Laurka dla diabła – Diablo 3 Ultimate Evil Edition (PS4)

Nitek dnia 13 października, 2014 o 14:06    29 

Dwa lata temu, 14 maja, nie było gikza. Pamiętam jak dziś. Dwa lata temu, 14 maja o północy popełniałem największy błąd przed trzydziestką. Stałem w kolejce do chorzowskiego oddziału Ultimy, razem z innymi nerdziochami, po swoją kopię Diablo 3.

Bo wiecie, naczytałem się w życiu jakichś wydumanych mocno relacji z wszelkich premier, oddziałach SWAT bujających się z dachu przy premierze Call of Duty, hostessach, cuda wiankach. Hajp był mocny tym razem, bo Diablo 3, choć fanem jakimś wielkim nie byłem. No, ale hajp i chorobliwe robienie zamówień trwające po dziś dzień. Kiedy okazało się, że wysyłkowo może nie ogarnąć, sprzedawałem zamówienie, byleby tej nocy zagrać w to Diablo 3. Premiera poza staniem w kolejce o północy na jakimś pomrocznym blokowisku, zahaczeniem jakiegoś wozu o inny na parkingu i dwie takiej se urody babeczki z Red Bullo wozu nie przewidywała nic, a przecież wszyscy wiemy, że to był dopiero początek wszech miar chały jaka czyhała napaleńców tej nocy. Klęknęły serwery, kleknęły narody, jeszcze nigdy nie zmarnowałem dnia urlopu tak mizernie. Zgadza się, wziąłem sobie dzień wolnego na premierę Diablo 3, taki byłem. A zagrałem dwie godziny i wyszedłem na rower znużony beznadziejnością sług Szatana. Jednak dotarłem do końca. Dotarłem, ubiłem, odinstalowałem, wróciłem niedawno żeby zobaczyć co te patche, ale jakoś nie zagrało. Wersja konsolowa rozpaliła moją chuć do siebie w pięć minut.

Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20140907102436Poszedłem w barbarzyńcę, zawsze idę w barbarzyńcę. Kruszyć czaszki, walić damage z axa, łamać kości, siekać na plasterki. Masowo, 200 kreatur jednym ciągiem, intymnie 1v1, jakkolwiek. byleby z bliska, widzieć zdziwienie na ich paszczach kiedy w bitewnej furii wytaczam z nich posokę w ilościach, o których nie śniło się krwiowozom PCK podczas jednej dniówki. Pasztet, bo dopiero potem zorientowałem się, że mogłem grać babką, ale nie było już na to czasu. Szybki 10 level, pożoga pod stopami i zwały diabelskich pomiotów zalewające równiny. Wszystko przez sterowanie padem, które uderzyło niczym rękojeść miecza mojego Bruge’a. Miał być Brukiew, ale pomyślałem, że na multi komuś klimat siądzie. Niech będzie Bruge, z amerykańskiego Burek. Prawie, właściwie to nie wiem. Nigdy nie byłem w tym dobry.

Ale jak to tak na padzie?

Niesamowicie przyjemnie, o tak. Diablo 3 Ultimate Evil Edition w niczym nie przypomina dość niedomagającej konwersji starszego brata, Diablo, jeszcze na pierwsze Playstation. Tam było wszystko źle i jeszcze mało czytelnie. Tak to pamiętam. Tym razem nie ma kompromisu i już pierwszy podryg ogromnych stóp mojego barba wywołał pojękiwanie niczym fanek Justina Bibera. Kurde, przecież to jest rewelacja. Prawdopodobnie nigdy bym nie zwrócił na to uwagi, gdyby nie artykuł na ś.p. gry.wp.pl spod palców Dominika Gąski. Napomknął tam o dystansie jaki Blizzard skonstruował między grającym, a postacią kierowaną w Diablo. Tym, że zwraca się do nas obwieszczając, że potrzebuje leczenia, że trzymamy shift by strzelać, że nie kierujemy nim, ale jesteśmy z boku, nieboskim kursorem kładziemy tabuny przeciwników. Śmieszne, bo nigdy mnie to jakoś nie obeszło, a do takich artykułów podchodzę jakoś tak, meh. Jak jeż do kota. Tymczasem, jak wiele w tym okazało się być prawdy, tak tu wszystko jest dobrze, to jest nasz barbarzyńca, to jesteśmy my, plastruj człeniu. I to sprawdza się znakomicie. Konwersja sterowania na pada wyszła wybornie znakomicie w 140% poniekąd zmieniając charakter rozrywki i walki z diabelską zwierzyną. Doszły uniki, rolki na modłę turlania się z Dark Souls nadając niektórym starciom taki sam charakter i intymność spotkań jak w DS właśnie. Pysznie.

