Enter the Gungeon – recenzja. Wystrzałowa zabawa

Nitek dnia 5 kwietnia, 2016 o 15:00    0 

Jeśli gra oferuje strzelanie z beczki zimnymi rybami, ociekającymi wodą, wesoło roszącymi dywany smagając je ogonami wiedz, że jest to gra wyjątkowa. Enter the Gungeon, a to nie jest jedyny powód dla którego temat pochłonął mnie bez reszty.

Znakomitość i wyjątkowość Gungeonów (oficjalne www) było czuć od wersji wcześniejszej tej, której Wam pokazywałem całkiem niedawno. To znaczy obciętej i ograniczonej do czterech poziomów, tak tylko żeby uruchomić dozownik hajpu, co udało się w stopniu znacznym. Zresztą patrząc już na wczesne gify, z czasów odległych o co najmniej wiele miesięcy, Gungeon orał mocno. Jednak i tak nic nie wskazywało, no może trochę, jak bardzo miodny produkt zostanie dostarczony, a tak się stało. Bo Enter the Gungeon to nie tylko znakomita zabawa. To miodność dungeon crawlera, roguelighta z twin stickowym strzelaniem w czystej postaci, okraszona przepięknym pixelartem. Trochę tu Isaaca, jest moment ala Spelunky, można doszukać się smarowidła z Dark Souls, tak dużo dobra!

EtG - Screen 17Jest wybornie. To trochę tak jakby gra namaszczona była pyłem ze skrzydeł niebiańskich aniołów, a do tego trzyma się wręcz niesamowicie drobnych szczegółów. Bez PhysXa generuje taki szczękopad, że prawie wybiło mi jedynkę. Zaciesz jest tym większy, im przeciwników w pomieszczeniu więcej, a te są bogato zawalone wszelkimi gratami. Prym w pierwszych loszkach wiodą wszelkiej maści biblioteczki, ozdobne zbroje, bogato zastawione stoły i czasem zasiane gdzieniegdzie krzaczki w zielonych ogrodach. I to wszystko sypie się tak pięknie. Na każdym kroku widać niesamowitą dbałość, by każdy piksel na ekranie miał coś do roboty. Rozlewana woda z beczek generuje odbicia, dywany nasączają się płynami, ogień można zagasić wodą z sikawki, zrzucić komuś na głowę kandelabr i zasiać pomieszczeniem milionem odłamków, każda broń ma właściwe dla niej ficzery, rożne animacje ładowania, nawet zadziorny kędziorek na czole bohatera giba się podczas biegu tak ładnie.

EtG - Screen 8Diabeł tkwi w szczegółach, a tych jest mnóstwo. Dziesiątki sztuk oręża jakim można się posługiwać to majstersztyk dizajnerski. A bronie tak pięknie się od siebie różnią. Owszem, stara beczka lepiej kisi, potwarz zimną rybą cieszy, ale to nie wszystko na co można się naciąć. Bronie nie są podzielone per cztery postacie i każda z nich może natknąć się na takie samo uzbrojenie i tak samo z niego korzystać. Nie ma tu jakichś podziałów, że ktoś może z czegoś, kiedy inny nie. Różnica między bohaterami to zdolności jakie są doń przypisane i przedmioty z jakimi zaczynają. Podczas gdy kosmiczny kucharz, wojak niczym Master Chef z Halo, ma dodatkowe punkty zbroi, skazaniec operuje obrzynem, a postać standardowa szczyci się wprawnymi paluszkami i otwieraniem zamków w napotkanych skrzyniach za pomocą skrzynki. Albo ich psucia. Ruletka. Ostatnia z postaci ma najmniej przydatnego pieska Corgi, który znajduje dropnięty loot i tyle. Gdyby chociaż był w stanie wyniuchać ukryte korytarze, ale nie. Coś tam czasem poszczeka, że dropnęło i tyle z jego przydatności. Za to broń ma dodatkową, kuszę i tym samym zwiększa szansę wyboru Waszego, bo pogrom jest. Co najzabawniejsze, poza Pilotem, to właśnie Łowczynią nabroiłem najwięcej i najdalej doszedłem. Siła psaTM!

