Hand of Fate 2 – karty, karty losu

Nitek dnia 7 listopada, 2017 o 9:59    2 

Oto przed wami sequel ze wszech miar uszyty jak powinien być szyty sequel. Wiekszy, ładniejszy, bardziej oszlifowany, z dodatkowym kopem miodności na pokładzie. Hand of Fate 2 – dungeon crawler, action RPG, deck builder, turbo fest spoko temat.

Jedynka nie była zła, ba, Hand of fate okazało się być przyjemnym tytułem, który jednak nie wytrzymywał czasu jakim przy nim się spędzało i im było się dalej, tym było nudniej. No, może mniej ciekawiej, niż na początku. jednakże pierwsze wrażenie robiło srogie, bo oto siedzielismy w jakimś wozie naprzeciw krupiera, który losując karty, układał nam pro-ce-du-ral-nie losowane loszki, po których dziarsko grasowaliśmy z axem czy inną dzidą. Ta idea nie uległa zmianie, na szczęście. Cała reszta zaś? Jest dobrze, przyjacielu.

Krupier widać nadgryziony zębem czasu, być może przez zdarzenia z jedynki, nie wiem. Nigdy nie dotarłem tam do końca, choć bawiłem się przednio. W sumie zwalić mogę to jedynie na to, że HoF nie trzymał za specjalnie flow zabawy, przez co trochę mi się nie chciało. Założenie miał jednak słuszne.

hof21Kończ waść dupczyć fleki, bo przecież nie każdy wie o co chodzi. Hand of Fate 2 to kontynuator idei poprzedniczki, odpowiednio rozwiniętej i wymoszczonej. Zabawa jak poprzednio polega na przemierzeniu losowych loszków, upstrzonych losowymi zdarzeniami. Niczym na prawdziwej sesji RPG, krupier, mistrz gry, z talii składa podziemia do przemierzenia, a my przesuwamy nasz pionek po tak przedstawionych miejscówkach. Karty są oczywiście zasłonięte, więc nigdy nie wiadomo co na nas czeka przy kolejnym ruchu, co jest oczywiście in plus. Zanim jednak dojdziemy do sedna rozgrywki, należy złożyć własną talię. Kart jest multum i dzielą się na kilka kategorii. Należy dobrac kompana, co jest nowością, a który też warunkuje dostępność innych zdarzeń, bowiem niektóre z nich są spięte z postacią pomagiera i dają nowe możliwości. Dokoptować należy także sześć kart zdarzeń, przygód, eventów, które będą czyhać na nas na planszy. Tych kart jest zdecydowanie najwięcej i trzeba selekcjonować je dość znacznie, a to dlatego, że gros z nich ma podpięte do siebie tokeny, które można zebrać wykonując odpowiednie zadania na danych kartach. Zdobyczne żetony odblokowują kolejne karty, więc jest o co walczyć. tylko czasem bywa ciężko, jak choćby podczas ratowania rodzinki z płonącego domu, gdzie poza odpowiednimi wyborami, trzeba losować odpowiednie karty, a całość doprawić dobrym rzutem kośćmi. Podobnie jak rabowanie karawany. Są też hapeningi, które celują po trochu w nasz refleks, po trochu w szczęście, bo niczym w oczku trzeba trafić na właściwe karty sukcesu, by quest zakończył się pozytywnie. Innym razem trzeba przebrnąć przez paragrafówki o wielu drogach i zakończenia. Questy rozpisane są solidnie, jednocześnie niezbyt długaśne, więc przez przygody leci się przyjemnie. Ostatnie karty to karty przedmiotów do ekwipunku. Miecze, topory, tarcze, pierścienie, cały ten magiczny rynsztunek, który można gdzieś później w loszkach zdobyć. Tu również można coś czasem odblokować, wykonując karkołomne czynności, jak 25 bloków i natychmiastowych ataków. Ot, żeby się nie nudzić. Jak więc możecie sobie wyobrazić, jest w czym wybierać.

