Wszystko, a szczególnie Ziemia. A my razem z nią. To zaś zdaje się prowadzić do totalnych zawrotów głowy (zważywszy na różne przypadki ludzkiej historii), ale przede wszystkim wpływa na nasze postrzeganie świata, jako czegoś umiarkowanie trwałego, podatnego na zmiany i – “tfu, tfu gestapo!” – dorastanie.
Nad naszymi głowami fruwają gwiazdy i galaktyki, komórki w naszych organizmach pojawiają się i znikają, kobiety obok nas zmieniają kolory i kształty fryzur. Gry z jednej strony próbują stawiać opór tej powszechnej zmienności wszechświata wydając w kółko te same tytuły, ale też jej ulegają i od czasu, do czasu, z oporami, wprowadzają zmiany. Tak, wiem, zwykle na gorsze. Nie licząc może grafiki, choć tu też zdania są podzielone.
Wszystkie te zmiany nie pozostają bez wpływu na nas, maluczkich. Jak wiemy, Księżyc potrafi wyczyniać różne rzeczy z naszymi organizmami, niektórzy wierzą, że układy gwiazd w dniu naszych urodzin mają na nas wpływ większy niż plątanina DNA. Halny podnosi nam ciśnienie, deszcz może wpędzić w depresję. A co gorsza, zmieniają nam się gusta.
Lara sama mogłaby zostać symbolem zmienności świata. To, że jej wygląd zmieniał się z tytułu na tytuł, to drobiazg. Ostatnio zmieniała się w ramach tego samego tytułu!
Nie jestem pewien, czy producenci gier biorą pod uwagę znaki zodiaku odbiorców. Stawiałbym na to, że niekoniecznie. Trudno byłoby przecież robić gry wyłącznie dla skorpionów (na przykład) i zarabiać na tym miliony. Ale kto wie? Większość gier adresowana jest raczej do nieustępliwych twardzieli, w oczach twórców wszyscy jesteśmy więc baranami (to na pewno, pozazodiakalnie) i skorpionami, a w każdym razie powinniśmy być. Z drugiej strony gry stają się coraz łatwiejsze, więc może postawiono na inne znaki zodiaku?
Jakkolwiek by nie było z horoskopami, można by się zastanowić, czy twórcy gier biorą pod uwagę zmienność naszych gustów. Mogę być wyjątkiem, ale gdyby prześledzić moją historię growych sympatii, dałoby się może wykreślić jakiś matematyczny model? Grając jako dzieciak grałem niemal we wszystko, czyli w to, co akurat było dostępne. Każda gra wydawała się ósmym cudem świata i nawet jeśli jakiś tytuł mi nie podszedł i tak zacięcie w niego grałem, po prostu dlatego, że był.
No cóż, ta gra nie była symulatorem (nawet, jeśli okładka trochę próbuje to udawać). Nie zmienia to faktu, że kiedyś zagrywałem się w nią do upojenia i z radością bombardowałem Kreml.
Najbardziej jednak ze wszystkiego lubiłem symulatory lotnicze. To nic, że częściej się rozbijałem przy lądowaniu, niż doprowadzałem misję do szczęśliwego końca. Uwielbiałem pilotować samoloty i helikoptery. Dlatego bardzo się zdziwiłem, gdy po kilku latach przerwy w graniu (mniej więcej między dwunastym a piętnastym rokiem życia) na powrót zasiadłem do gry, odpaliłem symulator jakiegoś myśliwca, a mój mózg zrobił: “błeeeeeee…”.
Odkryłem za to w sobie miłość do strategii. Kupowałem każdą wydawaną w Polsce planszówkę i spędzałem długie godziny przesuwając własnoręcznie wycinane (a czasem i sklejane) żetony po heksach, grałem z bratem i kumplami w strategie planszowe własnej produkcji oraz, oczywiście, odkrywałem wspaniały świat strategii komputerowych. Jacyś kumple zwoływali już wtedy drużyny i zwiedzali lochy, ale kompletnie mnie to nie interesowało. Czas pomiędzy jedną a drugą wojenką gotów byłem poświęcić przygodówkom, od maleńkości pasjonowały mnie bowiem opowieści, ale już pierwszy kontakt z tym gatunkiem gier zaowocował nudnościami, więc odpuściłem.
