Wspólne granie na gziku powoli staje się tradycją. Zatem w oczekiwaniu na następne spotkania online, przeczytajcie jak w poprzedni weekend bawiliśmy się z tabelkami i mapami w Crusader Kings II. Poniżej kronikarskie zapiski autorstwa wszystkich współgraczy!
thesheep:
Jak to mam w zwyczaju, byłam gospodynią. Ech, nawet w grze nie mogę wyjść z tej roli… Jak to granie w trybie multi ma w zwyczaju, rozpoczęcie w miarę stabilnej rozgrywki zajęło nam półtora godziny. Chylę tutaj czoło przed cierpliwością i determinacją wszystkich uczestniczących – tylko dzięki tym pozytywnym emocjom nie straciłam nadziei. Nie polecam więc umawiania się na takie szybkie multi przy okazji, bo to nie może się udać, a będzie Was kosztowało sporo nerwów. Ciekawe kto teraz powie: challenge accepted! Ostatecznie pokonaliśmy wszystkie trudności, łącznie z pewną dozą nieśmiałości na TeamSpeaku ;), i rozpoczęliśmy grę. Wybrałam sobie wikinga z owcą, bo chciałam mieć kawałek morza do slowmana cierpiącego na nienasycony głód ziemi, a poza tym mogłam mu złupić kilka miast, he he. Pomogłam Waldkowi/worinbergowi pozbyć się najstarszego syna, gdyż nie był godzien dziedziczenia jego ziem. Mojego pierworodnego natomiast wysłałam w celach edukacyjnych na dwór książęcy Iago, który niestety sprowadził go na drogę cnoty. Też coś. Książę szwedzki, którego imienia nawet nie chcę pamiętać, stwierdził, że moja skała na Bałtyku jest niezwykle ponętna i należy ją podbić. Oczywiście moja armia w tym czasie łupiła Maurów, więc zanim przypłynęli z tym złotem, paskudnik zdążył pojmać me córki i zająć zamki. To, co zrobił później było nawet gorsze od utraty niezależności. Ten obleśny staruch zmusił moje dziewuszki do zostania konkubinami! Niby poczekał aż skończył 16 lat, ale ja tam swoje wiem. Ostrzył sobie zęby już na trzynastki… Nastąpiła zmiana pokoleniowa, gdyż serce ojca pękło z rozpaczy. Cnotliwy wiking przejął tytuł i dość szybko awansował społecznie, gdyż miłośnik młodych dziewcząt został królem i nadał mu tytuł książęcy. Pewnie miał poczucie winy. Albo lubił też młodzieńców.
Gra z TeamSpeakiem to była dla mnie nowa jakość, fantastyczny dodatek i zapełniacz czasu w wolniejszych momentach. Miło było usłyszeć prawie wszystkich. 🙂 Mam nadzieję, że lemon dorobi się mikrofonu do następnego razu, bo interakcje na czacie to jednak nie jest to samo. Zagrajmy, zagrajmy jeszcze raz! 😀
slowman:
Zacząłem grę, jak zwykle (bo zmienię miejsce rozpoczęcia – przynajmniej w singlu – dopiero kiedy jako polski król odepchnę najazd Złotej Ordy, ale zawsze mi się za szybko nudzi, przerzucam się na inne gry, a potem zaczynam od początku 🙂 ), jako książę Wielkopolski, któremu Światowit kazał posiąść ziemie, które de jure należą do Polski. W większości mi się to udało. Wcześniej jednak stanąłem przed wyborem moralnym: zabrać Lubusz Serbołużyczanom (tak Google tłumaczy Sorbs), którymi sterował worinberg i jednocześnie utrudnić mu grę. Dobry ze mnie człek, więc wiadomo jak postąpiłem. Zabrałem później. Trochę popodbijałem i w ogóle. Jozi się nieco wkurzał, bo odezwały się u niego urojenia prześladowcze i myślał, że czyham na jego życie. No i wszyscy mnie nazywali na TS-ie grubasem i chcieli mnie odchudzać :(, a to Iago z ok. 5-tysięczną armią nordyckich gwałcicieli kóz zajmował ziemie, które zostały przez Światłowita pozostawione opiece Słowian. Poza tym niby graliśmy w 8, a nigdy nie znalazłem siódmej postaci do zaznaczenia. Fajnie było.