hof23Nowością w dwójce są mini kampanie, które zamykają w jakiejś otoczce fabularnej kolejne zlecenia. W poprzedniczce losowaliśmy typa do zaorania, który dzielnie czekał na samym końcu naszej wędrówki, a tu biegamy w rejonach jakiejś miejscówki. Jak chociażby pędząc na spotkanie najwyższej kapłanki, gra fabularnie zamyka nas na szczycie góry. Krupier dobiera do rozgrywki swoje karty, w tym danym przypadku, zamieci i lawin, które moga nas spotkać podczas wspinaczki na szczyt góry, gdzie owa kapłanka siedzi. Innym razem nalezy zbierać poszlaki odnośnie mordercy, który grasuje na rewirze, by na koniec móc go wskazać spośród trzech podejrzanych. To narzuca ramy,w których się obracamy i muszę przyznać, że to rozwiązania bardzo mi się spodobało. Nie licząc faktu, że do kapłanki trzeba zebrac po drodze sześć błogosławieństw i jakoś dziwnym trafem do teraz mi się nie udało zrobić tego złotego żetonu zawierającego większe ilości kart. Kurczaki.

Dziwnym nie jest, że po drodze czasem trzeba wybić komuś zęby. W tym zakresie HoF 2 również poszła do przodu. przeciwników jest więcej rodzajów, o wielu atakach i strategiach jakie nań trzeba przyjąć. Pojawiają się też frakcje, co również wpływa na różnorodność delikwentów do nadziewania. Elegancko. Sama bitka również została usprawniona, ale w dużej mierze to system wypracowany przez Batmana czy Mordor o zdecydowanie mniejszej dynamice. Jest atak podstawowy, mocniejszy, cios z buta przełamujący blok, uniki, ale też ciosy specjalne zależne od broni oraz finiszery. Ciosy wyprowadzamy guzikiem, bez szału kombosów, podobnie ma się sprawa z unikami. Walki są jednak zdecydowanie wolniejsze, niźli w gacu czy innych, więc każdy powinien sobie na relaksie poradzić. Tja, sam ginę jak totalny jemioł. Ilości przeciwników może nie są znaczne, areny niezbyt duże, ale segment walki jest bardzo w porządku. Aż chce się w mordę dać.

hof24To oczywiście nie wszystko, bo krupier ma co rusz jakieś asy w rękawie, które modyfikują zabawę. A to jakieś mini gierki, a to inne niespodzianki, ale nie spotkaliśmy się tutaj, by całkowicie psuć zabawę. Graficznie i dźwiękowo jest bardzo w porządku, a i nawet nasz bohater doczekał się bogatszych opcji customizacji. Nie zaszalejecie jakoś specjalnie, ale przynajmniej będziecie mogli zagrać babeczką. Albo gościem. Jak tam wolicie. Też fajnie. Obecnie gra oferuje kilkanaście questów głównych do wykonania wraz z zadaniami pobocznymi, a do tego dojdzie jeszcze tryb endless. Być może ten będzie zawierał większą talie po naszej stronie, a co za tym idzie, wydłuży zabawę w mrocznych kazamatach. W trybie głównym lochy nie są przesadnie długie, acz sam stopień wyzwania zależy już od grającego. Wszak to my składamy talię. Z drugiej strony można wziąć wszystkie karty losowe i patrzeć jak świat pod naszymi stopami płonie. A my wraz z nim.

hof22Hand of Fate 2 jest wartościowym sequelem. Bierze fajne pomysły z jedynki i odpowiednio je rozwija, szlifując przy okazji niedociągnięcia poprzedniczki. Walka jest miodna, jak i zabawa, a rozwiązywanie stawianych przed nami problemów emocjonujące, zwłaszcza na low hp, co jest dość częste, mimo wszystko. Nie ma też zbytniej eskalacji hardkoru, więc bawić się będą dobrze i wyjadacze, i osoby nowe w temacie. A ten jest zacny i wart zainteresowania.

Dodaj komentarz



2 myśli nt. „Hand of Fate 2 – karty, karty losu

Powrót do artykułu