Witajcie moi mili. Rozsiądźcie się wygodnie trzymając w rękach złoty trunek, tudzież coś cieplejszego. Przed wami chwila relaksu i odprężenia.
Zastanawiacie się pewnie cóż ciekawego może mieć wam do powiedzenia tak mała istotka jak ja. Zacznijmy od mojego pochodzenia. Jestem Asurą, kiedyś nie słyszeliście o nas w ogóle, dziś jesteśmy jedną z inteligentniejszych ras w Tyrii. To dzięki nam stały się możliwe szybkie podróże między krainami i miastami. To my naginamy magię tej ziemi i tworzymy z niej nowe rozwiązania usprawniające nam i wam życie. Może nie jesteśmy najwyżsi, ale nasz potencjał jest nie do zmierzenia. By pomagać sobie w codziennym życiu stworzyliśmy golemy. Machiny pomagają nam w najprostszych czynnościach jak i spełniać wyższe cele. Stały się nieodłączną częścią naszej społeczności.
Każdy z nas ma w swoim dorobku mniejsze i większe wynalazki. Ja postanowiłem stworzyć Przenośny Zmieniacz Pogodowy. By pomóc Tyrii w czasach, suszy, powodzi i innych klęsk klimatycznych.
No dobrze, ale nie o tym tu przyszedłem rozprawiać. Nie jesteście przecież Tajemną Radą, by wysłuchiwać przechwałek o moich wynalazkach. Moja osobista historia z tym związana niech pozostanie osobistą historią. Zapewne zastanawiacie się jak wygląda kraina, z której pochodzę. W Tyrii, moi drodzy, każdy znajdzie coś dla siebie. Są ośnieżone szczyty górskie i zlodowaciałe krainy. Tereny te upodobali sobie Nornowie. Potężni umięśnieni i wysocy myśliwi, dla których sensem życia jest polowanie oraz kontakt duchowy z naturą.
Na południowym wschodzie znajduje się Black Citadel. Miasto z olbrzymia, metaliczną, ciemną sferą stało się stolicą krainy Charrów. Zwierzo-kształtnych mieszkańców Tyrii, którzy lata temu prowadzili wojnę z ludźmi. Ci z kolei mają swoje wspaniałe miasto – Divinity's Reach wzniesione nieopodal centrum kontynentu. Na wschód od mojej stolicy, Rata Sum, zrodziła się humanoidalna rasa Sylvari – ludzie-liście, ludzie-drzewa. Swoje pochodzenie zawdzięczają prastaremu, olbrzymiemu Pale Tree.
Podróżując po Tyrii napotykałem przeróżne krajobrazy i wszystkie mnie zachwyciły. Czasem trzeba było wdrapać się w trudno dostępne miejsce, niekiedy droga do ciekawej lokacji była ukryta. Wszystkie trudy , które spotkałem eksplorując poszczególne krainy, zostały mi wynagrodzone. W podróż zawsze wybieram się z mapą, na którą nanoszę obwieszczone, przez miejscowych zwiadowców, ciekawsze miejsca. Informują mnie też, kto w okolicy poszukuje pomocy i jak wygląda sytuacja z bandytami na danym terenie. Dzięki, nim mogę też znaleźć miejsca, w których zaklęta jest pradawna moc wzmacniająca moje umiejętności. Czasem wystarczy wypić wywar od napotkanej staruszki by poczuć się sprawniejszym i silniejszym, a czasami przychodzi mierzyć się z wymagającymi przeciwnikami.
