– Ty, zabierajmy się stąd jak najszybciej – szturchnąłem kumpla, gdy zabierał się, by w lokalnym kantorze wymienić dolary na leki. – To jakieś Twin Peaks.
Nie zrozumiał mnie, aż pokazałem mu trofeum wiszące a ścianie. Wtedy zaniósł się chichotem. Właściciel kantoru zorientował się w czym rzecz i wybiegł zza pancernego (albo i nie) szkła, by opowiedzieć nam historię niezwykłego zwierzaka. W ten sposób dowiedzieliśmy się czegoś nowego, bo podróże kształcą, przysłowia są mądrością narodu a baba z wozu… A nie, to pewnie już nielegalne przysłowie.
Bosman w podróży nie jest tak twardy, jak Nitek i w nic nie gra, nie licząc może berka z falami. No i podejście albańskich kierowców do przepisów jest takie, że można się poczuć trochę jak w Saints Row, tylko bez penisów biegających po ulicach. Zupełnie inaczej jeździło się w Macedonii. Tam podróż przypominała jeden z tych modnych ostatnio horrorów, w których jest ciemno jak w zawirowaniach jelit i nie wiadomo co na człowieka z tych ciemności wylezie. Ale to tylko dlatego, że przez Macedonię jechaliśmy nocą, ścieżką wijącą się wśród gór niczym wspomniane jelita. Nie było widać prawie nic, poza okazyjnie wyskakującymi niespodziewanie zza zakrętu autobusami.
Ohrid to miejsce, a którym można podziwiać wiele pięknych zabytków
Ponieważ zdjęcie zabytku wywołało, zdaje się, mylne wrażenie co do stanu Ohridu, wklejam ten oto widoczek na miasto i zaraz drugi, z widokiem na jezioro. Naprawdę chętnie bym się tam przeprowadził i nawet sprawdzałem ceny nieruchomości:).
Lekkie GTA połączone z horrorem odczuliśmy za to w Belgradzie, gdy o poranku okazało się, że samochód nie stoi tam, gdzie stał wieczorem, ani w ogóle nigdzie w zasięgu wzroku. Hostelowa prześliczna recepcjonistka ukazała w związku z tym minę zaszokowania i zażenowania niczym z anime, prawie że z wielką łezką z boku twarzy, gdy rzuciłem, że chyba ktoś rąbnął nam auto. Na szczęście okazało się, że rolę GTA pełni w Serbii policja, która w sobotnie wieczory poluje na samochody w imprezowych okolicach i zwija je masowo, jeśli tylko znajdzie ku temu pretekst. “Mamy kryzys, radzą sobie jak mogą” – wyjaśnił nam sympatyczny kolega recepcjonistki. Może więc to nie było GTA, ale jakaś policyjna gra ekonomiczna?
Belgradzki człowiek-koń
W każdym razie bogatsi w doświadczenie a lżejsi o sto eurasów mogliśmy jechać, uczyć się dalej.
W ten sposób dotarliśmy (po paru dniach, bo wcześniej graliśmy w jazdę labiryntem przez Ohrid) do Orikum i ujrzeliśmy na ścianie królika z rogami.
– To prawdziwe zwierzę! – zapewniał nas właściciel kantoru. – Żyje w Montanie. Nazywa się Dżakalop.
Na dowód pokazał nam kilka wyguglanych zdjęć i obrazków.
Orikum wywołuje u mnie momentami skojarzenia z… tak, zgadliście, z Falloutem. Nie chodzi nawet o wieżyczki schronów wyglądające ciekawsko tu i ówdzie zza stosunkowo nowych bloków (które psują nieco falloutowy klimat), ani o łby zmutowanych królików wiszące na ścianach lokali małego biznesu. Po prostu jak dla mnie Orikum składa się z jednej ulicy z odnogami (naokoło są porozrzucane różne domy, ale przymykam na to oko). Dzieciaki biegają po niej i drą się dokładnie jak dzieciaki w F1 i F2. Za blokami widać podniszczone parterowe domki otoczone ogródkami i porozrzucane trochę jak domki w F1 i F2.
