Niewierny Tomaszu (?) – czyli jak przestałem się oszukiwać i zacząłem strzelać

Lock dnia 26 maja, 2013 o 19:43    30 

Znacie takich ludzi, którym mówi się przez 20 lat "Ej, stary, spróbuj tej kiszonej kapusty, genialna!" a oni na to że nieee, że na pewno im nie będzie smakować, a komu to potrzebne i tak dalej? No ba, kto nie zna. Ja też jestem takim typem. Dodatkowo tą najgorszą odmianą – po tych przysłowiowych dwudziestu latach cichaczem zwija taki kawałek tejże kapusty i nie obejrzysz się a w całym domu wszystkie beczki po tym specjale – puste.

I ja tak miałem z Battlefieldem 3. No od początku, od samiuśkiego początku nie pasowało mi w nim wszystko – a to, że wymagania ma kosmiczne, że kolorystyka wołająca jeno o dubstepowy podkład (właściwie to niewiele się z tym rozminąłem), że pierdylion dodatków do niego i że wszystko DROGIE! A poza tym to nie umiem strzelać i mam refleks szachisty.

Pierwszy problem rozwiązał się niejako mimochodem – ot, kupiłem nowego laptoka (no bo tamten miał przecież aż TRZY lata i w ogóle nie da się na nim pracować (sic!)), popatrzyłem z zaciekawieniem na testy wydajności i okazało się, że można na nim odpalić BF 3 na Ultra. Wielkie "who cares?" – bo pół wątku upstrzyły gimbazjalne wywody na temat tego, że przecież nie można odpalić na Ultra, bo nie w 1080p a poza tym na pewno nie na dużej mapie. I w ogóle to bez czterech rdzeni nie podchodź i właściwie to nie ma co instalować bo jak nie ma 180 fps to nie jest zabawa.

No to jak sobie pomyślałem, że takie grono gra w taką grę – no to nie ma bola, nie będę zalatywał wonią jadu i zawiści przesiadując z takimi osobnikami na jednym serwerze. Nawet kul na to szkoda. A poza tym i tak (przypominam) nie umiem strzelać.

Drugi problem – cena. Ostatnio była jakaś promocja na gry EA i można było tanio "wsysnąć" nawet edycję Premium. Ale znowu pokręciłem nosem – że żal kasy, że odkładam na coś lepszego i te de. No po prostu argumenty nie do przebicia.

O trzecim problemie (czyli tym, że nie umiem… dobra, już wystarczy) zapomniałem parę dni temu, kiedy umierałem z nudów i oglądałem filmy Freaky Gamerzz (jakoś tak). Doszedłem wtedy do dwóch arcyważnych wniosków – Primo, jeżeli recenzujesz coś po śląsku, chcę to oglądać. Po drugie… może by tak postrzelać do Ruskich? No i oczywiście w momencie, gdy żadnej promocji nie było, gdy kasa pod koniec miesiąca już się zaczęła kurczyć… Pooooszło 120 zł na tą kiszoną kapustę.

 

O tu! O tu byłem mamo!

Mamo mamo! Tu byłem, naprawdę!

 

Po tym przydługim wstępie… Właściwie nie wiem co w pierwszej kolejności napisać. Mówiono – będziesz omamiony wszędobylską rozpierduchą, choćbyś cięgiem umierał – zabawy po pachy! I mówiono prawdę. Mówiono też, że nie samym "szczelaniem" człek tu żyje. Mówiono dyć prawdę. I mówiono, żebym kupił jak była promocja – no mogłem być, fakt, mądrzejszy. Ale teraz nie żałuję tych 119 zł. No nie żałuję.

Jako sympatyk (no bo nie pasjonat) części drugiej, z przyjemnością witam fakt, że to jest dokładnie to samo, tylko że więcej. I więcej dymu, wybuchów, jest gruz lecący na ryj, a kto gruzu nie lubi? No i jeszcze tu wszystko lata, jeździ… i wybucha. Czy wspomniałem o wybuchach? I potwierdzam z całego serca. Choćbyś strzelcem był mizernym – i tak można się tu świetnie bawić. Ja latam z apteczkami i jako wredna menda podpinam C4 pod czołgi, jak nie widzą. I ubaw mam nieziemski.

 

bf3_2013_05_26_21_35_11_59.jpg

A ten obrazek widuję jednak często – bo nie umiem strzelać 😉

 

Żeby jednak nie było super różowo – jest trochę pierdół, które mnie irytują. Po pierwsze postać lubi się zablokować nawet na małym progu czy kawałku wspomnianego gruzu – utrudnia to trochę wykorzystanie tajnej techniki dobijajdo i uciekajdo. Poza tym… czemu nie można przytrzymać granatu? Ot hyc i rzut. I nici z zaskoczenia. No i ludzie… Okazuje się, że mokrym snem większości nastolatków grających w BF jest bycie snajperem. I siedzi dwudziestu takich po krzakach gdzie się tylko da. I nic tylko podlewać i pielęgnować, bo za chiny z tamtąd wyjść nie chcą. No chyba że się porządną ołowianą motykę zarzuci. Ale to już nie wina gry – kamperzy jak byli tak i będą po wsze czasy.