Jozi:
Nie wierzcie polskiej imperialistycznej propagandzie.
Brum75:
Trochę się bałem zasiadać do tej rozgrywki – Steam pokazywał mi, że dotychczas w CK grałem 2 (słownie: dwie) godziny. No dobra, kiedyś grałem w wersję niesteamową, khem, khem, ale to było może maks drugie tyle. Ot, tutorial przeleciałem – ale, jak się okaże za chwilę, niezbyt dokładnie. Chciałem się grze przyglądać tylko – ale zostałem namówiony i, ze strachem bo ze strachem, zasiadłem do rozgrywki.
Pierwszy problem pojawił się już przy wyborze terenu którym chciałbym pozarządzać. Zasadniczo chciałbym poprowadzić Pomorzan – ale primo tam jest Słupsk a nie Koszalin (a my tu się z nimi nie lubimy, wiecie jak to jest: Toruń-Bydgoszcz, Kielce-Radom, Zielona Góra-Gorzów, Bielsko-Biała ), a po drugie, to gdzie ja do rządzenia takim kawałem ziemi. Dobrze się zresztą stało, że ich nie wybrałem, bo szybko padłbym łupem slowmana i tyle by było. Owca sugerowała mi coś w Szwecji, ale nie bardzo mogłem znaleźć to, co mi radziła (znaczy tę prowincję). Szwecję jako taką zasadniczo znalazłem i wybrałem jakieś małe samodzielne coś o nazwie Smalandia z jeszcze mniejszym czymś wzdłuż wybrzeża. O ile się orientuję tam powstała IKEA.
Rozgrywka się rozpoczęła.
Ktoś z Wiedzących powiedział mi, że nie mam dziedzica. Zajrzałem do mojego bohatera (brodaty, a jakże). Eee, nie, wszystko w porządeczku. Żona jest, dziedzic jest. Niby tacy mądrzy od tego CK, a takie babole walą. Wybrałem ambicje, jakieś plany. I patrzę sobie po mapce, klikam w ikonki i udaję, że wiem, o co chodzi i rozumiem, co do mnie mówią. Tu wam w sekrecie powiem, że oczywiście nie wiedziałem. Ale fason trzeba trzymać. I tak przeklikuję się przez te ikonki, czas płynie, a mi coś się jakby nie zgadza. Bo tak: mój władca ma jakieś 20 kilka lat. Jego żona nawet mniej. To czemu dziecko ma ponad 60??? Z matmy nie byłem szczególnie biegły, ale widzę tu jakąś dysproporcję! Aha… TO NIE JEST MOJE DZIECKO! To tylko mój lennik. Gdyby mi się zmarło, to on odziedziczy schedę. Więc to tak się tu gra.
Problem ten się szybko jednak rozwiązał, bo żona zaszła w ciążę. Znaczy się w przerwie między klikaniem po ikonkach najwyraźniej kliknąłem i żonkę. Pogański kraj, pogańskie obyczaje. Chociaż nie spodziewałem się tego po moim bohaterze – był hipochondrykiem i co jakiś czas kwękał mi okienkiem na pół ekranu “kill me”. Nawet narodziny córki nie postawiły go na nogi. A może nic sobie nie ubzdurał i naprawdę był słabego zdrowia? Chyba tak, bo po dwóch latach wyzionął ducha i władzę objęła córeczka z matuchną w roli regentki.
No co robić, taka gra.
