Dziś będzie krótko. O tym, że najlepsza kremówka nie smakuje, jeśli jest siedemsetną z kolei jednego dnia. Albo jeśli przed jej skosztowaniem przez miesiąc wysłuchiwałem jaka ekstaza mnie czeka podczas obcowania z tym nieziemskim smakiem. No to właściwie wyczerpałem temat.
Istnieją książki, z których przeczytaniem czekałem bardzo długo. Na przykład Władca Pierścieni, nawet, gdy już wylądował na mojej półce, długo leżał na niej nietknięty. Rozumiecie, to była powieść – pomnik, coś, o czym tyle się naczytałem, że bałem się choćby ją otworzyć. Podobnie bywa z filmami. Niektóre obejrzałem dopiero, gdy trafiły do telewizji (a że nie liczę na refleks publicznej, nie musiałem czekać jakoś bardzo długo), ponieważ nie odważyłem się wybrać do kina przygnieciony entuzjazmem recenzji. Tak było (niedawno) na przykład z Birdman. Tak bardzo wszyscy zachwycali się tym filmem, że aż nie chciało mi się na niego iść. Nie, nie jestem hipsterem, który ogląda tylko egzystencjalne bułgarskie produkcje z lat pięćdziesiątych (w oryginale). Po prostu czasem hajp mnie paraliżuje.
Dzisiejsze obrazki to jasna deklaracja
A co jeśli jest to nadhajp? jeśli zapowiedzi najlepszego przeżycia w moim życiu wyskakują na mnie z każdej lodówki?
Wtedy, wybaczcie proszę, ale wmuszanego we mnie tytułu zaczynam unikać. Trochę z obawy, że jeśli ktoś pompuje mi do żył hajp przez 49 godzin na dobę, to jest to podejrzane. Trochę na zasadzie odruchowej przekory. Trochę dlatego, że marketingowcy przesadzili i mój mózg jest już tak pełen książki/filmu/gry, że zupełnie nie czuję ochoty by się zapoznać ze skończonym dziełem, bo reaguję na nie właśnie jak na tę siedemsetną kremówkę.
Jak już wszyscy skumaliście, piszę o Deadpool. Nie widziałem tego filmu i pewnie nie zobaczę go, póki nie trafi się w telewizji, a ja wpadnę na niego przypadkiem albo nie. Zdaję sobie sprawę, że zapewne wszyscy są zachwyceni kampanią reklamową, dzięki której każdy człowiek na Ziemi słyszał o tym filmie co najmniej piętnaście razy na minutę, że film miał świetne otwarcie a recenzenci umierają z ekstazy pisząc o tym, co widzieli. I że Reynolds pierwszy albo może trzeci raz w życiu nie okazał się mydłkowatym drewnem (jest to pewien talent, być zarazem mydłkowatym i drewnianym) i że z braku kasy nie przegięto z efektami, za to sceny walki są takie, że och i że przełamywanie czwartej ściany i że dowcipy różnego sortu i że w ogóle najlepsze co się mogło kinu superbohaterskiemu przydarzyć właśnie się przydarzyło.
Może to prawda. Przyznaję jednak, że trailer pozostawił mnie tak obojętnym, jakbym oglądał reklamę, w której Kevin Kostner zachwala jakaś rybę z puszki. Postać Deadpoola też mnie nie rusza, z mojego punktu widzenia to taki mniej odjechany, grubą kreską przerysowany Lobo. OK, gra w tym filmie Morena Baccarin i to jest niezły argument. Dla niej zobaczyłem nawet wszystkie odcinki remake’u V i przemęczyłem pierwsze sezony tego dziwnego serialu, w którym super profesjonalne CIA wpuszcza najbardziej podejrzanego kolesia, żeby nie niepokojony przez nikogo porozmawiał sobie z super tajnym terrorystą, a potem zupełnie nie podejrzewa tego pierwszego, gdy ten drugi podrzyna sobie gardło kawałkiem żyletki chwilę po jego wizycie. Wytrzymałem nawet to.
