Tym razem zamiast pięciu zdań na piątek, trochę więcej zdań na cały weekend. Zgodnie z pogróżkami – oto dalszy ciąg festiwalu Age of Wonders III na Gikzie. Oto historia świętego władcy wszystkiego, co żyje i na drzewa nie zmyka, Ghrohrrra Promiennego.
Później mówiono, że wypluła go wschodnia gwiazda, albo, że urodził się jako syn jednej z szalonych mniszek oddających się bogom w prajaskiniach. Niektórzy uważali, że zaistniał ektoplazmatycznie, albo wypełzł własnymi siłami z ziemi, a pierwszym, co pokazał światu była zaciśnięta pięść. Prawda jest taka, że pochodził z edytora herosów.
To bardzo sympatyczne i wygodne narzędzie pozwala nam określić tak wiele współczynników naszego bohatera, że naprawdę trzeba by bardzo lubić się czepiać, by na nie ponarzekać. Oczywiście, nie daje nam takiej możliwości przekształcania facjaty, jak edytor (choćby podstawowy, czyli bez modów) w takim np. Skyrim. Niemniej wybieramy naszemu bohaterowi twarz, kształt brwi, włosów i oczu, dodajemy ozdoby i blizny, określamy klasę itd. Gra sama podpowiada nam imię, ale cóż by to była za strata przyjąć je! Nie, Ghrohrrr Promienny musiał zyskać własne imię.
Dumny i święty Ghrohrrr Promienny podczas procesu narodzin. Aureola towarzyszy mu, jak widać, od początku. Mógł zamiast niej dostać diamentowy diadem, albo kolię, ale gdy mu ją pokazali bogowie, zrobił się dziwnie smutny.
Pojawił się znikąd w starej, plującej z irytacji lawą jaskini, pośrodku pięknego pola grzybów. Miał ze sobą ledwie kilku wojów (ale niezłych), oraz osadnika trzęsącego się ze strachu i pragnącego tylko jak najszybciej przerobić swój wóz na osiedlę. Pachniało siarką, sklepienie wyglądało, jakby w każdej chwili mogło runąć, gorące, czerwone cienie grały na głazach wskazujących, że wcale często coś z góry spada. Gdyby trochę pokopać w gruncie, w którym żwir mieszał się z popiołem, łatwo można by znaleźć kości różnych dziwnych kształtów. Trudno wyobrazić sobie piękniejsze miejsce.
Pierwsze objawienie, jakie spłynęło na proroka dotyczyło celu jego życia. Jak widać cel ów jest prosty i klarowny. Pasuje do orkańskiej filozofii, którą zdaje się dzielić większość graczy.
Ghrohrrr Promienny spojrzał w lewo, gdzie siedziała jedna grupa wrogów, spojrzał w prawo, gdzie siedziała druga i przed siebie, gdzie jakaś banda pokurczów okupowała kopalnię złota. Za siebie spoglądać nie musiał, słyszał gniewne popluskiwania latających węgorzy (czy jak to się nazywa, Ghrohrrr nie spieszył się z zatrudnianiem zoologa, były inne priorytety). Uznał, że trafił na znakomite miejsce, na założenie stolicy. Skinął na osadników, a ci natychmiast przystąpili do pracy. I tak właśnie powstało Wielkie Ghrrr. Wielkie, na razie duchem, bo na początek składało się z paru chałup. Pierwsze, co wielki prorok kazał zbudować, to koszary.
Tu Wielkie Ghrrr rozwinęło się już z prostej osady do miasteczka. Ponieważ kilku okolicznym potworom prorok pozwolił uciec (w zamian za okup, kasa jest naprawdę potrzebna), Boski Sędzia zmienił mu charakter na “trochę dobry), co widać wśród wiadomości.
Tu trzeba wspomnieć, że Ghrohrrr Promienisty jest teokratą z urodzenia. Wierzy, że wszystko ma tajemniczy sens, a gdzieś tam jest Ktoś, Kto Na Nas Patrzy i Nas Ocenia. Ponieważ gra nie sugeruje nam żadnej religii, ba nawet nie dopuszcza, byśmy jakąś sobie wpisali, uznałem, że Ghrohrrr będzie szerzył Jedzonizm.