Zanim jednak jeszcze się chłopinie zmarło, pojawili się na moim terenie jacyś wojacy. Owszem, wcześniej też bywali – ale tylko w tranzycie. Tym się chyba spodobało, bo ustawili się pod miastem i zaczęli pukać do bram. Wojsko! Wojsko! Trzepnąłem się w głowę. Po trzepnięciu poprawiłem słuchawki, bo trochę się przekrzywiły i rzuciłem się do wojaczki. Marszałek dostał zadanie trenowania wojska. Czas płynie. Wróg puka dalej. Marszałek trenuje. Czas płynie. Marszałek jest wolny, wojska nie widzę, wróg właściwie już się dopukał. Dobra, nie mam już ziemi. Wojska też. Halo! Gdzie moje wojsko! Czy wojsko mnie słyszy? Kolejny cios w głowę. TU się to inaczej robi, przeklikałem się przez okienka i znalazłem odpowiedni przycisk ukryty zmyślnie w osiemnastym podmenu piątej opcji w czwartym oknie wywołanym kliknięciem w siódmą ikonkę. Od lewej, w górnym rzędzie. Powołałem kilkunastu chłopów i mam wojsko! Szkoda, że tak późno. No nic, nikt nie powiedział że granie w Excela jest proste, a nauka szybka.
Tymczasem na TS Owca i Iago wymieniali się adresami fajnych miejscówek do łupieżczych wypraw i przerzucali kwotami jakie z wypraw przywozili. Zastrzygłem uchem. Przecież też jestem wikingiem! Szybko wybudowałem flotę (gdy już wiesz jak powołać wojsko, flotę zmajstrujesz w mgnieniu oka) i po zasięgnięciu od Wiedzących rady “jak wyprawić się łupieżczo, zdobyć mnóstwo złota i wrócić cało” ruszyłem na Flandrię. Znaczy ruszyłem najpierw na Brytanię, ale tam mieli chyba jakieś zamieszki ze Szkotami (wynik referendum nie wszystkim podpasował?), więc by nie pchać się między młot i kowadło zawróciłem i dostało się biednym preBelgom. Nie powiem, trochę złota wpadło. Spodobało mi się to na tyle, że potem już tylko głównie pływałem i łupiłem. Podążyłem w górę mapy, gdzie naruszyłem integralność granic Finów (a znając charakter żołdactwa także parę kobiet). Potem zwiedziłem Karelię. Potem przez pomyłkę kliknąłem niżej i okazało się, że moi Wikingowie mają także uprawnienia do pływania po rzekach i tak trafiłem pod Witebsk. Zupełnie nie chroniony, a wielce zasobny. I wtedy nagle okazało się, że już pierwsza na zegarze. I trzeba kończyć…
Reasumując: Wiedzący grali swoje, taki slowman tworzył Wielkopolskę od morza do morza, a Owca miast na Szetlandach osiedliła się na Gotlandii i na gościnnych występach trzepała skórę Marokańczykom. Ja grałem swoje po cichu w kąciku, nikomu nie wadziłem (chyba), nie wtykałem nosa w nie swoje (sprawdzić czy nie Ruś) i bardzo było fajnie. Poćwiczę jeszcze w singlu i następnym razem też się podepnę! A i może się dowiem o jakim czacie wszyscy mówili, bo mi się nic nie wyświetlało.
<Miało być kilka zdań? Rany boskie…>
lemon:
Da mnie była to jedna z pierwszych rozgrywek w CK2 (a pierwsza z DLC The Old Gods). Mając za sobą udane kampanie w CK1 i Sengoku (od jednej prowincji do cesarza/szoguna), sądziłem, że nie powinno być źle. Po początkowych trudnościach (ależ ta gra jest kapryśna w MP!), wspólna kampania ruszyła z kopyta. Decydując się na grę Kurami (lub Kuronami) – bardziej na chybił trafił (“lemon, no wybrałeś już?”) niż świadomie – nie wiedziałem, na co się porywam. Sądziłem, że biorąc wodza z trzema prowincjami, będę w stanie dość szybko podporządkować sobie mniejszych sąsiadów, ale okazało się, że połączone siły Kurlandii ledwie wystarczają do oblężenia jednego grodu, a po małej bitwie już nawet do tego się nie nadają. Mimo to uparcie i agresywnie machałem toporkiem bojowym, w efekcie zostając czyimś wasalem z jedną prowincją. Sic transit gloria Curonians. Lecz nauka nie pójdzie w las.
