Wypadałoby się wprzódy przedstawić. Private_dzban jestem i do tej pory postępowałem w myśl motta „lubimy jak patrzysz” (mam nadzieję, że nie ogranicza się ono tylko do bosmana_plamy), więc paczałem od czasów studiów (wtedy istnienie tego motta nawet mi się nie śniło) kiedy to kolega z roku polecił mi niezłą stronę poświęconą przede wszystkim grom z tekstami na luzie, a GameCorner zwaną.
Po zamknięciu GC oczywiście zacząłem śledzić gikza i robię to po dziś dzień. Z ukrycia w końcu wyszedłem z dwóch powodów:
- podziękowania dla poważnego sama za cynk o Diablo 3 za 64 zł (sporo poniewczasie, wiem);
- seria „Pod kwitnącą wiśnią” którą zapoczątkował Revant (jeżeli to nawiązanie do Revana z KoTORa to już Cię lubię), która nie została zdisowana, a wręcz przeciwnie. Co więcej na informację o remake’u (albo jakiejś jego formie) „Ghost in the Shell” pozytywnie zareagował Projan i ze szczęścia zaczął sam ze sobą gadać w komentarzach. W związku z powyższym pomyślałem sobie, że jeśli od czasu do czasu spróbuję napisać jakiś tekst o chińskich bajkach (jest jeszcze TT3?) to gikz.pl chyba nie padnie.
Nie ukrywam, że decydującym był drugi powód, bo o ile pomysł na zestawienie pojawiających się nowości jest pomocny i jak najbardziej na miejscu, o tyle może się okazać, że część z nawet świetnie zapowiadających się serii będzie się słaba lub najwyżej przeciętna (ot choćby „Sword Art Online”, czy nawet poprzedni sezon anime: „Brynhildr in the Darkness”, „One week Friends” albo jeszcze trwający „The Irregular at Magic High School”). Wobec tego wierzę, że warto również przedstawić zakończone już serie i tu pragnę wyjść naprzeciw propozycji bosmana_plamy, który z chęcią patrzyłby na jakieś rekomendowane dzieła. Mam nadzieję, że po tym nieco nudnawym wstępie uda mi się sprostać zadaniu, a więc do roboty!
Tytuł, który chciałem przybliżyć zwie się „Shiki” i jest adaptacją mangi, będącej adaptacją serii light novel autorstwa Fuyumi Ono (nie wiem co jest imieniem a co nazwiskiem ;/)[1], która z pewnością wzorowała się na jednej z popularniejszych książek Stefana Króla (tytułu nie zdradzę, bo zastanawiam się czy nie byłoby to samo w sobie lekkim spoilerem). Noo trochę to skomplikowane, ale mamy to za sobą.
Akcja serialu dzieje się w małym japońskim miasteczku Sotoba, od 3 stron otoczonym górami. Ot takie japońskie wygwizdowie, gdzie każdy każdego zna. Ze wzgórza na mieszkańców Sotoby spogląda zamek wybudowany w iście średniowiecznym stylu. Do owego zamku wprowadza się bogata rodzina. Niedługo po tym w mieście szaleć zaczyna tajemnicza choroba, kładąc do ziemi zarówno osoby młode jak i starsze. Głównymi bohaterami są: prowadzący miejską klinikę lekarz Toshio Ozaki, kapłan Seishin Muroi, 13 – letnia Sunako Kirishiki oraz 16 – letni Natsuno Yuuki, który nie znosi Sotoby jak ja chałwy i maślanki. Zarówno wyżej wymienionym osobom jak i reszcie mieszkańców przyjdzie zmierzyć się z nieszczęściem jakie spadnie na ich mieścinę, bowiem na dzielnie wbijają tajemnicze stwory, Shiki zwane!
Tyle wprowadzenia, czas na refleksje.