Uwaga, kursywą zaznaczane będą fragmenty niekonieczne, np. opisujące pewne aspekty świata, których w grze nie ma, ale które, dla frajdy, możemy sobie dopowiedzieć. To znaczy, ja czerpię z takiej zabawy frajdę, wy nie musicie.
Chwila oddechu, na informacje o Jedzonizmie. Jest to religia, która w moim przekonaniu idealnie pasuje do orków. Jedzoniści odkryli, że jedną z immanentnych potrzeb każdej żywej istoty jest jedzenie. O ile oddychamy tak po prostu (“BO TAK!!!”, jak oświadczyła pewna prorokini), to, żeby coś zjeść musimy wykazać już pewną aktywność. Jedzenie jest pierwszym aktem woli żywej istoty, a polowanie na jedzenie pierwszym czynem dorosłego orka. Stwórca, zdaniem Jedzonistów, po to nas stworzył, żebyśmy polowali i jedli, najlepiej ze smakiem. Świątynie Jedzonistów to wielkie sale bankietowe z kuchennymi ołtarzami, a wszystkie święta obchodzą Jedzoniści ucztując. Jeśli chodzi o ich kosmologię, to planetę, na której żyją, wyobrażają sobie jako wielki pieróg pełen bardzo zróżnicowanego i bogatego w składniki farszu. Niebo to sos, a gwiazdy to przyprawy. W dzień Wielki Kucharz stara się ten sos podgrzewać. Nocą jego adwersarz, Lodowy Kucharz schładza go, bo lubi jeść na zimno. Gdy nadejdzie kres czasu, Stwórca zdecyduje, czy woli sos na zimno, czy na gorąco, po czym pożre przygotowaną potrawę, a proces gotowania zacznie się od początku, być może z innymi składnikami. Jedzoniści uważają, że nasze czyny są składnikami potrawy i mogą ją np. zakwasić, albo wzbogacić. Jedni wspierają sos na gorąco, inni na zimno. Tyle o Jedzonizmie. Wracamy do naszego bohatera.
Jeśli spojrzeć na mapę, początkowo Wielkie Ghrrr nie robiło odpowiednio wielkiego wrażenia.
Ledwie stanęły mury osady, a do Świętego Proroka zgłosił się pierwszy najemniczy bohater pragnący nawrócić się na Jedzonizm. Co słabsi duchem orkowie przebąkiwali, że koleś był po prostu wygłodzony, ale Ghrohrrr przyjął go gościnie, nakarmił i zaraz wysłał na czele niewielkiego oddziału na zwiad na północ. Sam, chwilę po uroczystej świętej uczcie wyruszył obić pyski okolicznym maszkarom okupującym rozmaite dobra naturalne, po czym wybrał się badać wschodnie tereny jaskini. Osiedle zostawił prawie bez obrony, co mogłoby wydawać się nieco lekkomyślne, jeśli tylko zapomnimy, że Ghrohrrr Promienisty to święty prorok, czyli swoje wie.
Wędrując na wschód bohater napotykał na różne przeszkody, które prędko odsyłał do wieczności. Niestety, nie bez strat, jednak kiedy Ghrohrrr wędrował i nawracał, Wielkie Ghrrr rozwijało się i po kilku miesiącach (przyjąłem, że jedna tura to miesiąc) zaczęło podsyłać mu całkiem niezłe jednostki. Pewnego dnia, niedługo po przysłaniu uzupełnień i zakończeniu uczty wydanej z tej okazji, zwiadowcy Ghrohrrra, czyli przyzwane specjalnym czarem Cherubiny, które do walki przydają się średnio (acz bardzo widowiskowo giną: widok ich ulatujących do nieba dusz zawsze cieszy oko wodza), lecz są nadzwyczaj szybkie, donieśli mu o Tajemniczych Ruinach, Z Których Wydobywają Się Jakieś Niepokojące Dźwięki. Chyba tylko misa pierogów mogłaby by bardziej zainteresować jedzonistycznego proroka niż takie ruiny! Nie zwlekając Ghrohrrr wydał rozkaz i na czele swych wiernych oddziałów wkroczył do ruin, gdzie prawie zebrał potworne bęcki od bardzo wrednych wiedźm wspieranych przez jakieś gigantyczne sępiszcza. Prawie – ale nie do końca. Poharatany jak po seksie z grupą orczyc w rui, opuścił Ghrohrrr jaskinię z nie byle jaką zdobyczą – z Podłą Skórą Nierządnicy. Nazwa nie brzmi może bardzo dumnie, był to jednak pierwszy magiczny pancerz Ghrohrrra i wódz bardzo się z niego cieszył. A jego dzielni woje (ci, którzy przeżyli) na wszelki wypadek spuszczali oczy, gdy mijał ich dumnym krokiem w swym nowym pancerzu. Tylko jeden Oferma gapił się jak ciele na malowane wrota i nawet ślinił, bo zbroja szefa zaopatrzona była w elementy nieprzystające do powagi proroka. Jak napisał wiele wieków później zdumiony łupieżca okradający jeden z grobowych skarbców proroka, święta zbroja przypominała raczej gorset burdelmamy niż magiczny pancerz.