Kiedy jeszcze nie było serii Total War grywaliśmy w Centruriona. Jak widać TW mocno od niego ściągał. Są formacje, aktywna pauza, zasięg głosu dowódcy. Był także podział na mapę taktyczną i strategiczną, konieczność dbania o poziom zadowolenia w prowincji (z minigierkami pozwalającymi nam rozegrać wyścigi rydwanów, albo pojedynki gladiatorów) a nawet dyplomacja.
O tym, że cRPGi mogą mieć sens dowiedziałem się dzięki Falloutowi. I choć strategie nie przestały dla mnie istnieć, to ustąpiły pola zwoływaniu drużyn. Gry oparte niemal wyłącznie na zwiedzaniu lochów przechodziły już wtedy na emeryturę, toteż nigdy nie nauczyłem się zachwycać tym rodzajem grania i – póki co – już mi tak zostało.
Obecnie cRPGi troszkę mnie męczą. Rozgrywam kolejne tytuły, ale coraz rzadziej sprawiają mi prawdziwą radość. Wstyd się przyznać, ale ze znacznie większą ochotą rzucam się na gry w stylu Uncharted czy Tomb Raider (Lara robiła na mnie wrażenie atrybutami, ale granie w nią uważałem za stratę czasu i pierwszym TR, w jaki zagrałem dłużej było Anniversary i dopiero od tamtego czasu jestem fanem serii).
Tej gry przedstawiać nie trzeba
Uznałbym to za nie tyle kwestię zmienności gustu, co proces odkrywania nowych gatunków, gdyby nie to, że owe nieszczęsne przemiany dotyczą nie tylko gier. W przypadku filmów kiedyś lubiłem przede wszystkim ultrapoważne, flakiwyrywające filmy psychologiczne, lubowałem się w możliwe najbardziej ponurych horrorach. Dziś nie mam ochoty się dobijać i wolę bzdurki i komedie. Z horrorów śledzę filmidła w typie Sharknado. Sympatia do thillerów została całkowicie wyparta przez zapał do oglądania kryminałów (acz tu akurat pojawia się wątek stałości – byłem fanem brytyjskich kryminałów jeszcze zanim angole zaczęli je kręcić). Literatura też jest, jak się okazuje, podatna na zmiany. Nie cierpiałem fantasy, teraz je lubię.
Nie wszystko da się wytłumaczyć dorastaniem. Jasne, jako jedenastolatek mogłem cieszyć się lekturami, do których ciągnie mnie już tylko sentyment. Ale już jako dorosły facet też podlegam zmianom i jestem w stanie je obserwować.
Ale – wracając do meritum – czy twórcy gier również? Czy są świadomi, że ich odbiorcy zmieniają swoje zapatrywania na rodzaje gier? Na pewno byliśmy świadkami wybuchania mody na coś nowego. Po fali popularności drugowojennych strzelanek nastał czas strzelanek współczesnych i przyszłościowych. Zahibernowane przez dekadę albo i więcej przygodówki zaczęły wracać do łask. Czy jednak wynikało to z reakcji rynku na zmieniające się gusta twórców i odbiorców, czy było raczej typowym mechanizmem mody – czegoś było za dużo, przyszło znużenie i ludzie rzucili się na nowe gry.
Najłatwiej byłoby mi powiedzieć: “to nie ja się zmieniam, to gry. Dzisiejsze cRPGi są badziewne i dlatego coraz mniej je lubię. W Fallouta mogę grać zawsze.” To prawda, mogę. Ale Fallouty (1 i 2) już dawno przestały być grą, stały się znajomym miejscem, wracam do nich tak, jak chętnie (choć rzadziej) wracam do Sighisoary albo na Turbacz. Lubię te miejsca, oswoiłem je sobie. To nie ma nic wspólnego z gustem, może kiedyś miało (wolałem góry od równin). Teraz już nie.
