Dex – recenzja

aihS dnia 22 sierpnia, 2016 o 15:05    8 

Adam Jensen już jutro zapuka do naszych drzwi porozmawiać o wszczepach, ale jak wiadomo żaden szanujący się gikz nie preorderuje ani nie kupuje na premierę więc mam dla Was coś co umili oczekiwanie na bundla z najnowszym Deusem. Poznajcie Dex, adoptowaną córkę Jensena i Simona Belmonta.

Dex nie jest tematem świeżym bo swoją premierę (na PC) miała ponad rok temu, ale całkiem niedawno dostała patcha do wersji Enhanced Edition i zawitała na konsolach. Dodana została również polonizacja, a w naszych sklepach można zakupić wydanie pudełkowe, które powstało za sprawą Techlandu.

W grze wcielamy się w młodą dziewczynę o imieniu Dex, mieszkankę Harbor Prime – miasta rządzonego przez wielkie korporacje. Pewnego dnia nasza błękitnowłosa bohaterka, z niezrozumiałych dla siebie (i dla nas) powodów, ląduje na celowniku jednej z nich i zmuszona jest ratować się ucieczką. Pomaga jej w tym legendarny haker znany jako Raycast. Kim dokładnie jest Dex i dlaczego ktoś czyha na jej życie dowiemy się w trakcie gry. W całej historii zdecydowanie czuć fascynację twórców takimi tytułami jak Matrix, Blade Runner czy Deus Ex: Human Revolution.

title-dex

Dex jest iście wybuchową mieszanką cRPG, platformówki, beat’em upa i skradanki polaną sosem otwartego świata. Osobiście przejadły mi się już gry z otwartym światem, ale Dex udowadnia, że jak coś jest zrobione dobrze i nie jest dodane na siłę, bo modne, to działa.

Całe Harbor Prime możemy zwiedzić od razu po ukończeniu misji będącej samouczkiem, a jedyne niedostępne lokacje to te ściśle związane z wątkiem głównym. Oczywiście dostanie się w niektóre miejsca może wymagać umiejętności, których jeszcze nie posiadamy choć w większości wypadków dróg do celu jest więcej niż jedna. Miasto podzielone zostało na dystrykty między którymi, na całe szczęście, można przemieszczać się w ramach szybkiej podróży z poziomu mapy.

Speedy

Jak na niezależne cRPG Dex odznacza się wysokim poziomem wykonania – wszystkie (sic!) dialogi w grze mają wersję audio, a same drzewka rozmów nie należą do skromnych. Zdarzają się konwersacje kilkuminutowe. Tak, słyszę wasz śmiech fani Tormenta, ale rozmawiamy o grach, a nie książkach. Ciekawym zapożyczeniem z Deus Exa jest umiejętność perswazji. Samo jej wykupienie odblokowuje dodatkowe opcje dialogowe, ale nie gwarantuje sukcesu. O ile Jensen uzbrojony we wszczep KASIA otrzymywał kompletną analizę charakteru rozmówcy o tyle w Dex możemy posiłkować się jedynie naszą własną oceną. To mogłoby skończyć się tragedią w polskiej wersji gry, ale na szczęście tłumacze dali radę i ani razu nie miałem wrażenia, że reakcja NPCa nie koresponduje z kwestią, którą wybrałem.

Dialogów jest naprawdę sporo i są ważnym elementem bo Dex nie trzyma nas za rączkę. Nie ma znaczników celu misji jest jedynie dziennik, w którym mamy z grubsza streszczone zadanie, wszystkie postępy jakich dokonaliśmy i wskazówki, które zodbyliśmy. Questów pobocznych jest dość dużo i choć fabularnie nie są perełkami to można je wykonywać na różne sposoby. Niektóre w pełni polegają na naszej znajomości Harbor Prime i jego mieszkańców np potrzebujemy jakiegoś przedmiotu, ale nikt nie pokaże nam palcem gdzie można go zdobyć. Musimy połączyć fakty i samemu dojść do tego kto mógłby nam pomóc. Dex jest zdecydowanie grą dla lubiących zaglądać pod każdy kamień (to ja!) za co wynagradza i nie są to nic nie znaczące nagrody, ale np ekwipunek dający możliwość zupełnie nowego stylu gry.

ss_64791ebb22a714b1377dcc5bea538db690cf25ab.1920x1080

Jak we wszystkich produkcjach, które dają taką możliwość, przechodziłem Dex po cichu. Inspiracją twórców był tu zdecydowanie Deus Ex. Do każdego celu prowadzą różne drogi, wymagające zupełnie różnych umiejętności. Możemy torować sobie drogę gołymi pięściami, możemy korzystać z arsenału broni palnej lub możemy przemykać niezauważeni kanałami wentylacyjnymi od czasu do czasu ogłuszając niewygodnych strażników. Niestety został tu również powielony błąd z premierowej wersji Deux Exa – niektórych przeciwników trzeba potraktować brutalną siłą. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że znając już świat gry można by pokusić się o wczesne zdobycie gadżetu znacząco ułatwiającego przechodzenie Dex po cichu bez żadnych eliminacji. Jednakże przy pierwszym podejściu będziemy musieli posiłkować się bardziej konwencjonalnymi metodami.