Krajobraz po bitwie. U góry można zobaczyć jak wygląda święty pancerz proroka.
Ghrohrrr się tym nie przejmował. Pozwolił swoim ludziom nieco odpocząć, po czym przekroczył wraz z nimi świetliste wrota i tym samym po raz pierwszy opuścił podziemia, by wkroczyć na powierzchnię.
Co słabsi duchem padli na ziemię, by tarzać się po niej labidząc: “jesteśmy zjadani!”. Ghrohrr jednak opanował histerię i ruszył ku północy, skąd jego nozdrzy dobiegał smakowity zapach morza. Podziemia były może bogate w grzyby i mięso, żadna jednak ryba nie żyła w jeziorach lawy. A Ghrohrrr nabrał wielkiego apetytu na ryby. By go zaspokoić musiał najpierw zdobyć starożytną wieżę nad brzegiem morza. Okupujący ją Naziemcy okazali się uparci i zażarci w walce.
Ghrohrrr Promienisty na powierzchni i wieża Naziemców, która jeszcze nie należy do niego
Uczta rybna musiała odbyć się na cześć poległych bohaterów. Właśnie w jej trakcie do ucztujących orków przybyli posłowie z dalekiego miasta olbrzymów, prosząc Ghrohrrra, by uwolnił ich od pustoszących wybrzeża smoków. Ponieważ takie właśnie czyny stanowią sól życia bohatera i pomagają mu zyskać miano wyrazistej przyprawy w Uczcie Stwórcy, Ghrohrrr zgodził się ochoczo. I dzięki temu po raz pierwszy spotkał smoka. I wywerny. Żeby je pokręciło.
Posłaniec z zadaniem. Jak widać, odmowa jego przyjęcia pogorszyłaby herosowi reputację.
W następnym odcinku – Wojna! A nawet Dwie Wojny!
Ghrohrrr Promienny może szerzyć Jedzonizm dzięki uprzejmości Triumph Studios.
a z innej beczki kupilem sobie tego nowego csa global operation czy jak to sie tam nazywa gram sobie z botami daje boty na kurde uber trudne wydaje mi sie ze rzadze i nagle stwierdzilem ze sobie ciupne po sieci z zywym czlowiekiem. Odpalam i no kuuuuuuuuwa przez pierwsze 10 minut zastanawialem sie czy ten moj karabin ma krzywa lufe a przez nastepne 20 czy jako jedyny nie mam autoaima
@Makbeton
Ale wiesz, że w to grają głownie kolesie, którzy nie wstają od kompa od dziesięciu lat i nawet nie wiedzą, że powstały takie gry, jak CoD czy inne dragonejdże. Oni nawet nie wiedzą kto jest premierem w Kazachstanie i że Lindsay Lohan skończyła piętnaście lat. Oni tylko grają. W jedną grę. Bez końca.
@bosman_plama
Mam takiego znajomego, który
@Nitek
czekaj czekaj 2700 godzin ?
@Makbeton
To znowu nie tak dużo, w zamierzchłym XXw na Arkadii (MUD taki, kto nie wie co to, niech zapyta dziadka) wyklepałem pod 200 dni (4800 godzin) i wcale to nie było wybitnie dużo w społeczności
@Nitek
Albo Steam Achievement Manager w akcji…
@Nitek
to jest ten co włącza gry i nabija czas?