Tempo gry niby jest wolne, niby nic się nie dzieje, ale pochłonięty własną rozgrywką nie miałem za bardzo czasu podglądać szanownych współgraczy. A tam np. slowman prawie zjednoczył Królestwo Polskie (zapewne nie pierwszy raz), a Owca z Gotlandii podzieliła mój los. Wszystko to odbywało się w niezwykle przyjemnej atmosferze pogawędki na TS, doprawianej głośnym śmiechem ósmej wspaniałej. Jej to składam specjalne podziękowania, gdyż chyba jako jedyna zwracała uwagę na to, co – nie dorobiwszy się mikrofonu – pisałem na czacie, i w ogóle odwalała kawał narratorskiej roboty. Miło było i z chęcią powtórzę spotkanie.
worinberg:
Mam sporą przewagę nad częścią graczy, bo spędziłem dobrze ponad 100 godzin w CK2. Na dodatek dzień szybciej obczaiłem teren, bo pierwszy raz grałem na pozycji startowej z The Old Gods i spodobali mi się Serbołużyczanie. Rozrosłem się całkiem przyzwoicie, szybciej nawet niż się spodziewałem, choć zabranie prowincji Lubusz podcięło mi trochę skrzydła, korpus ekspedycyjny slowmana wysłany przeciwko mnie, gdy atakowałem Meklemburgię był już wysoce nie fair. Ogólnie grało się przednio w doborowym towarzystwie ze stałymi pozytywnymi komentarzami Owcy, bardzo chętnie będę kontynuował.
Iago (przez ‘i’ i ‘g’):
Ponad 300h spędzonych nad CK2 i nigdy nie grałem wikingami?! To zagrałem. Sigurdem Wężookim, synem Ragnara Włochate Portki, bratem Ivara Bez Kości, królem Sjallandu. Te ksywy!
Po klasycznym starcie (rozdysponowanie rady, sprawdzenie po kim dziedziczę i ‘przyspieszenie’ tego procesu itp.) zabrałem się za żywot wikinga niepoczciwego. Najpierw rozgryzałem mechanikę łupienia (zaliczając kilka falstartów). Potem – jak przystało na klasyczny Furor Normanicus – dostarczałem Saxo Grammaticusowi materiału do Gesta Danorum, łupiąc wybrzeża Fryzji, Flandrii, Bretanii, Walii i Irlandii. Oraz Paryż, a co! Oczywiście zaniedbałem sprawy lokalne (o rodzinnych nawet mówić nie będziemy, bo tych trzech kiepskich synów muszę jakoś przecierpieć) i Bagsecg z Jyllandu ubiegł mnie w zagarnięciu Lubeki. Czego zdrajcy nie odpuszczę, bo tylko jedna prowincja dzieli mnie od utworzenia Danii (mój najazd na Ranę należy traktować jako próbę powetowania sobie straty Lubeki, a nie efekt organicznej nienawiści do Słowian). A śpieszyć mi się trzeba – na południu wyrósł potężny wróg w postaci HRE. Że o Serbołużyczanach i Polakach nie wspomnę (bo jeszcze chłopaki usłyszą i postanowią zrewizytować uprzedzająco). Zaprzeczam jednakowoż oszczerstwom slowmana, jakoby chodziło o kozy. Jak wszyscy dobrze wiedzą z lektury “1000 lat wkurzania Francuzów” prawdziwym wikingom chodzi o krowy. Albo kobiety. W przypadku niektórych miejscówek można się pomylić.