Więc poszedłbym pewnie na Deadpool, gdybym nie miał wrażenia, że na siłę wciska mi się miłość do niego w mózg. No więc soraski, marketingowcy, osiągnęliście efekt odwrotny do zamierzonego. Dostaję mdłości ilekroć słyszę ten tytuł, albo miga mi w necie koleś w czerwonym kostiumie. I choć dziś jestem pewnie sam, film już zarobił świetnie, pewnie wszyscy na nim byliście i w komentarzach powracać będzie refren namów, że jednak warto, to zastanawiam się, kiedy efekt przehajpowania trafi nas wszystkich. Nie przy Deadpool. Ale może przy jakimś innym filmie o superbohaterze (oby nie tykali Lobo, a coś się boję, że ktoś się może o to pokusić po sukcesie Deadpool), albo przy jakiejś super wypasionej grze AAA. Bo wiecie, każda kolejna wielka produkcja (wiem, że Deadpool dysponował groszami w porównaniu z budżetem np. Avengers, ale to ciągle film zaplanowany jako blockbuster) musi krzyczeć o sobie coraz głośniej. Wyskakiwanie z lodówki już nie wystarcza, teraz reklamy muszą stać się naszą lodówką i ścigać nas po mieszkaniach.
I to się sprawdza. Ale możliwe, że gdzieś tam, w otchłaniach naszych umysłów, mrok, który w nas siedzi, produkuje już przeciwciała. I stajemy się coraz odporniejsi na hajp. Dlatego jego natężenie rośnie i rośnie. Do czasu?
No i znowu wyszło mi apokaliptyczne zakończenie.
PS. Wygląda na to, że nie tylko ja stawiam Lobo nad tym drugim. Na Gry-online zrobili nawet o tym komiks.
” (jest to pewien talent, być zarazem mydłkowatym i drewnianym)” – dobrze śmiechnąć z rana w pracy 😉
Lobo niestety nie znam. A co do marketingu Deadpool, to musiał taki być, filmy R-rated zarabiają dużo mniej (dużo dużo) niż te wszystkie Pegi-13 (nie wiem jak w filmach się to zwie :P). Dlatego trzeba było pokazywać non stop, że to nie jest film o superbohaterach dla dzieci tylko da się też zrobić taki film dla ludzi starszych. Co zrobiono z Punisherami? Ten w którym tego złego grał Travolta, był cieńki jak siki węża, a War Zone zobaczyłem dopiero w TV bo o nim nawet nie słyszałem (ten film akurat był spoko). Dlatego musieli postawić tak bardzo na marketing, z tymże ja jeden trailer widziałem i filmik jak składał życzenia asutralijczykom za okazji dnia Australii, więc mnie jakoś ten hype tak bardzo nie uderzył. Ale ja znowu podobnie jak Nitek jak mnie jakiś film interesuje to sobie adblocka na niego zakładam, żeby przypadkiem po drodze całego nie obejrzeć przed pójściem do kina. Do samego filmu też mam zastrzeżenia, no ale da się je wybaczyć zwłaszcza, że spodziewałem się, że będzie dużo gorzej.
@Garett
Z Punisherów znam tylko tego shorta
https://www.youtube.com/watch?v=bWpK0wsnitc
i bardzo go lubię 🙂
@Fantus
dobry
@Fantus
Dobry, dobry. Wreszcie prawidłowo działająca butelka, nierozpadająca się w drobny mak po pierwszym zdzieleniu przez łeb.
Miła odmiana po wszelkich kruchych barierkach, meblach, oknach, drzwiach i innych akcesoriach pękających pod byle naporem.
@Garett
War Zone był w pyte!
@LiberNull
Mnie jedno się nie podobało. Tej czaszki na jego klacie prawie wcale nie było widać 😛 jakaś taka cholernie blada była zrobiona.
@Garett
Lobo doczekał się chyba nowego wydania. Warto spróbować.