Jeszcze jedna nauczka. Meczet na puszce piwa. Trochę mnie zdziwił ten obrazek. Ale piwo naprawdę dobre. W ogóle mają tu dobre piwa (zresztą do macedońskich też się nie przyczepię, a i serbskie były spoko).
Gdzieniegdzie można wpaść na artefakty minionej cywilizacji, tudzież wspomnienia o tym, że łaził tędy Filip Macedoński, a Julek Cezar nawalał się niedaleko z piratami. Bezpańskie, albo po prostu mające wyluzowany stosunek do prawa własności psy łażą jak chcą (chyba, że są pasterskie, wtedy patrolują okolicę, przyprawiając o gęsia skórkę samotnego spacerowicza, który pamięta swoje doświadczenia z ich kolegami po fachu z Rumunii; na szczęście albańskie psy pasterskie okazały się nieporównanie lepiej wychowane od tych rumuńskich świrów).
No, a gdy wejdzie się na wzgórza, na które nikt normalny nie wchodzi… O, wtedy już pełny Fallout – spalona ziemia, żadnych ludzi (o ile nie wespniecie się na o jedno wzgórze za dużo, bo wtedy możecie znaleźć bazę Enklawy wojskową), tylko ruiny, czaszki krów, niepokojąco sporo porzuconych pojedynczych butów, ciekawskie psy i resztki żółwi (żółw był w Wasteland2, zresztą i na możliwość zagrania w “odwróć żółwia” też trafiłem).
Tylko ludzie nie z Fallouta. Sami sympatyczni i uczynni. Jak wyjaśnił sprzedawca w absolutnie świetnej piekarni, w której chleb pieką chyba non stop (w związku z czym zawsze kupujecie cieplutki, przez co kupujecie go w ogromnych ilościach, bo ciepły chleb wchodzi najsmaczniej): “Tu są Bałkany, tu żyją wyjątkowo ciepli ludzie”. Jasne, że ciepli, przy tych temperaturach… Ale gorąco znacznie łatwiej tu znieść, niż jakieś szalone rekordy upałów np. w Krakowie. Pewnie dlatego, że łatwej dotrzeć tu do morza – wystarczy się przespacerować. Dlatego zacząłem sprawdzać tu ceny mieszkań… Pal już sześć morze. Ale wiecie, zamieszkać w Falloucie? Niestety, obawiam się, że za kilka lat rozbudują się, zrobią z Orikum turystyczny raj i wszystko mi zepsują.
Ciepły człowiek na ciepłym osiołku. Tak by się podróżowało po bezdrożach a nie jakimiś krążownikami szos.
Zdjęcie tytułowe – w Belgradzie trzeba uważać na koty żyjące w ścianach domów.
Ciekawa wycieczka 😀 ja bym się chyba nie odważył na tamte rejony. Wolę jednak cywilizację z przed upadku atomowego 😉
@Revant
E, spokojnie. Ohrid to zabytki + noclegi + mrowie knajp nad jeziorem + plaże. Orikum to plaże + sympatyczni ludzie i piękne krajobrazy (no i bunkry, fakt). Trochę tu biednie ale parę kilometrów stąd jest już spore miasto pełne, naprawdę pełne rozmaitych restauracyjek (Orikum odrobinę tego brakuje, choć przy morzu jest ich sporo, na jednej nawet polska flaga wisi obok albańskiej i szwajcarskiej) a główna ulica wygląda, jak w Miami. Właściwie jest tu jak w Polsce w pierwszej połowie lat 80 ubiegłego wieku i tyle.
Jasne, nie zapuściliśmy się w te góry, gdzie nie lubią Czechów.