Pierwsza myśl jaka rodzi się w mojej głowie kiedy oglądam/słyszę o „Shiki” to, że jest to zobrazowanie myśli Nietzschego:
„Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”,
ponieważ, to anime zmusza do postawienia sobie trudnych pytań z zakresu etyki i płynących z niej norm moralnych, które w sobie wykształciliśmy: co jest dobre/słuszne a co złe, kiedy kogoś określamy mianem potwora/bestii, kiedy mówimy o obronie własnej/koniecznej a kiedy przekracza się granicę bestialstwa, do czego można się posunąć w imię wspomnianej obrony? Itd.
Antropologiem nie jestem, więc tylko na czuja stwierdzam, że człowiek najpierw zszedł z drzewa, nauczył się jak wystukiwać rytm i generować pierwsze dźwięki[2], pokapował się, że potrafi zabić mamuta i podporządkować sobie inne istoty chodzące po tym świecie, a dopiero na samym końcu, kiedy już upewnił się co do swojej pozycji na szczycie łańcucha pokarmowego, zaczął tworzyć reguły postępowania względem homo sapiens i innych istot (jeśli gdzieś tu popełniłem błąd liczę na Wasze sugestie). O tym ostatnim traktuje właśnie etyka, której fundamenty położyli sofiści i Sokrates. Teraz jak już mamy tę piramidkę, usuńmy pierwszą i najważniejszą jej warstwę, czyli bycie na szczycie łańcucha pokarmowego i zadawajmy sobie pytania. Skoro to świadomość tego, że panujemy nad innymi istotami znacząco wpływa na nasz stosunek nich, co się stanie gdy pojawią się istoty rozumne zdolne zrzucić nas ze szczytu owego łańcucha? Wedle jakich zasad należy wówczas postępować? Aktualny pozostanie dorobek naszych przodków, czyli Dekalog oraz wcale nie mniej ważne reguły współżycia opracowane przez myślicieli wyznających inne religie bądź nie deklarujący żadnych wyznań? A może górę weźmie instynkt przetrwania i do czynienia mieć będziemy z powrotem do źródeł, gdzie najpierw poprzez konflikt definiuje się na nowo miejsce człowieka, jego bezpieczeństwo, a potem relacje z innymi? Może będzie jak w KoTOR 2 kiedy m. in. Atton wylewał na Wygnańca pomyje mówiąc, że Jedi są strażnikami pokoju i kierują się swoim kodeksem, ale nie podczas wojny? Te i pewnie inne niezwerbalizowane pytania stawiałem sobie po obejrzeniu tego serialu.
Co do samej serii to nie trudno się domyślić, że „Shiki” przedstawia raczej pesymistyczny wariant. Nie bez powodu przywołałem złowieszczo brzmiące słowa Nietzschego, ponieważ pasują tu one jak ulał. Spotkamy się bowiem sytuacjami okrutnymi, gdzie trudno jednoznacznie ocenić bohaterów. Najbardziej utkwiła mi w pamięci scena brutalnego eksperymentu, który przeprowadzała jedna z postaci, a który miał pomóc w znalezieniu sposobu w jaki ludzie mogą walczyć z Shiki. Z jednej strony bronić się to odruch bezwarunkowy, a szukanie sposobów obrony to naturalna konsekwencja jej istnienia, niemniej czy po czymś takim można żyć spokojnie? Czy można się z czystym sumieniem nazwać się człowiekiem? Co czyni człowiekiem jako istotę odróżniającą nas od zwierząt? Sumienie? Wspomniane wcześniej normy moralne? To nie jedyny przykład. Ukazane zostały inne sytuacje, gdzie strach przed nieznanym niebezpieczeństwem rodzi nienawiść i agresję, która popycha do zabójstwa, które to nie jest na końcu usprawiedliwiane obroną konieczną, ale sprawia sprawcy przyjemność (jest to wspólne dla obu stron konfliktu). Będziemy świadkami okrutnej obławy i jeszcze bardziej okrutnego sposobu egzekucji ofiar, by zadać im jak najdłużej jak największe cierpienia, co z punktu widzenia odbiorcy ciężko usprawiedliwić, ale nie można wykluczyć z punktu widzenia psychozy jaka może panować podczas podobnych wydarzeń.