cyberspace

Bardzo ważną umiejętnością jak i oddzielnym trybem gry jest hakowanie. Zrobiono je na modłę popularnych ostatnio twin stick shooterów. Niestety niezbyt udanie. Sam koncept jest okej, ale wykonanie, a przede wszystkim sterowanie (dokładność tegoż) pozostawia wiele do życzenia. Warto zaznaczyć, nie spoilując zbytnio, że poza manualnym pozbawieniem przytomności i pistoletem ogłuszającym, hakowanie jest trzecią opcją pozbywania się wrogów bez zabijania ich. Tak, Dex buszuje innym ludziom w głowach. Tak jakby. O ile w świecie rzeczywistym brak pewnych umiejętności może nas skutecznie odciąć od pewnych rozwiązań o tyle w rzeczywistości wirtualnej zwiększanie poziomów zdolności i korzystanie z jednorazowych wzmocnień jest jedynie ułatwieniem. Każde hakowanie w grze można ukończyć bez jakichkolwiek rozwinięć posiłkując się jedynie zręcznością choć w końcowych stadiach rozgrywki może to doprowadzić do przyśpieszonej utraty okrywy włosowej.

inventory1

Naszą protagonistkę rozwijamy na trzech płaszczyznach: umiejętności aktywne i pasywne odnoszące się do świata rzeczywistego, umiejętności aktywne w świecie wirtualnym oraz oczywiście wszczepy. Robiąc wszystko co twórcy udostępnili w grze jesteśmy w stanie wymaksować prawie wszystko, ale robiąc jedynie wątek główny będziemy musieli zdecydować się na konkretny typ rozgrywki i twardo się tego wyboru trzymać.

Screenshot_2

Produkcja posiada naprawdę klimatyczną grafikę z pięknymi tłami i postaciami opartymi na sprite’ach. Jedynym do czego można by się przyczepić to animacje. Niestety nie są zbyt rozbudowane i w przypadku praktycznie każdej aktywności czułem, że brakuje tu i ówdzie paru klatek do osiągnięcia dobrego efektu. Drugim mankamentem, częściej spotykanym w wersji konsolowej, ale nie ekskluzywnym dla niej, jest screen tearing w lokacjach z dużą ilością postaci. Niestety wygląda na to, że silnik gry chwilami niedomaga.

Ścieżce dźwiękowej nie mam nic do zarzucenia. Jest nawet parę motywów zapadających w pamięć. Inaczej ma się sprawa z dźwiękami tła w grze. Jest zwyczajnie za cicho (tj. za mało dźwięków tła). Zdarzają się sytuacje gdzie biegnąc przez zatłoczoną dzielnicę jedyne co słyszymy to odgłos naszych kroków. Jest tu sporo miejsca na poprawę.

ss_1c2df127a4cb18e025c6e27dfac381f82e9c2498.1920x1080

Ukończenie wszystkich zadań pobocznych wraz ze zdobyciem wszystkich osiągnięć, czyli zrobienie gry na 100%, zajęło mi około 22 godziny. Przyznam szczerze, że jak na produkcję niezależną jest to całkiem przyzwoity wynik. Fabuła mimo bycia wtórną mieszanką znanych już motywów potrafi trzymać w napięciu. Dałem się nawet złapać na twist i w okołu dwóch trzecich gry byłem święcie przekonany, że właśnie ją ukończyłem. Postacie i dialogi są nieźle napisane, a cała gra jest utrzymana w dość luźnym klimacie. Twórcy czasem jawnie drwią z gracza, czasem naśmiewają się z gatunkowych klisz, a czasem biorą na warsztat różnego rodzaju moralne zagadnienia traktując je z pełną powagą. Do mechaniki poruszania się i walki trzeba zdecydowanie przywyknąć. Jest tu trochę oldschoolowego przeliczania zasięgu ataku czy skoku na piksele więc płynne śmiganie po mieście niczym Faith w Mirror’s Edge wymaga wielu godzin praktyki bo na żaden kontekstowy jednoguzikowy parkour nie ma tu miejsca.

Uważam Dex za pozycję naprawdę wartą polecenia w szczególności fanom ostatniego Deusa. Nie da się ukryć, że gra ma parę technicznych mankamentów, ale z czystym sumieniem można ją dopisać do listy udanych projektów Kickstarterowych. Lista ta do najdłuższych nie należy więc jest to powód do radości. Ode mnie błękitnowłosa Dex dostaje cztery Emmy na pięć.

Gra testowana w wersji na konsolę XBOX ONE.
Grę do recenzji dostarczył wydawca.
Grafiki pochodzą z materiałów prasowych.

Linki do Dex w sklepach:
Steam | GOG | Xbox One | PS4 oraz w wydanie fizyczne od Techland w serii Dobra Gra.

Dodaj komentarz



8 myśli nt. „Dex – recenzja

    1. aihS Autor tekstu Webmajster

      @emperorkaligula

      Trochę jest, ale to głównie w miejscach niezwiązanych z głównym wątkiem i prowadzących do znajdziek itp – czyli tam gdzie wyzwanie być powinno 🙂

      Nie wiem jak było wcześniej z sejwowaniem, ale teraz może sejwować gdzie chcesz o ile nie gadasz ani nie jesteś w combacie.

      PS nie graj zaraz po Deusie bo to taki Deus Light, lepiej zrób sobie przerwę 😉

Powrót do artykułu