Ha a ja na Deadpool poszedłem w zasadzie znienacka, jak już zapadła decyzja że czas w końcu po 5 latach wybrać się na film “R” do kina to najpierw miał być Tarantino, ale za długi, potem Di Caprio ale jak już prawie kupowałem bilety to znajomy mnie odwiódł mówiąc że ciął komara już od połowy. No i patrzę jakiś avengers dla dorosłych, premiera. No i poszliśmy z żoną nieświadomi w ogóle na co idzemy. Szczękę zbieram z podłogi do teraz, co ja obejrzałem !!!??
(dla ścisłości : na duży +, poszedłbym jeszcze raz)
Byłem sceptycznie nastawiony, poszedłem i bardzo mi się podobało, świetnie się na nim bawiłem. Jak ktoś nie ma problemów z hajpem jak niektóre księżniczki internetów (wink winki 😉 )i zastanawia się, to polecam. Nie nazwałbym tego drugim Guardians of Galaxy ale humoru ma fest dużo 🙂
@MHT
W sumie to porównanie do Guardians z twierdzeniem, że jest od niego gorsze, to nie zachęca. Bo nic wspaniałego w GoG nie widziałem. Ot, taka kreskówka na dużym ekranie.
@Sekal
tu chodzi o to , że nie jest gorszy. Humor jest ostrzejszy.
@Sekal
W zasadzie każdy film o superbohaterach jest kreskówką na dużym ekranie 🙂 Można to lubić albo nie. GoG jest świetnym filmem ale no o gustach się nie dyskutuje. Szanownego Pana nie zachęci, kogoś innego pewnie tak. Mi się już osobiście temat SB zwyczajnie znudził i szukam w tych filmach dużego dystansu i humoru z naciskiem na to drugie. Deadpool ma i jedno i drugie, także tak 🙂
@MHT
Widziałam jedynie (chyba) scenę oświadczyn (?). Zerżniętą z innego filmu… tylko nie pamiętam z którego.
Strasznie zabawna 😛
@Sekal
Ja do tej pory mam focha na portal Esencja, wybrali Strażników najlepszym filmem 2014 roku.
Nie wiem, może za duże oczekiwania, może dlatego, że nie byłem w kinie i oglądałem na nędznych 40 calach? Chociaż nie, “Watchmen” oglądałem na 14, jednym okiem jakoś o czwartej nad ranem i było bardzo dobrze.
Tak po prawdzie to marketing Deadpoola zaatakował mnie tylko jak przysypiałem na bloku reklamowym przed Przebudzeniem Mocy (to ten film o chłopcu z ADHD) i w sumie tutaj na gikzie poprzez komentarze. Widać wyselekcjonowany kawałek internetu, który zwiedzam nie jest nośnikiem tegoż marketingu. No i adblock. Mesjasz i zbawiciel.
A w lodówce zepsuło mi się światełko z pół roku temu więc może to też ma znaczenie.
A propos komiksów, polecicie jakies miejsce w internetach skąd można wersje pdf sciągać ? Skatalogowane w jakiś sensowny sposób najlepiej :). Poległem z googlem.
@Tap
Rozważałeś kupno wersji cyfrowych? 🙄
Ewentualne odpowiedzi proponuję wysyłać na PW.
@aihS
Rozważałem, ale sprawdziłem ceny 😉
No dobra, Deadpool jest może udany, ale żeby był superduperultraświetny? Według mnie nie. Suchary ogólnie miał dobre, niektóre bardzo dobre. No i Ryan Reynolds, którego wreszcie da się oglądać. Ale poza tym to nie zachwyca, to raczej standard. Sceny akcji nie powalają (no dobra, ta walka na autostradzie była całkiem spoko), fabuła niczym nie zaskakuje, a o głównym złym można powiedzieć tyle, że jest brytolem. Na Filmwebie dałem 7/10. Poza tym liczyłem, że ten film uzdrowi moją wiarę w filmy na podstawie komiksów… było blisko, ale trzeba czegoś więcej. Guardians of the Galaxy 2?