@bosman_plama
Pierwsza połowa lat 80 ubiegłego wieku w Polsce? Mają tam teraz stan wojenny? xD A tak na serio – jak wyglądają tam ceny? Da się pojechać i nie zwariować przy wydawaniu polskiej przekonwertowanej waluty? 😉
@Revant
Ceny wysokie nie są. No dobra, w Orikum, które jest tak naprawdę raczej wsią (z blokami) niż z miasteczkiem są niskie. Za pizzę zapłaciłem jakieś osiem zeta, za chleb coś w okolicach złotówki. Na duże, wystarczające na dwa dni zakupy (sery, wody, soki, masło i parę dodatków) płacę w lokalnym spożywczaku jakieś 20 zeta. W tym samym sklepie na półkach z alkoholami ceny są takie, że wolę tam w ogóle nie zaglądać, bo wątroba pewnie by się ode mnie wyprowadziła. Ale jak już raz zaglądnąłem, to za niezłe lokalne wino zapłaciłem jakieś osiem zeta. Czarnogórski Vranac, który drenował mi portfel w Ohridzie (fakt, że zamawiałem po butelce do kolacji w restauracji, więc nie była to sklepowa cena) tu zapłacę ok. 20 złotych. Do tego koncerny i ulepszanie żywności jeszcze tu nie dotarły, więc lokalne produkty są naprawdę smaczne.
W Tiranie jest pewnie drożej.
@bosman_plama
O, to fajnie nawet 😀 pewnie jak dotrze tam “turystyka” to będzie o wiele gorzej 😉 ostatni tydzień nad naszym morzem ponownie uświadomił mnie, że jakikolwiek obiekt turystyczny usprawiedliwia podnoszenie cen 4-5 krotnie :/
@Revant
Możliwe że tak się nie stanie. Kiedyś mieszkałem pod namiotem na chorwackim kempingu. Mieli tam sklepik. Pomny naszych realiów nawet nie planowałem tam wchodzić. Ale kiedyś nabrałem ochoty na zimne i się zdecydowałem. Zaskok pamiętam do dziś bo ceny były absolutnie porównywalne z sieciowym supermarketem w którym wcześniej robiłem zakupy, jakieś groszowe (lipowe) różnice były. Kurs z Euro też mieli ludzki.
Rzeczywiście z ostatnich zdjęć się klimat Fallouta wylewa 🙂 Aż muzyka z gry sama się w głowie załącza.
Ja pojutrze do Czarnogóry gdzie cywilizacja stoi szczebel wyżej i poniżej tego akceptowalnego dla mnie poziomu również nie chciałbym schodzić. Tym bardziej, że jadę w góry gdzie inwestuje się raczej w trasy narciarskie niż turystykę pieszą. W zeszłym roku nawet centra informacji turystycznej były w większości pozamykane.
@Zebulah
Po Serbii, Macedonii i Albanii widać ile dały nam fundusze z UE, które naprawdę pozwoliły naszym miastom i miasteczkom wyskoczyć ku cywilizacji, No dobra, Ohrid to wyjątek – tam tak się rozwija turystyka, że UE tylko wszystko zepsuje. W Nowym Sadzie rozdziawiłem gębę ze zdumienia jak bardzo zaniedbane (poza ścisłym centrum) jest to miasto (stolica Wojwodiny). Belgrad wygląda lepiej i w ogóle chciałbym w tym mieście spędzić z tydzień, ale na pierwszy rzut oka możesz poszarzeć od tamtejszego zalewu betonu z lat 70 i 80. Ale gdy już dojedziesz nad Dunaj, to nie chcesz stamtąd wyjeżdżać – miasto jest wręcz zorganizowane wzdłuż rzeki i można tam znaleźć nie tylko hostele i hoteliki ale też świetne restauracje. Więc warto, choć oczywiście zależy czego kto oczekuje od wakacji.
Wszystko jasne: Bosman podróżuje po świecie szukając jak najbardziej falloutowego obszaru, aby tam osiąść, pisać, grać, pić i powoli pokrywać się radioaktywnym pyłem.
Ps. A jackalope to nie jest czasem stworzenie “made in USA”?
Edit: żyje w Montanie Jak byk napisane. Ale niewyspany dziś jestem.
@Tasioros
Ech, ja w tym roku palcem po mapie, dzieci chco nad morze, zawsze można poczytać Stasiuka. Ostatnio polecono mi gościa o nazwisku Daniel Kalder – Szkota, który jeździ głównie do autonomicznych republik na terenie Rosji. Wymyślił ładne określenie, tereny leżące poza “cywylizacją cappucino”, czy jakoś tak. Kałmuckie Miasto szachów w szczerym stepie – żywcem wyjęty z Fallouta.
