Co jest grane – plaster

Nitek dnia 4 sierpnia, 2014 o 8:40    150 

Weekend był, działo się. Kinder bal, urodziny, wizyta w szpitalu, plastry na czołach, jak się bawić to na całego. Fantazja…

O grach jest na samym końcu

Zgodnie z zapowiedzią, weekend należał do tych bardziej intensywnych. Nie co dzień się kończy trzy latka, nie? Były torty, góra kanapek, potajemne zimne, standardy dorosłych, frajda dla tabunów dzieciaków z sandboksa w którym to zazwyczaj dzieciaki licytują się kto zje więcej piasku czy wejdzie na drabinki i nie spadnie. Spadają. Kiedyś w fazie euforii niejaki Mateuszek podbija do mnie i mówi, że tu dziki widział, co jego tata skwitował, że tak, ale nie dzisiaj, nie schizuj pana. A tyle co skończył to mówić i za ogrodzeniem przeszły skurczybyki. Skurczydziki można powiedzieć. Mamy takie stado miejskie, składa się z siedmiu sztuk. Maciora, ojczulek i parę małych + jakieś średnie. Tu się pojawią, tam namieszają, ale nikogo nie gonią, bo ma pasztet w reklamówce – czytałem kiedyś taki reportaż, nawet zdjęcie było tej siatki z rozwalonym pasztetem, takim z kurczaczkiem w logo. Ot, są i sieją niepokój ryjąc po ogródkach w poszukiwaniu trufli. Nieważne.

space

Wróćmy do zdarzeń właściwych. Sobota, jak się okazało, pierwsza część party, całkiem spoko. Propsy dla Bei, która ogarnęła wszystko, włączając w to tony jedzenia z czego mocno przoduje sałatka z selera. Tak, wiem, WTF. Wszystko spoko, wszystko pięknie, wieczór pod kołdrą zmęczenia, który uniemożliwił strumykowanie czegokolwiek, a i nawet bez tego zapędzał do spania. Pozycja zero, kurde felek, pod kanapą, przy konsoli, człowiek nawet nie wie kiedy odpada.

Niedziela, Armageddon

Zgodnie z planem w niedzielę, miała się pojawić druga tura gości, bo el casa del nitek nie należy do kompleksu Jacksona Wonderland, a i przedział wiekowy ziombli młodzieży dość spory. Wliczają się w to dwa jeszcze fasolkowate bobasy, których obecność liczymy jeszcze w miesiącach. Dziwnym trafem byli i w piątek, i w sobotę. Coś się święci, ktoś mógłby pomyśleć. Nie inaczej. Najpierw fail, bo śmigając na spacer zrywa się preludium do burzy, która miała nigdy nie nastąpić, ale zagania nas z powrotem w cztery kąty. Coś się święci ktoś mógłby pomyśleć.

space

Tu musimy się cofnąć, by ogarnąć fest ważny aspekt. Ci co są rodzicami wiedzą, ci co jeszcze nie być może się orientują, ktoś jest jednak tematyczny Nemo i go ryba cała skala pojęcia. Kiedy nadciąga bobas we wszystkich dookoła budzą się instynkty głównodowodzącego BHP na dzieli. Tu zatyczki do kontaktów, tam jakieś cuda na narożniki mebli, gdzie indziej jakieś paski zabezpieczające otwarcie szafek. Pewnie, mam to wszystko nadal. Kontakt jeden nadal zatkany, choć nigdy nie wzbudzał zainteresowania, a ja nie wiem gdzie jest to coś co się wtyka-i-wytyka. Paski zabezpieczają szafki z butami i piekarnik, co okazało się zbędne, bo i tak kurki od niego da radę odkręcić przysmażając od dołu płytę z dinksam i na gaz powyżej. Ochraniacze na ostre krawędzie – plażo, proszę – nikt nigdy się nie przewrócił na stolik, a badziewie klej zostawiło. Nie mam już ani jednego. Zresztą i tak by mi nie pomogły, bo jak wlazłem na kant drzwi od łazienki, jak coś huknęło, policzyłem językiem zęby tylko po to, by okazało się, że na środku czoła mam pionową krechę to nie było zlituj się. Potter-wannabe.