W dzisiejszych czasach ciężko o samotną wędrówkę. Poszukiwaczy przygód jest bardzo dużo. Dlatego też często przyjdzie walczyć nam ramię w ramię z kimś nieznajomym. Przeciwnicy oczywiście dostosowują się do zaistniałych sytuacji i potrafią też uprzykrzyć życie grupce podróżników. W krainach, które do tej pory odwiedziłem tylko raz czy dwa podróżnicy potrafili sobie przeszkadzać w wyznaczonym zadaniu.W niektórych lokacjach trzeba wykazać się niebywałym sprytem i zręcznością, na szczęście na końcu trudnej ścieżki zawsze czeka na nas nagroda – skrzynka z zawartością przystosowaną do ułatwienia życia w danej krainie. A jeśli pomożemy rozwiązać problemy borykające mieszkańców danego regionu, odwiedzimy wszystkie miejsca, o których mówili zwiadowcy, to skontaktuje się z nami Tyriańska Agencja Krajoznawcza. Za wypełnienie w 100% ich wizji podróżnika – poszukiwacza przygód, wysyłają do nas skrzyneczkę z nagrodami. Bardzo miły gest z ich strony.
Nagrody, zbieranie rzeczy po poległych wrogach, pozyskiwanie materiałów rzemieślniczych – to wszystko na początku mojej wędrówki sprawiało mi nie lada trudności. Otóż nie dysponowałem i w dalszym ciągu nie dysponuję dużą ilością złota.Miałem dosłownie parę małych sakiewek, w których ciężko mi było przetrzymywać przedmioty. Na szczęście są pewne udogodnienia dla włóczykijów takich jak ja. Wszelkie komponenty rzemieślnicze możemy, z każdego miejsca, wysłać do naszego schowka. Jako iż zbieramy zarówno warzywa i zioła, ścinamy drzewa i kopiemy w rudach różnych minerałów, ekwipunek się szybko zapełnia. Jednym zawołaniem wysyłam wszystko do schowka i mam miejsce w swoich sakwach. A bezużyteczny oręż oraz zbroję mogę rozłożyć na czynniki pierwsze i te też wysłać do schowka. Bardzo to wygodne.
Jeśli już przy rzemiosłach jesteśmy – nie chwaląc się pragnę zostać jednym z najlepszych Jubilerów i Zaklinaczy jakich znała Tyria. Z wszystkich dostępnie nam znanych profesji postanowiłem zdecydować się właśnie na te. Oczywiście później mogę nauczyć się innej, nie tracąc przy tym wiedzy z już posiadanych. Jednakże w danym czasie potrafię skoncentrować się tylko na dwóch rzemiosłach. Jak Tyria długa i szeroka nie było jeszcze stworzenia, które potrafiłoby inaczej. Może to dlatego, że większość czasu stanowiskach rzemieślniczych spędzam na wymyślaniu rzeczy z materiałów, które akurat posiadam. Oczywiście po wynalezieniu czegoś nowego, dana rzecz wędruje na liście rzeczy mi znajomych i mogę zastanawiać się nad połączeniem innych składników. Ponadto z takiego tworzenia jestem zawsze najbardziej rad i daje mi to lepszą lekcje niż tworzenie czegoś o czym przeczytam na byle kawałku skóry czy papieru. Można kupować receptury od kupców i rzemieślników, którzy nigdy nie opuszczają swojego miejsca pracy. Czasem wydaje mi się,że oni w ogóle nie śpią.
Pracoholizm jest tu zresztą często spotykany. Ot taka mała ciekawostka.
Ciekawym jest też to, iż każdy mieszkaniec Tyrii może wystąpić na arenie. Są to specjalnie przygotowane lokacje, pod potyczki między dwoma grupami chętnych do bitki. I tu muszę napomknąć o mojej słabości. To, że mam niespełna 4 stopy wzrostu, ciemną skórę pokrytą jaśniejszymi plamami nie świadczy o tym, ale uwielbiam się bić. Ślady po potyczkach widać dzięki moim bliznom oraz długim, postrzępionym, opadającym uszom.
Starcia pomiędzy dwoma grupami, po 5 zapaleńców każda, to jedno z moich ulubionych zajęć. Na arenę zawsze wychodzimy w pełnym rynsztunku, z opanowaną wiedzą w dziedzinie naszej profesji. Od nas zależy oczywiście dobór broni i ulepszeń oraz z jakich cech chcemy w danej walce skorzystać. Póki co, dostępne są 4 lokacje by stanąć w szranki z przeciwną drużyną. Jedna z nich pozwala na walkę również pod wodą. Pływając mamy dostępne urządzenie filtrujące tlen i pozwalające nam na pozostanie pod wodą nieograniczoną ilość czasu. Korzystamy wtedy z innego oręża oraz innych umiejętności.