@mokraTrawa
@powazny; mokry
Nie to nie ten. Ten gra faktycznie. Pozdrawiam.
Co to jest Steam Achievement Manager i na cholerę się to używa?
@Nitek
To 4 miesiące życia…
@bosman_plama
czyli multi ma tam tyle samo sensu co granie w fpsa padem
@Makbeton
Albo rzucanie w dal bumerangiem.
@bosman_plama
albo seks z meblem
@Makbeton
z takim meblem ?
@Marcin O
Ło matko!
@Makbeton
Z taboretem ? 😀
@Makbeton
Wlasnie cala frajda w tym jak w koncu zaczniesz sam kogos ubijac (za jakies 1500h).
Dobra stara szkola – minutes to learn lifetime to master a nie jakies tam casualowe popierdolki na jedno popoludnie.
@bosman_plama
E tam, ja mam we wszystkie CS-y ponad 1000h i jakoś nie myślę o sobie jako o takim, co nie wstaje od kompa i nie gra w nic innego. Pół godzinki dziennie na odstresowanie. 😉
@bosman_plama
Przyznaj że to kłamstwo z tą Lindsay Lohan.
@iHS
W moim prywatnym wszechświecie ona zawsze ma 19.
@bosman_plama
Do wszystkich wyżej. Nie, ziom po prostu tylko w to gra. I z dwa razy w dote 2 (48h)
@Makbeton
Tej gry trzeba się po prostu nauczyć. To nie jest CoD, gdzie każdy może zagrać pierwszy raz i dominować innych graczy. Gra wymaga troszkę treningu. I nie prawdą jest, że wszyscy gracze CSa, to ludzie którzy maja na koncie 2000 h lub parę dobrych haxów na komputerze. Cheaterów najwięcej jest w randze “Global Elite”, ale szansa, że ktokolwiek tam dojdzie jest nikła. Natomiast Na niższych rangach oszuści zdarzają się rzadko. Co do “Graj 2000 h, albo giń co rundę”, to totalna bzdura. Na razie mam przegranch około 130 godzin i gdy gram sam, na swojej randze, to zdarzają się mecze gdzie jestem pierwszy w tabeli. A naprawdę jestem dość mierny w CSa! ( moje doświadczenie: 10 godzin w CS1.6 i te 130 w CS:GO), Gorzej gdy gram z kolegami, którzy mają wysokie rangi, wtedy faktycznie najczęsciej zamykam tabelę z 10 – 15 zabójstwami, Ogarnięcie miejscówek na mapie i odrzutu poszczególnych broni + troszeczkę wprawy i już można grać z radością w CS:GO.
@Rattie Rat
nie no nie mowie że to dramat oszuści i w ogóle co za syf gra jest świetna ma kolosalna grywalność tylko ilość pocisków którą zaliczyłem w czape w pierwszych 5 minutach gry spowodowała u mnie ogromny ból głowy. Co do “cziterów” owszem pewnie są ale kurde sprawdziłem każdy możliwy serwer z ludzkim pingiem i statystycznie mało prawdopodobne jest żeby na każdym jednym byli kolesie z autoaimem hehehe jestem po prostu cieniutki jak papier i będe musiał się nagimnastykować bilans smierci do zabojstw miałem 16 na 63 z tego co pamietam 🙂
Świetny tekst Bosman 🙂
Wtręt o “jedzonizmie” dobrze pasowałby do jednej z powieści Terryego Pratchetta 😉
@Caldur
Jedzonizm to bardziej do Ogrow by pasowal, Orkowie to WAAAAGH-gizm 😉
Edit: WAAAAAAAAAGHgikzm! 🙂
@whushhh
Ale to w innym wszechświecie:)
Jeżeli Ghrohrrr promienny kiedykolwiek wstąpi w okowy małżeństwa, jego małżonka może się nazywać Diarrhea.
@iHS
Obawiam się, że gra nie przewiduje wchodzenia w związki małżeńskie. Ale jeśli któreś z pozostałych imperiów na tej mapie prowadzi jakaś Heroska, to Ghrohrrr zaproponuje jej sojusz, w domyśle małżeństwo. Niestety, wtedy będzie musiał przyjąć ją z imieniem.
