Ośmiornice są wśród nas, baczajcie.
Założenie Octotaty jest iuście prosty. Oto on, owoc morza, odziany w gajer, skutecznie zrobił w trąbę całe społeczeństwo niepostrzeżenie wtapiając się w nasze szeregi. Ba! Nawet żonę wyrwał na swą zbyt przesadną przylepność i dziarski wąs. I parkę dzieci, które na szczęście wdały się w matkę, pyknął z żoną. Ah te dzieciaki. Tylko żona trochę nieogar, no bo brać ośmiornicę w gajerze na wycieczkę do akwarium to trochę jak brać złodzieja na zwiedzanie więzienia. No, ale poszli.
Octodad najbliżej do wypadkowej QWOP z domieszką Surgeon Simulator. Wszystko przez nad wyraz pokręcone sterowanie, dopasowane do Waszych możliwości. Wcielamy się tu nie tyle w cudacznego tatuśka co jego kończyny. Zaledwie cztery, bo lewa macka zużyta jakaś i poza kontrolą. Jesteśmy nogami, a także macką prawą, niezwykle ruchliwą wertykalnie i horyzontalnie. Do tego nierzadko obsysa przedmioty wokół co prowadzi do zabawnych sytuacji. Biorąc pod uwagę schemat sterowania, możecie być pewni, że nieprędko poczujecie się jak ryba w wodzie, ale wystarczy się ogarnąć, ruszać wolniej i idzie wszystko sprawnie. Niestety sama rozgrywka na takim strategicznym podejściu wiele traci.
Kręgosłupem rozgrywki jest jego kompletny brak, przez co tato jest ciężkim do opanowania stworzeniem. Wydaje się, że twórcy skupili się właśnie na tym, upychając na jedenastu zamkniętych planszach kilka celów do osiągnięcia i zrzucając na nas konieczność przemykania incognito, tak by nie narozrabiać i nie zwracać na siebie uwagi niechcianych oczu. Cele to poza kolekcjonowaniem różnych paści wyzwania ćwiczące nasze palce jak choćby robienie hamburgerów czy ogranie kilku mini gierek w celu zasypania ukochanej liczbą pluszaków przekraczającą trzy. Dziwnym nie jest, że grając na spontanie potykamy się o wszystko czy to ślizgając na bananach czy z własnej nieudolności, zdarza się. Te sytuacje są zabawne niestety bardzo krótko, a ujmując dowcip sytuacyjny, nie za wiele zabawy w grze zostaje. W kolejnych lokacjach cele nie są jakieś specjalnie trudne do osiągnięcia i wszystkie opierają się o konieczność wykonywania bardzo złożonych układów tanecznych z zajętymi mackami. Wszystko wymaga jako takiej precyzji, bowiem poza członkami naszymi i naszej rodziny, na planszach są czujne oczy podejrzliwych ludzi, których podejrzane zachowania niezwykle interesują. Zupełnie jak sąsiadów z poduszką na parapecie z trzeciego piętra. Wszelkie niepożądane zachowanie wypełnia wskaźnik podejrzliwości na którego końcu czeka hycel. Albo rybak. Albo marynarz. Nie wiem, jakoś udało się tego uniknąć.
Do frustrującego sterowania należy dołożyć praktycznie sztywną kamerę dającą się jedynie pogibać we wszelkich kierunkach, ale nigdy nie jest to wykrzywienie na miarę naszych potrzeb. Kamery ustawione na sztywno grze w dużej mierze dają radę, ale czasem chciałoby się omotać okiem coś więcej, ni chu chu. Muzycznie jest przyjemnie, skoczne nuty poruszają membrany i pasują do konwencji całości, a sam tatko bulgocze radośnie, choć do Zoidberga brakuje mu jeszcze fest. Pozostałe voiceovery nie są niczym wybitnym i dokładają swoje wkomponowując się bezszelestnie w całość. Same rozmowy mocno bez wyrazu, jakby ktoś zapomniał, że można je napakować humorem, czego nie zrobiono. Dla tych, którym 11 poziomów nie sprawi frajdy w poziomie wystarczającym, dobra wiadomość. Jest Steam Workshop, niebawem patch dodający zawartość, jest tryb multi, w którym każdy z czterech graczy odpowiada za inną kończynę, co samo w sobie brzmi już stosownie abstrakcyjne podjudzając wyobrażenie mayhemu jaki musi wtedy panować.
Przygody Oktotaty dla grającego w pojedynkę to rozrywka na chwilę, kalibru mniejszego. Choć wszystko ma swoje miejsce i zamysł, dupy nie urywa, bo samemu rechocze się zawsze gorzej. Jawi się jednak pysznie jako łamiące palców party-game, albo pocisk dla młodszego odbiorcy. Ci bowiem śmiać się będą najdłużej.
Oni i dorośli wysokoprocentowi.
Było zabawowo, ale mi brakło.
Wariant dla singla
Znajomi // killszoty // znajomi i killszoty // młodszy odbiorca
Grę dostarczył producent.
“Znajomi // killszoty // znajomi i killszoty // młodszy odbiorca” – to już lepiej pobrać sobie demo Sumotori Dreams i mieć darmowy ubaw po pachy. Przetestowane z kilszotami, znajomymi i młodszymi odbiorcami.
OffTop
Nitek.
Toś mnie zaskoczył Bro!
Dziękuję za Tom Clancy’s Splinter Cell Blacklist™ – Uplay Deluxe Edition
Tu jest zajebiście 🙂
@gc_reader
słowo to słowo
HF!
bo tu istotnie jest zajebiście 😉
@Nitek
Nitek, aktualizacja hasła: Gikz.pl – lubimy jak paczysz, bo tu jest zajebiście 😀
@King Julian
Ciąg dalszy: bo rozdajemy gry.
@gc_reader
Gratulacje, kolory wróciły ?
To z zazdrości oczywiście.
@urt_sth
Późno jest.
Nie chwyciłem…