@PS: U nas żyje królis, pokazywali w telewizji. No dobra, pokazywali rysunek, ale na podstawie relacji naocznego świadka.
@furry
“Dzieci chcą nad morze”. Współczuję. Bo rok może się poopierasz ale w następny sezon pewnie ulegniesz…
Sezon ogórkowy, wiadomo, dziennikarze latem nie mają za bardzo co robić to i piszą teksty z, no wiadomo czego. I parę lat temu był taki wywiad z parą z głębi kraju. Coś w ten deseń szło: “no my w tym roku pierwszy raz urlop nad Bałtykiem spędzamy, mąż zaczął lepiej zarabiać więc tu przyjechaliśmy, wcześniej to do Tunezji i Egiptu lataliśmy”.
@furry
Daniel Kalder’a czytało mi się świetnie, muszę bardzo nie lubić podróżniczych książek – bo ta antypodróżnicza czesze.
Ładne widoczki, ale zając-rogacz, co on z Czarnobyla tam emigrował ?
Dżakalop, a właściwie Jakalope to też taki zespół muzyczny, ma parę fajnych kawałków. I też mają rogatego zajeca na okładkach płyt.
Miejsce dla fanów Fallouta? To już wiem gdzie nie jechać 😀
A propo czytania, to we Wrocławiu powiesili wieli baner reklamujący kolejną powieść ze świata Metro 2033 – Otchłań, opisującą, jakżeby inaczej wrocław, autorstwa niejakiego Szmidta. Wiecie coś na ten temat? Tzn czy warto przeczytać, jak np. nie przymierzając Dzielnicę Obiecaną, czy też lepiej unikać?
@Mnisio
Bezczelnie się podepnę – od pół roku staram się przeczytać oryginalne Metro i nie jestem w stanie tego zmęczyć. Co jest ze mną nie tak? Toczeń? Brak gustu?
@aihS
pewnie z Warszawy jesteś i masz traumę po metrze w godzinach porannych
@mordehaj
Ja nie korzystam z metra, a mi też Metro nie wchodzi. Teoria obalona. 😉
@Goblin_Wizard
Nie obalona, bo trzeba przeprowadzić dokładne badania i, jeśli jesteś jedynym przypadkiem a tysiąc innych to Ajsy, to nie obalasz teorii, bo jesteś statystycznie nieistotny (przykro mi).
@aihS
Co jest ze mną nie tak? Toczeń? Brak gustu?
Nie wiem co jest z Tobą, ale jeśli chodzi o Metro to miałem tak samo. Ze 3 rozdziały przeczytałem i zero zainteresowania opisywaną historią. Może tłumaczenie słabe? Nie wiem. Takie to jakieś miałkie, bez polotu zupełnie.
@Goblin_Wizard
To, że mamy coś wspólnego wcale mnie nie pociesza 😀
@aihS
Dobra motywacja by to zmienić 😛
@Probabilistyk
Czyżbyś sugerował, że ze mną jest coś nie tak!?
@aihS
Napisałbym Wyjąłeś mi to z ust”, ale sądząc po Twoim awatarze, ktoś mógłby to opacznie zrozumieć. 😀
@aihS
A więc mówisz, że Metro jest bez polotu? Spróbuj Metro 2034 o_O
@shani
Weź nie strasz, bo mam zamiar to kiedyś przeczytać. Ale Metro 2033 jakoś weszło mi gładko.
@shani
Piwko ode mnie. Jak jeszcze pierwsze Metro to była w miarę ciekawa hulanka po metrze, tak te bzdety filozoficzne w 2034 kompletnie mnie rozwaliły na łopatki swą dennością. Dobrze, że twórcy Last Lighta odrzucili to ścierwo :/
@Revant
Ja z kolei wolę 2034 od 2033, za bardzo sugerujecie się chyba grą. Te książki są wrecz… humanistyczne, a autor mocno puszcza oko do czytelnika.