Nie mogę doczekać się kontynuacji.
wyspa:
Prusy, kraina pogańska i wygodnie osadzona między Polanami, Litwinami i Pomorzanami, tak się wydawało. Od początku okazało się jednak, że okoliczne ludy nie pałają do Prusaków szczególną miłością, nie wiedzieć czemu, ojciec każdej porządnej panny nie bardzo chciał ją do Królewca słać na ożenek. Władca więc, nieco podminowany, dobrał sobie konkubiny z dworu, bo i następców trzeba płodzić… choć i to nie bardzo wychodziło naszemu wodzowi, tych doczekał się po dłuższym czasie. Sukcesów dyplomatycznych z sąsiadami wielkich nie osiągnął, strasznie nieprzychylni ci wszyscy Litwini. W obliczu panujących ciągle na zachodzie wojen i powiększającej się niepokojąco Wielopolski, Prusacy poczęli przeć na południe, zajmując Płock i Czersk, tym samym wygodnie sadowiąc się po wschodniej stronie Wisły. Wielkopolanie niestety nie pozostali bierni i w międzyczasie zajęli Kujawy, po czym zdradziecko zaatakowali i zajęli Płock, już wtedy należący do księstwa pruskiego (tytuł swoje kosztował). Księstwo próbowało zabezpieczyć odcięte terytoria południowe, poprzez oblężenie niezależnego miasta Kraków, wywołało to wielką burzę, w której wzięli udział wszyscy władcy Polan. Oblężenie nie powiodło się. Wielkopolanie korzystając z chwilowej słabości księstwa, zaatakowali oblężając Królewiec i zajmując Czersk do którego mieli pretensje. Podczas walk udało im się pojmać Władcę Prus, kończąc tym samym wojnę. Dopiero po kilku latach Księstwo stać było na wykup wodza z rąk wroga, co przerwało okres stagnacji. Dalsze podboje na południu są już jednak niemożliwe, gdyż pod bokiem wyrosła w tym czasie Polsza spora i niebezpieczna. Siwiejący władca zwraca swój wzrok na wschód. Wojska wyruszyły z Królewca, kierunek, Inflanty!
thesheep (znowu):
W drodze podsumowania macie wyżej słit focię całej grupy. 🙂 Pozostałe zrzuty ekranu – przerywniki są moje, gdyż koledzy dość opornie podeszli do kwestii wysyłania mi swoich fotek. Może następnym razem? 😉
Kurczę, muszę się w końcu wziąć za tę serię. Mam CK2, The Old Gods, konwerter do EU IV i oczywiście samą EU IV też. Ale przeraża mnie stopień złożoności tego tytułu…
@sunrrrise
Złożona to jest Victoria, CK i EU w obecnych odsłonach są proste do przełknięcia. Dasz radę 🙂
Więcej literek od bruma zamawiam.
@MusialemToPowiedziec
Nie kuś 😉
@sunrrrise
Jeśli masz ochotę, to dołącz. 🙂 W grupie raźniej, nauczysz się przez osmozę, jak lemon i brum. 😉 Jest luźno, sympatycznie, nikt na nikogo nie krzyczy.
Też byłbym zainteresowany takim graniem, ale łącze u mnie chwilowo mało stabilne… Co się dzieje jak zrywa komuś połączenie? Komputer gra dalej przez chwilę czy psuje się całą rozgrywkę? Z góry dzięki za odpowiedź.
@Kerdej99
Gra pauzuje, o ile dobrze pamiętam. Robimy zapis i restart. 🙂 Jeśli jednak połączenie nie jest stabilne, to wychodzi bardzo szybko, mam wrażenie. Więc proponuję spróbować, może się uda!
Owca, nie mówiłaś, że mam go ubić. To dbałem, jak o własnego. He, he, he.