Tak naprawdę, nie sądzę, by producenci gier brali pod uwagę fakt, że gusta nam się zmieniają. Jeśli zwrócili na to kiedyś uwagę, to zamiast ryzykować, że nie nadążą za chaosem zmian przyjęli znacznie praktyczniejszą metodę i wypuszczają na rynek tyle gier, że prawie każdy znajdzie coś dla siebie niezależnie od tego, co akurat lubi a co nie. Ponadto zamiast poddawać się naszym gustom, wolą je kształtować.
A może w ogóle bredzę i tylko ja jestem zmienny jak nastolatka przymierzająca kiecki przed pierwszą randką? Może Wy wszyscy jesteście jak skały i wasze gusta są równie stałe jak poziom polskiej polityki?
Ach jaką miałem nadzieję, że Bosman obok Centuriona zaparzy też ciepłą herbatkę dla Dune 2. Lubię te sentymentalne podróże 🙂
Centurion – wieczna klasyka.
@Waldek-Mat
Ciąłem sto lat temu na amidze aż miło! Świetna gra!
Raid over Moscow, yeah! Wydrukiem tytułowego screena drażniliśmy panią od rosyjskiego 🙂
Nie wiem jak się ustosunkować do powyższego. gram w prawie wszystko.
od zawsze
na zawsze
<3
Mój gust – wszystko byleby było dobre 🙂
U mnie jest wręcz przeciwnie :P. Od dzieciaka grywam w te same gatunki, te same mi też nie podchodzą (cRPGi – plamienie wszelkich erpegów) i jedyne co “ewoluuje”, to fakt że poszukuję coraz bardziej skomplikowanych i wymagających gier (w tym wieku znajomi się już mocno każualizują :D)
W zasadzie to sentyment do tego co bylo lepsze powoduje (chyba wszystko bylo lepsze jak byl czlowiek mlody i kij, ze kasy nie bylo), ze spogladamy czesto wstecz. Nie moge czytac takich tekstow Bosmanie, bo zaczynam sie zastanawiac nad sensem istnienia 🙁
A propos, wyszedl nowy, ponoc najwiekszy jak do tej pory patch do Wasteland2 🙂 Ciekawe czy cos z AI przeciwnikow poprawili… nadal wierze, ze ta gra w koncu sie stanie tym czym chocby Fallout. I nie ma dla mnie znaczenia, ze bedzie to po 8 czy 15 patchu!
@shani
Tak swoją drogą, pamiętacie jakąś grę z naprawdę dobrym SI? Nie, że mają na starcie +-nieskończoność do zasobów, albo zalewają gracza nieskończoną falą, ale rzeczywiście dobrze gra? Bo tak ładujemy (ja trochę też) w głupie SI w W2, a przecież pamiętam z walk, że i próbowali mnie oskrzydlać (czasem) i chowali się (też czasem) za przeszkodami i nawet wykorzystywali zróżnicowanie terenu (też czasem).
Oczywiście, bywało i tak, że ciskali we mnie granatami na kosmiczne odległości, za to ultracelnie:P.
@bosman_plama
Pierwszy Far Cry. Część grupy najemników przypierała mnie ogniem, reszta zachodziła z boku lub od tyłu. Nawet mutanty potrafiły zaskoczyć podstępnym zagraniem. Późniejsze gry może miały równie dobrą albo lepszą SI, ale to nie był taki skok jakościowy, jak FC kontra poprzedniczki. Z gier taktycznych typu Jagged Alliance niczego takiego nie kojarzę.
@lemon
F.E.A.R. – tam to SI dawało po tyłku.
@Revant
Słabo pamiętam, ale chyba masz rację. No ale to jedna z tych gier “już po Far Cry”. 🙂
@lemon
Chciałem napisać właśnie “farcry” i “fear’. Wiecznie spóźniony.
@lemon
Mam wrażenie, że w JA2 z modem 1.13 potrafią czasem oflankować. Chyba nawet w podstawce się czasem zdarzyło.
Choć nie wykluczam, że po prostu byli oni spawnięci po moim boku, więc z flanki nadbiegli. .
@bosman_plama
Pierwszy Half-Life urzekł mnie swoim SI. W tedy to było coś nowego, mimo że masa skryptów to i tak było WOW.