Sąsiedzi

Pewnie już w głowie układacie scenariusz zdarzeń, ale zanim do tego dojdziemy, sąsiedzi. Miałem ich wiele typów, opowiadałem wczoraj podczas streamu (twitch.tv/nitek69). O sąsiedzie ze starego mieszkania, który wpadał czasem na imprezy pogrozić i trochę się napuszyć, prawdopodobnie z żalu, że się na nie załapał. To były legendarne imprezy! Tymczasem los zesłał mi człeniów lubujących się w wiejskim disko, którzy lubią się nim dzielić ze światem przez podpięcie całego audio z okolicy i grzaniu nim na full volumie, byleby się wykazać szczątkami inteligencji. Nie jestem jakiś przeciwny specjalnie, ile to razy zapodawałem koszące mózgi rytmy czy to polerując meble czy po prostu, bo akurat playlista odpaliła dobre rzeczy. Swoją drogą, tak naprawdę to tak było na urodzinach.

Swoją drogą, trójka z przodu, a jarałbym się taką celebracją właśnie. FEST.

Tyle, że przeoram mózgownice mieszkańców pobliskich jednym wałkiem i na tym moja radocha się kończy. A tu napierdalana prawie disco polo z Polsatu przez trzy godziny. Toć zęby same z gęby wypadały od złożoności utworów zarówno w sferze tekstowej i muzycznej. Warto zaznaczyć, że jestem purystą parkingowym, to właśnie stamtąd wyniosłem zwyczaj wklejania karnych kutasów baranom co parkują na czterech miejscach, w niewłaściwych pozycjach i to przez to obdarowałem sąsiadów kartką na worami na śmieci, które zgwałciły mnie pewnego radu wydobywającym się zeń smrodem po nocy stania na klatce. Podobno innym sposobem na takich jest rozcięcie worka od dołu i czekać na to, aż podniosą, huehue, na inną okazje 😉 I tym od dicha też sprzedałem żółtą kartkę na drzwi. Nie, że się boję, ale czemu małżonka ma mieć problem, bo mąż werbalizujący myśli mógłby przesadzić. Żyjemy w dziwnych czasach w których kolesiowi srają farbą na samochód, bo bezdomnemu zakupy zrobił (jajebe). Na dokładkę, cyklicznie co piosenkę, pingałem domofonem, który przy kolejnej okazji zakleję im plastrem. Jak już się spinać to na całego, a poza tym jak coś raz się zrobi, następnym razem wypada zrobić coś gorszego, c’nie?

Sedno sprawy, NFZ

Ale plaster, pieprzony plaster. Zachowując chronologię, wszystko powyższe było jedynie wstępem do upadku. Upadku na kant stołu w wykonaniu solenizantki. Zwyczajnie, podczas biegania w kółko po pokoju w którym nawet nie ma dywanu. Ot, tak. Dzieci tak podobno mają. Dość konkretna sprawa, bo jak się można domyślić trafiłem tego samego dnia na pogotowie. Wszelkie mieszanki uczuć jakie ogarniają ojca, kiedy dziecku coś się dzieje, pomijam, jeszcze sobie pomyślicie, że poza kawalerskim, płaczę na co dzień. Choć od pojawienia się młodszej, zdecydowanie jestem bardziej ciepła klucha, ale nie o tym.

Szpital

Mając w głowie opowieści jakich się naczytałem, że w dupie mają człowieka, że to i sramto ( i trochę Doctors Adventures – NFSW if googled), zerkam na zegarek. 19:33.  Zaledwie o 19:43 już pani z okienka spisała nasze dane i nawet była umiarkowanie miła. Zabawnie było jednak jak przez drzwi chwiejnym krokiem weszła chmura oparów alko, a zaraz za nią jej właściciel. Zińdybły, rzucił jakby nigdy nic, spychając mnie odorem na bok. Pies mnie ughyzł, ho mam łobić? Ale to płytkie, nie trzeba szyć. No wiem, ale ho mam zhobić. Tu się jej ewidentnie udało, bo dzięki mojemu jestestwu mogła zająć się i spławić go do innej placówki chwilę później, brawo. 19:50 już u doktora. Poza tym, że Hank fest dzielna była, śmieszna sprawa była kiedy zapytałem człenia w kubraczku doktora, czy wór z zabawkami może tu zostać, a on odparł, że może, ale kiedy my stąd znikniemy i wór może zniknąć. Generalnie to rwał się do szycia, ale cholera go wie. Może spał na tych zajęciach, dlatego specjalistyczny

