Spode łba – nasi.

bosman_plama dnia 24 września, 2013 o 8:30    36 

Z okazji premiery Rome2 Total War odpaliłem Napoleon Total War, którą to grę porzuciłem jakiś czas temu po triumfalnym ukończeniu kampanii francuskiej. Zdobyłem wszystkie niezbędne regiony w odpowiedniej liczbie i gra odtrąbiła mój sukces. Napoleon zdominował Europę, w której nie było już Prus, Austrii i Rosji. Aha, Anglii też nie. A co było? O tym właśnie jest ten wpis.

Znacie jedno z ulubionych hobby sporej części rodaków? Nie, nie chodzi o to, co przyszło Wam do głowy jako pierwsze. Nie, to drugie też nie.Mam na myśli grę w “nasi tu byli” – odnajdywanie tropów Polaków gdzie tylko się da. Pierwszym odnotowanym maniakiem tego rodzaju rozrywki był chyba Tomek Wilmowski, który przygotowując się do kolejnego wyjazdu w jakąś dzicz, żeby chwytać w niej bezkrwawo zwierzęta szukał informacji na temat kraju, który zamierzał obrabować z skarbów fauny. I zawsze trafiał na ślady jakiegoś Polaka. Trzeba przyznać, że nietrudno o to. Z racji braku własnego kraju, co owocowało łatwym podpadnięciem okupantom za byle drobiazg np. w postaci zbrojnego powstania, “nasi” porozjeżdżali się po całym świecie. To, co dla Anglików albo Niemców stanowiło rodzaj hobby, dla Polaków bywało niekiedy jedynym sposobem na przeżycie, ewentualnie sposobem na odsiedzenie wyroku w lodowato zimnych uzdrowiskach carskiej Rosji. Jeśli przyglądnąć się historii odkryć geograficznych oraz etnografii, to nasi faktycznie byli wszędzie, w ekstremalnych wypadkach fingując własną śmierć na polu bitwy, żeby porzucić tron i zostać przodkiem Krzysztofa Kolumba. Duma z tych wszystkich twardzieli odkrywających góry w Australii, albo badających tubylców na Pacyfiku, czy też wyspach, o które Rosjanie z Japończykami akurat przez chwilę się nie bili, to rodzaj tego patriotyzmu, z którego nie śmieje się nawet Gazeta Wyborcza. Pewną jego odmianą jest gra, w którą grałem z rodzicami jako dzieciak – wyszukiwanie polskich nazwisk w liście płac zachodnich filmów. Zawsze jakieś znaleźliśmy.

CIV5_BNW

Być może tak właśnie narodziło się moje przywiązanie do naszych. Od lektury serii powieści o Tomku Wilmowskim i szukania polskich nazwisk w obsadach westernów. Początki te doprowadziły do sytuacji, w której największym sukcesem mojego Napoleona w grze z serii Total War jest zbudowanie Polski w granicach przedrozbiorowych. Owszem, wyzwoliłem też Szkocję i Irlandię spod brytyjskiego panowania. Ale od pewnego momentu największą frajdę sprawiło mi odbudowywanie Polski. Też tak mieliście? A może budujecie polskie imperium w Europie Universalis albo w Medieval Total War? Zdarzyło Wam się wyszukiwać polskie tropy w jakiejś innej grze? Jeśli tak, to dlaczego? Czy w świecie globalnej wioski, w którym wszystko się miesza istnieje jednak przywiązanie do “naszości” sprawiające, że szczególną frajdę sprawia nam granie Polakami?

fire and sword

Powiem Wam, że w moim przypadku jest jeszcze gorzej. Historia siedzi mi za uchem i skrzeczy ilekroć siadam do Medievala i zastanawiam się, czy nie zagrać by tym razem Cesarstwem Niemieckim. Nigdy dotąd nim nie zagrałem. Czułem poważny dyskomfort, gdy w singlu Red Orchestra 2 odkryłem, że aby dojść do kampanii rosyjskiej muszę najpierw zabijać czerwonoarmistów jako Niemiec. Ja, wychowany na “Czterech pancernych”! Przy czym, jak dowiodły mi obie części gry “Sniper Elite”, to nie strzelanie do Rosjan w futrzanych czapkach z czerwonymi gwiazdkami było dla mnie problemem, ale właśnie fakt, że robię to jako faszystowski siepacz. Nawet w stareńkie MoHAA grałem na sieci początkowo głównie jako przedstawiciel aliantów. Później się przełamałem i kiedyś nawet (moje dawno minione czasy chwały) jako szwabski snajper urządziłem na mapie “The Bridge” rzeź amerykańskim piechociarzom, którymi zresztą, jak się okazało, grali wtedy wyłącznie Niemcy.

