Bryndza z nyndzom.
Niespecjalnie przypominam sobie gry o duchach. Co najwyżej Ghostbusters z ośmibitów gdzie krzyżowałem promienie czy Luigi Mansion, gdzie wąsacz wciągał odkurzaczem latające pokraki. Nie mogę sobie przypomnieć nic ponad słabiutkie platformowe nie wiadomo co na licencji filmu Casper z którego co najwyżej pamiętam Christinę Ricci. Tymczasem, Jezus, Maria, Murdered [mułdełed fefefefe;]
Sorry, nie wziąłem obrazków bezpośrednio z gry. Mam za to nieco inne.
Założenie Murdered na papierze i potem, przeczytane, w głowie jest iście fajne. Oto nasz bohater zostaje zastrzelony przez seryjnego madafakiera dzielni, Dzwonnika. Ten lubuje się zazwyczaj w łowieniu babeczek w ich własnych oazach spokoju, ale jak to bywa w przypadku detektywa z ambicjami, zapuszczamy się o jedno wezwanie za daleko. I oto mamy, otwarcie niczym z Kruke. Wchodzimy drzwiami, wypadamy oknem, na do widzenia przyjmujemy siedem kulek na klatę, kaplica. Z niewyjaśnionych przyczyn nigdzie się niestetyt nie wybieramy przez co gra dopiero się zaczyna. Wielka szkoda, bo myślałem, że zabijają mnie po to bym nie ogarnął kupy jaką niewątpliwie jest Murdered-Soul-Suspect-kogo-to-obchodzi. Jedyne wytłumaczenie jakie nasuwa mi się na myśl, to przez które zostaliśmy duchem zamiast robić flaszki pod bramą św. Piotra jest fakt, że gra została osadzona w Salem. Wiecie, czarownice i inne pierdu pierdu. Są też koty. Nawet jeśli jest tu jakaś głebia to sorry, ale nie chce mi się.
Naszym głównym zadaniem jest łażenie po lokacjach z włączonym noclipem. Przenikamy wszystko na potęgę co ani wrażenia nie robi, a wręcz wzbudza zażenowanie słabym poziomem ogólnego wykonania. Wykpiono się sprytnie z niemożności wchodzenia wszędzie nakładając na duchy restrykcje. Skoro w obecnych czasach odrzucono je u wampirów, ktoś musiał nimi oberwać. Ot, duchy nie mogą przenikać same do domostw ludzkich, kiedy te były wcześniej poświęcone. Nie ma jednak problemu kiedy ktoś otworzy drzwi, a wtedy hulaj dusza. Można wsiąkać we wszystkie ściany i dowolnie stamtąd zniknąć. Ale żeby wrócić… tak, konieczne są znowu otwarte drzwi. Dziwnym trafem znajdujemy się w dzielni gdzie wszystkie kamienice są poświęcone z każdej strony. Hurra, korytarzyki!
Uliczki nie są specjalnie zagęszczone populacją. Gdzieniegdzie NPC siedzą na ławkach, albo przechadzają się tu i tam. Każdego z nich można opętać w celu poczytania w myślach. Dużo tego nie ma, ledwo dwa zdania per NPC. Dwa zupełnie niepotrzebne nikomu zdania do przeczytania i posłuchania. Opętanie jest często używanym elementem przy zagadkach w których wpadamy w czyjeś ciało, żeby przeczytać jakieś ważne informacje (najlepiej zrealizowane paczenie ever! takie łypnięcie w kartkę, o, łypiesz synek!). Okazyjnie też nawiedzamy koty, które możemy kontrolować i podziwiać animacje zwierza, jakby ktoś chwilę wcześniej łamał czworonoga kołem. To wszystko to dodatki do prostych zagadek sprowadzających się do kilknięcia w coś, by otrzymać coś, zazwyczaj ścianę kiepsko napisanego tekstu. Same braki w pomyślunku napotykanych postaci Murdered nadrabia kiepską grą aktorską gdzie indziej. Dorzucając przy okazji masę inne niemniej kiepskich rzeczy.