Nazwę miasta ustala się raz na zawsze czy można w dowolnym momencie ją przekształcić? Jeśli to drugie, to pewnie zacząłbym od Ghrrr, później przekształcił w Ghrr Stołeczne, a skończył z Wielkim Ghrrr, którego mieszkańców toczyłaby nienawiść do mieszkańców pobliskiego miasta Grrahrr, w jego początkach znanego jako Ghrrr Mniejsze.
@Mindestens
Fajny pomysł. Nazwę można zmienić w każdej chwili. Co więcej gra sama informuje Cię: “Ghrrr przekształciło się w wioskę”. Przyjąłem, że stolica będzie miała wielkość wpisaną w nazwę. No i prorok widzi przyszłość:).
Ale drugie miasto nosi nazwę: Nocne Wycie i tam, w miarę rozwoju można mu zmieniać na “Straszne Nocne Wycie”, “Nieludzkie Nocne Wycie” aż do “Bogotrwożne Nocne Wycie”. O ile starczy miejsca:).
@bosman_plama
Proponuje zmodyfikowany szereg nazewniczy:
Nocne Wycie
Straszne Nocne Wycie
Nieludzkie Nocne Wycie
Laureaci “Tylko Muzyka”
😀
A jak wygląda sama walka?
@projan
Kadry z walki wiele nie powiedzą. Filmik montuje w swoim słynnym studio filmowym Nitek. Tam ukazane zostaną zmagania,. tak w polu, jak i podczas oblężeń.
Opisowo – strategia turowa oparta na heksach. Dzielisz swoje punkty na ruch i akcję. Łucznicy, jeśli się nie ruszą, mogą oddać i trzy strzały, jeśli ruszą się trochę, to dwa, a jeśli bardziej to jeden, albo i wcale. Ale też nie wszyscy łucznicy, bo np. orkańscy są wolniejsi od elfickich (i w ogóle gorzej strzelają i wolniej się przemieszczają orkowie, ale mają za to jednostki, które “jak walą, to walą”).
Znaczenie mają przeszkody terenowe zmniejszające skuteczność ostrzału, więc można się chować za kamieniami, drzewami itd. Także sojusznicza jednostka stojąca przed łucznikami (czy innymi miotającymi) może częściowo zasłonić cel. W AoW2 taka jednostka mogła nawet oberwać od własnych łuczników, w nowej grze coś takiego dotąd mnie nie spotkało.
Jeśli atakujesz od flanki, albo od tyłu – atakujesz skuteczniej.
Komputer lubi skupiać atak na herosie. To taka se taktyka, bo heros po awansach robi się twardzielem. Ale bywa to także taktyka absolutnie zajebiaszcza, jeśli scenariusz przewiduje, że śmierć herosa oznacza koniec gry.
Część jednostek, w miarę rozwoju “technologii” zyskuje dodatkowe umiejętności, każda jednostka może też awansować.
@bosman_plama
Ya, zaraz będę czynił, albo za dwa zarazy, także powinniście dzisiaj móc popatrzeć..
tylko się umyję, skoro będę miał gości.
@projan
Jak nie oglądam letsplajów to tego obejrzałem:
http://www.youtube.com/watch?v=NPi26jYNChw&list=PLHQyGGzRHYIYEP2hm7iSqgPxGp2ydGl7v&feature=share
Hajpuję się niemożebnie a pudełko leży i czeka do poniedziałku, nosz kur.a, jak można robić premierę w poniedziałek po weekendzie?
jestę fanę
A teraz coś z zupełnie innej beczki.
@maladict
Nie wiem, co po niemiecku znaczy: “HDMI” i inne słowa (zapewne jakieś okrzyki do Nibelungów), więc trudno mi skomentować.
@bosman_plama
Myślę, że znaczy HDMI, ale oczywiście mogę się mylić. Halo, czy ktoś tu mówi po niemiecku?!?!
@maladict
Przecież takim kablem można łatwo połączyć Elektrisch angetriebene Rasenmäher z Heimzusammensetzung für Videospiele.
@furry
I wszystko jasne.
