Spode łba – kres starców

bosman_plama dnia 3 marca, 2015 o 8:30    89 

Hollywood znalazł się, mniej więcej, w tym samym miejscu, w którym był pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to wciąż grały markowe nazwiska filmowych twardzieli, przyciągając do kin publiczność spragnioną ujrzenia prawdziwie męskich mężczyzn, ale sami odtwarzający ich aktorzy przekraczali sześćdziesiąty rok życia. Teraz Hollywood jest mądrzejsze o stare doświadczenia i kazało starym ponamaszczać nowych. Nie zawsze z powodzeniem.

John Wayne, Kirk Douglas, Charles Bronson i jeszcze paru innych grało niemal dosłownie do upadłego. Piąta odsłona “Życzenia Śmierci” z Bronsonem powstała dwadzieścia lat po pierwszej (1974 i 1994) a już kręcąc pierwszą Bronson był po pięćdziesiątce. Jednak magia jego nazwiska wciąż działała, podobnie jak magia nazwisk innych ekranowych twardzieli. To sprawiało, że nowym trudno było się przebić i nagle w Hollywood zorientowano się, że gromada starców wciąż leje złoczyńców po pyskach, uwodzi młode laski, ale już ledwie dyszy tak naprawdę i nie bardzo jest ją kim zastąpić. Jasne, kiedy w 1976 John Wayne kręcił “Rewolwerowca” (film inny niż typowe wtedy westerny, dałoby się pewnie wykombinować porównanie go z “Gran Torino” Eastwooda) Harrison Ford miał już na koncie kilka ról, w tym “Amerykańskim Graffiti”, ale jego wielki czas jeszcze nie nadszedł. Żeby ekrany podbili Ford, Stallone, po nich Willis i Arnold, starcy musieli usunąć się w cień (czasem bardzo głęboki) a wraz z nimi musiało odejść myślenie o bohaterze, który jest tyleż twardy, co szlachetny i uczciwy a kobiety co najwyżej całuje w usta zaraz przed tym, jak zagoni je do kuchni (o ile po drodze nie omdlały w jego ramionach), zaś przemoc oznacza danie komuś po twarzy, ewentualnie czerwoną plamę rosnącą dyskretnie na lewej kieszeni koszuli.

MSDTRGR EC005
Do pewnych ról trzeba dorosnąć. Wayne w jednej ze swoich lepszych ról – jako chętnie zaglądający do kieliszka, opryskliwy, pozbawiony złudzeń stróż prawa zmęczony tym, że musi tłumaczyć sądowi czemu zastrzelił bandziorów, których miał tylko schwytać. Do tego drażni go pewien teksańczyk, z  którym stali podczas wojny po dwóch przeciwnych stronach. A już zupełnie wkurza go ta mała, która go wynajęła.

Dekady minęły, nowi herosi dorastali i teraz to oni cokolwiek zaczęli ciążyć kinu akcji. Jasne, Bruce Willis ciągle potrafi nieźle dać po mordach wrednym draniom (ale trzeba pamiętać, że on jest stosunkowo młody), jednak wiek daje o sobie znać. Symbolicznym podsumowaniem zmiany warty były wypadek “Hana Solo”, który musiał przerwać zdjęcia, bo przytrzasnęły go drzwi w Sokole Millenium.

true gritDo pewnych ról trzeba dorosnąć i naprawdę dobrzy aktorzy potrafią poradzić sobie z wiekiem tam, gdzie niekoniecznie radzą sobie efekty specjalne. Jeff Bridges jako chętnie zaglądający do kieliszka… Tak, to remake “Prawdziwego męstwa”, a Bridges gra tu momentami Johna Wayne.

