Trafiłem ostatnio na wypowiedź CEO Starbreeze – Mikaela Nermarka dla Edge (z końca kwietnia 2012). Rozbawiła mnie… Różnie tłumaczy się niepowodzenia… Remake Syndicate w formie strzelanki okazał się druzgocącą klęską.
Szwedzi sprzedali 150 tys. kopii swojej gry na całym świecie. Nermark skupił się jednak na wylaniu kubła frustracji na fanów oryginalnej gry. Stwierdza on bowiem autorytatywnie, że jakiejkolwiek drogi by nie przyjęli, zawsze pojawią się niezadowoleni. Zawsze będzie mała (!!!) ale głośna grupka graczy i dziennikarzy (oni też!?), którzy znienawidzą Starbreeze za to co zrobią. Jeśli nie zrobią dokładnej kopii oryginału, „ci gracze” ich znienawidzą. Jeśli zrobią dokładną kopię oryginału „ci gracze” ich znienawidzą i oskarżą o brak innowacji. A on osobiście i cały zespół są wyjątkowo dumni ze swojego dzieła. Dodatkowo taktownie zastanawia się czy na brak sukcesu wpłynęły błędy w produkcji Starbreeze czy raczej Electronic Arts – wydawcy. Na koniec żali się, że budżet nie był porównywalny z innymi tytułami najwyższej klasy i ciężko było zrobić lepszą grę.
Kiedy się czyta takie wypowiedzi, ręce człowiekowi opadają… Starbreeze powinno zmienić CEO albowiem ten pan, wypowiada się daleko niefortunnie, rzekłbym plecie kosmiczne bzdury. Może właśnie wypadało by zacząć od szukania winy u siebie… Może ta mała grupka fanów, która czekała na wierny remake oryginału, okazała by się jednak liczebnie większa niż 150 tys.? Może po prostu trzeba było zrobić dobrą grę, być wiernym sobie, a nie „skakać na kasę” i później się żalić, że nie wyszło…
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Źródło: Eurogamer