Nasza Tyria jest w wielkiej bitwie z dwoma innymi bliźniaczymi krainami. Miejsca gdzie toczą się walki o twierdze, zasoby, pozyskanie statusu najlepszej krainy pod słońcem zwane są Polami Bitew. Jeszcze nie przyszło mi tam walczyć. Z tego też powodu, że mam za mało doświadczenia i nie będę pakował się jako kula u nogi albo łatwy kąsek dla przeciwnika. Oczywiście na tych terenach tez można się szkolić i rozwijać. Zdobywać doświadczenie i hartować się w boju. Jednak wolę spokojniejsze i mniej stresujące życie. Gdy już poczuję się pewnie, nie omieszkam pokrzyżować planów naszym oponentom. Wyruszę pod doświadczonym dowództwem, w zwartej, bojowej grupie na tereny należące do wroga. Przejąć jego twierdzę, burząc mury i wrota, korzystając przy tym z szeregu machin bojowych. Nadejdzie czas by pokazać przeciwnikom siłę zgranej grupy osób, siłę gildii. Gildii, dla której, dzięki swoim staraniom, pomaganiu mieszkańcom krain i inny, czynnościom zdobywam i rozciągam strefę wpływu.Strefa jest reprezentowana liczbowo w postaci punktów wpływu. Za nie, moi liderzy wykupują różne usprawnienia, które wpływają pozytywnie na życie członków tego ugrupowania.
Cóż moi drodzy, przyjemnie się gawędzi ale na mnie już czas. Pora na nowe przygody. Zatrzymałem się by odpocząć i nabrać sił. Droga do następnej krainy wiedzie przez pasmo górskie, a w nocy podróżuje się zgoła inaczej. Jeszcze mam tylko jedno wam do przekazania. Prosiłbym tylko o zbliżenie się do mnie bo będzie to rada strudzonego i zmęczonego wędrowca.
Tłum powstał i w zwartej grupie zbliżył się do małego, uśmiechniętego przybysza. Ktoś zauważył, że mały Asura wyjął zza pasa kręty róg. Podobny do zwykłych, takich jakich używa się na polowaniach. Zdobiony jedynie paroma zygzakami, paroma cięciami. Podróżnik przystawił go do ust i dmuchnął. Ryk jaki się rozległ otumanił słuchających.Chwilę później poszukiwacz zniknął, a w jego miejscu znajdowała się gęsta, bezwonna, czarna chmura. Zdezorientowani nie mogli się poruszyć. W swoich głowach ciągle słyszeli ryk rogu. Przeszywający całe ciało dźwięk. Chmura zaczęła się poruszać.Uformowały się dłonie wyciągnięte w stronę tłumu. Ze słuchaczy zaczęła się sączyć zielona maź. Wydobywała się z ust, nozdrzy a nawet starych, już dawno zapomnianych ran i blizn. Zielona ciesz uniosła się przed gapiami, uformowała w kule wielkości dojrzałych jabłek i popędziła w powietrzu w stronę dziwacznych dłoni. Pierwsi w rzędach, ostatkiem sił dostrzegli uśmiech w czarnym jak smoła obłoku. Uśmiech, który przed paroma minutami gościł na malutkiej twarzy włóczykija. Wyraziście ciemno – zielone kule zaczęły wnikać w chmurę, znikały gdy stykały się z zarysami małego poszukiwacza przygód.
Ostatni ze słuchaczy padł, gdy ostatnia z kul była w połowie drogi pomiędzy nim, a czarnym obłokiem. Chmura zniknęła ,a w jej miejscu stał znowu uśmiechnięty, mały, ciemnoskóry Asura.