Serial przedstawi nam także postawy bierności, a nawet opowiedzenia się po jednej stronie przedstawiciela drugiej strony, postawy współczucia jednych do drugich. Tutaj najbardziej rzucają się w oczy diametralnie różne stanowiska dwóch czołowych bohaterów: wycofanego kapłana Seishina oraz ekspansywnego i zdecydowanego Toshio (tu trzeba wspomnieć, że pomimo, że jest inicjatorem większości wydarzeń w “Shiki” to i on potrafi być przerażony efektami swoich czynów). A’ propos bohaterów, w przypadku „Shiki” mam podobne odczucia jak w przypadku śledzenia losów bohaterów seriali typu „Boss” czy „House of cards”. Nie chcę się z nimi utożsamiać. Nie dlatego, że mi się nie podobają, nie. Uważam, że są świetnie i wiarygodnie napisane. Po prostu „trzymanie kciuków” za kogoś oznaczałoby, że z utożsamiam się z reprezentowanymi przez nich postawami, a robić tego nie chcę.
Dużą zaletą serialu jest położenie nacisku na odcienie szarości. Po obu stronach konfliktu są zwyrodnialcy, którym sprawia przyjemność zadawanie bólu innym, jak i osoby przeżywające katusze, ponieważ robią coś czego robić nie chcą, a do czego są zmuszane, czują do siebie obrzydzenie, wstyd i poczucie winy. Zobaczymy postawy sprzeciwu wobec zaistniałego stanu rzeczy, nie wspierania żadnej ze stron (co niestety nie będzie miało pozytywnego skutku, bo obok zasady „nie ma żadnych zasad” przestrzegana jest tylko jedna: „lać neutrala”) oraz namiastki litości jaką można okazać w tamtych warunkach.
Jak wspomniałem w tytule tego tekstu, „Shiki” stawia wiele trudnych pytań, na które może nie tyle nie sposób odpowiedzieć, co nie chcemy tego robić. Nie chcemy sami wskazać danego rozwiązania, nazwać je dobrym/najlepszym/odpowiednim oraz wziąć za to odpowiedzialność. Wolimy, żeby zrobił to ktoś inny, a my po prostu pójdziemy za nim… W związku z tym nie będę wspominał zbyt wiele o zakończeniu (zresztą często krytykowanym), poza stwierdzeniem, że jestem nim w pełni usatysfakcjonowany
Twórcom jestem wdzięczny nie tylko za warstwę fabularną, ale również za sposób jej zaprezentowania. Nie mówię tu o samej oprawie wizualnej, ale o tym, że jest to anime chyba zupełnie pozbawione fanserwisu[3], który mógłby zepsuć wizerunek poważniejszego dzieła. To doskonały przykład jak można zrobić coś dobrego, czegoś nie robiąc. Dziękować!
