To nie jest recenzja – Teleglitch

Nitek dnia 15 marca, 2013 o 14:04    23 

To nie będzie recenzja, bardziej chęć podzieleniem się z Wami, drodzy użytkownicy Gikza moim (no właściwie to pokazanym przez kolegę) odkryciem. Przedstawiam Wam Teleglitch. W artykule znajdziecie także video.

Gra należąca do gatunku roguelike. Czyli mamy jedno życie, giniemy i zaczynamy od początku. Lokacje, rozmieszczenie potworów i przedmiotów za każdym razem są losowo generowane. Pierwszy checkpoint jest dostępny dopiero po dotarciu do 5 poziomu… Na początku fascynacji grą przez tydzień nie wyłączałem komputera, bo nie chciałem stracić miejsca do którego udało mi się dojść.

O czym jest gra? W czasie testów potężnego teleportu na planecie Medusa-1C coś wpadło w wiązkę i zespoliło się ze sztuczną inteligencją. Dalej poszło lawinowo: infekcja ludzi (zamienieni w potwory), genetyczne eksperymenty wypuszczone na wolność (oczywiście zabójcze), wytworzone anomalie pożerające powoli obiekt, w którym pracowano nad wadliwym teleportem.

 

teleglitch_start.jpg

 

Gdy zaczęła się katastrofa, zabarykadowaliśmy się w pokoju. Niestety żadne wsparcie nie nadchodzi i trzeba by się jednak ruszyć. Całe szczęście mamy ze sobą pistolet i dwa ładunki wybuchowe. Dzięki temu może uda się przedrzeć do teleportera, który nas stąd zabierze. Odsuwamy meble od drzwi, wyściubiamy nos i już wiemy, że to najprawdopodobniej będzie bardzo krótkie życie. Gra jest dwuwymiarowa, z widokiem z góry. Grafika… no cóż, jeżeli Was przestraszy i odejdziecie od komputera, popełnicie wielki błąd. Po chwili zacząłem doceniać jej urok i nie chciałbym, żeby była wyraźniejsza i nowocześniejsza. Doskonale oddaje ciągłe poczucie zagorożenia dzięki temu, że przez swoje uproszczenie pozostawia wiele niedopowiedzeń. Jest ona jednym ze składników klimatu. Bo ta gra to KLIMAT, właśnie tak pisany. Każdy zakamarek może być ostatnim, każdy przeciwnik może nas zabić. Amunicji jest tyle, co kot napłakał, a stwory często wychodzą stadami. Czuć, że walczymy o przetrwanie i walka toczy się o każde drzwi, za którymi nie wiadomo co się kryje. Muzyki nie ma w grze (chociaż z tego, co wiem tworzy się), jest tylko szum generatorów, ryki przeciwników i szum anomalii. 

 

teleglitch1.jpg

 

Poza genialną atmosferą świetnie odwzorowane jest strzelanie. Każdą broń "czuć" inaczej, inny odrzut, inna prędkość strzelania i przeładowania. Do każdej trzeba się przyzwyczaić i jej nauczyć. Wiele nowocześniejszych produkcji mogłoby się uczyć od autorów, jak dobrze odwzorować ten element rozgrywki. Dodatkowo potwory jakoś nie chcą dać się trafić, może nie wykazują się wyjątkową inteligencją i używaniem taktyki, ale są szybkie i potrafią biegać zakosami, żeby maksymalnie utrudnić nam zadanie.

Podczas przechadzki po zrujnowanym kompleksie naukowym natrafiać będziemy na skrytki, szafki i inne znajdźki. Znajdując broń możemy uważać się za szczęściarza, inne elementy jak gwoździe, puszki, mikroczipy, konserwy posłużą nam do tworzenia nowych przedmiotów np. łącząc ładunek wybuchowy z gwoździami otrzymamy zabójczą bombę odłamkową (dobry sposób na goniące nas stado zmutowanych przeciwników). Trzeba planować i tworzyć przedmioty ostrożnie, nie wszystko musi się przydać i być nieodzowne.

 

teleglitch2.jpg

 

Jeżeli lubisz gry trudne, nasiąknięte klimatem i wymagające myślenia, to gorąco zachęcam do wypróbowania. Nie trzeba zaraz kupować, bo jest dostępne demo (rzadkość, oj rzadkość), a sama gra kosztuje 10 euro, co według mnie nie jest ceną wygórowaną.