@bosman_plama
W ogóle nie z Twojej kupki zabawek, ale podobno stareńki Virtua Fighter 2 uczył się Twojej gry i wiedział co za chwilę zrobisz.
@bosman_plama
Jak się tak podrapać w miejsce pomiędzy uszami to na myśl przychodzi mi jeden tytuł: BLOOD.
moje gusta są niezmienne. królową od zawsze i na zawsze są strategie. RPGi są piękną kochanką. FPSy to taka wstydliwa przygoda w Tajlandii – choćby nie wiem jak dobrze było, wcześniej czy później przychodzi otrzeźwienie “co ja robię tu? czas wracać do królowej/kochanki”.
co do przemysłu “growego”, to nie wydaje mi się, żeby brali pod uwagę starzejących się, dojrzewających graczy. łatwiej, taniej i zyskowniej wygląda dla deweloperów walka o gimbazę i okolice. są wyjątki. najwięcej w gatunku strategii (choćby od Paradoxu). w RPGach w zasadzie tylko CDP RED ma jaja, żeby robić opowieści dla dojrzałych graczy. tak czy inaczej – to co mamy wystarcza, żeby zaspokoić moje potrzeby.
Raid Over Moscow, eh, nie ogarnialiśmy z kumplem jak sterować aby wylecieć z hangaru. Ale mieliśmy wtedy po jakieś 8 lat, zaznaczam na wszelki wypadek gdyby ktoś pomyślał że byliśmy pozazodiakalnymi baranami.
Chlip chlip, znów się włącza nostalgia; ataryna 800XL podpięta do Neptuna 505 i skrzypiący dżoj przyssany do taboretu.
@pan-hydraulik
No, wylot z hangaru to było wyzwanie. Dopiero na swoim C-64 to opanowałem i w ramach achievementu udało mi się wyprowadzić wszystkie te samolociki bez strat. Dla maksymalizacji efektu, przy rozruchu silnika podkręcałem głośność w tv 🙂
@WarNerd_PL
Rzeczywiście! Przypomnieliście mi ten przeklęty hangar! A po trzech dekadach nareszcie go wyparłem!;)
@bosman_plama
Nie ma co dramatyzować, przepracuj to. Fakt, że trzeba było jednocześnie utrzymywać kierunek, zwiększać ciąg, wznosić się i wciskać F cośtam żeby otworzyć wrota hangaru, ale to jest do ogarnięcia.
Minęło już parę latek, więc mogę zdradzić jednego hacka. W RoM, tak jak i w Beach Head, wystarczyło poczekać na demo i podczas prezentacji ulubionego poziomu wcisnąć fire – wtedy można było na tym poziomie grać. Sam żem to odkrył, nie chwaląc się.
Za wcześnie na wysnuwanie jakichś długofalowych wniosków ale narodziny córki w zeszłym roku już są pewnym punktem zwrotnym w moim graniu. Oczywistością i banałem jest inne gospodarowanie czasem (gram kiedy mała śpi), więc pełnię uwagi przeniosłem na fabułę, spójność świata, czy ma jakiś start do książki, którą mógłbym w tym czasie poczytać (nie ma).
Strategie jako zbyt czasochłonne odpadły w przedbiegach (X-com wessał i równie łatwo puścił), praktycznie przestałem grać w FPS-y, strzelanie dla samego strzelania przestało mnie kręcić. Indyki, platofmówki, których główną zaletą jest “pomysł” też poszły do kąta. Życzliwszym okiem zacząłem znowu spoglądać na rpg-i i to jaką historię opowiadają, ale tu z kolei trzeba marnować kupę czasu na walkę. Wielkim powiewem świeżości okazało się być Always Sometimes Monsters, ale tylko do czasu odkrycia, że mechanika gry wymaga farmienia wielkich ilości hajsu, a to już mam w realu. Może jest jakaś nisza rpgów obyczajowych, ale poza To the Moon nic nie przychodzi mi do głowy.