EtG - Screen 1To z czym do ludzi? – zapytacie pewnie, przerzucając niecierpliwie nogę na nogę Sharon Stone style. Panie, Nicholas Cage w Panu Życia i Śmierci tyle nie sprzedawał, co w Gungeonie można znaleźć (190, słownie: sto dziewięćdziesiąt sztuk fest zróżnicowanych broni). Są lasery, są kusze wielobełtowe, onomatopeiczna pukawka, m11 garand, rewolwery, większe rewolwery, obrzyn, strzelba, karabiny, blunderbussy, giwery świeżo wyciągnięte z pieca, z gumowymi nabojami, miotacz kokosów, sikawka na wodę, kiść bananów, garść malin (może też jest?), lasery ghostbustersów, cross z Shadow Warriorem, a to zaledwie smaczek, pierwsze polizanie gałki loda. Bo sprzętu tu tony, a nie na wszystko da się trafić przez ogromną losowość dostarczanej treści. Broń jak i ulepszenia postaci, płonące naboje, szybsze przeładowanie i masę innych boostów na mapce standardowo znajduje się po jednym z każdego rodzaju. Przywodzi to na myśl rozwiązanie znane z Isaaca, gdzie ulepszenie na mapkę wypadało jedno, ale zdarzył się także sklepiki. Gungeon nie odstaje i tu, oferując masę kioskarzy. Nie tyle standardową budę z dziadostwem jak regencja zdrowia, punkty zbroi, okazyjne nowe bronie i ślepaki niwelujące strzały przeciwnika, co różnych NPCów oferujących wiele odmiennego dobra.

EtG - Screen 6Jednakże, by ci weszli do gry, ta musi być łaskawa i obdarować nas ich obecnością, bo początkowo wszystko jest zablokowane. Sklepik poszerzający pulę ulepszeń można odblokować wypuszczając na wolność babeczkę z wielkim robotem, golemem. To otwiera w Wyłomie, naszym hubie, galerię rzeczy potrzebnych, które wpadają do puli losowo dropiących gadżetów podczas tułaczki w świątyni. Inna sprawa ma się z wampirellą czy człeniem z mackami zamiast nóżek. Oni okazyjnie mają swój kącik w sklepikach odwiedzanych na mapkach i tam dilują rzeczy niesłychane. A przecież wiecie, że to nie wszystko. Na odkrycie czeka szereg tajemnych komnat, mini gierki, skrzynka głodomór. Jest tego mnóstwo, ale zaspokojenie ciekawości, zostawiam Wam. Jest jeszcze boss rush i gungame wzorowane na Counter Strike’u, ale zanim to odblokujecie Gungeon wyciśnie z Was siódme poty. Bradzo fajnie wypada zaimplementowane w grze teleportowanie się między miejscówkami. Skutecznie eliminuje to bez sensowne tułaczki po odwiedzonych wcześniej lokacjach i pozwala przeskakiwać w miejsca z odpowiednim panelem. Świetny pomysł, bo pomieszczenia są przepastne. Weźcie jednak pod uwagę fakt, że aby odkryć jakiś tajny korytarz trzeba strzelić w ścianę, by sprawdzić czy coś się na niej ukruszy i poprawić czymś bardziej wybuchowym. Ślepakiem bądź jakimś C4. Zatem jeśli nieumiejętnie będziecie skakać lub odpuścicie eksplorację, wiele Was może ominąć. Generuje to śmieszne widoki, gdy podczas latania po pustych pomieszczeniach obstrzeliwujemy ściany. Bez pracy nie ma kołaczy.