Na osobne miejsce zasługuje niesamowita ścieżka dźwiękowa, która znakomicie buduje gęsty klimat tragedii jaka rozgrywa się w Sotobie. O tym, że jest to idealnie pasujący soundtrack niechaj świadczy fakt, że bliska mi osoba nie widząc ani sekundy „Shiki” powiedziała, że kojarzy jej się ta muzyka z opuszczonym zamczyskiem albo cmentarzem/śmiercią/duchami. Wiele się nie pomyliła. Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby poszczególne kawałki słuchać ot tak, jeśli ktoś lubi spokojne orkiestrowe utwory przy akompaniamencie chóru. Pamiętajcie jednak, że na weselu raczej tego nie puścicie, wystarczy bowiem zerknąć na tytuły utworów „Epitaph”, „Dead sea”, „Thirteenth floor”. Daje pewien obraz, czyż nie? Niemniej utwory są miłe dla ucha, polecam zwłaszcza w jesienne szare wieczory. Zresztą sami posłuchajcie:
tudzież
Chciałbym powiedzieć, że seria ta nie ma żadnych wad, ale wiadomo, że to niemożliwe. Oczywista, że są tu wady, po prostu nie mogę ich znaleźć… Z pewnością anime może odepchnąć niecierpliwych, ponieważ akcja dosyć wolno się rozkręca. Seria ma 24 odcinki (razem z dwoma odcinkami specjalnymi), a gówno uderza w wiatrak dopiero w 14 odcinku, po którym następuje opad szczęk i aż chce się powiedzieć pewne słowo, które przez wielu uznawane jest za konieczną partykułę wzmacniającą wypowiedź. Nie oznacza to, że nic się do tej pory nie dzieje, niemniej spotkałem się z opiniami, że niektóre wydarzenia były tak oczywiste, iż irytującym jest nieświadomość jednego z głównych bohaterów co do prawdziwego oblicza zagrożenia z jakim mierzy się wioska. Z jednej strony taka reakcja jest dla mnie zrozumiała, z drugiej jednak trudno znaleźć niezbity dowód na istnienie zjawisk paranormalnych oraz przejść z nimi do porządku dziennego.
Inny element Shiki jaki początkowo poczytywałem sobie za wadę (może i cały czas tak jest, mam wątpliwości) to oprawa wizualna. Chodzi mianowicie o fryzury co poniektórych bohaterów, których wygląd utwierdza mnie w przekonaniu, że były one robione za pomocą żelu wzmacnianego krochmalem. Niemniej w tym momencie przypomina mi się tekst bosmana_plamy (dzięki za ten wpis!) o umowności w seriach anime, które z definicji idą pod prąd realizmowi, a przecież pod kątem realizmu oceniałem te elementy serii, więc być może tak i w tym serialu powinno być. Może więc koniec końców oprawa wizualna aż takim minusem nie jest? De gustibus non est disputandum to chyba jedyne co mogę teraz napisać.
No to byłoby mniej więcej tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia. Jestem pewien, że nie jest to najlepsze anime jakie widziałem, bo jest ich kilka (i to w każdej kategorii), niemniej jak ktoś zada mi z partyzanta pytanie o najlepsze anime jakie widziałem, to z automatu powiem, że „Shiki”. Serial jest niewątpliwie materią ciężką i przygnębiającą i właśnie dlatego żywię doń taką sympatię i uznanie, bo za pomocą kreskówki, niestety cały czas postrzeganej jako coś dla dzieci, pokazano coś co zdecydowanie przeznaczone jest (przynajmniej teoretycznie) dla odbiorcy 16+ i to wcale nie ze względu na przelaną w serialu juchę.
W chwili obecnej (chyba) nie można w naszym kraju kupić wersji BD/DVD, ani uzyskać dostępu cyfrowo poprzez serwis „crunchyroll”. Pozostaje więc możliwość sprowadzenia serialu zza granicy, kupowanie po zawyżonych cenach na Allegro, albo oglądać rozpowszechniony nielegalnie na stronach. Zapewne nie uszło to uwadze nikogo, ale przypominam, że możemy bez żadnych konsekwencji korzystać (czyli np. oglądać, ściągnąć) z już rozpowszechnionych utworów, jeśli ich jednocześnie nie rozpowszechniamy. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie jest rozpowszechnianiem linkowanie do treści chronionych prawem autorskim, niemniej linka nie podam, bo zastanawiam się czy nie wylecę na podstawie 10 punktu regulaminu. Głupio byłoby odpaść w przedbiegu -_-
Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco Was zachęcić do tego serialu i mieć nadzieję, że brak po mojej stronie talentu pisarskiego nie przełoży się na brak Waszej chęci do zapoznania się z proponowanym tytułem. Myślę, że osobom, którym przypadł do gustu Joseph Conrad i jego „Jądro ciemności”, film „Czas apokalipsy” czy gra The Line: Spec Ops”, „Shiki” również podejdą, bo wszystkie te utwory traktują o wojnie w nas samych, pokazujących ile w nas z potwora.