“Ten obleśny staruch zmusił moje dziewuszki do zostania konkubinami! Niby poczekał aż skończył 16 lat, ale ja tam swoje wiem. Ostrzył sobie zęby już na trzynastki…”
16 lat to już rozwódki powinny być 😛 w średniowiecznej Europie przypieczętowanie małżeństwa to już bodajże dla małżonków w wieku 12 lat było dozwolone i wskazane ; )
Jedno zdjęcie zrobiłem ale nasza poczta nie przewiduje chyba załączników, podobnie nie ma jak wysłać poprzez Steama a prosić prywatnego emaila jakoś nie miałem śmiałości.
@Waldek-Mat
Podała w tym google’owym dokumencie. Ja wysłałem i przyozdobiła nim propagandę Joziego.
@slowman
Nie zauważyłem w takim razie.
zawiedziony jestem, że nikt nikogo w lochu nie trzymał
@mokraTrawa
No jak nie, jak tak? Slowman wyspę.
@Iago
Nie ja. Krakusi, potem ich zwasalizowałem, więc pośrednio tylko.
@slowman
ale liczy się 😛 niedługo obozy koncentracyjne zaczniesz budować
@Iago
wczytałem się dokładniej i faktycznie 😛
dobrze że nie grałem, bo pewnie ja bym tam trafił
@mokraTrawa
Ciebie już nasi kopacze dość pokarali w sobotę 😛
@Probabilistyk
Wreszcie mógł na legalu zaśpiewać “Nic się nie stało”.
@aihS
w niemieckim nie ma takiego zwrotu, językoznawcy dopiero nad nim pracują
@mokraTrawa
Jak nie, w radiu już dzisiaj śpiewali.
Jakby ktoś chciał i miał w planach jakaś podobno fajna promocja CK2
http://www.nuuvem.com.br/promo/semana-crusaderkings-ii
@MHT
Na GreenManGaming tez jest promo -75%. Wprawdzie ceny w funtach są mocno …takie sobie, ale lepsze to niż nic. Aha – można wykorzystać kod P65PW6-F9B91D-TW2AG2 na 25% zniżki na Charlemagne (albo użyć zmagazynowanych kredytów z Playfire). Cena bazowa: 10.99 GBP (vs. 14.99 EUR na Steamie) – po zniżce to już dość sensownie wygląda.
Ja mialbym takie pytanie- czy jest gdzies (zakaldam ze jest, wydaje mi sie nawet ze ktos juz na giksie podawal) jakas instrukcja obslugi do tej gry ?
Tutoriala zrobilem niby sumiennie calego, poczym wlaczylem sobie jakas losowa gre, pol godziny staralem sie zgadnac o sso chodzi i zrezygnowalem. To juz EU IV wydaje mi sie latwiejsze, logiczniejsze i przyjemniejsze w obsludze.
Albo wybralem zly scenariusz. Tez mozliwe.
@Obledny
http://cdn.akamai.steamstatic.com/steam/apps/203770/manuals/PDX7605US_CK%20II_Onlinemanual.pdf
@Obledny
http://www.youtube.com/watch?v=u_iJLjxhDNs – i następne 🙂 BTW, co się stało z
naszą klasąPawłem?http://crusaderkings-two.wikia.com/wiki/How_to_lose_Crusader_Kings_2 – to jest dobre 🙂
http://steamcommunity.com/app/203770/guides/ – nie, nie przeczytałem nawet połowy, patrzyłem na filmy.
@furry
Paweł pracuje w cdp.pl.
@slowman
Fajsbuki mówią co innego zdaje się.
@Obledny
Od obecnego patcha jest dostępny tzw. scenariusz początkowy (poza normalnym tutorialem) – nie testowałem, więc się nie wypowiadam odnośnie przydatności do nauki. O dziwo, władcą ze scenariusza jest Alfons II, król Leonu w 1066 r., a nie ktoś z ‘tutorial island’.
Iiii… Karolek wylądował. A z nim patch 2.2.
Stay tuned.