Hajp na niego też mnie strasznie denerwował. Marketingowcy nonstop wysyłali mi sygnały typu “Uuu! Patrz jaki Deadpool jest fajny! Uuu! Ale fajnymi dowcipasami rzuca. Ale jest zajebisty!”. Dobra, łapię, jest fajny, możecie przestać.
@larkson
Wiarę w ekranizacje komiksów uzdrawiają The Watchmen w wersji reżyserskiej.
Nic się do nich nie zbliżyło póki co.
@/mamrotha
Najlepszy film o suberbohaterach jaki oglądałem.
@Garett
yep
@/mamrotha
Czym się różni wersja reżyserska od zwykłej?
@/mamrotha
W superbohaterskich chyba rzeczywiście nic. Ale Droga do zatracenia i From Hell też powstały na podstawie komiksów:).
Coś w tym jest Bosman. Mnie Deadpool od samego początku nie kręcił, a te całe ohy i ahy wręcz zniechęcają do niego.
Jest jedno ale. Takie same podejście miałam do serialu Lucyfer. Trailery w ogóle mi nie robiły. Znajomi zachwycali się.Od biedy obejrzałam pierwszy odcinek i byłam mega pozytywnie zaskoczona. Z każdym kolejnym odcinkiem jest coraz lepiej. Cały serial może nie jest idealny, ale postać Lucka jest prześwietna 🙂 Uwielbiam jego diabelski charakterek 😀
@Beti
Nie spodziewałem się, że to wkleję o.O
@Private_dzban
Okeeeej 😀
Co tam dzbanek?
@Beti
Aaaa tam! Jak widzisz, kajecik porządkuję 😉
Zauważyłem też, że wszyscy rzemieślnicy w Novigradzie sprzedają miecze pierwszego sortu. Ciekawe czy mają legitymacje partyjne :^)
@Private_dzban
Chcesz usiąść z Goblinem w pierwszej ławce? 🙂
@aihS
A to Goblin ma tak samo jak Tasior i ja? Bez okularów widzi w 3D?
@Private_dzban
Ja jeszcze żadnego nie kupiłem. Generalnie zbieram kasę i nie wiem co z nią robić.
@Epipodiusz
U mnie to samo. Mam 23 lvl, a ostatni miecz zdobyłem na 15 lvl. Nie pamiętam w sumie jak, bo daaaawno nie włączałem gry.
@Beti
Komiks polecam 🙂
Ebookowa wstawka reklamowa: na amazon.com Kroniki marsjańskie Raya Bradbury’ego. Polecam, lepsze niż te Deadpoole.
Hej Homeland jest całkiem fajny ;-). A przepraszam to nie o tym miało być. Mam podobnie z hajpem. Wiedzmina przeczytałem jakoś dopiero przed 40. Bo jak wszyscy czytali to ja nie i już. Taki byłem. w sumie trochę żałuję. Dobrze że dożyłem.
”Deadpool” numerem jeden na całym świecie… tylko nie w Polsce
😀
@aihS
też to właśnie przeczytałem. Polska Hipsterem świata 😛
@Epipodiusz
Po prostu nie było światowej premiery tego filmu, który u nas wygrał. Gdyby była, Deadpool wszędzie byłby numerem dwa.
@aihS
Nie wracam do tego kraju, jeszcze zacznę na takie rzeczy do kina chodzić 😉
@aihS
Spoko – będzie numerem jeden, jak zaczną się pojawiać dobre jakościowo torrenty 😛
@iago
Raczej napisy albo lektor 😉
@aihS
A ja się nie dziwię. “Planeta Singli” to naprawdę fest dobry film dla par. Tak dobrej komedii romantycznej w wydaniu polskim od lat nie widziałem. Z żonką obejrzałem co nieco i mówię to serio 😉 widać inspiracje amerykańskimi czy brytyjskimi hitami ala Love Actually. Młody Sztur zaś to dla mnie polski Hugh Grant, ale bez “ciapowatości” 😀 no i gra tam moja znajoma, która naprawdę fest dała radę 🙂
Przehajpowanie się nie stanie. Krytycyzm jest przejawem mądrości, Bosmanie. Tego u konsumentów nie znajdziesz.