Jeżeli mnie werbalnie nie skatujecie to postaram się wysmażyć przemyślenia na temat innych tytułów: „Attack on titan” czy „Code Geass” itp.
PS. Ciężko powyższy tekst nazwać recenzją, wolę określenie „przemyślenia na temat…”, mam w związku z tym nadzieję, że nie byłem zbytnio chaotyczny w tym tekście.
PPS. Jeśli już mowa o przestępstwach, to zbrodnią przeciwko graczom jest zmuszać do instalacji dwóch aplikacji, aby w ogóle uruchomić grę. Kupiłem wyprzedażach Steama Splinter Cell: Blacklist i jakie było moje zdziwienie, kiedy po próbie włączenia gry zaczął mi się instalować uPlay… Jeszcze bardziej się zdziwiłem, kiedy instalacja uPlay spartoliła mi grę i musiałem ściągać i instalować to od nowa. Double fail…
[1] Za wikipedią (https://en.wikipedia.org/wiki/Shiki_%28novel_series%29)
[2] Pozwoliłem sobie na małe nawiązanie do skeczu Pana Andrzeja Poniedzielskiego (od 5:34)
[3] Dla niewtajemniczonych – fanserwisem można nazwać wszystko co robi fanom dobrze: od umieszczenia w utworze szalonego naukowca w roli czarnego charakteru, po danie bohaterowi/bohaterce jakichś cech szczególnych typu określona długość włosów czy ich kolor itp., najczęściej jednak fanserwis kojarzony jest nagością, bielizną, czy niedwuznacznymi sytuacjami w jakich „przypadkowo” znajduje się bohater.
A tutaj, tu, jak również w tym miejscu i jeszcze w tamtym możecie znaleźć linki prowadzące do zdjęć w tekście zamieszczonych.
Bardzo fajny artykuł, miło się czytało. Shiki nie oglądałem, ale najwidoczniej będę musiał spróbować. Z opisu zapyziała wioska, dylematy itp. klimatem przypomina mi trochę “When the cicades cry” (niestety nie pamiętam japońskiego tytułu), tylko że tam zaczynali ryć banie już od pierwszego odcinka, ale to tylko luźne skojarzenie jeśli widziałeś “When…” pewnie się zgodzisz. Czekam na wpis o “Attack on Titan”, bo obejrzałem i nie rozumiem hajpu, może mi coś umknęło.
@Garett
Skojarzenie dobre, Hugurashi (dalej nie pamiętam bo były dwa sezony + jakieś serie ova i za cholerę nie pamiętam co jak co się zowie ) zaczęło wyjaśniać mindfuck dopiero w drugiej serii i właśnie tylko jego klimat pozwolił mi na przebrnięcie przez sezon pierwszy, bo nie dość, że gore to jeszcze z okropną oprawą 😛
@Private_dzban
Prawda, nie skończyłem całego, chyba na drugim sezonie (być może nawet całym, nie pamiętam) odpadłem. Ale bardzo miło wspominam i tylko tyle bo przy próbie odświeżenia może z jeden odcinek obejrzałem i dałem sobie spokój,
Polałeś dzbanie 🙂 Niezwykle przyjemna lektura do drugiego śniadania, mimo że kompletnie nie interesują mnie tego typu seriale. Chętnie poczytam więcej!
@thesheep
Polewam póki mi się ucho nie urwie 😉
@Private_dzban
Opowiedziałbym o dzbanach, ale to bardziej nadaje się na kłapanie paszczowe.