 

bf3_2013_05_26_21_36_56_26.jpg

Też mnie nauczyli nieczystych zagrań i wejść od "dupy strony"

 

Słowem końcowym – zapierałem się rękami i nogami… A nie było warto. Na szczęście żywotność tego tytułu będzie zapewne spora, patrząc na obecne zaludnienie serwerów Battlefielda 2 i Bad Company 2. I wiem, że da mi to sporo frajdy, bo tyle jest jeszcze do odblokowania… Słowo daję, unlocki w tej grze to spora frajda – nie ma tu sprzętu (przynajmniej z tego co mi się wydaje), który robi "autowin" – na każdego przeciwnika można znaleźć dobrą taktykę. Chwalić Boga – to nie WoW, gdzie bez iluś-tam-biliardów Gear Score nawet na arenę nie ma co wchodzić.

 

PS. Dziękuję wszystkim, którzy zapewniali mnie, że to dobra gra. Głupi byłem, że nie słuchałem.

PS2. Jak tak dalej pójdzie o życiu łóżkowym będę mógł zapomnieć ;P

Dodaj komentarz



30 myśli nt. „Niewierny Tomaszu (?) – czyli jak przestałem się oszukiwać i zacząłem strzelać

    1. Lock Autor tekstu

      @mokraTrawa

      Tajest!

      W sensie że najlepiej taką spreparowaną Wordozę?

      Ja mam stanowczo zbyt dużo takich “wybujałych przemyśleń nt. spraw powszechnie uznanych za błache”, żeby katować Gikzowiczów, ale może jak mi się coś w miarę składnego i w tematyce około-kulturowo-growej naroi, to podrzucę 🙂

          1. MusialemToPowiedziec

            @Nitek

            Nie, nie są. Po pierwsze, mają widok zza pleców 😉 . A po drugie i ważniejsze, co to za shooter, który można wygrać bez zabijania kogokolwiek (New Vegas na to pozwala, są wariaci, którzy tak próbowali grać w Skyrima, nie wiem jak im to wyszło)?

            A guzik biegania mi przeszkadza, bo na ogół oznacza on jedno – szybkość poruszania się w czasie strzelanin w takich FPSach to coś pomiędzy ślimakiem i leniwcem. FPSy pozycyjne mnie nie bawią, mnie bawi bieganie dookoła przeciwników, skakanie na siebie i inne takie, a nie żadne “pozycja do robienia kupy i strzelać”.

    1. Lock Autor tekstu

      @Geralt_Bialy_Wilk

      Dlatego cieszy mnie fakt, że serwery takiego BF1942 dalej są i mają się w miarę nieźle – nie trzeba będzie kupować BF 4 żeby bawić się dalej. IMO wolę wydać kilka razy w roku stówę na dobrą grę, niż często-gęsto śmigać w darmówki – bo przy żadnej nie jestem w stanie posiedzieć dłużej, nie mam pojęcia czemu.

      W takiego Warlocka, mimo, że fajny – ile pograliśmy? Parę rundek?

      1. Geralt_Bialy_Wilk

        @Lock

        Ja na Warlocka zawsze jestem chętny, zresztą wydałeś na niego + kilka innych gier aż całego dolara ;]

        Wracając do tematu – wejde drzwiami wyjdę oknem nadal nie występuje jako tako w grach sieciowych, nie licząc czasem zaskryptowanych ścian. Ja się całkiem dobrze bawię przy Planetside 2, jak ktoś woli coś lżejszego i stricte zręcznościowego to bardzo przyjemnie naparza się w Loadout. Nienajgorzej prezentował się też swego czasu Blacklight Retribution – taki CoD z bajerami, ale on niestety trochę trącił pay2win w sklepiku, choć nie grałem na tyle długo by to zweryfikować. Inną fajną i dość klasycznie drużynową strzelanką okazał się Ghost Recon Online.

  1. Siemion

    No to witamy 🙂 Kiedyś się dołączę, tylko sh*t bucket będę musiał wymienić (jakoś domęczyłem się do Col 100) ^^

    [quote]nie ma tu sprzętu (przynajmniej z tego co mi się wydaje), który robi “autowin”[/quote]
    No to poczekaj na wielką bandę ludzi, którzy zaczną płakać, że ‘M16/AEK/M416/shotgun/stigla/semi auto sniper/claymore/mortar/jets/helis/M4A1 is/are sooooo OP’ ^^ Ludzie tak jęczą na bronie, że wszystko opada… a prawie wszystko można skutecznie skontrować (najtrudniej wg mnie jest z myśliwcami – jeśli pilot wroga jest dobry, a Twój chociaż odrobinę gorszy, to możesz się przygotować na rundę dostawania w łeb).

      1. Siemion

        @BlahFFF

        Mam tak, a w ogóle sam jakimś ogromnym fanem rzeczy latających nie jestem… bardziej chodziło mi o to, że nawet minimalne różnice skilla między rywalami najprędzej ujawnią się właśnie przy wszystkim, co lata… i osoba mająca przewagę znacznie prędzej utrzyma większość drużyny przeciwnej w szachu. Jedyna nadzieja to piloci może i gorsi, ale zgrani… ale to totalna rzadkość. Osobiście bardziej wolę bieganie/jazdę i pajacowanie z jakąkolwiek bronią.

Powrót do artykułu