Nie wykluczam, że to chwilowa blaza i bardziej doświadczeni rodzice pocieszą, że przeminie, ale patrzę teraz na swoją bibliotekę steamową i widzę może ze 20 tytułów, które nie wydają się być stratą czasu.
@idomes
Nie wiem jaki masz stosunek do anime/mangi, ale w poszukiwaniu gry nastawionej na fabułe i spójny świat to można sobie zapodać jakąś dobrą visual novelką 😉
@Revant
Moje związki z anime skończyły się na inscenizowaniu walk z Generała Daimosa klockami lego w podstawówce 🙂 Ale podrzuć ze 2-3 tytuły, chętnie sprawdzę z czym to się je.
@idomes
Kiedyś byłem w katowicach w jakimś budynku zapełnionym animowymi freakami. W sumie nie wiem po co. To czasy mało rozpowszechnionego internetu były. Ludzie wtedy czasem wychodzili
@Nitek
Jedno z bardziej surrealistycznych wspomnień ever – Radom rok może 1996, może 1997, nadciąga apogeum żartów o dresach z 3 paskami, jeden z głównych skwerów w mieście a na nim trzy osoby w kostiumach Czarodziejek z Księżyca.
@idomes
“Osoby” nie: “dziewczyny”? Czyli jedną z “osób” mógł być brzuchaty pan Miecio “Pach nie mywam poza świętami”?
@bosman_plama
ziwzualizowałem to sobie
bądź przeklęty
@Nitek
Jeden z tych momentów, gdy żałujesz, że admini nie dali ci uprawnień do wstawiania obrazków, (bo po tych i tak byś je stracił):
@furry
wyjdź z mojej głowy!
choć u mnie był w kabaretkach
@Nitek
Nie pytam o nazwisko bo zaraz będziesz dociekał czy interesuje mnie to z plakietki dostarczyciela pizzy czy to z naszywki z kombinezonu hydraulika.
@furry
Jak się bawić, to się bawić – drzwi wyj**ać, okno wstawić.
@bosman_plama
Pamięć zawodna, więc umówmy się na “istoty ludzkie” 🙂 Ale śmiechem żartem znałem kiedyś jednego zagorzałego mangowca z tego miasta, idealnie wpisywał się w Twój obraz.
@bosman_plama
Not Safe For Stomach – http://1.media.collegehumor.cvcdn.com/88/49/21619e98e6bfa94ce009c25ba3398517.jpg
Przypomniała mi się także historia USAńczyka, co się wybrał do Japonii. Facet jest wysoki i wsiada do metra. Tam wszyscy patrzą na niego jak na jakieś dziwadło, łącznie z facetem przebranym za Czarodziejkę.
@idomes
tak na szybko:
katawa shoujo – całkiem fajne romansidło z ciekawym spojrzeniem na życie młodych osób niepełnosprawnych fizycznie
kara no shoujo – majstersztyk, moja ulubiona vn, świetny kryminał/horror, z wątkami romansowymi (których nie musimy ruszać, aby cieszyć się historią), z mnóstwem ścieżek i zakończeń.
phoenix wright (cała seria, np. z dsa) – rozwiązywanie zagadek kryminalnych z dużą ilością humoru, ale i odpowiednio wyważoną powagą
Cherry Tree High Comedy Club – fajna komedia, z ciekawym gameplayem jak na nv
@Revant
Revant, byłeś czarodziejkiem?
@Nitek
fanem of course, choć bardziej czułem się rycerzem zodiaku 😉 anyway, tak na serio – wyszła w poprzednim sezonie nowa wersja czarodziejek i jest całkiem fajna 😀 z żonką mieliśmy ubaw
tu opening: https://www.youtube.com/watch?v=shpyhM9XkMo
^_^
@Revant
Znalazłem coś takiego http://store.steampowered.com/app/342380/ Są “momenty”?
@idomes
Znalazłem kiedyś coś takiego: Everlasting Summer/Bezkonechnoye leto, za darmo, nie wiem czy są momenty, zasnąłem podczas przeklikiwania przez teksty robiące za intro.
EDIT: W ostateczności są gołębie.