EtG - Screen 16Co jednak z samym strzelaniem. Czy poza faktem, że jest tu masa wszystkiego, czy da się w to grać? Czy nie brakło czynnika X? Jest miodnie. W wielkim skrócie, choć tak naprawdę jeśli graliście w jakieś bullet hell twin stick shootery, jesteście już mentalnie nastawieni na pożogę uskutecznianą w Gungeonach. Dosypano tu małą szczyptę oryginalności i poza bieganiem, możemy także uskakiwać na boki. Z obowiązkową mikrosekundą, kiedy żadna kula nas się nie ima. To daje nam cenną chwilę na wyprowadzenie strzału ostatecznego i niejednokrotnie wprowadzi Was w tarapaty, kiedy przez zapatrzenie nie spostrzeżecie, że rolujecie prosto w wilczy dół. No i psikus, no i cześć. Do dyspozycji oddano stoły, które można wykopyrtnąć i utworzyć z nich osłonę, chwilową, ale pod gradem kul jakże cenną. No i ślepaki, specjalną zdolność dla każdej z postaci, która ogłusza i odrzuca na moment przeciwników oraz czyści ekran z pocisków czyniąc miejsce trochę bezpiecznym. A czasem można znaleźć skilla łączącego te czynności i robiąc tableflipa odpala się przy okazji fala uderzeniowa ślepaka. Przewracanie stołów nigdy nie było tak zabawne. Zwłaszcza, kiedy po podłodze lecą drogocenne zastawy, świeczki i kurczaki. Co mi przypomniało, że jest broń zamieniająca przeciwników w drób. Uroczo.

Enter The Gungeon - CoOp 2Zabawa to wypadkowa z zależności naszych zdolności i losowości pomieszczeń. Nie generują się one podłóg naszych osiągnięć w poszczególnych komnatach, bardziej są lokowane przed wejściem na konkretne piętro, pre-made. tylko, że jest tu tyle możliwości, a potem jeszcze więcej wariacji dochodzi, że przez kilkanaście godzin ciężko o deja vu. Oczywiście, czasem się coś powtórzy to nieuniknione, ale też nieczęste. Nie raz wyłożyłem się jeszcze przed pierwszym szefem, wiele razy mimo świetnego przygotowania, które mnie rozochociło, właśnie na tych starciach padałem, podczas gdy przeprawa do nich nie była specjalnie straszna. Im więcej błędów, tym człowiek więcej się uczy, wiadomo, a ginie się dość prosto. Zresztą złapałem się na tym, że zachowuje się na wskroś nielogicznie i zamiast uciekać przed pociskami, co rusz w nie wbiegam. Jak kot i laser. Obym tylko nie zaczął łyczyć z wychodka. Większość czasu, o dziwo, spędziłem w kombinacji mysz i klawiatura, bo jakoś sterowanie padem początkowo jakoś mi się gryzło. Szybko jednak wyprowadziłem się z błędu, kiedy pochwyciwszy dwie gały w mig ogarnąłem najlepszą swą wycieczkę po loszkach. Co nie znaczy, że na WSADzie, połączonym z gryzoniem się nie da. Da się, tylko to ciągle bieganie palcami po odpowiednich klawiszach odpowiadających za tableflipy czy przeładowaniem z, jak się okazało, wygodnym rozmieszczeniem funkcji na padzie, przegrywa.

EtG - Screen 7W ogóle przeciwnicy! Nie ukrywam, że jeśli chodzi o Gungeon, kąpie się w niesamowitości tegoż, a pompka z hajpem pracuje, ale i o nich trzeba powiedzieć. Na tym etapie nie będzie żadnym zdziwieniem, jeśli powiem, że jest ich mnóstwo. Zwykłych przydupasów i pionków jest kilka rodzajów, do tego dochodzą większe koksy, wkurzające książki motające wyszukanym wzornictwem wyszytym kulami. Kule zresztą są tematem przewodnim, co dziwnym nie jest, ale sekret! Sami zobaczycie, woalka tajemnicy, według mnie, nigdy nie może zostać stargana jeszcze na etapie czytania tekstu. Wiedzcie więc, że ma to sens. Naprawdę kule wyglądające jak kule, strzelające kulami mają sens.Wszystko w ramach uniwersum i wykreowanego świata. Nie, nie będziecie się dziwili. Nie to będzie Waszym największym problemem, kiedy jeden z kilkunastu bossów przemieli Was na drobne rewidując poglądy o tym jacy to rzekomo nie jesteście fajni. I od nowa. Przynajmniej na początku, bo istnieje możliwość zrobienia skrótów, ale niczym w Spelunky, potrzeba na to czasu i materiałów o które jest ciężko.

