Spelunky, choć genialne, nigdy nie doczekało się solidnego klona. Najlepiej 1:1. Najlepiej drugiej części. Aż do teraz.
Zasady zabawy są proste i właściwie identyczne jak w gierce pana Yu. Wchodzimy w jaskinie i naszym zadaniem jest dojście, preferowanie w jednym kawałku, z niej przy użyciu wyjścia znajdującego się wgłąb sieci korytarzy. Wizja skarbów jest na tyle kusząca, że bez problemu znajdują się kolejni złaknieni przygód, którzy podejmą rękawice wyzwania, a to, choć inaczej realizowane niż w Spelunky, jest tu znaczne.
Pierwsze co, należy naszego hipka odpowiednio spersonalizować, dobrać zadziorny kędzior, robocze spodnie, kamizelkę pirata i zaczesać bandaną. Elementy modyfikacji to jedna z wielu nagród czekających na nas w jaskiniach. Chytre, bo to swoisty zapełniacz pomiędzy kolejnymi perkami jakie możemy odblokować poprzez zapuszczanie się do jądra ziemi, czy gdzieś w rejony siedziby Szatana.
Permdeath ✓
Losowe generowanie plansz ✓
Loot ✓
Więcej lootu ✓
Podejmując kolejne próby zejścia jak najniżej zaczynami goli, ale nie bezbronni. Wspomniane perki warunkują predyspozycje naszego bohatera do bicia na blisko, bądź stawia na walkę dystansową. Zresztą postać opisana jest szeregiem statystyk, co jest wybornym rozwinięciem. Przede wszystkim dlatego, że Caveblazers mimo, że w pompkę trudne, o wiele bardziej respektuje błędy jakie niechybnie będziecie popełniać na każdym kroku. Nie jest to zabawa na strzała, jak w Spelunky, to dobrze wyważony mikst statystyk żywcem wyjętych z RPG z platformówkowym szaleństwem rodem z gry na S, ale też innych wykręcaczy palców jak Risk of Rain. I trochę Montezuma, kapkę Rick Dangerous, choć nie mamy tu dodatkowych środków lokomocji jak liny, a bomby są dobrem rzadkim. I tak, można zniszczyć całe otoczenie, zwłaszcza kiedy przeciwników masa.
Bo walki jest dużo. I dużo w rekach możemy trzymać. Początkowo to zwykły mieczyk, ale szybko można się dorobić włóczni, tasaków, czy mieczyków magicznych. To samo się tyczy łuku, którego obsługujemy prawą gałą, choć przez wzgląd na niskie obrażenia jest dla mnie raczej bronią dodatkową niźli główną. Przy czym oddziałuje na strzały grawitacja, a i przy zmianie oręża jest to widoczne, bo cięższe pociski opadają szybciej i nie wznoszą się zbyt wysoko. Nie ma tu miejsca na jakieś skomplikowane kombinacje bitewne, bo za atak odpowiada ledwo jeden przycisk, ale każde starcie jest na wskroś emocjonujące, zwłaszcza jak przeciwnik mocny to i cios przyblokuje. A potem zepchnie, zupełnie przypadkiem, na kolce takie ostre, że insta-kill i zaśmieje się gromko #takbylo
Jakby to nie wystarczało, podczas naszej wędrówki można dopakować naszą postać kolejnymi ulepszeniami, które gra wystawia, oczywiście, losowo. tam już panuje jazda bez trzymanki. Wszelkiej maści sprzęty magiczne, czary, ulepszenia pasywne zabierające życie przeciwnikom, by odnowić nasze siły witalne, pioruny, raczej w tym kociołku niesamowitości jest wszystko, z powiększoną ilością skoków włącznie. przez chaos generowany dzięki tym wynalazkom, niełatwo odnieść wrażenie, że oto podobieństwa ze Spelunky się kończą, bo Caveblazers jest grą zdecydowanie szybszą, aniżeli przygody wielkonosego grotołaza. jest w tym chaosie nieskrywane piękno, a zarazem precyzja, dzięki responsywnemu sterowaniu.
A potem na scenę wchodzi poziom trzeci i wszystko staje się jasne. tam czeka pierwszy z bossów, który również rotują i ciężko stwierdzić na kogo się trafi. Potrafią dać w kość, zmieść jednym strzałem, przede wszystkim jednak każdorazowo ich pokonanie wywołuje krzyk przebijający drącego się, umalowano na niebiesko Gibsona. A uwierzcie mi, będzie w tym trzecim poziomie często.
#jeszczejedenraz
Nie ma niestety trybu dla wielu graczy, póki co. Będzie lokalny co-op, są daily challenge, czyli coś po co zawsze warto wrócić. I grafika, zdaje sobie sprawę, jest prosta, miodność zaś nieprzebrana. Temat zdecydowanie do ogrania, jeśli lubi się te gry, które myją się w naszych łzach.
Podesłał producent.
Napiszę to samo co w komciach na jutubach, przeczytałem tekst, jestem w trakcie oglądania filmiku. Spelunki = brak miłości, bo graficzkowo było mi dziwnie… Czyżbym tutaj się odnalazł?
Kupiłem sobie przez ciebie Spelunky na GOGu, okazało się, że jestem w tę grę wyjątkowo ch@j*wy. Przepraszam, nie znalazłem lepszego przymiotnika.
Idę grać w kota, Caveblazers nie dodam do listy życzeń, ale patrzy się dobrze.
@furry
Trza było najpierw sprawdzić darmową wersję Spelunky to raz, a dwa – każdy jest w to wujowy. To w końcu rogal.
@thewhitestar
Prawda to.
Pierwowzór można znaleźć tu http://tinysubversions.com/game/spelunky/