@maladict
a tu druga strona http://schmorsdorf.files.wordpress.com/2013/05/20130510-132021.jpg
@Fuuq
nigdy nie widzieliście fontanny multimedialnej?
@maladict
Ale o co chodzi!??? Nie rozumiem ustrojstwa. To żart, czy co?
@projan
Żart? A widzisz żeby ktoś się śmiał?
@maladict
pff w pracy wszystko mam tym popodłączane
@projan
Żart? Że niby Niemcy?
Ale hajpu narobiliście z tą grą ;p Muszę zagrać
Ta gra nie miała jeszcze premiery. Nie możesz jej zainstalować.
Kurrrdwa, nawet z pudełka?
Parę pytań natury technicznej:
Da się to na gogu kupić po cenach od rusków? Jakieś gifty od znajomych z Rosji, zmiany ip na rosyjskie itp. działają takie czary?
http://www.gog.com/forum/age_of_wonders_series/post_your_regional_price_for_aow3/page1
“Russia: $16.99/$19.99 ”
Czy już te ceny pozmieniali, że są jednolite?
@Kiler
U mnie na GOG preorder 39 dolców. I 99 cenciaków.
@bosman_plama
a to ciekawostka, ja mam cenę w €: 23,99
nic dziwnego, z Krakowa bliżej do Ameryki niż z moich Bieszczad 🙂
@jaGrab
u mnie na firmowym internecie też tyle wyskakuje (39,99$) ale już na orange z batoników lion wyswietlało 23,99 eurasa
@bosman_plama
u mnie na gog 40 euro … fuck u all
@mokraTrawa
dwajścia czy
@Kiler
Na 99% da się giftować. A jak nie da się giftować, to ci kupi i wyśle mailem/dropboxem, wszak to i tak nie ma DRMów 🙂
Choć trzeba by zwrócić uwagę na języka…
http://games.usvsth3m.com/2048/alienhot-edition/ zachęcam do grania 😀
@Beti
Haha. Sama zrobiłaś? 🙂
@projan
No 😀
Wiem, czepiam się, ale imię bohatera brzmi jak coś co słychać za drzwi wychodka kiedy nieszczęśnik w środku ma jednocześnie sraczkę i rzyga. Biorąc pod uwagę towarzyszący imieniu przymiotnik to prawdopodobnie z powody choroby popromiennej 😀
Ale i tak lepsze niż np. Khutas… (to wszystko przez tego Howarda, na jaką cholerę dawał swoim bohaterom imiona “stylizowane” na wschodnie? Potem różni jego epigoni zaczęli się licytować kto bardziej egzotyczny w imiennictwie i nagle zrobiło się to kanonem fantasy… sigh…).
A jak będę miał jakieś pare euro latające luzem i internet connection z transferem szybszym niż dryf kontynentalny to pewnie AoW3 kupię bo twoja bosmanie zachęta brzmi naprawdę nieźle.
Ha, a mówi się, że w grach nie ma miejsca na wyobraźnię, bo wszystko podane jest jak na tacy. Naprawdę przyjemny i zabawny tekst. 🙂 Swoją drogą tego typu historie dużo bardziej zachęcają do sięgnięcia po dany tytuł niż najbardziej przehypowane recenzje. Ale kupić tej gry nie kupię. Bo Diablo. ;(
Filmiki z AOW3 (tak, filmiki) z przyczyn niezależnych, przekładam na jutro : )
sorewicz
Nabieram ochoty na tę grę, aaale, czy jest sens kupować trójkę, jeśli nie grałem w poprzednie? Może wystarczy mi jakaś wcześniejsza część?
@brokilon
W poprzednią (w jedynkę nie grałem) na pewno warto zagrać. Fabularnie jest w tym pewną kontynuacja, ale opierająca się na tym, że pojawiają się w AoW3 postacie z poprzedniej części – nie jest tak, że wydarzenia w trójce wynikają bezpośrednio z dwójki (nie licząc faktu, że gdyby taka jedna laska nie przeżyła, to nie miałaby córki, która jest jedną z bohaterów trójki).
Możesz więc spokojnie grać w Trójkę bez znajomości poprzednich części. Czy warto zagrać w poprzednie? Tak. Czy warto w trójkę? Też tak. To teraz kombinuj co Ci bardziej pasi:).