Plaster

Wzbudził niemałe zainteresowanie. To w ogóle taki protip na szukanie żony. Przyklej se plaster, wszyscy zagają co się stało. Kiedyś Żona dużo patrzyła co tam cudaczna niania Zawadzka robi z dzieciakami, poza karnymi jeżykami. Było tam kiedyś o tym, że jak nie chcą jeść czegoś, żeby jeść razem z nimi. To działa. Zadziałało także w przypadku lęku przed plastrem. Jego obecność także na moim czole wywołało niezrozumiałe dla mnie poruszenie, no bo jak to tak, że ojciec też ma w tym samym miejscu plaster. No mam, bo się młodzież swojego nie boi i nie chce ściągać. Bo dzielna jest.

Bo coś się cały czas święciło, ktoś mógłby rzec.

Tu jest moment o grach, weeeee

W związku z powyższym będą leniwe treści, bo nie miałem kiedy. Oblatywałem partyzancko Elite Dangerous, które streamuje i możecie się podłączać, bo dziele się uzyskaną wiedzą, ale także sączę historie na żywo przez co gra nie idzie mi zupełnie (wczoraj), ale jest zabawowo. Streamy w ogólnym założeniu wypadają o 23:00, niby dwa razy w tygodniu, a rzeczywiście praktycznie co dzień, także followujcie, bo spamuje mailami z info, że zaczynamy (twitch.tv/nitek69), a samo archiwum w tym wczorajszą długofalową paplaninę możecie zobaczyć w archiwum.

Być może dzisiaj pójdzie lepiej, ale z zaznaczeniem, że może mi się pora omsknąć, a strumyk popłynie ciut później, o 23:30 jakoś pewnikiem. Bo nowy odcinek The Killing jest, a na nowe cokolwiek z The Killing jaram się jak stóg siana. Pierwszy ban pójdzie za spoiler. Jakikolwiek jawny.

Rozpocznijmy zatem nowy tydzień ciągu nieprzewidzianych zdarzeń. Damy radę.

Spoiler! Pokaż

A nie, dwa ważne odkrycia. Oba lekko NSFW, jeden bo jest Sasha, wkładam w spoiler.

Spoiler! Pokaż

Dodaj komentarz



150 myśli nt. „Co jest grane – plaster

      1. bosman_plama

        @Nitek

        Hmmmmm. No.
        Jak pogram jeszcze parenaście godzin w Wasteland2 to machnę pięć zdań. To samo z DOS.
        Wasteland2 wsysa mnie bardziej, bo to w sumie Fallout (“pewnie przyszedłeś mnie aresztować za moje zbrodnie, co?” “Jakie zbrodnie, koleś? Nigdy o tobie nie słyszałem. Co zrobiłeś?” “No… w zasadzie to nie pamiętam, ale na pewno coś było, bo jestem super draniem.”). DOS wsysa mniej, bo to nie Fallout, więc musi ustąpić miejsca Wasteland2. Ale też fajne.

          1. bosman_plama

            @Nitek

            Proszę Was. PC ugina się pod ciężarem nietkniętych gier. A jak zerkam nerwowo przez ramię na PS3 to aż mnie wszystko boli od tłumów gier, które przyzywają mnie stamtąd. Ze specjalnym uwzględnieniem cRPGów. No i z Catherine kupioną na przecenie big in japan. Gdzie ta emerytura?

              1. bosman_plama

                @Nitek

                Ano widzisz. Ja jak widzę: “dlc, cena czterdzieści parę euro” to tylko bluzgam i omijam. Jeśli to jakaś kampania reklamowa, to nie wiem, czy nie chybiona. Podobnie, jeśli dowcip. Bo tacy jak ja zaliczają podskok ciśnienia zamiast docenić żart/pomysł i nawet nie sprawdzą.

      1. nufiko

        @Nitek

        Jak śpi mimo napierdalania to jej to nie przeszkadza, a jeśli nie może spać, to po jakimś czasie się przyzwyczai. A jak zdobędzie umiejętność spania w każdych warunkach to właśnie uratowałeś jej studia, kiedy to zwykle ktoś gdzieś napierdala w akademiku.
        Zresztą mnie rodzice za młodu tak wyszkolili jak co tydzień robili w domu imprezy do rana a ja razem z siostrą spaliśmy w pokoju obok mając hałas za nic. Ja do dziś się z niektórymi znajomymi nie rozumiem, jak może im przeszkadzać, że gra muzyka/ludzie głośno rozmawiają i śmieją się 2 piętra wyżej i ja budzę się rano wyspany i rześki a oni oka nie mogli zmrużyć.