Nie podeszła mi za to grubaśna FUTU.RE, choć chyba łapię, co autor chciał przekazać, to wszystko już gdzieś było, dodatkowo przyprawił to mocno przemocą i seksem. Mam nadzieję że zachęciłem 😉
A co do Szmidta: http://www.insignis.pl/news/details/229.html – ja się jakoś nie mogę do gościa przekonać, “Apokalipsę” nawet kiedyś czytałem, ale dla mnie rzecz przeciętna. Z wrocławskich fantastów wolę Ziemiańskiego (z czasów przed Achają).
@furry
Jestem świeżo po FUTU.RE więc i swoje trzy grosze dorzucę. Świat przedstawiony ciekawie, dobry pomysł no i chyba najważniejsze jakoś to wszystko trzyma się kupy, więc okejka mu za to. Zaś postaci i perypetie głównego bohatera były jakieś takie bleh. Momentami przelatywałem wzrokiem większe partie tekstu gdzie jakieś uwywnętrznienia bohatera występowały czy jakieś (beznadziejne) dywagacje prowadził. Zakończenie też in minus, ale nic więcej nie napiszę, coby nie spojlerować.
@Mnisio
Robert to stary wyjadacz. Dawno już temu napisał “Apokalipsę Pana Jana” o tym, jak po wojnie atomowej ludzie próbują zorganizować sobie imperium w okolicach Wrocławia, machnął też powieść jak po podobnej wojnie samotny kolo wędruje przez opustoszałe Stany (“Samotność anioła zagłady”). Ostatnio zaszalał pisząc powieść o zombiakach zjadających perelowski Wrocław.
@bosman_plama
Akurat trafiłem na “Apokalipsę Pana Jana” na targach książek w Gdyni w ostatni dzień mojego tam pobytu. Dyszke mnie kosztowała, ale na razie odłożona bo jeszcze Szczurów nie przebrnąłem ^_^ Dobra ta Apokalipsa?
@Revant
taka se, dawno czytałem ale miałem wrażenie jakby nie była dokończona, a raczej jakby brakowało czegoś w środku bo zakończenie jakieś tam jest
@jaGrab
“Taka se” to dobre podsumowanie. 🙂 W środku mogło niektórym brakować ciągłości, bo jest jeden czy dwa przeskoki. Z drugiej strony coś mi się zdaje, że Revantowi może się książka spodobać.
@lemon
“Z drugiej strony coś mi się zdaje, że Revantowi może się książka spodobać.” – bo lubi Fallouta 3, więc spójność fabularna czy inteligentne dialogi nie są przez niego wymagane, byle tylko ładne opisy przyrody były? XD
@MusialemToPowiedziec
🙁
@MusialemToPowiedziec
Bo podobało mu się “Metro 2033” i jest fanem Sandersona, którego książki też uważam za takie se. Ja nie muszę podzielać opinii o jakimś produkcie, żeby wyczuć, czy komuś się spodoba. Ostatecznie chodzi o to, żeby się dobrze bawić.
Cienizna. Moje podróże pokazały mi pierwszego martwego człowieka od 10 lat. Sprostowanie: on był martwy od 1800 lat (i pewnie niewiele krócej zgnieconą czaszkę, bo ktoś pomyślał, że fajnie go pochować w jakiejś ceramice), ja zobaczyłem pierwszego nieboszczyka od 10 lat. I następnego, i następnego. No i byłem w telewizji, ale to opowieść na inną okazję. Prawdopodobnie na tę, co ta, kiedy spotkałem ministra kultury Bawarii. 😉
E: tl;dr
@slowman
To się wypodróżowałeś. Chyba z miesiąc Cię nie było. Z drugiej strony, czego się spodziewać po ślimaku. 😉
@lemon
A w międzyczasie podróżuję drogami bez ograniczeń prędkości krzycząc “I LIVE, I DIE, I LIVE AGAIN!”
@slowman
http://cdn3.bigcommerce.com/s-etomsukn/products/8981/images/15448/snail2x4-562photo__11513.1416426794.386.513.jpg
@lemon
Nie wiem, czy grales kiedys w jakas gre z przechodzeniem przez ulice, ale to tu to jest Dark Souls.
Brak polskich znakow, bo mi komp sie popsul 🙁
@slowman
Pojechałeś do Indii?