Po pięciu latach Adam Jensen powraca by znów stawić czoła korporacjom, hakerom, terrorystom i innemu dziadostwu z niedalekiej przyszłości. Czy jego najnowsza przygoda daje radę?
Ludkom ze studia Montreal nie za bardzo się spieszyło z wydaniem kolejnej części tego dobrze przyjętego RPGa. Sami najwidoczniej zdali sobie sprawę z tego, że 5 lat to trochę dużo, więc zanim rozpoczniemy właściwą rozgrywkę to mamy opcję obejrzenia kilkunastominutowego filmu, który streszcza fabułę z Human Revolution. Przydatne, jeśli nie chciało wam się przechodzić ponownie poprzedniczki.
W świecie Mankind Divided „ulepszona” ludzkość znajduje się w dość głębokiej rzyci. Po wydarzeniach z HR znacznie wzrosło napięcie pomiędzy nimi, a naturalnymi. Prześladowania są na porządku dziennym, stworzone są też dla nich specjalne getta. Za taki stan rzeczy odpowiadają kontrolujący wszystko i wszystkich Iluminaci, których Jensen – teraz jako członek specjalnej komórki Interpolu – próbuje wytropić. Fabuła w grze trzyma mniej więcej taki sam poziom co w poprzedniej. Również jest pełno tajemnic, odkrywania prawdy, nie wiadomo komu ufać, a komu nie.
Niewątpliwą zaletą gry jest klimat, głównie generowany przez rewelacyjnie zaprojektowane miejscówki. Większość czasu przesiedzimy w Pradze, w której to klasyczna architektura miesza się z współczesnymi hologramami, banerami i neonami, szczególne wrażenie robi w nocy w dzielnicy czerwonych latarni. Drugą taką lokacją jest Golem City, czyli getto dla augmentowanych, gdzie słowa bród, smród i ubóstwo niedostatecznie oddają charakter tego miejsca. Szkoda, że z Golem nie próbowano zrobić większej lokacji tak jak ze stolicy Czech, bo dawno żadna miejscówka z gier nie zrobiła na mnie takiego efektu wow.
Ale wróćmy jeszcze do Pragi. Oprócz tego, że nieźle wygląda jest też nieźle zaprojektowana… prawie. Mimo, że nie jest ona jakichś wielkich rozmiarów, ot takie trochę większe Detroit i Hengsza z Human Revolution to się tego zbytnio nie zauważa, gdyż miasto pełne jest zakamarków, do których dostęp dostajemy wraz z kolejnymi ulepszeniami. Do sporej ilości budynków można wejść, mnóstwo mieszkań można okraść (co warto robić, bo pokuszono się gdzieniegdzie o całkiem niezły environment storytelling). Ale są dwa problemy. Pierwszy jest taki, że podzielono ją na dwie części i przy użyciu metra można się pomiędzy nimi przemieszczać, to zaś oznacza ekran ładowania. Długi ekran ładowania. Drugi to taki, że we wcześniejszej odsłonie mieliśmy dwa różne miasta, co wprowadzało zróżnicowanie i nie męczyło. Praga jest spoko, ok, ale gdy któryś raz do niej wracamy okazuje się, że SPOILER ALERT nie dość, że musimy znowu chodzić tymi samymi ulicami, to jeszcze uruchomiono godzinę policyjną i te ulice są opanowane przez bagiety, znaczy policję KONIEC SPOILER ALERTU.
Pod względem rozgrywki to nie zmieniło się wiele. Dalej mamy do czynienia w gruncie rzeczy ze skradanką, to co było w HR zostało usprawnione, zaś Jensen dostał parę nowych szmerów bajerów do zabawy jak wystrzeliwywane ostrza z ramienia czy teleportację na krótką odległość. Strzelanie jest trochę lepsze, ale tylko trochę, bo przeciwnicy to gąbki na pociski, więc masowe zabijanie jest raczej mało satysfakcjonujące. Nie zrezygnowano z misji, które można przechodzić na różne sposoby, czy to skradając się różnymi ścieżkami, rozwalając wszystkich, czy niekiedy też po prostu używając gładkiej gadki (grę można przejść bez zabijania), co do tego ostatniego to częściej wykorzystywany jest moduł socjalny, który pomaga w wybraniu właściwej opcji dialogowej, co jest jak najbardziej na plus. Hakowanie nie zmieniło się w ogóle. To co dobre zostało, ale pewne dziwactwa się uchowały jak chociażby „cutscenki” gdy ogłuszamy lub zabijamy przeciwnika gołymi rękoma. Inne współczesne gry sobie radzą bez tego, tutaj to trochę wybija z rytmu. No i zrezygnowano z bossów, którzy byli najsłabszym elementem poprzednika. Znaczy jest jeden, ale nie jest jakiś upierdliwy.