          1. Garett

            @mokraTrawa

            Ja mam trochę inaczej, musi być cisza, spokój i ciemno jak zasypiam, a jak już zasnę to świat się może walić ja nie wstanę. Raz pamiętam jak piorun w dom sąsiada walnął, huk ponoć straszny, w domu wszyscy na nogach latają i paczą co się dzieje. Mnie zdali relację rano, jak się obudziłem :P.

  1. Probabilistyk

    Wczoraj podczas streama odnalazłem swoją pozycję zen w łóżku (oglądałem na lapsie) i sam nie wiem kiedy zaliczyłem black-out (wytłumaczenie ewentualnego braku udziału w dyskusjach). Co do historii o dzieciach i kontaktach to przypomniało mi się, że za mojego dzieciństwa nie było takich zabezpieczń… a druty były łatwo dostępne. Mówię wam, gniazdko + drut (izolowany) daje niezapomniane wrażenia 😀

              1. mr_geo

                @Beti

                Pfff…
                10-latkiem czy cos kolo tego bedąc i spedzając wakacje na wsi w ramach atrakcji i zaznajamiania z urokami wiejskiej gospodarki jechałem “na przyczepie” zboże do młyna odstawić. Tam 10 latek usłyszał ze w okolicy młyna nie wolno palić bo ‘mąka latająca w powietrzu może wybuchnąć’.
                10 latek uznał to za ściemę i kit wciskany mu przez dziadka i postanowił przeprowadzić niezależne próby i badania. W szopie, używając świeczek, zapałek, zajumanych z babcinej spiżarni 2kg mąki i dmuchawy do siana. Juz pierwsza próba zakończyła się 1000% sukcesem…
                A szopa i tak była już stara i najwyższy czas było pomyśleć o nowej, dmuchawe znalazł w swoim ogródku i oddał sąsiad, a brwi i rzęsy 10 latkom odrastaja szybko… 🙂

              2. Beti

                @mr_geo

                Pfff, a wziął Cię kiedyś byk na rogi? Babcia mówiła, żeby nie chodzić do sadu sąsiada kraść jabłka (najlepsze papierówki i gruszki ever!), bo sąsiad wpuścił tam wielkiego czerwonego byka, coby sobie trawki kosztował i przy okazji odstraszał kradziejów. A my z paczką chojraków poszliśmy. Bo.. MY NIE PÓJDZIEMY? MY?! Sad był duży. Podeszliśmy do płota i paczymy a tam byka nie ma. Myśleliśmy, że pewnie spierdzielił przez ogrodzenie wolności zaznać. Poupychaliśmy reklamówki do kieszeni i sru za płot. Obczajka czy aby zwierz nie wrócił… No i nie było go. Do czasu. Kiedy siedząc na wiśni i upychając ostatnią mogącą się zmieścić w buzi wiśnię usłyszałam krzyki, że uciekamy. Z góry zobaczyłam trzęsące się krzaki i kompanów wdrapujących się na płot. Prawie spadłam z drzewa, kiedy zza krzaka ujrzałam biegnącego byka… Zamiast zostać na drzewie i przeczekać aż się oddali, to ja zeskoczyłam i zaczęłam biec do płotu…. Kiedy byłam w połowie wchodzenia, byk już był za mną i pierdzielnął mnie w tyłek tak, że przeleciałam za płot prosto w pszenicę. Spadłam na klatkę piersiową i bardzo trudno było mi oddech złapać. Na tyłku siniak trzymał się miesiąc 😉

              1. Probabilistyk

                @Private_dzban

                Nie no, ME3 z DLC (lewiatan FTW) jest dobry z tendencją do bardzo dobry. Jestem gdzieś ostro za połową i sobie zaspojlerowałem lekko zakończenie i widzę, że kupa dziada tam na mnie czeka, ale jak na razie bawię się fest. Sczepard wygląda jak terminator i jest największym S-o-B w galaktyce (nawet sithy by mu nie podskoczyły) 😛