Demo dostępne (na Windows i Linux) na oficjalnej stronie. http://teleglitch.com/

A żeby dać Wam pogląd co i jak tutaj działa, szybki filmik z kojącym komentarzem ojca prowadzącego. Tworzony na żywo bez edycji więc wybaczcie potencjalne babole.Nitek

 

 

KONKURS

Mamy dla was dwa klucze do pełnej wersji Teleglitch. Klucze współgrają z platformą Desura i tam też należy z nich skorzystać, żeby dobrze się bawić. Dzisiejsze, tematyczne zadanie konkursowe to udzielenie odpowiedzi na ważkie pytanie. 

Jeśli moglibyście się teleportować do czego użylibyście tej zdolności?

Odpowiedzi należy udzielić do niedzieli (17 marca) do godziny 20:00. Udział może wziąć każdy zarejestrowany użytkownik strony gikz.pl, a odpowiedzi należy udzielić w komentarzach pod artykułem. Liczy się tylko komentarz pierwszego poziomu! Żule dwuosobowe w składzie: aihS oraz ja, Nitek, wybierzemy najfajniesze, najzabawniejsze i najciekawsze odpowiedzi, a zarazem zwycięzców jeszcze w niedziele i postaramy się obdzielić ich kluczami tego samego dnia. Tak żeby czasem się nie wyspali w poniedziałek.

Powodzenia!

Dodaj komentarz



23 myśli nt. „To nie jest recenzja – Teleglitch

  1. carstein

    Jakimś cudem doczołgałem się do poziomu 8 najdalej – potem naprawdę robi się ciężko. Amunicji nie brakuje (jak się jej oszczędnie używa), ale przeciwnicy też zaczynają się mocniej odgryzać. Od poziomu 3 spotyka się już takich, co walczą na dystans, chowają się za zakrętami albo szarżują na ciebie z dwoma minigunami. Miła odmiana po grach typu Call of Duty i “press A to win a game”.

      1. carstein

        @Nitek

        Czasami trochę zależy od szczęścia – miałem kilkanaście gier gdzie mnie coś zabijało na 3 poziomie albo wcześniej. A potem sprzyjający zbieg okoliczności i bah, poziom 5. Potem jakoś poszło.

        Kilka rad na początek (bo widzę, że robisz kilka błędów):
        – oszczędzaj amunicję
        – nie pędź tak, to nie wyścig – do nowych pomieszczeń wchodź powoli.
        – nie używaj nailbomb nie chowając się wcześniej za przeszkodą terenową
        – zrób jak najszybciej nailguna (chyba pistol + hardware + tube) + amunicję do niego
        – szukaj secret roomów – niektóre ściany można zburzyć – tam jest często sporo broni albo apteczek) – znaleźć można obserwując pole widzenia ( nagle widzisz w ścianie szparę).
        – od lvl2 koniecznie zbuduj detector (tube + mchip)
        – w pierwszej kolejnosci jedz canned meat, potem apteczki)
        – z empty can mozna zrobic plate (6 puszek) 2 plate = armor.
        – przeciwników wciągaj do wąskich korytarzy i tam do nich strzelaj
        – totally desperate? – poruszaj się tuż przy anomali – przeciwnicy nie umieją ich unikać i wpadają w nie.

  2. gregor40

    Mój komentarz nie będzie ani zabawny ani (chyba) fajny – ale może byc ciekawy.

    Kiedyś myślałem o wynalazkach, które zrewolucjonizowały nasze życie. Jednym z nich jest telefonia komórkowa. Zobaczcie – możecie z bezmała dowolnego miejsca na ziemi porozmawiać w dowolnym momencie z dowolną osobą. Przepis na Canneloni z bryndzą przekazany żonie z Nevady do Częstochowy? Nie ma problemu. Klik-klik. Włączenie pieca elektrycznego w domu w Beskidach SMSem z Alp Włoskich? Klik-Klik.

    A teraz [i]ad rem[/i]. Wyobraźcie sobie, że przy użyciu urządzenia wielkosci komórki moglibyście przenieść się w dowolne miejsce na ziemi, o ile zaakceptuje Was terminal docelowy. Jaka rewolucja na skalę globu. Koniec z podróżą do pracy. Klik-Klik. Zapomniałeś dokumentów z domu do pracy? Klik-klik – klik-klik. Na piwo z kumplami? Zero taksówek/autobusów. Klik-klik. Do mamusi na Niedzielny obiad? Klik-Klik. Popołudniowy kite na zatoce Puckiej? Klik-klik. Może rower w Sierra Nevada? Klik-klik. Może wieczorna kąpiel na Mlediwach? Klik-klik.