@Nitek
Jak dzban z dobrej gliny, to i kłapanie wytrzyma ;). Kurde wracam do pracy 😛
@Private_dzban
Oby jak najdłużej wytrzymało! Jest na czym oko zawiesić na dłużej, to lubię. 🙂
Dobry tekst. Gratuluję odwagi wyjścia z cienia. Duży plusik za Poniedzielskiego. Nie jestem fanem anime, ale serial zaraz sobie zassam i może wieczorem obczaję parę odcinków. Sam jestem ciekaw swojej reakcji.
nie wiem, skąd autoposądzenie o brak talentu pisarskiego. Czytało mi się dobrze, płynnie, i skłoniło do poszukania tego serialu.
Dziękuję ślicznie za słowa uznania, wiele dla mnie znaczą i postaram się wylepić z nich jakiś inny dzban pełen literek różnej maści. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy i co, ale będę kombinował! A teraz wracam do pracy bo jak mnie wywalą, to nie będę miał kasy na glinę. Jak tylko będę miał fajrant to natychmiast odszukam linki do screenów i walnę Edytę. Adijos!
PS. Tekst z nerwów tyle razy czytałem, że prawie na pamięć się go nauczyłem… >.<
Szeregowy Dzbanie, czy Ty z tych leśnych? Bo jesli tak to gratuluje smaku 😀 Powiedzmy NIE morelowym podrobkom!
@shani
No popatrz tylko na ten avatar. Taki piękny…
@Tasioros
piłbym
@Nitek
Ja szczerze mówiąc nie wiem, czy dałbym teraz radę.
@Tasioros
też nie wiem. wspomnienia smakują dobrze.
@Nitek
Zaprzeczam, Jabłko Sandomierskie juz nie takie dobre … albo moje kubki smakowe zle? eh 🙁
@Nitek
Okoliczności przyrody słoneczne, ławka w parku a na ławce nas czterech w garniturach po egzaminie z, bodajże, prawa handlowego i wino. Czasy studenckie takie odległe, tanie dobre wina takie tanie i takie dobre, dziewczyny takie piękne, indeksy takie wypełnione, wow.
@Tasioros
Tylko prawdziwy komandos może bez obaw pić z dzbana!
@Private_dzban
Biały Komandos (http://img.sadistic.pl/pics/ee157c56101b.jpg), to se ne vrati…
@Garett
Znam ich z wojska, werbowali takich zza wschodniej granicy…
@Private_dzban
death combo http://img.sadistic.pl/pics/f10b58ba3146.jpg
@Nitek
Patyk !!!!! ale to było paskudne 😛
@Garett
Jaaaaaaaa! Bycza moc! Moje pierwsze prawdziwe wino! Lezka w oku sie kreci, kolonie nad morzem!
@Nitek
Łoooo grubo, ale coś mi się zdaje, że autor zdjęcia już po jednym takim zestawie był, czy to po prostu powiększa mi się wada wzroku?
@Private_dzban
To zdjęcie wygląda trochę do mojej partyzantki jaką wykonałem kiedyś w piekarni, gdzie stał zestaw dobrych rzeczy, podczas gdy Ostrowin już dawno odszedł w niebyt.
Tak czy siak, chłopaki u mnie lubili Lapino Sądeckie, które rzekomo było pyszne, ale nie sprawdziłem, bo wbili do mnie na chatę, a ja rozłożony 39 gorączki i pograć se w fajnala 7 chciałem… ;d
Ale jedne z lepszych wakacji spędziłem w towarzystwie Dzbanów codziennych. ten uchwyt teraz można spotkać w jogurtach Danone. łiiii, lekko wspomnieniem podszyte
@Nitek
Lapina nie piłem kurde, u mnie na dzieli to było kombo Wiśnia Lux, Komandos i Leśny dzban, takie braders in arms… A zrywało papę z dachu.