Ponieważ Hollywood pamięta, zaczęło już akcje zapobiegawcze. Bruce Willis wprowadził na ekrany “syna” w strasznie słabej “Szklanej Pułapce”. I jakkolwiek Jai Courtney jest aktorskim drewnem bez charyzmy, szukająca nowych młodych twardzieli fabryka snów inwestuje w niego jak może, choć ciągle jeszcze gra albo drani (“Jack Reacher”) albo role drugoplanowe (choćby w tym gniocie o Frankensteinie, który wspólnie z aniołami nawalał się z wampirami, czy czymś takim). Kiepsko też wyszło namaszczenie Shia LaBeouf na syna Indiany Jonesa, bo Shia albo nie chciał zostać twardzielem, albo faktycznie nie uniósł sławy i podpadł producentom jako typ nieodpowiedzialny i skandalizujący. Nowy Indiana Jones ma jednak do nas przyjść prosto z galaktyki, której strażnikował. Z kolei Willis namaścił i innego młodego twardziela, czyli Josepha “Gram w prawie każdym filmie sensacyjnym” Gordon – Levitta. Gordon Levitt oprócz tego, że został prawie-Batmanem, to jeszcze zagrał młodszą wersję Willisa w dziwnym filmie “Looper”. W ogóle, jak na szczupłego niewielkiego faceta gra w zaskakująco wielu filmach sensacyjnych.

NSNANawet Bonda dopadły lata. Wprawdzie “Nigdy nie mów nigdy” nie zalicza się do oficjalnej serii, ale za to Bonda gra tam Connery, jak dla mnie NWSA jest więc  oficjalniejsza niż dowolny film bez Connerego. Przeprowadzono w tym filmie eksperyment, który ostatni jak dotąd Bond spróbował powtórzyć (Bondy z Craigiem w ogóle głównie powtarzają to, co już było, udając, że to coś nowego) – pokazano Bonda, który ma już swoje lata, miewa problemy z kondycją itp. itd.

Wiem, “starzy” jeszcze się trzymają, a Ford zagra nie tylko niemłodego Indianę Jonesa, niemłodego Hana Solo, ale nawet niemłodego Ricka Deckarda. Sly powróci jako Rambo a Willis jako John McClane. Kogo i ile razy zagra Nicholas Cage, który wciąż jest dość młody, strach pytać. Tom Cruise też będzie powracał jako twardziel. Jest jeszcze z kogo wyciskać grube miliony dolarów. Ale producenci już wybrali ich następców. Chris Pratt ma szansę stać się tym, kim nie udało się zostać Nathanowi Fillonowi, który w “Firefly” bardzo starał się wejść w buty Hana Solo. Chris Hemsworth też gra już prawie wszędzie prężąc muskuły i wywołując westchnienia blogerek. A Hollywood nie ustaje w dalszych poszukiwaniach nowego pokolenia twardzieli, gotowego zastąpić staruszków. Tym razem nie będzie pokoleniowej dziury i szukania na gwałt nowych gwiazdorów.

john mcclaneKiedyś gwiazdor kina akcji wyglądał tak…

Jeśli mam z tym problem, to chyba głównie ten, że dziś popkulturą coraz wyraźniej rządzą kobiety i to po nowych twardzielach widać. Przypomnijcie sobie początki Forda, Willisa, Arnolda, Stallone itd. Mogli się podobać kobietom? I owszem. Mogły ich nawet nazywać “przystojnymi” w oparciu o kryteria, których nigdy nie pojmę? Pewnie tak. Czy byli ładni?

Nie ma mowy.

A dzisiejsi twardziele muszą być ładni, śliczni wręcz. Nie zalewa ich prawie krew, a z katastrofy statku kosmicznego wychodzą jak platynowe blondynki spod prysznica – z perfekcyjnie ukształtowaną fryzurą. Willis podbił świat jako zalany krwią wyczerpany, brudny kolo w wymiętym i brudnym podkoszulku. Dziś żaden szanujący się młody heros by się tak nie pokazał. Kobietom by się to nie spodobało.

thor…dziś musi wyglądać mniej więcej tak. I nawet jeśli przygotowanie zakrwawionej koszulki wymagało równie wielu zabiegów stylistów co ukształtowanie fryzury Thora, to wolę stary styl.

Ale po co piszę o tym wszystkim na gikzie? Bo zacząłem się zastanawiać, czy przemysł gier jest gotowy na podobną zmianę. Wprawdzie bohaterowie gier są zwykle jak bohaterowie komiksów i literatury popularnej – nie starzeją się (są wyjątki, jak Blueberry, być może Thorgal, jak ekipa z “Czarnej Kompanii” Cooka, gdzie bywa iż bohaterowie, których poznaliśmy jako młodzieniaszków, umierają ze starości). Po co więc szukać nowych herosów, skoro starzy mogą zachować młodość przez wieki?

lara-croftTak wyglądała Lara przed czterdziestką.