@idomes
Nie grałem, bo omijam wszelkie haremówki nastawione na walki dziewczyn z dużymi “atrybutami”. Próbowałem oglądać kiedyś Sekirei – ogromne nope. Wolę zwykłe porno 😉
spróbuj to: http://store.steampowered.com/app/310080/
😀
@idomes
Marzy mi się ekranizacja Daimosa *_* leveleveloflof
@idomes
Rozumiem Cię doskonale.
I serdecznie polecam Transistor.
@idomes
Zasmucę cie, lub nie, ale to nie ma żadnego związku z posiadaniem potomstwa. Ludzie potrafią tracić zainteresowanie ulubionymi aktywnościami z dnia na dzień i nie ma w tym nic niesamowitego. Możesz mi zaufać, mam dyplom ze szkolenia nt. psychologii finansowanego z środków Unii Europejskiej.
@aihS
Ludzie potrafią tracić zainteresowanie ulubionymi aktywnościami z dnia na dzień i nie ma w tym nic niesamowitego.
Bo to już choroba!
Aktywność zdrowa jest 😀
@Beti
Niektórzy nazywają to dorastaniem, a w przypadku innych czynności seksualnych – starzeniem 🙂
@aihS
Jeżeli przekroczyłeś magiczną liczbę 30, to poczekaj jeszcze chwilkę,a zobaczysz co się zacznie 😉
@aihS
W końcu wydała się tożsamość Ajsa
@aihS
Ewentualnie można to potraktować jako symptom rozwijającej się schizofrenii. 😀
@idomes
Ja teraz zaczynam doceniać strzelanie dla samego strzelania, bo na nic innego nie mam czasu 🙁 Siadam do kompa po 22.00, raz na jakiś czas, akurat na sesję w Borderlands, przerwy między posiedzeniami są zbyt długie, żeby grać w coś z fabułą, bo po 2-3 tygodniach wyleci z głowy po co szedłem do kopalni w jakimś miasteczku i czy ten NPC jest cool, czy wcale nie.
Tak zawisło parę gier, a w 2014 nawet nie napocząłem Wasteland 2 czy Divinity: Original Sin. Od dwóch lat nie mogę przysiąść do Fallouta New Vegas i Civ 5 – rzeczy nad którymi spędzałbym 16 godzin na dobę, gdybym mógł. Nowy X-COM jakoś skończyłem ale trwało to pół roku, siadałem z doskoku do 1-2 misji wieczorem i było jakoś tak meh, nie wiem o co chodzi, chyba nie złapałem kontaktu z żołnierzami.
@furry
Jak chcesz grać dla samego strzelania i dobrej zabawy, to musisz dołączyć do nas w jakiś piątkowy wieczór 🙂
@Beti
Nie nie, tam to ty strzelasz i ty się dobrze bawisz. Reszta nie wiem co tam robi. Wygląda to na jakąś formę masochizmu 😉
@aihS
Przeceniasz mnie. Gdybyś drugi raz zagrał z nami, to byś wiedział, że jest kompletnie inaczej 😉
Beti już dawno przestała tańczyć z Tankami.. 🙁
@idomes
No to skoro taki temat to nie byłbym sobą jakbym 3 groszy nie dorzucił.
Ja widzę to inaczej:
Potomstwo=mniej czasu na granie=więcej wysiłku aby znaleźć choć godzinę na ulubione hobby(a online to więcej^3)=gry stają się dobrem rzadkim=doceniasz nawet te ciulowe pozycje na które wcześniej byś nawet nie spojrzał. Byle szybko, łatwo i przyjemnie. Przede wszystkim szybko, bo jeszcze dziecko się obudzi 😉
Jest jeszcze cudowny wynalazek pt. gry Lego w trybie “na dwa pady”: dziecko udobruchane, tata też się nie nudzi, a czas spędzony z potomstwem zaliczony. Prawie jak zjeść ciastko i mieć ciastko (ale to już jak latorośl choć trochę podrośnie).
@idomes
Przestałem mieć czas gdy urodziło się moje pierwsze dziecko (czyli 7 lat temu) i przechodziłem etapy w których twierdziłem, że na wszystko szkoda czasu i coś co zabiera go więcej idzie w odstawkę. Swego czasu segregowałem nawet gry oczekujące wg ilości czasu na przejście. Te najkrótsze oczywiście na początku, żeby przejść gier jak najwięcej.