Jesteśmy detektywem ffs, w dodatku szukamy mordercy, co niejednemu w tej formie się udało. Żeby nie szukać daleko, Chevy Chase w OhHeavenly Dog miał podobne zadanie, choć wrócił do życia jako pies. I udało mu się. Zdaje się. Tymczasem w Murdered ciągani jesteśmy do pojedynczych lokacji w których musimy wyklikać ileś tam wskazówek porozrzucanych po kątach. Coś na modłę ukrytych obiektów, ale niestety musimy krzywdzić oczy przenikającym przez wszystko bohaterem. Uuuhhh. Wiem, że duch, ale uhhh. Znajdujemy, gromadzimy i przystępujemy do dedukcji. Tu właśnie na ekranie z pytaniem dotyczącym akcji, musimy wskazać wcześniej zebrane poszlaki. Czasem jedną, czasem dwie, a liczbą tą czasem jest trzy. Można zaliczyć skuchę, gry to nie obchodzi. Ważne jest wszystko odnaleźć i wyklikać rozwiązanie, co nie jest trudne, satysfakcjonujące czy fajne. Na domiar złego, nawciskano tu multum znajdziek odsłaniających nużące historyjki zgonów w danej lokacji. Nie, że są dwie, ale każda historia to znajdziek z dziesięć, a to oznacza łażenie w każdy kąt obecnie eksplorowanej pipidówy. A jeszcze, kiedy chciałbyś przeć do przodu, co chwile napotykamy kogoś, kto zleca nam odnalezienie jeszcze więcej przedmiotów, bo zmarło im się i nie wiedzą czemu. To łazimy, szukamy, klikamy, uhhh. Ostateczny cios zniesmaczenia zadaje i tak walka, sekwencja zręcznościowa, skradanka, zwal jak zwał i tak beznadzieja.
Cały czas podczas naszej wędrówki świat astralny przenika z tym zwykłym. Objawia się to czasem wizualizacją jakichś budynków z przeszłości czy też obiektów, które kiedyś gdzieś były. Nie można przenikać przez nie, żeby było śmieszniej. Największe zainteresowanie wzbudzają jednak poświaty obecne na każdym odcinku drogi. To nasze kryjówki przed demonami, które okazyjnie zagrodzą nam drogę. Wskakujemy w nie ochoczo gubiąc przeciwnika, którego następnie trzeba zajść od tyłu i odrzeć z ektoplazmy. Co nie jest trudne, przecież duchem jesteśmy. Nie wiem kto wpadł na implementację quasi systemu skradania do gry o duchach, ale najwidoczniej już nie pracuje. Grób przysłaniają, w dowolnej kolejności, miałka fabuła, słabo nakreśleni bohaterowie, pasztetowa grafika okraszona dziwacznym skalowaniem obiektów wespół z teksturami głównie w niskiej rozdzielczościach, drętwa gra aktorska, low resowe cut scenki co dwie minuty, ciągle powtarzające się dźwięki jak przy zbieraniu przedmiotów, co jest gorsze od pikania Windowsa przy każdej okazji i ryje beret niekoniecznie w pozytywny sposób. japrdl.
Przygotowując się do Luźnych, przysiedziałem nad tematem kilka bardzo długich, bolesnych godzin. Na szczęście Luźne poszły gładko, tak jak i gra poleciała z hukiem z dysku. Kompletna strata czasu. Oddać jej niestety muszę, że będę ją długo wspominał. Jako bubel, który umordował mnie jak mało co. A można było z tego zrobić fajnego point and clicka to nie. Chała na wskroś.
Weźcie to ode mnie.
fox nie gra w filmach, ale serial ma
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Michael_J._Fox_Show
@mokraTrawa
Ya, kiedyś muszę se wyzerkać, choć Spin City Foreva!
W mojej recce (która teraz nie wiem czy wyskoczy z limba czy nie :P) oceniłem grę trochę lepiej. Nie tragedia, ale brać tylko jak ma się jakąś dziwną potrzebę zabawy w kolejnego Gone Home czy inne Dear Esther – że się biega i biega i biega i czasem kliknie, a tak to się biega i liczy że napatoczy na jakaś fajną historię po drodze (mi się udało napatoczyć, Nitkowi najwyraźniej nie 😛 ).
@MusialemToPowiedziec
Kurde robiłem jakieś story tej laski w pralni co tam staruszkowie byli i chciałem zrobić kolesia co się rozbił autem, ale coś się popsuło i jak już miałem materiały, tak nie mogłem wnioskować co się stało. Zresztą gra wypędziła mnie do pulpitu kiedy miałem czytać jakieś notatki i nic nie działało. Pad, klawa, mysz, gra, nic. To przy innej okazji się stało akurat.
Niech wyjdzie z limba. To nie serwis żeby nie mogło być dwa razy od różnych osób czy pięć od tej samej. Paaaaanie
@Nitek
Ouch, niezłe kłopoty. U mnie to tylko kilka razy mocno zwolniło (klatkowanie i takie tam radości), ale żadnych takich crashy nie pamiętam.