Co do tych nowych gadżetów Jensena – może to tylko mój problem, ale jakoś nie mogłem znaleźć dla nich zastosowania. Niektóre były pod zabijanie, a ja nie zabijałem (tu wraca zaś kwestia średnio zrealizowanego strzelania), a to co nadawało się do skradania i ogłuszania nie używałem, bo pięści i pistolet ogłuszający wystarczały do wszystkiego. Inna sprawa to quest z nimi związany. Nieźle tłumaczy skąd się wzięły te fanty w ciele Jensena, ale żeby z nich swobodnie korzystać trzeba czekać mniej więcej do połowy gry. Wcześniej też można, ale w takim wypadku trzeba wyłączyć NA STAŁE jeden z pozostałych modułów, a to było mi nie w smak. Z takich nieużywanych rzeczy jest też crafting, dzięki któremu można zrobić amunicję do nowych implantów Jensena.
Grę napędza prawie, że autorski Dawn Engine. Prawie, bo silnik ten jest oparty na Glacier 2, technologii, którą mogliśmy zobaczyć w Hitman: Absolution. Nie dość, że gra wygląda całkiem przyzwoicie, to działa też bardzo dobrze, a i jest mocno skalowalna. Nie ma co narzekać na grafikę, trzyma poziom innych wysoko budżetowych gier… no może za wyjątkiem animacji postaci przy dialogach, które są mocno powtarzalne, ale to już moje czepialstwo. Na moim kompie z i5 i Radeonie 7870 mogłem sobie pozwolić na ustawienia średnie przez wysokie i mieć przy tym przyzwoitą liczbę klatek na sekundę, choć zdarzały chwilowe spadki (głównie w Pradze), pewnie ze względu na niedobory VRAMu. PCMR ucieszy też dużo ustawień graficznych: wybór pola widzenia tj. FOV, antialiasing zarówno standardowe MSAA jak i coraz częściej stosowany TAA*, możliwość wyłączenia post processów jak rozmycie ruchu, aberracja chromatyczna, wyostrzanie, głębia pola i inne szmery bajery. Jest się czym bawić. Co się może nie podobać to to, że cutscenki są prerenderowane z silnika gry, co nie wygląda najlepiej. O ile na konsolach coś takiego może ma sens, bo gra z 1080p/30fps przeskakuje do filmiku w 1080p/30fps i się tego raczej nie zauważa, tak na PC owszem. Taki archaizm, z którego też się zaczyna odchodzić.
Poza kampanią fabularną, twórcy zaoferowali nam też dodatkowy rodzaj zabawy o nazwie Breach. Z grubsza polega to na tym, że na małych mapkach musimy aktywować parę serwerów w możliwie najszybszy i najskuteczniejszy sposób. Tutaj też zdobywamy ekwipunek, który jest poukrywany w skrzynkach niczym w CS:GO i punkty umiejętności. Jest tak ciekawy, że po zrobieniu paru mapek nie chciało mi się do niego wracać. Nie no, może ktoś się skusi na upartego, ale nie wyobrażam sobie kogoś kto chciałby specjalnie dla tego trybu rzucać dodatkowy hajs, bo są tu mikropłatności. Zamiast tego lepszy byłby multiplayer z prawdziwego zdarzenia, albo dłuższa kampania
Na koniec zostawiłem sobie coś o czym zapewne słyszeliście. Zakończenie. Nie w sensie, że wali takim cliffhangerem, po którym będziemy czekali na sequel z obgryzionymi palcami aż do kości. Jest fatalne, bo tak naprawdę nic nie kończy. Kiedy liczymy, że teraz będzie druga połowa gry, to wyjeżdżają creditsy, a my mówimy „Co jest psia mać, to wszystko?”. Na domknięcie najważniejszych wątków musimy czekać aż do sequela.
Przez całe 30 godzin jakie spędziłem z tą grą nie opuszczało mnie wrażenie, że Deus Ex: Mankind Divided powinno wyjść jakieś 2-3 lata temu. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal stary dobry Deus, jakiego pokochaliśmy 5 lat temu, tylko no właśnie, po takim czasie można by oczekiwać czegoś więcej niż zwykłego usprawnienia mechanik i lepszej grafiki. Mimo to bawiłem się przy tej grze całkiem nieźle. Tylko niech tym razem szybciej ogarną sequel…
*TAA (Temporal Antialiasing) jest wygładzaniem post processingowym jak FXAA, tyle, że jest znacznie bardziej skuteczny, nie jest też zasobożerny, w sam raz, jeśli naszego kompa nie stać na MSAA. I podobnie jak FXAA ma to do siebie, że nieco rozmywa obraz. Aby tego uniknąć zalecam mieć włączone wyostrzanie w opcjach, ale to już zależy od waszych preferencji.
Grę dostarczyłem sobie ja.
Obrazki 1-5 są moje, reszta z materiałów prasowych
Dzięki za tekst. Ciekawe czy takie ucięcie fabuły było od początku planowane, czy wydawca uznał, że nie można już dłużej czekać i grę trza wydać, z zakończeniem czy bez. Enyłej, czekam na jakąś lepszą promocję, zanim kupię.