Teraz biorę to co chcę i cieszę momentem gdy gra sprawia mi przyjemność.
@projan
Wychodzi na to, że jestem w okolicy pierwszego etapu, tym bardziej, że gry są za muzyką i książkami 🙂
bosman, a nie grałeś Ty w żadne inne gry? jakieś platformery czy coś?
@Nitek
Platfy to jeszcze na ataki i spectrumie. A potem jakoś nie, chyba, że zaliczymy Alicję. Nie wgryzłem się. Strzelałem trochę, zwłaszcza w czasach kafejek, kiedy całe noce przegrywałem w MoH:AA, po czym uznałem, że internet to zło:).
Grałem prawie we wszystko, ale opisałem tylko to, na co miałem i miewam ostrzejsze fazy.
@bosman_plama
Jestem dziwnym człowiekiem.
Swoją drogą Tomby w moim odczuciu także zrobiły się dobre jak Crystale dostałe je w swoje łapy. Najpierw zajebiste TR Legend, wspomniane Anniversary, choć tego nie skończyłem i Underworld na którego nigdy nie mam czasu. Przefafne.
@ Waldek – mat
generalnie nisko oceniane są Pality, ALE ja bym się tak bardzo nie kierował marką, bardziej oceną konkretnych modeli. miałem Gigabyte GTX 260, mam Gigatybe GTX 570 OC i nigdy żaden nie padł. zatem nasze doświadczenia z tą marką są krańcowo różne.
wybór karty (i nie tylko) warto zrobić w ten sposób:
a) wchodzisz np. na skąpca http://www.skapiec.pl/szukaj/14/gtx+760/pop , sortujesz karty wg. popularności, potem wg. wysokości ocen (zwracając uwagę również na ilość ocen, im więcej tym jakość ocen powinna być większa). wybierasz kilka modeli zarówno popularnych jak i cieszących się wysokimi ocenami;
b) wybrane modele wklepujesz w googla wyszukując recenzje;
c) dokonujesz wyboru 🙂
@aryman222
dziękuję !
@aryman222
Dzięki
@Waldek-Mat
Z tego co pamiętam napisałeś, że obecna karta jest stałym bywalcem serwisu – jak stałym? Jeżeli bardzo stałym to możesz domagać się zwrotu kasy lub nowej karty na mocy ustawy. O szczegóły możesz pytać na bezpłatnej infolinii 800 889 866.
#uokik #mtp #5plndlamnie
@aihS
czemu panuje przekonanie, patrz Croldin, że jak coś jest zjebane to byle jak najdalej od procesu reklamacyjnego? To znaczy jeśli to powyższe to prawda.
Zastanawiam się czemu nie wpadacie i nie napieracie serwis.
@Nitek
Ta choroba ma nazwe, reklamacjofobia, najprosciej znana jako strach/wstydzenie się zareklamowac czegos, bo zjada nas i powiedza, ze wszystko jest nasza wina 😉
@Nitek
Proces reklamacyjny jest wkurzający i trwa już kilkukrotnie.
@Nitek
Patrzę Croldin. Konsolę naprawiłem. Dzwoniłem do Sony, podrzucili pare pomysłów, które po zdrowej dawce bezsilności, kurwienia i gróźb… zadziałały.
@aihS
W czerwcu naprawili artefakty, w październiku zaczęły się ponownie problemy, po około 10 minutach grania czasem nawet w starocie następuje reset komputera – od tego 3 razy dawałem na serwis Proline a oni wysyłali kartę do Gigabyte bo karta ciągle na gwarancji.
@Waldek-Mat
Skorzystaj z telefonu, który podałem lub uderz do lokalnego oddziału Federacji Konsumentów bo twój przypadek moim zdaniem kwalifikuje się do “zwrotu pieniędzy lub wymiany sprzętu na nowy”.
Nie mówię, że będzie szybko i łatwo, ale jest o co powalczyć moim zdaniem.