Tyle, że Lara Croft ma już 47 lat (zresztą skończyła je mniej więcej dwa tygodnie temu), ewentualnie dwa, trzy lata mniej, bo różne krążą daty w sieci. Nikt na to nie zwraca uwagi, bo w świecie komputerowej rozrywki Lara tylko młodnieje. Ale owo nagłe odmłodnienie też nie jest kwestią przypadku. Bo czas w przemyśle gier liczony jest nie wiekiem postaci, ale zmęczeniem graczy. Im bardziej męczą nas ograne postaci, tym bardziej stają się one starsze. I tak gry są dla swoich bohaterów łaskawe. Analogiczne problemy w świecie komiksów rozwiązywane są przez uśmiercanie herosa, by pobudzić nim zainteresowanie. Larę zresztą też kiedyś zabito.

tomb_raider_underworld_2_1307A tak w swoje czterdzieste urodziny. Pytanie o wiek trochę ją rozzłościło.

Bohaterowie nam się nudzą, formuły się wyczerpują. Choć seria “Uncharted” jest stosunkowo młoda, już w przypadku części trzeciej (swoją drogą, przy jej okazji też pojawił się Harrison Ford, by pokazać kto jest jego następcą w rabowaniu grobów) część graczy narzekała na zmęczenie materiału. Przy pracach nad częścią czwartą wymieniono część ekipy ale czy to wystarczy? Lara musiała cofnąć się w czasie, zacząć wszystko od podstaw, żeby pobudzić zainteresowanie graczy.

Choć średnia wieku graczy idzie w górę, to ich szeregi wciąż zasilają, nowi, młodsi. Oni ani w kinie ani w grach nie chcą oglądać staruszków. Szukają bohaterów dla siebie. Czy równocześnie nowych?

maxpayneMaksiu to niezły przykład na to, jak można wykorzystać wiek bohatera. Zamiast gościa odmładzać, zrobiono z niego steranego życiem przegrańca.

Kino podpowiada odpowiedź – zmieniając aktora w serii zmieniamy wraz z nim trochę styl. Każdy Bond wnosił taką zmianę (niektórzy na gorsze). W przypadku Indiany Jonesa bez Forda pada czasem słowo “reboot”. Modne słowo, które tchnęło nowe życie np. w Batmana, ale już średnio wypaliło (komercyjnie) w przypadku Spidermana. Zrebootowano “Star Trek”, częściowo “Gwiezdne Wojny” i “Tomb Raider”. Co jeszcze nas czeka?

codKolejna postać z gry, u której trochę zagrano wiekiem. Piszę: “trochę”, bo i Maksiu i Price starsi są głównie z wyglądu oraz z charakteru. Kiedy przychodzi do wymiatania, to dzielnie wymiatają jakby nie imały się ich nie tylko kule, ale i lata.

Nastoletni… No właśnie, kto? Ilu prawdziwych herosów – gwiazd dorobiły się gry? Parunastu by się znalazło. Czyżby zamiast Half Life3 miało powstać preHL? Wiecie, z pewnym nastoletnim mrukiem? A “Młody Hitman” – opowieść o pewnym rudzielcu z bujną fryzurą, pakującym się w kłopoty?

Jest co zagospodarowywać. Chyba, że producenci gier trzymają w zanadrzu nowe gwiazdy. Tyle, że to nie zawsze wychodzi. Tak, jak publiczność była przyzwyczajona do Johna Wayne’a a jest do Harrisona Forda, tak przywykła do Lary Croft. I jeśli nawet formuła serii się wyczerpuje, a sama seria przeżywa kryzys, to trudno zastąpić tego nieustępliwego rudzielca. Wiemy, że trudno, bo nowe nazwiska elektronicznych celebrytów zdarzają się rzadziej, niż chcieliby tego producenci gier. W ostatnich latach gwiazdą pierwszej wielkości został taki jeden Shepard, któremu może pomogło to, że nie zdawał sobie sprawy na co się porywa. Ale ktoś jeszcze? Imiona tych, którzy przepadli tworzyłyby potężną listę.