@lemon
Jak napisałem w komentarzu niżej, mam wrażenie że takie cliffhangery to będzie oficjalna polityka SqEnix.
Zakończenie gra ma – wszystko zaczyna się od Złotych Najemników i bomby na stacji, a na koniec gry wiemy kim są Złoci Najemnicy i kto osobiście podłożył bombę, więc historia ma swój koniec.
Problem w tym, że to Deus Ex – złapanie tego, kto podłożył bombę to powinien być początek, a nie koniec 🙂
Powszechna opinia wyddaje sie byc duzo gorsza niz wskazywałaby recenzja – może to ciagle pokłosie tych nieszczęsnych mikrotranzakcji do singla. Mnie się gra spodobała, na tyle że odstawiłem inne rzeczy w kąt i codziennie porcja deusa musiała być.
Zdążyłem też ograć już pierwsze fabularne DLC – jest bez szału. Fajnie sie gra ale nic w nim szczególnego nie ma. Historia niestety mocno powiązana z trybem breach, którego uzasadnienie fabularne uważam za debilne. Chyba skrzywienie zawodowe – ludzie z branży IT średnio lubią to jak się przedstawia ‘hackerow’ w filmach, grach itp.
@Redook
E tam…
https://www.youtube.com/watch?v=u8qgehH3kEQ
“Wcześniej też można, ale w takim wypadku trzeba wyłączyć NA STAŁE jeden z pozostałych modułów, a to było mi nie w smak” – z tego co wiem (ba, jest acziwek) jak trochę oszukasz grę i pójdziesz najpierw do miejsca B, a potem do A, to można mieć to od razu (inna rzecz, to ponoć blokuje dostęp do kilku questów pobocznych, bo tak robiąc nie można poznać postaci C). Czy prawda, nie wiem. Pewnie zobaczę przy moim brutalnym New Game+.
Warto zauważyć, jest kilka momentów, gdzie gra zmusza nas do wyboru A lub B, co ma swoje pewne konsekwencje później (ale nie aż takie, jak alternatywny Akt 2 w Wiedźminie 2).
Zakończenie faktycznie, jest słabe jak idzie o Deus Exa. Co prawda kończy to, co gra zaczęła – dowiadujemy się kto jest złym, kto jest dobrym, powstrzymujemy globalny kataklizm i tak dalej, ale moment końca MD w innych DE to fabularnie był koniec aktu pierwszego.
Mam wrażenie, że teraz to będzie standard w grach SqEnix, gdzie część pierwsza to będzie “Akt Pierwszy – poznanie bohaterów”, a fabularne “mięsko” to dopiero w części drugiej. To już 3cia ich gra w ostatnim roku która na koniec prezentuje nam mniejszy lub większy cliffhanger (Tomb Raider, Hitman, Deus Ex).
Tam mnie ciekawi, czy mają w planach remake Deus Ex 1. Tyle rzeczy dowiadujemy się o czasach przed JC Dentonem, o których nie wspominała tamta gra, ciekawe czy pójdą ten krok dalej i zrobią z historii Jensena “alternatywną rzeczywistość”, gdzie Deus Ex 1 się nie wydarzy?
Inna rzecz: gra ma zaje-fajne in-game-reklamy budujące świat gry. Zwłaszcza te antydepresanty, które są tak wygięte, że jak się jest pod nimi, to wygląda to tak, że to na nas ktoś spada.
Playboy o tym napisał artykuł, uwaga, reklamy na stronie są NSFW, ale cośtam-block skutecznie zrobi stronę SFW: http://www.playboy.com/articles/deus-ex-mankind-divided-advertisements .
Co za czasy, żeby wchodzić na Playboya naprawdę dla artykułów 😀
@MusialemToPowiedziec
No z tym wcześniejszym sposobem na nowe fanty Jensena to ma nawet sens, ale niekoniecznie przy New Game +, bo po co to, skoro te gadżety już masz. 🙂 Chyba, że jesteś achievment whore, no to wtedy inna bajka.
Remake może też zrobią, ale zapowiadali, że Deus EX to teraz będzie coś więcej niż tylko gry. Ba, w edycji Day One, którą mam (nie, nie składałem preoredera, kupiłem na Kinguinie, szanuję się 😛 ) znalazłem bodajże jakiegoś ebooka i komiks.
Fajna recenzja, dzięki!
@borianello
Miło to słyszeć, już się bałem, że wyszedłem z wprawy 🙂 Kiedyś się pisało podobne bzdury, ale nie było czasu/nie chciało się.
Dzięki za tekst! Aż mnie dziwi, że tak mało spamu było o tej grze, przez brak hajpu zagram dopiero w wersję finalną 😉
@Probabilistyk
Jest dużo spamu na wszelkie tematy (Mafia 3, CODZIENNIE przez trzy miesiące), ale nie wrzucam, bo po co. teraz wejdziesz na świeżo i będziesz wszystkim zaskoczony : )
@Nitek
I tak trzymać! 😉