Momentami mogłoby być trudniej, ale pamiętając wielogodzinny tutorial przy premierze i tak na propsie jest początkowy, choć ograniczony o wyższe levele poziom trudności. I tak Belial czy Malatael krwi napsuli jak mało co. Jednakowoż ten, wydawać by się mogło błahy, wybór wyzwala z gry to co dobre i piękne. Sieczkę pierwszej wody, mocno cieszącą ducha, bez znużenia zbyt niskim wyzwaniem.

Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20141002211300Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Nie przeszkadza mi fakt mojej ignorancji zmian względem wersji pecetowej jakie zaszły od tej pożal się Diablo premiery, nie. Wiem, że pecety są do przodu o jedną łatę i postaci sezonowe. Zdaje sobie sprawę, że wyjadacze wychwycą różnice w mig, jak i robiliśmy podczas streamów cieszących się fest popularnością podczas których wyłapywaliście zmiany i różnice. Jak to, że szamanka ma mniej o jednego zwierza i czary rzuca się trochę inaczej. Widać, że celowanie lockuje się na poszczególnych pomiotach najczarniejszego z czarnych władców i tylko na nich te czary da się rzucić. Trochę szkoda, wszak na touchpadzie pada pees czwórkowego mogłoby się czarować przednio. Czy tam za pomocą celowania padem. Wiadomo, że nie mogło być inaczej, że gdzieś te zmiany zajdą, i tak Ci co nie znają okolic Nowego Tristram z pecetów odnajdą się tu znakomicie. Zwłaszcza w wersji na konsole nowe, PS4 i XONE, które to będą wspierane wszelkimi łatami, podczas gdy starsze modele niestety już nie. Ciach, premiera, ciach patch 2.1.

Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20140920112914Ahoj, przygodo!

Wiadome jest, że dziwny system dropienia przedmiotów od 2012 uległ znaczącemu przebudowaniu, zniknął kontrowersyjny dom aukcyjny, a rozgrywka robiła się lepsza z patcha na patch, które to zajmowały godziny do ogarnięcia w całości. To wszystko już tu jest, oczywiste. Sama rozgrywka znakomicie nadaje się na sesje krótkie, ale także sprawdza się na długie posiedzenia. Bo jak nie loot, tak bardzo prawdopodobne jest, że traficie unikalne monstrum i być może coś dobrego jednak wypadnie. 15 minut przed pracą? Odpal Diablo, pewnie jakiś level czy poziom mistrzowski Ci wpadnie. Godzina i nie wiesz co zrobić? Odpal Diablo, pykniesz pięć zleceń, odbierzesz nagrodę, do szczeliny, pojedynek z szefem, level, nagroda, SPLENDOR! W singlu na spokojniej, z ludźmi z sieci ciężko rejestrować co dzieje się na ekranie, a jeśli z kimś zatraciłeś kontakt, Diablo 3 UEE będzie znakomitą okazją do odnowienia znajomości dzięki możliwości grania wspólnie na jednej kanapie. Wspólne expienie, człowieniu! Pamiętam jak dziś, kiedy jeszcze z okazji pierwszego Diablo nosiłem do kolegi komputer, żeby rzucić się i uchlastać Leoryka. Z monitorem CRT i całym oprzyrządowaniem. Tęsknisz za tym, ale jeszcze tego nie wiesz.

Bo wiecie. Zabicie Diablo to jedno, dodatkowy akt i Malatael na końcu to drugie. A kiedy otworzy się przed Wami tryb przygody, loso generujący mapy i lekko powtarzalne zlecenia w dotychczas odwiedzonych rejonach, tak zmówcie dwie zdrowaśki. Szybko od telewizora nie odejdziecie, a tryb posiedzeń do pierwszej nocy, wstawanie o szóstej na parę zleceń nie będzie Wam obcy. Wiadomo, cioranie i te same niespodzianki + patch do przodu (na chwilę obecną) czeka Was na blaszakach po skompletowaniu pakietu podstawki i dodatku. Jednakże feeling walki, feeling walki w moim przypadku na konsoli robi wszystko. Tak jakbyś grał w Larę Croft and Guardian of Light, tylko z mniejszym biustem, większym toporem i kaloryferem wokół pępka. Ewwwww.

Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20141011084348Mistrzowie w sześciu odsłonach

Klas jest sześć, płci są dwie, poziomów siedemdziesiąt. Istnieje duża szansa, że podstawkę na najwyższym, początkowo, dostępnym poziomie trudności skończycie już na siedemdziesiątce. O ile będzie dokładnie penetrować miejscówki, co jakiś czas przerywając rozgrywkę, by sprawdzić czy słońce jeszcze świeci, co zaowocuje generowaniem nowych map, wielce prawdopodobne. Potem poziomy mistrzowskie w których co kolejny level dostajemy punkty do lokowania pomiędzy czterema kategoriami atrybutów. Tu zabawy jest wiele, bo przecież cały czas i nieustannie trzeba szukać coraz lepszego ekwipunku, wytwarzać nowe gadżety i siekać, siekać, siekać. I to Was wciągnie. Na wiele długich, bezsennych nocy, lewych urlopów i ściemnianych chorób. Zostaliście ostrzeżeni, ale przecież warto, a i przeklęte acziwki za dociągnięcie wszystkimi klasami w maksymalny opór 70 levelu samo się nie zrobi. Spokojnie, jest czas.

Mały, ale Szatan

Technicznie nie mam nic do zarzucenia. Samo Diablo nie bryluje grafiką najwyższych lotów, ale ogólna kompozycja nie odstrasza. Nie jak kiedyś, mimo że przecież niewiele się zmieniło. to nadal mocno tęczowa przygoda, przykrywana od czasu do czasu toną flaków i morzem przeciwników. Choć nie jest to oczywiste, wersja pees czwórkowa trzyma poziom i stabilne klatki i żadna prze szczelina nie zmienia tego faktu. Bardzo ładnie, a do tego szybko, gdyż dłuższych loadingów ze świecą tu szukać. Co się ma wczytywać jak mięso jeszcze ciepłe. I nie, nie przeliczam jakoś specjalnie na podręcznym kalkulatorku ile zadaję zniszczeń na sekundę, okazyjnie przebierając w dobrze uszytej nawigacji w inwentarzu. Wszystko przez szybkie ubieranie armorów wyskakującym przy podnoszeniu skarbów. Nie trzeba siedzieć z nosem w tabelkach, by poczuć się jak pierwszorzędny przetwórca mięsa i poszukiwacz skarbów, których nie brakuje. Język polski, obligatoryjny, kurde, jest dobry.

Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20141011091449Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition (Polski)_20140915234929Śmierć niewiernym

Nie trudno się domyślić, że swojego czasu mocno przyhejtowałem Diablo trzecie. Dziś patrzę wstecz i nie żałuję wydanego osądu o beznadziejności ówczesnego tworu. Wiedzcie jednak, że coś się dzieję, że po DIablo trzy w jakiejkolwiek postaci warto dzisiaj sięgnąć. Co kiedyś raportował już aihS (ale nie wierzyłem!), o czym mówię już dziś. Choć w moim przypadku, posiadając i wersję PC, i PS4, tą pierwszą bym oddał za przysłowiową parówkę, tej drugiej nawet nie pożyczę.Taluj bydło człowieniu!

Me-gustaGrane dzięki CDP.pl

Dodaj komentarz



29 myśli nt. „Laurka dla diabła – Diablo 3 Ultimate Evil Edition (PS4)

            1. aihS Webmajster

              @hfn

              Oj tam, nie oceniaj wszystkiego przez pryzmat itemów i buildów, które są na topie do czasu następnego patcha. Wiadomo, że poza 40-50 legendarnymi/setowymi reszta to surowiec dla wieszczki, ale to nie znaczy, że nie można się nimi dobrze bawić.