Han-Solo-OldObrazek, którego nie mogło zabraknąć.

Gry to ciągle dość młode medium. Dlatego nie ma w nim aż tak wielu starców. Ale kto wie, czy nie zbliża się w chwila, w której ktoś zauważy, że Larze Croft jest już bliżej do pięćdziesiątki niż czterdziestki?

NIESPODZIEWANY PEES DODANY PO GODZINACH.

Tymczasem z zupełnie innej beczki.
Strona “Pokoju Światów” alfuje (posłuchałem Waszych światłych rad i zamiast kombinować postawiłem bloga:) ), ale można już zacząć na nią wchodzić, żeby pooglądać wszystkie dotąd powstałe przewspaniałe ilustracje Marka Rudowskiego.

Dodaj komentarz



89 myśli nt. „Spode łba – kres starców

  1. Beti

    Dziwne porównanie superbohaterów do twardzieli kina akcji 😉 Superbohaterowie mają to do siebie, że są super 😉 Krwawią jak dostanę poważnie wciry. Poza tym mają moce, których nie miał ani Bruce, ani Connery 😉

    A dzisiejsi twardziele muszą być ładni, śliczni wręcz. Nie zalewa ich prawie krew
    Wolverine? Chyba nie 😉

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Beti

      Rosomak ma styl trochę jak Bruce Willis, też lubi proste ubrania. Ale fryzurę zachowuje już nienaganną:).

      A porównywać jakoś trzeba. W latach 80 i 90 superbohaterowie w kinie istnieli słabo. Batman zrobił karierę, wcześniej Superman, ale takiego wysypu jak dziś nie było. A dziś to właśnie superzy są najgłośniejszymi twardzielami, stąd porównanie.

        1. bosman_plama Autor tekstu

          @Beti

          Niezniszczalnych lubię:). To świadoma gra ze swoim wiekiem. Swego czasu Wayne poszedł o krok dalej i zagrał z własną chorobą kręcąc “Rewolwerowca” (no i trzeba pamiętać o proporcjach, “Rewolwerowiec” nie był zabawą, rozrywkowym kinem). Na podobnej zasadzie fajny był Willis w “Iluśtam przecznicach”, gdzie też zagrał gliniarza, który już nie jest w stanie tak szybko biegać.

            1. bosman_plama Autor tekstu

              @Beti

              Pierwsi Niezniszczalni są tacy sobie. Jeszcze nie wiedzieli, że to wszystko ma być wyłącznie dla jaj i wrzucili np. dziwny monolog Mickeya Rourke. W drugim już zdali sobie sprawę, że film ma być wyłącznie wygłupem i ogląda się to świetnie. Trzeci znowu są kiepściuchni (bodaj najsłabsi), ale i tak warto ich oglądnąć dla Banderasa, który kradnie cały film. Wyraźnie czekał na taką totalnie niezobowiązującą rolę i odjechał na całego.
              część moich znajomych uważa, że tak jakby gra znowu Kota w butach, ale bez chowania się za kreskówką i coś w tym jest.

              1. furry

                @Private_dzban

                Ale nie, mi chodzi o filmy akcji, Beti też chyba to miała na myśli pisząc można nasyć oczy dobrym kinem akcji , dlatego się dziwię…

                Że Bruce grał w paru dobrych to wiem, ale Arnold/Sylwek/Jean-Claude? Te filmy mają wiele zalet, rzekłbym nawet że bardzo wiele, ale za scenariusz chyba żaden Oscara nie dostał.

              2. bosman_plama Autor tekstu

                @furry

                Arnold grał w jedynie słusznym Conanie!
                A Sylwek jednak w Rocky, które można różnie oceniać, ale który był właściwie obyczajowym filmem autorskim a nie sensacyjnym.

                Aha, chodziło o sensacyjne… No cóż “Judd Dredd” Sylwka zjada żywcem nowego Sędziego pod względem scenariusza, bo w ogóle ma jakiś scenariusz:)

              3. MusialemToPowiedziec

                @furry

                Na Nuuvem steam-key z dodatkowymi remixami i DLC do PD2 za około 45 złotych*. Czyli nawet mniej, za ile teraz sprzedaje GoG, i to bez DLC i remixów.