Sto dziewięćdziesiąt pukawek, morze boostów, unlocki, cztery postacie, każda ze swoją indywidualną niespodzianką, lokalny co-op na dwa pady, na jeden pad i klawę, losowa rozgrywka, losowy gear, REPLAYABILITY. No, jest. Szkoda, że twórcy nie zreflektowali się na daily challenge, ale może po głosie community, który mam nadzieję będzie rozbrzmiewał w słodkim rezonansie już po premierze, dorzucą w jakimś patchu. Muszą starczyć te dwa dodatkowe tryby i pewnie coś jeszcze, bo nie wierzę, że skoro naładowali tu tyle niespodzianek, istny baleron splendoru, że jest coś jeszcze. Drugie dno. Ba! Drugi Gungeon! tak czy siak powodzenia w przejściu pierwszego, huehue. Można w gierę ciąć po polsku, choć tłumaczenie jest całkiem znośne, czasem brakuje polskiego znaku tu i ówdzie.

EtG - Screen 15Muzyczka sprzedaję się w pierwszych sekundach rozbrzmiewania jeszcze na ekranie tytułowym, ba, bnawet wcześniej, podczas intro wprowadzającym w meandry historii, bo i dla niej jest tu miejsce. Oszczędnej dość, ale za to bity przygrywającej są pierwsza klasa i dobrze korespondują z tym co dzieje się na ekranie. Nie nachalnie, nie agresywnie, znakomite tło zdarzeń. Oczywiście, że zmienia się w trakcie bitki, by po chwili ukoić skołatane serce od nadmiaru emocji delikatnym powiewem musujących membrany nutek. Sam utwór tytułowy z łatwością wchodzi do kanonu brainwormów i nie opuszcza głowy na długo po skończonej sesji z grą.

EtG - Screen 4

Podobnie zresztą jak i sama gra. Nieważne czy siądziecie do pojedynczej sesji (tja, jasne) czy przycupniecie przed monitorem na dłużej (to już bardziej prawdopodobne) zabawa miętosi tak samo godnie. Jestem tego dobrym przykładem, bo Enter the Gungeon serdecznie mnie w sobie rozkochał, przepychając się łokciami między wszystkimi innymi produkcjami już nie tyle, że tego typu. W ogóle. Dziwnym nie jest, że czas godzinowy poszedł mi w dziesiątki, końca nadal nie widziałem i ciągle wracam. I będę wracał, bo jest fest wystrzałowo. Bier pan, graj pan, baw się synek dobrze!

Puking_rainbowsPodesłał wydawca, hatsz! Dzisiaj wieczorem, jeśli będzie stream, zapraszam na Gungeony właśnie. W standardowym miejscu w polu http://www.hitbox.tv/nitek ~22:00, o ile bozia da.

KLUCZ! DAJCIE KLUCZ!

Hola Rumakos el Czatos! ~PILNE~Nie, dalej nie wiem co z Inpostem.Dzięki za wczoraj, było fest śmiesznie. F2P, Crossout już wystawiłem z naszych wczorajszych wojaży, reszta też być powinna niebawem, jakoś.Teraz coś od Was i wielka prośba, też do Was. Mówiłem o tym wczoraj, pewnie będę jeszcze przypominał, ale w sieci jest stronka http://www.oddshot.tv, która umożliwia Wam kliknięcie w knefel po zainstalowaniu wtyczki, co owocuje shortem, jakieś 30sek wstecz streamu. I serio, tyle. Patrzysz, klikasz, BANG! Jest filmik jeszcze ciepłe w dwie minuty.Bardzo spoko, bo filmiki potem można pobrać i skompilować i zadziwić przyjaciół. Jak np. Valsione zrobił wczorajsze Enter the Gungeon i teraz każdy może się zastanawiać czy po 24h grania w temat, w końcu zrobiłem sobie skrót!Także gorąco Was namawiam do użytkowania oddshotów, bo nagrywać cały stream, owszem, mogę, a potem oglądać dziennie 3h żeby znaleźć MOMENT, a te shorty to zbawienie i fest szybka robota, i pomoc.Zimne dla Was!#hatsz #indieking

Opublikowany przez Nitek na 7 kwietnia 2016

Dodaj komentarz