BronislawMalinowski

 Jeśli ktoś się zastanawia co robi w tym wpisie jakiś niehusarz w kapelusiku i okularach, może potraktować to zdjęcie jako zagadkę. Dla ułatwienia powiem, że to zdjęcie obrazuje jeden z dwóch największych sukcesów  polskiej nauki w historii (pierwszym była Skłodowska, z tego samego powodu).

Nie zamierzam uderzać w wielkie dzwony i pisać o niepokonanym patriotyzmie, bo to nie miejsce na taką rozmowę. Mam jednak wrażenie, że jakkolwiek nie zmieniałby się świat i jakiemu krajowi płacilibyśmy akurat podatki podczas naszej obecnej diaspory, w większości z nas siedzi koleś (albo kolesiówa) machający polską flagą nawet w tak mało znaczących przypadkach jak budowanie imperium z pikseli w grze z komputerem. A jak ten gość popiskuje z uciechy, gdy widzi, że Amerykanie, Anglicy czy inni Szwedzi nadziwić się nie mogą husarii i gotowi są nawet trochę zaszaleć z historią, byle tylko ten rodzaj wojsk godnie wprowadzić do gry (co w moim przypadku oznaczało, że husaria tłumiła indiańskie bunty w Empire Total War). No, chyba, że to ja jestem taki dziwny, a Wy macie takie rzeczy w nosie i po prostu odpalacie najsilniejsze, bądź najsłabsze państwo, żeby się dobrze bawić i już.

Dodaj komentarz



36 myśli nt. „Spode łba – nasi.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Ulv

      Ano właśnie, jeden z dwojga Polaków uznanych za na tyle znaczących dla świata, żeby spotkać się z młodym Indianą Jonesem. Niech się schowają Noble!
      Ponieważ Bronek był świętym patronem jednego z moich studenckich kierunków, mam nawet zdjęcie z jego wnuczką:D. Tzn. grupowe zdjęcie:D.

  1. Nitek De Kuń

    generalnie to jestem zimna ryba na poczynania rodaków w gierkach wszelkich. Wzmianki o Polsce w grach powodują u mnie raczej “wow, pamiętali o nas” niż chęć skakania przez stoczniowe płoty. Faktem jednak jest to, że dziwnie gra mi się niemiecką stroną konfliktu w takim choćby Company of Heroes czy Red Orchestra 2 gdzie zazwyczaj wcielam się w jakiegoś Zajcewa.

    PS.
    Koniec Dextera ssie niesamowicie i na całe szczęście to już koniec. Co za chała.

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Nitek

      Prawdę mówiąc, poprzedni sezon oglądałem już tylko ze względu na obecność w nim Tytusa Pullo i – jak ładnie się to zgrało z tematem – ślicznego polskiego akcentu. Jednak do ostatniego sezonu, nawet te akcent nie zdołał mnie przyciągnąć.

          1. Nitek De Kuń

            @bosman_plama

            zakończenie dextera Pokaż

            bue

  2. Goblin_Wizard

    Ja lubię grać Polską nie tylko dlatego, że to właśnie Polska, ale ze względu na wyzwanie jakie stanowi. W większości tytułów nasz kraj jest mocno niedoszacowany i granie nim pozwala rozwinąć najbardziej popularny ze wszystkich scenariuszy czyli “od zera do bohatera”.

    Co do nazwisk na liście płac w filmach to też tak miałem. Nie było w tym, co prawda, jakiejś regularności, ale jeśli tylko nadal gapiło się w telewizor po zakończeniu filmu to zawsze ktoś zauważał i rzucał np. “O! Lewinski”. Przy czym ja ceniłem tylko te z oryginalną pisownią, a wersje “Lewinsky” i inne uważałem już za upadek i czułem..hmm.. niesmak.