                Za to jakbyś dorwał Ruskiego gifta z goga, to już cena niezła 😛

                *Bez DLC, sama gra, za jakieś +-35 złotych chyba mniej więcej tak mi się zdaje.

  2. PeteScorpio

    Ja uważam, że problem wieku w grach nie istnieje, to jest zbyt pojemne medium. Mario to ikona nie mniejsza niż Lara Croft i jakoś nikomu nie przeszkadzało to iż skacze tak na oko 40-letnim hydraulikiem. Ten cały Link w niemniej popularnym The Legend of Zelda jest młodzieniaszkiem i jakoś nikogo nie kręci by poznać jego perypetie na emeryturze 😉 Spektrum wiekowe bohaterów gier wideo, w tym tych kultowych, jest tak szerokie że dla każdego znajdzie się nisza i nie widzę ciśnienia by na siłę szukać ich młodszych/starszych wersji.

    Już nie porównujmy tak kina i gier wideo, bo mamy coraz więcej kinowych gier , a filmy coraz częściej okraszone są tandetnym CGI i nie wychodzi to na dobre żadnej ze stron. Niech każde medium kroczy swoją drogą i kreśli swoja historię.

    PS: IMO reboot Spidermana, choć dziwny i zaskakujący, zrobił właśnie dobrze serii a oba filmy zarobiły po 700 mln $ więc raczej wypaliły komercyjnie.

              1. Tasioros

                @aihS

                Spoiler to zawsze spoiler. Czy może ulec on przedawnieniu? Niektórzy zapoznali się z człeniem-pająkiem dopiero przy okazji filmów. A do tego filmy nie zawsze kurczowo trzymają się fabuły komiksów. Dlatego też dla mnie całe wydarzenie było nie lada zaskoczeniem. Choć część druga filmu słaaaaaba jest.

  3. MusialemToPowiedziec

    Akurat Maksiu z wiekiem traci na wymiataniu – najpierw wystrzela wioskę, ale potem zajrzy do chatki, zobaczy tam z 5 wrogów i zaraz “ojej, nigdy sobie z nimi nie poradzę, trzeba się poddać”.

    Nie wiem czy bardziej mnie wkurzają nieskipowalne cutscenki, czy właśnie ten moment (cutscenki tylko psują grę, ten moment psuje Maxa 😉 )

      1. MusialemToPowiedziec

        @Revant

        Wioskę wystrzelał, bo inaczej gracz by się wynudził.

        Musiałbym obejrzeć scenkę jeszcze raz, ale ja pamiętam to tak: zobaczył chatkę, zajrzał przez okno, zobaczył Sytuację, zamiast wpaść przez okno/dachem/tylnym wejściem na bullet time i wszystko wystrzelać, to wszedł głównymi drzwiami.

        Kiedy patrzysz w statystyki i widzisz, że w ciągu ostatnich kilkunastu godzin Max zabił już kilka setek ludzi, to cała ta sytuacja jakoś tak nie pasuje. Jakby chociaż jakoś zabawnie to skomentował, że “dobra, wystrzelałem już całą wioskę, uznałem, że może w końcu warto dać szansę pokojowi. No co, przed chwilą odstawiłem wódę, jadę na Vicodinie, wpadają do głowy durne pomysły”.

  4. ixtern

    Koło się zamknęło. Dziś Schwarzenegger czy Stalone to starcy. W “Planie ucieczki” Arnold z siwą brodą przynajmniej wyglądał nobliwie, Stalone (bez brody) już nie. W “Likwidatorze” (“Last stand” w originale) Arnold wygląda po prostu staro i tak też gra. W końcowej bijatyce z młodym złym idzie mu słabiutko. Ale nazwiska robią swoje.