  1. Waldek-Mat

    Oglądałem jak Nitek gra na Twitchu i jeszcze w trakcie zamówiłem wersję na PS3, nieważny budżet domowy, nieważny debet. Pogrywam sobie tak jak wspomniano w artykule, tu godzinę tam 30 minut, wczoraj zacząłem drugi akt i chciało mi się grać dalej ale trza rano do roboty wstawać. Gra się świetnie i chętnie kiedyś zagram w multi jeśli znajdą się zainteresowani.

  2. whushhh

    Gralem na PC tez Barbem tak samo jak w D2 gdzie zrobilem nim 43 lvl w singlu i 84 w Battlenecie i moge powiedziec tylko tyle ze gra w D3 nie jest zadnym wyzwaniem. W jeden weekend przeszedlem 2 poziomy trudnosic ale jak dostalem info od Blizarda ze nie wejde na 3 dopoki nie nafarmie dodatkowych 2 lvl to mnie szlag trafil. Jak pomysle ile musilabym spedzic czasu na nudnym siekaniu zeby dojsc do end game to podziekowalem i raczej nigdy nie wroce choc przyznam ze wersja na konsole kusi 🙂

    1. borianello

      @quross

      Bo przed wyjściem dodatku to już była naprawiona gra.
      Wcześniej przez rok była w zasadzie niegrywalna przez całkiem położony system trudności, losowania itemków (który w praktyce odsyłał Cię do domu aukcyjnego z prowizją dla Blizzarda) i coś tam jeszcze.
      Po tych zmianach grało się całkiem przyjemnie.

    2. aihS Webmajster

      @quross

      Bo Diablo 3 w wersji premierowej ssało tak bardzo, że mogło by grać w porno.

      Do konsolowej wersji nigdy się nie przekonam, jak to, diabolo na padzie? Herezja.
      Jeżeli nie spróbujesz to pewnie się nie przekonasz w przeciwnym wypadku długo opierać się nie będziesz bo sterowanie na padzie jest właśnie TAK dobre. Dużo bym dał za obsługę pada na PC, ale taniej wyjdzie kupić nekstdżena i D3 😛

  3. Bebecho

    Jako Fan Diablo 2 razem z żoną kupiliśmy Diablo 3 z perypetiami w okolicach premiery. Było nudno i wszystko było jakieś takie wtórne żadnego wow. Gra się kurzyła przez ponad rok, aż moja małżonka zażyczyła sobie ją odświeżyć. No i zaczęło się. Szybko kupiliśmy dodatek . To jest całkiem inna gra. Wcześniej nie cierpiałem tego nowego systemu rozwoju postaci wydawał mi się taki dla głupków, ale teraz doceniam możliwość szybkiej zmiany umiejętności i run. Gra jak nigdy wcześniej nastawiona jest na itemki i to one budują cały end game. Gra jest dla każuali jak moja żona, jak i dla hardkorów, którym powoli się staję. Możliwość grania na Udręce 6 to osiągnięcie samo w sobie. Wejście do jak najgłębszej szczeliny to także frajda. I nawet ciągłe tłuczenie tych samych potworów na tych samych mapach nie staje się nudne gdy masz jakiś cel. Na najwyższych poziomach trudności gra staje się taktyczna musisz myśleć patrzeć co się dzieje i wyciągać wnioski i to w zwykłym hakendslaszu;). Granie w drużynie miodzio.
    Rzeczy które nadal mnie irytują, część jest do naprawy część już nie:
    – Cukierkowość starych lokacji
    – Postacie – Nie wszystkie są klimatyczne Mnich i Barb. są ok, ale Łowca Demonów czy Czarownik mają taką zbieraninę przypadkowych umiejętności, że są jakieś takie chaotyczne.
    -Grę chyba robią jakieś skośnookie ludziki co odbija się niestety na ogólnej oczojebności gry co też mi przeszkadza.
    -Przydałyby się też może jakieś endgemowe zaawansowane profesje np. Mnich mógłby się stawać Pijanym Mistrzem, a Krzyżowiec Inkwizytorem. Wszystko to z nowymi skórkami dla postaci bo tych jest stanowczo za mało.
    – Legendarne przedmioty- niektóre są po prostu za mało legendarne, nie mają unikalnych mocy, widać że blizzard dostrzega ten problem i dodaje w każdym paczu nowe afixy.
    I to tyle. Liczę na kolejny dodatek i więcej dobrości.

Powrót do artykułu