Ogłoszono niedawno nominacje do Zajdla. Okazuje się, że jedną z nominowanych książek przeczytałem. Dzięki znanemu mi pisarzowi, któren robił książce dobrą promocję, szerząc niestrudzenie dobre słowo, oraz wydawnictwu, które zrobiło jeszcze lepszą promocję obniżając cenę. Witajcie w Wilczej Dolinie. Albo lepiej nie, bo tam śmierć.
Przynajmniej tak głoszą pierwsze słowa książki, a zarazem ostatnie słowa opiekuna lokalnej wioski. Opiekun ma co prawda urwane ramię i kilka pomniejszych obrażeń, ale dzielnie czeka by przekazać ostrzeżenie wracającej do domu minstrelce i towarzyszącemu jej wojownikowi, ledwie wystającemu z friendzone. Zaraz potem przenosimy się na Cmentarz Wyklętych, gdzie jesteśmy świadkami… hmm… chyba najlepiej będzie to nazwać nekrofilią. Hitchcock puchnie z dumy, a HBO dosypuje z wiaderka kolejne rządki zer na propozycji kontraktu.
A potem tempo siada. Nie, wróć, nie siada tylko zwalnia. Co jest w sumie zrozumiałe, bo akcja przenosi się do wioski. Do miejsca gdzie ludzie żyją w rytmie pór roku, zgodnie z naturą, a częściej w walce z nią. Populacja wszelakich potworów w Dolinie jest gęściejsza niż społeczność Wesen w Portland. I w większości nieprzychylnie nastawiona do żywych. Cóż więc ci żywi mogą począć? Co wieczór rozpalać krąg pochodni wokół wioski. Nie ścinać ulubionych drzew leszego. Nie drażnić utopców, mamun i rusałek. Zawsze mieć pod ręką siekierę i srebrny gwóźdź. Wybrać opiekuna, który stanie w pierwszej linii i weźmie atak Złego na klatę. A przede wszystkim jakoś z tym żyć. Bo Idź i czekaj mrozów to nie raport z oblężonej twierdzy. To opowieść o wiosce zagubionej gdzieś na krańcach świata, gdzie ludzie po prostu żyją normalnym (choć to zależy jak zdefiniujesz normalność) życiem, kochają i nienawidzą, za dnia pracują w polu/obejściu a wieczorem w karczmie wychylają kufelek lub dwa piwa lub miodu. Gdzie kowal jest silny i ponury a młynarz bogaty i ma piękną córkę. Gdzie w lesie za wioską, w podupadłej chatce mieszka wredna wiedźma z wrednym kotem.
Nie jest to pierwsze podejście do słowiańskiej fantasy. Polska fantastyka miała już skarby Stolinów, Celebrinka Raroga i inne próby postponowane w pamiętnym ‘Pirogu’ Sapkowskiego, ale u Krajewskiej jakoś się to wszystko lepiej trzyma kupy, widać że się na słowiańszczyźnie dziewucha zna i nie waha się tej wiedzy użyć. Nawet jest płanetnik! No, powiedzcie, kiedy ostatnio czytaliście o płanetniku? Ja nie pamiętam, ale to pewnie dlatego, że stwora z chmur trudno usiec srebrnym mieczem. A Krajewska nie skupia się na akcji i walce. Idź i czekaj mrozów to typowo babska (a raczej wypadałoby napisać – kobieca) literatura. I nie piszę tego w pejoratywnym znaczeniu. To literatura gdzie większą wagę przykłada się do uczuć, przemyśleń i wyborów. Gdzie młody chłopak musi wybierać między dziewczyną która mu się podoba bo mu się podoba, a dziewczyną która mu się podoba bo rodzice zadali im obu zaprawionego odpowiednimi ziołami miodu. Gdzie przybrana córka właśnie zeszłego opiekuna musi wybierać między oczekiwaniami wioski potrzebującej jej wiedzy i ochrony, a uczuciami targającymi ją między karczmarczykiem i tajemniczym nieznajomym. Gdzie ostatni z potężnej i tajemniczej rasy wilkarów musi wybierać między obowiązkiem wobec swoich pobratymców a motylami niespodziewanie nawkładanymi mu do brzucha przez dziewczynę, którą miał samczo wykorzystać i porzucić. A każdy kolejny dokonany wybór odkrywa kolejną tajemnicę, których w wiosce pełno. Niektóre straszliwe, niektóre tak istotne dla fabuły, że odpowiedź poznamy w kolejnych tomach a niektóre trywialne i codzienne. Czemu poprzedni opiekun przybył do wioski? A czemu robi to, po jedenastu latach, Stella? Czego chcą od Vendy kowal, Imir i DaWren? Skąd się wziął dar Płomyk i czy faktycznie jest to dar czy przekleństwo? Jaka choroba męczy karczmarza? Skąd się wzięły blizny na ciele dziecka Nasty, czy Atra urodzi dziecko i czyje ono będzie?
Prawda, że niektórzy mogą się zżymać, że to niebezpiecznie ociera się o harlekiny, ale od czasu do czasu warto coś takiego przeczytać, zwłaszcza gdy jest napisane na tyle dobrze, że lektura jest przyjemnością. A, muszę przyznać, czytało się Krajewską całkiem miło. Pewnie, że zdarzało mi się westchnąć i mruknąć pod nosem ‘Dziewczyno, weźże się ogarnij’ , czy ‘No co ty robisz chłopie, bierz ją póki chętna’, ale to w sumie miła odskocznia od książek pełnych akcji, krwi (i innych płynów ustrojowych) i bohaterów co bez najmniejszego zawahania rzucają się do boju. Bo nie każdą walkę da się wygrać mieczem.