  5. MHT

    Współczesnych bohaterów jak szanowny autor zauważył tworzą nie faceci, a właśnie kobiety! I z tego powodu bardzo mnie to cieszy, bo bardzo dużo facetów ma naprawdę mniej kłopotu z wyciągnieciem swojej wybranki do kina na superbohaterów kiedy może ona sobie popatrzeć na kolesia z kaloryferem, wielkim młotem i emploi greckiego boga. Tylko zastanawiam się, czy skoro w tę stronę jest ok, to czemu w drugą jest problem? Czemu faceci chcący oglądać na ekranie śliczne obcisłe tyłki bohaterek, albo przykładne żony i matki gotujące swoim mężom i dające im do ręki szklankę bourbona do wieczornej lektury są be i tacy płytcy i szowinistyczni?

  6. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    Dziś ponoć Międzynarodowy Dzień Pisarza. Zatem wszystkiego najlepszego drogi Bosmanie! By ci pióro lekkim było, stosowne muzy (w zależności od wizualnych preferencji) zawsze znajdowały się w okolicy a Fallout ciągle potrafił zaskoczyć czymś nowym.
    Uwaga wszyscy! Dziś wychylamy “literatkę” czegoś mocniejszego 😉

        1. Daimonion

          @furry

          W tym temacie to akurat ja się chwaliłem:) Miejsce wprawdzie nie pierwsze lecz drugie, ale z takim tekstem przegrać to żaden wstyd. Dzień Pisarza, powiadacie… A czy to obejmuje także osoby, które (poza jednym krótkim opowiadaniem, które zdarzyło mu się wydać) mają na dysku kilka powieści pisanych sobie a Muzom?:)

        1. bosman_plama Autor tekstu

          @Zebulah

          Taki był plan, zanim spadła mi na głowę “Dzielnica obiecana” i jeszcze parę innych projektów. W tej chwili jest tak, że w okolicach Pyrkonu to ja jej nawet nie skończę pisać. A przecież specjalnie dla mnie przesunęli termin Pyrkonu o miesiąc, ale i tak się nie wyrobiłem. Za to z okazji dnia pisarza, czy jakoś tak – oto prealfa strony o “Pokoju światów”. Resztę dodam w dlc, jak zostanie stworzony nowy silnik. Ponieważ ludzi interesuje galeria, to od razu daję link do niej: https://szulerlosu.wordpress.com/strona-glowna/galeria/

      1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

        @slowman

        Z tego co pamiętam po sobie oraz po wielu znanych mi studentach Dzień pisania wstępu do magisterki (a właściwie Noc pisania…) przypada na dzień przed Dniem Ostatecznego Przełożonego Prolongowanego Łaskawie i w Drodze Wyjątku Za Zgodą Dziekana i Promotora Złożenia Wstępu Do Magisterki…

        Tak, moje drugie imię to Prokrastynacja.

  7. Redook

    Postacie z gier sie nie starzeja, bo, w przeciwienstwie do aktorow, moga. Ktos chce zrobic prequel 10 lat po wydaniu oryginalnej gry, i juz mamy mlodego bohatera.
    Simpsonowie tez sie przez ponad 20 lat nie zestarzeli. No moze z wyjatkiem kilku odcinkow z wizjsa przyszlosci.

  8. Daimonion

    Lara z drugiego zdjęcia to chyba ten jej zły klon, jeśli mnie skleroza nie myli, więc podpis trochę mylący (choć wygląd się zgadza). A pomysł ze starzejącą się archeolog, która spada z drążka, a potem klnie na czym świat stoi, mógłby przynieść naprawdę rewelacyjny efekt. Gdyby ktoś to dobrze przemyślał i zrobił.
    W kwestii ślicznych współczesnych twardzieli – co można powiedzieć o Ragnarze Włochate Portki? Śliczny (przynajmniej nie znam baby, której się nie podoba), ale charakteryzowany na brudnego i zakrwawionego. Czyli w końcu śliczny, czy nieśliczny?

    1. bosman_plama Autor tekstu

      @Daimonion

      To trochę inna para kaloszy, seriale pozwalają sobie na więcej, niż kino. Istnieje też podejrzenie, że history channell, czy kto tam produkuje Vikingów, nie zorientował się jeszcze, że bohaterowie powinni być superśliczni, ewentualnie uważają, że ci ze średniowiecza mogą się nie myć.
      Inna sprawa, że brud brudem, ale włosy wszyscy wikingowie mają czyściutkie:).

Powrót do artykułu