    Podobny koncept pokazał Dan Simons w trylogii Hyperion. Tam najbogatsi mogli budować domy znajdujące się na wielu planetach jednocześnie. Drzwi były portalem na inną planetę. Jak to się skończyło – to już inna historia…

    Wachlarz możliwości jest niewiarygodny, a czy takie teleportacje są niemożliwe? Cóż, wracając do telefonii komórkowej. Jak miałem 10 lat byłem z dziadkami na wczasach. Pamiętam jak dziadek szedł na pocztę i zamawiał rozmowę z miastem odległym o 150km i czekał 3 godziny tylko po to, żeby powiedzieć przez telefon mojej mamie, że u nas wysztko gra. Nikt wtedy nie wyobrażał sobie, że 20 lat później będę rozmwiał z kasyna w Nevadzie z żoną która jest w Polce na spacerze z psem przez urządzenie wielkości pudełka fajek.

    Przyszłość jest piękna!

    1. Goblin_Wizard

      @gregor40

      Rzeczywiście, ciekawy wpis pomimo, że zupełnie nie zgadzam się z ostatnim zdaniem. Jakoś już tak mam, że przyszłość jawi mi się jako wielki, doskonale czarny otwór;). Czy to jest piękne? No, co kto lubi..
      Tekst zainspirował mnie do tego stopnia, że napisałbym jakąś polemikę, nie wiem tylko czy chaos myśli nieuczesanych mi pozwoli. Pomijając czystą złośliwość niełatwo sklecić coś sensownego :p.

    2. maladict

      @gregor40

      Można jeszcze było iść do sołtysa, który jedyny we wsi miał telefon.
      Hyperiona, przyznam, nie czytałem ale na chłopski rozum teleportacja powinna być możliwa tylko pomiędzy portalami – z przyczyn technicznych gdy np. dzięki drobnemu błedowi w obliczeniach pojawimy się 100m nad planowanym celem. Lub 100m pod.
      Dodatko co stałoby mi na przeszkodzie teleportować się prosto do sypialni (Wpisz_Imię_Ekstra_Laski_Tutaj) lub do skarbca Fort Knox.
      Mam nadzieję, że nie zniechęci to następnych komentatorów do popuszczania wodzów fantazji.

  3. buszmen

    Jest już film traktujący o ludziach mających możliwość teleportacji : Jumper http://www.filmweb.pl/Jumper . Możecie w nim zobaczyć z czym się wiąże możliwość teleportowania w posiadaniu jednostek. “Wielka siła to wielka odpowiedzialność”.
    Osoba taka może się przemieszczać bez ograniczeń i dzięki temu może dostać się do miejsc, w których nas nie powinno być np. w kinie na nieopłaconym seansie kolejnej części Zmierzchu, w skarbcu banku po drobne na kebab, w sypialni byłej dziewczyny….

    Jest to bardzo niebezpieczne i tak jak w filmie przypuszczam, że osoba posiadająca takie zdolności będzie nie tylko zagrożona, ale też niebezpieczna dla innych.

    Mając taką moc na pewno musiałbym się oprzeć pokusie robienia złych rzeczy dla społeczeństwa. Jedno jest pewne – nie musiałbym już nigdy więcej czekać na ten %^#$%$#)%$# pociąg na stacji!

  4. Goblin_Wizard

    Mój wpis będzie przynajmniej częściowo lub w całości odpowiedzią na wpis gregor’a. Piszę “z palca” więc sam nie wiem jeszcze co to będzie.

    Zacznijmy od końca:
    [quote]Przyszłość jest piękna![/quote]
    Ja bym raczej napisał “Marzenia są piękne”. Autor wyraża opinię, że tak jak komórki wydawały się nam niemożliwością 30 lat temu tak i teleportacja wydaje się teraz.

    Urządzenia powszechne jak komórka służące do teleportacji!? Załóżmy przez chwilę, że coś takiego może istnieć. Skoro jest tak powszechne i ogólnodostępne to musi być tanie. Tanie pod względem materiałów jak i zużycia energii, porównywalnie do telefonu komórkowego. Toż to by było perpetum moblie. Tworzyło by energię z niczego. Odpada.