    Niemcami też lubię grać. Szczególnie jeśli chodzi o 2 wś. Trudno nie podziwiać ich czołgów, techniki, taktyki i osiągnięć na polu wojskowości (któż nie dopieszczał swoich stukasów czy tygrysów w Panzer Generalu). Przez długi czas byłem też pod wrażeniem książki Hansa Ulricha Rudla (najlepszy pilot stukasów) w której opisuje swój szlak bojowy i walki (głownie) z ruskimi na froncie wschodnim. To jest też po części przyczyna dlaczego lubię Niemców – lali tą dzicz ze wschodu. Poza tym granie Niemcami też stanowi zwykle wyzwanie bo przez większość czasu ich przeciwnicy mają przewagę liczebną (a czasami i jakościową, szczególnie na początku i na końcu wojny).

    1. maladict

      @Goblin_Wizard

      Trudno nie podziwiać ich czołgów, techniki, taktyki i osiągnięć na polu wojskowości

      Zapomniałeś dodać, że Niemcy mieli znakomite coś co dziś nazywamy CI (Corporate Identity).
      Coś jest w tym co piszecie. Gram sobie teraz w EU Rosją, doszedłem już do XVIII wieku i nadal nie mogę zdobyć się na wypowiedzenie wojny RON. Ba, staram się żyć z nimi w zgodzie mimo iż gra tego nie ułatwia.
      Pytanie – Kim są otagowani ‘ninasi’?

  3. urt_sth

    Z “nasi tu byli”, to kojarzę wszechobecne wydrapanki i mazaje, a szczególnie w miejscach objętych ochroną.
    Co do CivV (bez dodatków) to co najwyżej pozwalałem Warszawie zachować niezależność, lub wyzwalałem spod obcego panowania.

  4. Tasioros

    Wybaczcie za offtop, ale muszę:
    Jeśli ktoś czytał książkę “Pod Kopułą” Kinga i wpadł na pomysł, aby obejrzeć serial luźno oparty na tej powieści, powiadam: nie rób tego! Wystarczy, że ja to zrobiłem i wycierpiałem się za Was. Jeśli uważałeś zakończenie książki za słabe – finał serialu jest o wieeele gorszy (co niestety zostawia furtkę na kolejny sezon). Wykonanie, aktorstwo, postacie, fabuła – wszystko ledwo momentami podskakuje pod poprzeczką przeciętności i sztampy. Klimatu kingowskiego tam tyle, co apteczek w Call of Duty. Twór tylko dla tych, którym baaaardzo się nudzi i internet już się im kończy, bo wszystko obejrzeli. Zostaliście ostrzeżeni!

      1. Nitek De Kuń

        @Waldek-Mat

        @Waldek/Tasioros

        Bueh. Joyland. Bueh.

        Po Kopułą znakomicie się wpisuje w książki Stefana. Fajne wszystko, prócz końcówki.
        Serial paczę, ale nie jestem porwany jakoś specjalnie, bardziej ciekawią mnie zmiany. Jest jeszcze drugi serial Kingowy w realizacji – Haven, ale jakoś nie umiałem się przekonać do głównej pani, mimo że występowała w Uncharted i była tam znakomita.

  5. Waldek-Mat

    Zagrałem Polską w Civ 5 z dodatkiem i gra się bardzo przyjemnie. W całej serii Europy Universalis Polska jest częścią kulturową Europy Wschodniej więc jest bardzo pod górkę zwłaszcza, że lubie grać nastawiony na ekspansję kolonialną. Hearts of Iron wraz z kultowym dodatkiem CORE umożliwiała przystąpienie Polski do państw OSI i tam grając Niemcami dzielni polscy żołnierze pomagali niezwyciężonemu Wermachtowi podbijać mroźne połacie Syberii.

      1. Ulv

        @bosman_plama

        A to i można dodać Polaka z książki O’Briana, zdaje się w momencie kiedy bohater włazi na szczyt masztu Polak, który pełni tam służbę, wykrzykuje: “O mój boże! Myślałem, że to duch!” Ta drobna wzmianka pokazuje, że Polacy są za granicą postrzegani jako odważni (służba na wysokości) jak i uduchowieni (odwołanie do Boga) i niestety przesądni (duch).

Powrót do artykułu