I tyle, książkę polecam, a korzystając z okazji przypominam tylko, że sowy nie są tym czym się wydają.
Czy płanetników to nie było przed laty w jakimś opowiadanku, z którego Andrzej “Mistrz” S. kpił bezlitośnie że piróg?
@WarNerd_PL
Jak już napisałem wyżej – nie pamiętam. Ale całkiem możliwe. Ktoś z lepszą pamięcią, coś?
@maladict
Ziemkiewicz, Skarby stolinów?
@WarNerd_PL
Ach, to wiele wyjaśnia. Zapomniałem, albo (by powiedzieć dosadniej) wyparłem. Bo jakkolwiek szanuję RAZa – pisarza fantastyki to, zgodzicie się chyba ze mną, Skarby Stolinów nie były jego szczytowym osiągnięciem.
@maladict
Raczej nie były, ale mogą bawić i dziś, tak jak i komenty A.S.
@WarNerd_PL
Pewnie, że mogą, tak jak dzisiaj bawi Plan 9 from The Outer Space. A komentarze Sapka były zabawne (typowa opinia o ‘Pirogu’ to ‘Czytałem porykując ze śmiechu’) co niestety czyniło praktycznie niemożliwą jakąkolwiek polemikę. Zresztą mało osób zauważyło, że np. AS przejechał się po pewnej debiutantce (tej co wyposażyła straż miejską w kopie), by później publicznie dopytywać Parowskiego co się z dziewczyną stało i czemu już nie pisze.
@maladict
Z buta ją potraktował, dziewczę wrażliwe zraziło się.
Z zabawnych komentarzy to pamiętam jeszcze domowy hit, “Kwitko Worczyk, nornik z Dnoworek” samego RAZ-a.
@WarNerd_PL
‘Kwitko Worczyk’ był IIRC odpowiedzią na Bilbo Bagosza i inne łozizmy. Też zacna aferka
@maladict
Pamiętam. Nieźle się ubawiłem.
@maladict
Czytałem porykując ze śmiechu
Jakby ktoś szukał tego typu lektury, polecam space operę Remigiusza Mroza z tego samego wydawnictwa 😛
Noż kurde, muszę się bić o chwałę, bo u mnie też są płanetnicy:D.
@bosman_plama
Musi nie czytaliśmy 🙂
@bosman_plama
Powiadasz?
@maladict
Z pokładów sterowców nawalają burzami w stwory Wiekuistej Puszczy:).
@bosman_plama
Brzmi trochę jak bombardowania strategiczne albo CAS, może warto czytnąć.
@WarNerd_PL
Czekam aż ktoś zrobi z tego RTS:).
@bosman_plama
Niech będzie na razie DLC do DCS.
@WarNerd_PL
Warto
@/mamrotha
Jest nawet na ilustracji.
@bosman_plama
No przypominam sobie teraz tych płanetników, kurde bele. Chciałem Krajewską skomplementować za znajomość bestiariusza ludowo-słowiańskiego, ale nie, pan Majka musiał przyjść i wszystko popsuć. Bo mu się, kurde bele, należy. Happy now?
@maladict
No nie wiem. Nie dostałem jeszcze odpowiedzi od mojego prawnika;).
Ej, 🙂 ” Idź i czekaj mrozów to typowo babska (a raczej wypadałoby napisać – kobieca) literatura.”…. kurczaki, czuję się dyskryminowany 😉 .
Dobrze ujęte – dobra recka!
.
Ps.To piękna i bogata historia o świecie takim jaki jest, tam gdzie jest. Nie nazwał bym treści “że to niebezpiecznie ociera się o harlekiny” .
Marta opisała życie, gdzieś tam…., czytając miałem świadomość, że to się dzieje, tak zwyczajnie i tak po prostu. Stworzenie takiego, specyficznego klimatu, łatwe nie jest. Bohaterowie mają zazwyczaj wspólną cechę, są martwi… tu są ludzie (no może nie do końca zwykli 😉 ) i są żywi. To dobrze się czyta.
@Litteon
To ocieranie się o harlekiny to taki rodzaj ostrzeżenia dla potencjalnego czytelnika przed licznymi opisami ciepłych (lub zimnych) dłoni dotykających różne częsci ciała, wtulaniem się w szeroką pierś bądź szorstki policzek czy też fragmentami gdy któraś postać usiłuje rozkminić dlaczego czuje się dobrze i źle zarazem gdy znajduje się w pobliżu innej, konkretnej postaci.
Dzięki, mam na liście zakupowej, postanowiłem że w tym roku przeczytam jak najwięcej rzeczy nominowanych do Zajdla, choć z Cholewą będzie trudno, bo to 3 czy 4 tom cyklu. I niestety na razie jest słabo, muszę powiedzieć, Piskorski i Rak jednak na nie.
Najgorsze, że dla opowiadań muszę się złamać i kupić książkę z Fabryki Słów.
@furry
Chyba nie musisz:). Opowiadania były w ubiegłych latach udostępniane w sieci:).
@bosman_plama
A coś wiadomo? Odzywali się Ci-Oni do redakcji Smoko na przykład?
BTW, jak na razie moim faworytem jest Boruta 🙂
@furry
Raczej się nie odzywali. Nie pamiętam kto te opowiadania wrzucał do sieci. Może Fandom Polski. Bo wszystkie trafiają do antologii zajdlowskich, ale te nie są powszechnie dostępne.
@furry
Przesłuchałem audiobooka, dla mnie taki trochę słowiański “Zmierzch” 😀 – nastoletnie problemy kto-z-kim zdecydowanie na pierwszym planie. Niemniej skończyłem jeśli jest to jakaś rekomendacja.