Mnie się specjalnie gusta gatunkowe nie zmieniają, ale z biegiem lat zauważam, że szukam przede wszystkim wciągających fabuł. Nudzą mnie już sandboksy (nie chce mi się Skyrima nawet zaczynać), a coraz więcej gram w przygodówki. Zadziwiające jak trudno devom napisać porządną historię i okrasić ją paroma wyrazistymi postaciami. Zresztą, nawet same postacie mogą “zrobić” grę, kiedy fabuła jest co najwyżej taka se (jak np. Enslaved).
@lemon
Grałeś w Grey Matter?
@creep
To ta od wracającej po latach Jane Jensen? Jeszcze nie grałem, ale kupiłem już dawno temu.
@lemon
Tak, dokładnie. Tam wszystko: opracowanie postaci, visual design, fabuła i muzyka spinały się w bardzo dobrą całość. Nie jestem koneserem przygodówek, ale mnie ujęła. Na tyle, że to chyba jedyna przygodówka, którą skończyłem :).
No ja właśnie sprawiłem sobie drogą kupna “Sunless Sea”. Byłem bardzo pozytywnie nastawiony w ogólnym kierunku “Don’t Starve ale z piratami, fuck yeah!”. Naprawdę się napaliłem na granie. Pograłem I po paru godzinach grania… wyłączyłem i szczerze powiedziawszy nie mam parcia żeby włączyć ponownie. Co gorsza nawet nie wiem dlaczego?!?? Naprawdę nie potrafię wyciągnąć metaforycznego palucha i wskazać “o, to i to i ten element obsysa i rujnuje cały fun”.
No bo gra nie jest zła. Ma właściwie wszystko co obiecywała trailerami, teaserami i innymi opisami. Ma estetyczną, klimatyczną grafikę. Ma fajne FX i muzykę. Jest sandbox. Jest nie obrażająca inteligencji gracza mechanika. Jest fajne backstory. Jest humor. No są drobne niedoróbki, ale to pierdoły i sprawy kompletnie drugo- i trzeciorzędne. Ogólnie solidna produkcja, która ma wszystko co trzeba, tylko to wszystko zebrane razem jakoś nie przereagowało i nie stworzyło chemii.
Chyba się zestarzałem. Albo ta beznadziejna zima tak poziom endorfin zbiła że już tylko pić zostało 🙂
@mr_geo
Eh, podobnie jak u mnie z Gods will be watching, tak bardzo hajpowalem sie, zakupilem, pogralem troche, ale ponownie juz do tego nie wrocilem… Naprawde nie wiem o co kaman… o_O
Jako przeUberWielki fan rogali mocno licze na Sunless Sea, nawet na moment nikomu nie uda sie mnie przekonac, zeby tego nie kupowac. Ale to chyba jakas alfa czy beta dopiero? Moze sama rozgrywka sie jeszcze mocno zmieni?
A w ogole to jestem jakies *set metrow od PayŚciany w HS`a, tylko nasluchiwac, az bedzie JEB!
@shani
premiera SS była w piątek
@shani
Jako przeUberWielki fan rogali nie kupiłeś jeszcze Darkest Dungeon…
@aihS
No ale przeciez DD to dopiero wczesny dostep? Osobiscie Nitek mnie zmartwil, bo faktycznie SS premiere juz mialo, a ja to przegapilem 🙁 Musze odjac sobie jedno slowo od mojego tytulu, dzis juz jestem tylko przeUber fan 🙁 Na wielkiego juz nie zasluguje 🙁
Niedługo jazda komunikacją miejską we Wrocławiu będzie przyjemniejsza (przynajmniej wizualnie) 😀
@Beti
Już wypatruję przez okno 🙂
@Beti
I jak tu sobie zrobić selfie, że się w tym jechało? 😉
@lemon
proszę
@furry
O, widziałem niedawno jakiegoś polskiego gimbo-jutubera jak z tym biegał.
@Beti
http://img.sadistic.pl/pics/5e0b3aaf9486.jpg
Kurde, zamiast klikać w nagie d** daję się zwabić obrazkiem z Centuriona :/
Centurion!! Moja ulubiona gra na Amigę *_*