@Garett
My w liceum nazywaliśmy go “pustynny” ; )
@shani
Na pohybel fałszywym trunkom! A ja z TYCH leśnych. Legendy mówią, że materiały są zbierane z runa po, którym Yerze stąpają. To tylko legendy, ale jak znacie jakiegoś to spytajcie czy nikt go nie śledzi i nie zbiera czegoś z ziemi po której stąpał.
Gratuluję wyjścia z cienia.
Artykuł bardzo dobrze się czytało. Z przyjemnością przeczytam kolejne.
@Mnisio
Dziękuję. Postaram się nie zawieść 🙂
Jestem pozytywnie zaskoczony tą nową konkurencją na dzielni 😛 cieszę się również, ze zainspirowałem do coming outu 😛 i tak, Revant to nawiązanie do Revana, ale nick mój to wynika głupiej pomyłki w pisowni – dodałem to “t” na końcu omyłkowo podczas nazywania postaci w D&D, jeszcze przed czasem internetu i kłóciłem się zaciekle z kolegą o to, że moja wersja jest poprawna 😉 nick pozostał ze mną do dziś.
Anyway, bardzo fajny tekst. Chciałbym móc taki stworzyć, ale ostatnio totalnie nie idzie mi słowo pisane – mam mnóstwo rozgrzebanych tekstów (może wystawie je w formie Early Access? Owcy się udało :P). Za Shiki zabiorę się z pewnością. Wspomniane Higurashi właśnie raziło mnie fanserwisem i czasami zbędną komedią, a tutaj chyba będzie o wiele ciekawiej 😉
Również czekam na “Attack on Titan” bo hype totalnie mnie ominął (zwłaszcza jak zachwyciły się tym znane mi osoby kompletnie nie znające się na anime). “Code Geass” zaś sam osobiście zrecenzuje, ale chętnie skonfrontuje to z Twoją opinią Dzbanie ^_^
@Revant
Aż takiej konkurencji robić Ci nie będę, bo nie kojarzę wielu uberserii, którymi planuję urozmaicić gikza. Co do “Code Geass” to być może zanicham, wszystko w fazach planów. Raz jeszcze dzięki wszystkim za słowa wsparcia i zachęcam do zapoznania się z “Shikami” 😉
Niezły koming ałt! Witamy! Niestety dlatego wspominam starocie, bo nie ewoluowałem poza nie, bo nie zaczęło mi starczać czasu.
I nie przypominam sobie żebym rozmawiał sam ze sobą! 🙂
@projan
Potwierdzam, on nigdy tak nie robi.
@projan
mogłeś sobie jeszcze piwo dać
@projan
Może i starocie, ale za to jakie! A tak btw who am I talkig to? You or you?
@Private_dzban
Znam Projana. Spoko kolesie.
@Tasioros
Jesteś pewien że mówisz o Projanie? Bo może chodziło Ci o Projana…
@Zwirbaum
Doktor Pro i mister Jan…
@Tasioros
Nie przekrzykuje/ją się?
@Private_dzban
Podpijają sobie alko nawzajem i razem chodzą do łazienki.
@Tasioros
Łiii, to tam w granicach nromy. Grunt, że jeden drugiemu alko nie wyrywa. Ja jak przechylam dzban to jakiś niewidzialny koleś, woła na siebie Abstynent, pochyla mi głowę do przodu…
@Private_dzban
Me
@Private_dzban
Do mnie
@projan
Przy Was idealnie pasuje powiedzenie: A tych dwóch, to co to za jeden?
Co mi tam poleję z dzbana, ale uważaj to nie piwo, a po mocnych trunkach czerwonoskórym na łeb padało
@Private_dzban
Miecz Przeznaczenia ma dwa ostrza…
@projan
Jednym jesteś Ty , a drugim… Projan?
@Private_dzban
Takich trzech jak nas dwóch to nie ma ani jednego 😀
@projan
Jeno unikalna z Ciebie gromadka ^^