Ta babka w pralni, przez nią zupełnie inaczej będę patrzył na staruszków 😛 Zresztą, w tym pierwszym budynku jest ta pierwsza kolekcja znajdek dających “straszną historię na ognisko” – wydaje mi się, że właśnie ta jedna historia spowodowała, że miałem ochotę znaleźć resztę tych historii. Poznanie, czy mam rację co do tożsamości Bell Killera było gdzieś na drugim, może trzecim miejscu 🙂
@MusialemToPowiedziec
Tak, te bojlery do zebrania (??)
Jestem fanem szperactwa i szukania po kątach, ale to co jest w Mułdełed fefefefe nie zachęciło. Zresztą już usunąłem 😉
@Nitek
Ta, te bojlery. Mogę zaspoilerować tą jedną historyjkę, jak ktoś chce. Może mu się na wieczór przy ognisku przyda 😛
@MusialemToPowiedziec
W firankę zawsze możesz schować. Pewnie przeczytam, bo brakło mi dwóch bojlów. Te znajdźki są co miejscówka. Tu jakieś strzelby, tam piły. I nie, że dwie czy trzy, ale z dziesięć :S
@Nitek
Tak wiem, zdobyłem wszystkie. Te były łatwe, bo przynajmniej były w jednym miejscu. Gorsze były te porozrzucane wszędzie (graffiti, wspomnienia), na ich szukaniu z pomocą interneta spędziłem ze dwie dodatkowe godziny.
Będzie w firance, choć podejrzewam że nie koniecznie uda mi się dobrze to opowiedzieć. No i to historyjka o duchach, więc przydałoby się ją po ciemku poznać 😛
@MusialemToPowiedziec
Fajne, ale szkoda czasu i kasy.
Wyszperam se pozostałe na internetach. Gdyby grę oparli na takich historyjkach, kurde, przeszłoby najpewniej. A tak, meh.
@Nitek
Zgadza się, Murdered w złą stronę poszło. Zresztą, największy błąd to niemal całkowicie olanie faktu, że duch = włączanie/wyłączanie różnych rzeczy. W grze używa się tego może ze dwa razy.
I w ten sposób królem dusznych gier pozostaje Ghost Trick na DSa (jest gdzieś demo przeglądarkowe, naprawdę warto zobaczyć a potem się zasmucić, że pełniaka bez emulatora na PieCu się nie ogra 🙁
@MusialemToPowiedziec
chyba podobny motyw był np w Dark water o ile pamieć mnie nie myli i w jednym odcinku Monka z winem chyba hehehe..
@MusialemToPowiedziec
“ma się jakąś dziwną potrzebę zabawy w kolejnego Gone Home czy inne Dear Esther”
Cholera, dla mnie to brzmi jak super rekomendacja!
@sunrrrise
To nie wiem czy brzmi jak należy – bardziej mi chodzi o “mechanikę”. Murdered udaje Point’n’Click, ale bardziej przypomina właśnie GH czy DE – do przodu pchnie cię tylko chęć poznania co dalej.
jaka nędza 😐
a po pierwszych zapowiedziach wydawało mi się ,że będzie jedna z ciekawszych nowych marek, przynajmniej liczyłem na to bo pomysł rzeczywiście zajawko-wy, ehh …wielka szkoda
na co oni kurde ten czas poświecili,jak nie mając zabawy z detekcja kolizji nawet krzaków nie mogli w miarę zrobić schludnie
tak z ciekawości czy laska w 2:56 tez jest duchem? czy zupełnie zlali detekcje
@merle
Hahahaha, leje. To zwykły przechodzień ;D
@Nitek
jak widać nie taki zwykły 😉
@merle
poświęcali czas na szukanie nowych robót, bo studio im szykowali do rozwałki
@mokraTrawa
lepiej zrobiliby robiąc lepsza gre wtedy i łatwiej by robotę znaleźli
Szkoda, bo myślałem, że być może powstanie kolejna dobra polska gra.
@borianello
Polska?
Gra – grą, ale jakie interesujące porno! Skąd to?
@stan
Porno to kalendarz z 2010 http://izismile.com/2010/06/16/clever_calendar_for_medical_equipment_14_pics.html
@Nitek
No, to odkrycie tego kalendarza poczytuję za (jedyny) plus M:SS 🙂
@stan
ciekawe czy szykuje się 2015 edyszon. Myślę, że moglibyśmy se zamówić 😀
Szkoda czasu… ;/