Ja jakoś tego przehajpowania nie odczułem. Przed premierą obejrzałem dwa zwiastuny w kolejności wyjścia i tyle, standard. W TV widziałem kilka spotów, które nie są niczym niezwykłym w okolicach premiery. Za tydzień już to zniknie z eteru.
Więcej zabawy było z tymi stylizowanymi plakatami, które pojawiły się w sieci, by przekonać Połówkę że to kolejny romantyczny film idealny na walentynkowy wypad do kina. Przynęta chwyciła i nawet misternego planu nie zrujnował zwiastun przed “Nienawistną Ósemką”. Usłyszałem nawet: “O! I na to z chęcią pójdę” <3 🙂 Ostatecznie seans przyniósł przednią zabawę i choć "Planeta Singli" mocno atakowała ze wszystkich stron, zgodnie uznaliśmy że był to świetny wybór (w odróżnieniu od pary obok).
Jak ktoś nie wie co z sobą zrobić na godzinę, najnowszy odcinek Castle’a jest super zabawny.
Po morderstwie syna rosyjskiego konsula Castle i Beckett zmuszeni są do współpracy z ochroniarzem tegoż konsula, który jak to sam mówi, “You remember Arnold Schwarzenegger in the movie “Red Heat,” yes? Compared to me, his character is like weak,
non-violent child”. Hilarity ensues.
I Lobo, i Deadpool to moim zdaniem tragiczne designerskie pomyłki, z tym że Lobo boli bardziej, bo należę do fanów DC. Z treścią notki jak najbardziej się zgadzam i współczuję – te produkty popkultury być może i są dobre, lecz cóż z tego skoro informowanie o nich jest tak nachalne, że odbiera całą chęć do obcowania z gotowym produktem? Skoro nie jesteś fanem samego Deadpoola, to nie masz po co iść na ten film. Z relacji moich znajomych, którzy byli wynika, że ten film to jedno monstrualne mrugnięcie gargantuicznego oka w kierunku fanów komiksów o dupku w czerwonym lateksie.
Ja się odniosę tylko do małego fragmenciku “oby nie tykali Lobo”. Nie czaję. Zawsze kiedy czytam tego typu rzeczy (“oby nie robili remejka”; “następnej części”; “adaptacji” itp.)- a czytam je dość często- zastanawiam się o co autorowi chodzi. Czy adaptacja (kolejna część itp.) zepsuje odbiór oryginału? Ja tam nigdy się czymś takim nie przejmowałem.
@michau
Bo z ciekawości pewnie bym zobaczył. A potem, najpewniej bym płakał. Nie lubię płakać.
@bosman_plama
I tu się bardzo różnimy. Ja bym na twoim miejscu nie płakał, a zwyczajnie sprawę olał. Ale może to tylko reakcja obronna organizmu bo raczej rzadko podobają mi się adaptacje/kolejne części (itp. ;)) moich ulubionych dzieł. Sporo bym z twoim podejściem wycierpiał :P.
Lista must-have modów do XCom 2 się powiększa: http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=622344275
Się zgadzam. Za dużo razy oczekiwania zepsuły mi odbiór dobrych rzeczy.
A Reynolds w Buried był świetny. Widział kto?
@projan
Reynolds był najlepszy w Wiecznym Studencie, choć nie zgorszy był też w Amityville.
Buried bardzo fajny mózgotrzep. Nie spodziewałem się.
Przejhapowanie, a raczej strach przed zhajpowanymi rzeczami. Do dziś nie tknąłem ani Gry o Tron, ani Breaking Bad, ani nawet Attack on Titan, mimo przeogromnego hajpu jaki serwowano mi. Boję się, że tak jak w przypadku wspominanych tu Strażników Galaktyki, czy polecanego mi Daredevilla to się po prostu zawiodę. Jedyny strach przed hajpem, który mi się nie sprawdził to Rocket League i One Piece (ale tylko manga, bo anime to już rozlałość w rozlazłości).