Wyszedł przed namiot, budowla zajmowała teren około 50 m2. Zadął w róg. Jego niską sylwetkę obsiadło stado szarańczy i ciem. Jedną ręką wskazał im płachty brunatnej tkaniny, pod którą snuł swoją opowieść. Olbrzymia sfera insektów wystrzeliła w tamtym kierunku. Po kilku minutach po namiocie i ciałach w nim nie było śladu.Czuł,że energia życiowa z dzisiejszych odbiorców wzmocni go przez najbliższy tydzień.
– Nigdy nie pytają … – rzekł robiąc zgorzkniałą minę. – Przecież można jeszcze spotkać nekromantę na tym świecie.
Tekst powstał po tym jak autor osiągnął postacią 30 lvl.
Można grać samemu, jednak największa frajda jest jeśli mamy grupę znajomych i z nią eksplorujemy świat.
Jeśli macie jakieś pytania to, zadawajcie je w komentarzach.
Do zobaczenia w Tyrii, a najlepiej na serwerze Underworld.
Tak sobie czytam i czytam. Końcowa moja refleksja; kolejne ‘gejne™’ fantasy. Nothing to do here…
‘gejne™’ -makbeton trademark
@LiberNull
[url=”http://media.tumblr.com/tumblr_m9g64idfjp1qbnggp.jpg”]Linkiem służę[/url]
Ciezko to sie czyta komus, kogo gra nie interesuje ani troche 😀
Przeczytałem, spoko tekst, ale gra mnie jakoś nie ciągnie 🙂 Nie przepadam za mmo
Przedni tekst ale niestety powyższe komentarze ujawniają jego największą słabość — niewiele mówi tym, którzy nie grają. Trochę szkoda bo nie jest to do końca kolejne gejne mmo i warto by nakreślić parę oryginalnych rozwiązań. Sam śmiałem się z hasła [i]Join the MMO Revolution[/i] ale teraz już wiem, że trochę prawdy w tym marketingowym sloganie jest.
@Trawa nie bój żaby, jeszcze cie ogolimy na łyso 🙂
@aihS
Nie ma szans 😀 Oni moich pieniędzy nie dostaną!
Widzę, że większość PL siedzi na Blacktilde i Underworld. Dobrze siedzieć na Whiteside Ridge xD.
@Kawira
CU on WvWvW 🙂
@Yerz
Właśnie zobaczyłem, że dziś mamy Underworld i nasi lamią xD. Btw to tak zawsze będzie rotacja serwerów każdego dnia czy to tylko jakieś badziewne testy ;/?
@Kawira
Teraz jest początek i oni testują bardziej balans serwerów i inne pierdoły. Później zmiany mają następować po okresie 2 tygodniowym.
@Yerz
Tak myślałem, bo właśnie była mowa o zmianach raz na 2 tyg. W ogóle trochę dobija mnie performance w www po becie. W becie byliśmy w czołówce na równi z Far Shiverpeaks, a teraz ludzie tak trochę nie ogarniają 😛
@Kawira
Gildia w becie grała na WR. Teraz zmieniliśmy.
@Kawira
Wez pod uwage, ze spora czesc graczy moze spedzac czas wylacznie w PvE badz sPvP. Ja poki co do Heart of The Mists zagladam tylko jak chce sie szybko znalezc z Lion’s Arch. Na WvWvW nie bylem jeszcze w ogole, a siedze od headstartu. Aktualnie lvl bodajze 36, tak bez stresu 😉
Na becie i stress testach nie bardzo byl sens zwiedzac wiecznie zawartosc PvP wiec wiecej osob sie tluklo miedzy soba.
@BlahFFF
No właśnie mam nadzieję, że to tylko tymczasowe, bo osobiście jestem graczem gustującym w www 😛
@Kawira
Ja na www byłem wczoraj przez jakieś 30 minut. Fajna zabawa, ale nie jak się ma 24 poziom. Jasne, gra do 80 podciągnęła… ale same staty, punktów do skilli czy traitów już nie dała, lepszego ekwipunku też nie. 🙂 Chociaż przedmioty chyba tymczasowo skądś można wtedy wyciągnąć.
No i gram na Underworld, Norn Ranger. 27 godzin za mną, odkryte w 100% Wayfarer Foothills, Snowden Drifts i Hoelbrak.