    No ale załóżmy, że nie wiemy jeszcze wszystkiego i jednak w przyszłości da się to zrobić. Jakie byłyby efekty takiego wynalazku? Przed wszystkim transport jaki teraz zna my przestałby być potrzebny. Statki, pociągi, samoloty, koleje, drogi, tory, cała infrastruktura stała by się zbędna. Nawet jeśli ktoś jeszcze chciałby z tego korzystać to nie dałby rady ze względu na ogromne koszty utrzymania. Za tym idzie upadek koncernów naftowych, węglowych i innych produkujących materiały pędne. Energia byłaby właściwie za darmo bo produkowana z niczego. Do tego dochodzi oczywiście ogromne bezrobocie, a co za tym idzie zamieszki, wojny i prawie zerowa wartość ludzkiej pracy i życia (oczywiście do momentu, aż populacja spadła by do odpowiedniego poziomu).

    [b]Do czego ja użyłbym takiego systemu teleportacyjnego?[/b]

    Jak to nam cały czas tłumaczą Ziemia to jedna wielka globalna wioska więc… trzeba myśleć globalnie. Poczekałbym, aż wszyscy się do takiego systemu przyzwyczają i nie będą sobie mogli życia bez niego wyobrazić (coś jak internet i sieć komórkowa teraz). Fundował bym wszystkim darmowe wszczepy do teleportacji i poczekał, aż zniknie cała stara sieć komunikacyjna i teleportacja będzie jedyną metodą przemieszczania się na większe odległości.

    W tym momencie przejąłbym kontrolę nad całą tą siecią i stworzył taki aparat kontroli obywateli jakiego jeszcze nie było. Każdy człowiek przemieszczający się powyżej powiedzmy 500m od ostatniego punktu “teleportacji” byłby sprawdzany (w domyśle podejrzany o działalność anty-systemową). Tak jak kiedyś wyznaczył bym np. Australię jako teren dla różnego typu wywrotowców, recydywistów i oferował im przymusowy bilet w jedną stronę po czym odłączał od sieci teleportacyjnej. Tacy co by się sami odłączali od sieci też by wcześniej czy później tam trafiali. Zrobiłbym z Ziemi jedno wielkie Simcity, a ludzie by robili to co sobie wymarzyłem. Odpowiednio kierując siecią teleportacyjną przysyłał bym ich w miejsca gdzie byliby akurat potrzebni. Samowolne teleportowanie się większej ilości osób w jedno miejsce byłoby ściśle kontrolowane i przy najmniejszych podejrzeniach byłyby wdrażane odpowiednie procedury.

    No ale to tylko tak zapobiegawczo. Nikt by się przecież nie buntował, no nie? Nadmiar darmowej energii oznacza, że wszystkiego mają właściwie w bród, a ja, dla spokoju i ogólnej szczęśliwości, byłbym gotów im nieba przychylić. To byłby świat mlekiem i miodem płynący. Tylko ktoś umysłowo ograniczony mógłby się buntować przeciwko takiemu systemowi.
    P.S. Najbardziej zatwardziali recydywiści dostawali by bilet na Księżyc… a niech tam, skafander też by dostali.;)

    “REAL time strategy/sim” na miarę całej planety – czyż to nie wspaniała idea? Masa nieprzewidywalnych zdarzeń i katastrof naturalnych, zmienne warunki, wyczerpywane surowce i niebanalna, bo jak najbardziej rzeczywista, AI. No cóż, jak napisałem na początku, marzenia to piękna rzecz.:D

      1. Goblin_Wizard

        @maladict

        Założenie jest zupełnie nierealne co zresztą napisałem. Dlatego tez cała teleportacja to czyste SF. Istnieje co prawda tzw. teleportacja kwantowa polegająca na przesyłaniu atomów ale to i tak wymaga najpierw przesyłu informacji ze źródła do punktu docelowego. Powoduje to, że teleportacja może się odbywać maksymalnie z prędkością światła (światłowody).
        Co do teleportacji typu star trek’owego to któryś z poważnych fizyków obliczył kiedyś, że do przesłania przysłowiowej zapałki potrzeba by roczną produkcję energii z całej Ziemi. Nie mamy możliwości zmagazynowania takiej porcji energii nie mówiąc już o jej przesyle bo zgromadzoną energię trzeba by wyzwolić w bardzo krótkim czasie. Dopóki więc nie odkryjemy jakiegoś cudownego źródła energii możemy zapomnieć o teleportacji.

Powrót do artykułu