wtedy, kiedy jakiś czas później wypełzłem z tego szybu, ze środka. Bo tak ktoś zaprojektował. Nie, nie dało się wskoczyć z powrotem.

      1. Yanecky

        @Nitek

        Cytując klasyka: ja wiem, o czym pan mówi! Też tam kombinowałem, quest z przepustkami. Tak, AI w tej grze jest tak niewymownie głupie…
        Ale przez głupotę gry mam w sumie jedną historię do zapamiętania, jak się kulałem z nieprzytomnym gościem po wrogiej posiadłości, tam i z powrotem, w górę, na dół, rzucałem nim po ścianach itp., bo zapomniałem którędy się wychodzi. A ten nic, śpi, ale dopowiedziałem sobie resztę historii, wyobraziłem te sioniory i złamania i jego potem konfuzję, skąd to się wszystko wzięło…

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @Yanecky

          O to to. I tak jakoś nie umiem się wstrzelić, zaaklimatyzować, nie czuję mięty mimo, że te misje poboczne wydają się ciekawe. Tu jakieś dilowanie neonem, teraz staram się wejść na jakieś tajne disco, ale jakoś tak meh.
          Human Revolution porwało mnie z biegu, a tu nie wiem czy się zmuszać czy może poczekać. Czy może jeszcze chwilę.

          Rozbawiło mnie też to, że nikogo nie dziwi, że hakuje wszystkie komputery i pełzam w wentylacji w HQ własnej organizacji. To Jensen, to normalne, myśleli pewnie. A hakowałem równo, wszystko co świeci.

    2. Redook

      @Yanecky

      no nie jest to ta sama jakosc jak Human Revolution ale mnie wciagnela. Ponad 30h na liczniku, wlazlem w prawie kazde miejsce – szczegolnie uparlem sie na bank. Tak propo NPCow to tam w tym banku potrafia sie dziac ciekawe rzeczy – stoi straznik kolo windy, w roku zaraz kolo niego kratka wentylacyjna. Przechodze kolo niego, staje tak ze nie patrzy na mnie, otwieram krateczke i do srodka. Wszystko jest spoko dopoki koles nie odwroci sie w moja strone jak jestem w srodku.
      Na dole sa wejscia do pokojow z sejfami, high security, straznicy, kamery, roboty. Ale jak otworzysz sobie drzwi od srodka to nikomu nie przeszkadza jak bedziesz wychodzil.

      1. Yanecky

        @Redook

        albo w tym banku – wychodzę niewidzialny z high security area i się “z nikąd” pojawiam przed strażnikiem, który tam pilnował. A ten nic. No monty python normalnie, wyobraziłem sobie, jak się miło uśmiechnął i spytał, czy dobrze się kradło. Albo nagle otwierają się wrota do skrytek ze skarbami, security w całym banku leży, ale nie nikt się nie interesuje, dlaczego, po co. No korpodrony normalnie.

  2. powazny_sam

    Z gatunku “found footage” trochę tego nakręcili, oprócz pierwszej “wiedźmy” bardzo dobrze wspominam “Rec” , “Projekt: Monster” i “paranormal activity” (pierwsze bo kolejnych nie miałem odwagi obejrzeć choć normalnie horrory niespecjalnie na mnie działają).
    Nie wiedziałem że się szykuje kontynuacja blair witch, trzeba będzie obejrzeć.

    1. Nitek Autor tekstu De Kuń

      @powazny_sam

      No tak, przecież. REC hiszpański był bardzo fajny, remake USA nie oglądałem, a druga część była mocno słaba. Paranormal Activity to chyba nie od końca jest founded footage, ale obejrzałem chyba trzy, a na pewno dwie części z Beą. Ale nie daliśmy dalej rady, bo zaczęła się chować Bea pod kołdrą i ogólnie źle znosiła mimo, że o duchach.
      Cloverfield klasa, nie pomyślałem o tym, bo nie do końca horror. 10 Cloverfield Lane czeka na seans, ale to chyba już normalnie kręcone.

      Widzę jednak, że było tego całkiem sporo ostatnim czasy. Czyli przespałem, wszystko się zgadza, bo od dłuższego czasu nie oglądam filmów, ino seriale.

      1. powazny_sam

        @Nitek

        Cloverfield Lane faktycznie inny styl, ale warto obejrzeć, choć najlepiej nie wiedzieć że te filmy mają ze sobą coś wspólnego (ja dopiero po seansie zajarzyłem, niezły mindfuck), no ale skoro już wiesz no to trudno.
        Aaa i polecam parodię “paranormal” jeżeli nie widziałeś : “Dom bardzo nawiedzony”, daje radę.

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @powazny_sam

          No po tytule ciężko nie wiedzieć 😉 tak czy siak jestem ciekawy, bo poza tym, nie mam pojęcia co tam jest. Tylko, że się zabieram do tego… że wciąż czeka.
          Nie widziałem Domu. Sprawdzając co łapie klasyfikację found footage okazuje się, że What we do in shadows też jest takowe. A to o wampirach i widzę dużo dziwnych rzeczy na miniaturach zwiastunów. hm

      2. PeteScorpio

        @Nitek

        Found Footage przyjął się aż nazbyt dobrze. Doszło do wysypu horrorów, które nie wnosiły nic nowego do gatunku, a ten moim zdaniem wciąż ma potencjał. Osobiście mogę polecić film “Unfriended” (po polsku chyba “Cybernatural” sic!), który dzieje się de facto na ekranie monitora-ciekawe podejście do tematu “znalezionych taśm”.

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @PeteScorpio

          Już teraz wiem, bo kiedy rano pisałem synapsy rozminęły się i nie przejęły impulsu z listą tytułów, które przecież oglądałem, tudzież nie skojarzyłem w ogóle, że wymienane tam wyżej rzeczy można pod to podciągnąć. nvm.
          Cybernatural mam na liście “do zobaczenia” odkąd rzuciłeś tytułem lub ktoś inny, na streamie 😉

  3. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    Lato pożegnaliśmy? Coś w tym może być bo ja właśnie rozpocząłem urlop. Poniedziałek a ja na urlopie. Piękne jest życie…
    Z BWP oryginalnego nie pamiętam za wiele. W sumie to nie bardzo wiem jakim cudem znalazłem się w kinie bo ja się nie lubię bać w kinie. No ale obejrzałem. I bardziej niż film pamiętam że po filmie trzeba było iść do samochodu. A najkrótsza droga do samochodu wiodła przez park. Nieco ciemny. Chciałbym napisać że bardzo szybko dobiegłem do tego samochodu ale coś mi się wydaje że raczej poszedłem dookoła.

Powrót do artykułu