Koks z nieba – The Fall

Nitek dnia 28 lipca, 2014 o 12:12    8 

Cicho wszędzie, głucho wszędzie, nagle jak coś nie dupnie z nieba, łomot dość konkretny. Dobrze, że obca planeta taka pusta.

A jednak, mimo wysublimowanego początku przygody w The Fall, reszta jest według wyświechtanego schematu, gdzie sztuczna inteligencja zostaje poddana testom doktryny weń zaimplementować. Ochrona hosta, człowieka, który siedzi wewnątrz tego przeklętego kombinezonu wiedzie tutaj prym. Już na starcie, swoją obecność zaznacza inna istota, co przypomina pierwsze pojawienie się lwa w Another World, a jeszcze kawałek dalej, że i postrzelać będzie się z kim. Szkoda tylko, że zimna ryba.

2014-07-27_00001

Środek rozgrywki to zdecydowanie zagadki, którymi The Fall stoi. Fajnie, przecież lubi się czasem ruszyć głową. Jasne, tylko że te, jak i fabuła, prowadzone są dość ślamazarnie i pokracznie, a do tego towarzyszy im solidny backtracking po ciągle tych samych lokacjach, których na całe szczęście nie ma zbyt wiele. Jaskinia na początku, ośrodek przyswajalności prawidłowych zachowań w domu człowieka, trzy piwnice po dwa korytarze na krzyż, koniec. Krótka sprawa, na trzy godziny z hakiem, zwieńczone porywającą planszą to be continued. Bida, aż piszczy, bo jeszcze żeby się w to grało porządnie.

Kiedy nie przemieszczamy się fefnasty raz po tym samym pokoju, czasem przyjdzie się nam postrzelać. Szału nie ma, bo jak może być szałowa wymiana ognia z przeciwnikiem oddalonym o 2m, chowającym się za skrzynką.

nakied2

Ale to inna bajka. Na szczęście nie ma tego za wiele, bo nie mając zbytnio pomysłu na realizację walki, postawiono większy nacisk na łażenie i łamigłówki. Na które zresztą też nie było zbytniego pomysłu. Fabularnie, poza usprawiedliwieniem testów kombinezonu bojowego w roli Rosie z Jetsonów, usługującego człowiekowi w domu, pojawia się też dylematy oscylujące wokół ewentualnych zachowań przejawiającego cechy ludzkie. Wychodzenie ponad zaprogramowane reguły, sprzeciwianie się fabrycznie zaszytym procedurom, nic co nie było już poruszane. Nic nowego, choć z twistem fabularnym, który do odszyfrowania jest niesamowicie szybko, przez co spodziewany niczym diabeł z pudełka. Nadchodzi jednak koszmarnie wolno, co zawdzięcza wolnemu tempu prowadzenia rozgrywki jako takiej.

2014-07-27_00003

Niestandardowe zachowania AI objawiają się przede wszystkim przy próbie odblokowania uszkodzonych modułów stroju w którym się gnieździ. Dziwny patent, bowiem by odblokować poszczególne układy, trzeba wystawić się na bezpośrednie niebezpieczeństwo. I tak, stanie jak słup soli przed prężnie bryzgającym ołowiem karabinem, odblokuje nam zdolność kamuflażu, dzięki której niepostrzeżenie przemkniemy przez jeden (słownie: JEDEN) sensor ruchu w całej grze i co wykluczy także chowanie się za obiektami podczas strzelanin. Innym razem, przez próbę namieszania nam w głowie, pobudzą się do pracy moduły odpowiedzialne za zdalne hakowanie (z trzy razy w całej grze). Normalnie, szaleństwo! WOO WOO!

2014-07-27_00004

Wizualna strona gry nakaże nam wpatrywanie się w ekran niczym w receptę otrzymaną od lekarza. Ciemności straszne, co można wytłumaczyć ciągłym brakiem zasilania podziemnych korytarzy. Niestety ciemność to mały problem, bo i same odwiedzane miejscówki nie wyróżniają się niczym specjalnym, a i nie różnią się między sobą za wiele. Co innego ośrodek badawczy, ale nie ma tego za wiele. Dobrze chociaż, że boss jest, do rozpykania w dwie minuty, przy pierwszym podejściu.

Cechą dobrą The Fall jest jej czas trwania, co może wydawać się dziwne, wszak to tylko trzy godziny. Jednakże dzięki temu zabiegowi i na spacer można wyjść jeszcze, zaopatrzenie zimnych zrobić, a dnia nie można uznać za stracony. Zaledwie jego mikro część. Najgorsze jest jednak to, że The Fall to jeszcze dwa epizody na kiedyś tam. Na dobrą sprawę nie wiadomo w ogóle czy wyjdą, bo Kickstarter hajsował tylko na pierwszy. Może to i lepiej. Może to wszystko powinno zostać pogrzebane i nigdy nie wyjść spod ziemi? Oby. A mogła to być dobra metroidvania, albo strzelanka fest. Ale nie. Kiepsko przyprawiony dorsz.

ZIMNA-RYBA

Grę dostarczył wydawca. Obrazki moje. Nie przewidziałem, że innych nie da się znaleźć w całych internetach i mam tylko te najbardziej reprezentatywne.

Dodaj komentarz



8 myśli nt. „Koks z nieba – The Fall

Powrót do artykułu