              2. Private_dzban

                @Probabilistyk

                Tyle dobrze, że choć ktoś się dobrze bawi. Ja pamiętam, że chciałem przykozaczyć i grać na najwyższym poziome trudności (szaleniec?), to najczęściej ginąłem przez… system osłon 😛 Nie powiem, że mnie ta gra nie irytowała, ale przyznam, że w Lewiatana nie grałem, więc może coś straciłem. Niemniej jest jedna rzecz, której ME3 nie odmówię – soundtracku, jest naprawdę udany 🙂

              3. Probabilistyk

                @Private_dzban

                Grałem kiedyś ME1 i ME2 bez dlc i jak teraz ogrywam wszystko na 100% z dodatkami to widzę, jaka jest różnica. Bez DLC gracz może nie traci sporo z podstawowej fabuły, ale traci elementy, które opisują całe uniwersum. Handlarz Cieni z ME2 (bogta historia stanowiąca rozwinięcie z pierwszej części gry). Overlord nawiązująca do Ghetów i etyki naukowców 😉 .
                W ME3 Leviatan daje piękny “insight” na powstanie Żniwiarzy i ich twórców – nie wyobrażam sobie grać bez tego dodatku, albo grać w niego po przejściu podstawowej fabuły.

  2. Beti

    Mnie koledzy namówili na weekendowy L4D2 z nowymi mapami. Ściągnęliśmy 15 sztuk i heja. Kurde…. niektóre lepsze od oryginalnych! Jednogłośnie stwierdziliśmy, że mapą the best została Back to School (co ze szkołą ma niewiele wspólnego ;)). Duża mapa, dużo zadań, których nie ma w tych podstawowych i trudna mimo, że graliśmy na normalnym poziomie.
    Nie było mi dane jej skończyć, bo nad Wrocław nadciągnął armagedon pogodowy i komp mi zgasł… -.-

    Następna ciekawa mapka to One 4 nine . W finale podchodzi się do wielkiego czarnego prostokąta, dotyka się go i…… jak po kwasach… wszystko zmienia kolory… horda naparza, którą słabo widać w zmieniających się barwach… tanki…wybuchajacy boomer wyglądał jak głowa Oberyna zmiażdżona przez Górę w Grze o tron… Po 4 próbach dalismy spokoj… nie da sie tego przejsc!

        1. aihS Webmajster

          @Beti

          Ostatnie blackouty w Warszawie, które pamiętam, miały miejsce jeszcze za poprzedniego ustroju (PRL, nie IV RP) 😉 Burze się centrum nie imają w ogóle, za duża bariera dla mas powietrza. W ciągu ostatnich 10 lat kojarzę jedynie dwa zjawiska, które nazwałbym burzą i bałbym się wyjść z domu, a tak to pobłyska, popada i po zawodach.

    1. MusialemToPowiedziec

      @Beti

      Mnie smuci, że Valve nie chce (no chyba że gówniane prawo zabrania, wtedy Valve ma wytłumaczenie) dorzucić kilku(nastu) map do gry. Jednak te 10 kampanii trochę się nudzi po jakiś 1000 godzinach VERSUSa, a trudno znaleźć serwery i popularne, i z nowymi mapami.

      Z customowych to pamiętam, że wygrałem One4Nine i taką co kończy się na boisku do rugby, a po drodze można zajrzeć do Aperture Science, gdzie GlaDOs zamiast badać portale bada tę grypę 😛
      Właśnie ta druga pokazała mi najbardziej, że L4D2 nie lubi modderów – boisko do rugby, a nie można dodać totalnie unikalnych chargerów i tanków którzy by się pojawiali tylko na tym boisku 😛

  3. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

    Obejrzałem sobie zaległy strim z Elite, ten co to mogłeś głośno mówić bo teściowa. Pokazywałem Magdzie to latanie ale jakoś jej nie wciągnęło. Szkoda, miałbym łatwiej przy kupowaniu 🙂
    Na szczęście 14 wychodzi nowe wcielenie Kings Bounty więc może jej kupię i będzie miała co robić…

  4. sunrrrise Mistrz złotej łopaty

    Tymczasem los zesłał mi człeniów lubujących się w wiejskim disko, którzy lubią się nim dzielić ze światem przez podpięcie całego audio z okolicy i grzaniu nim na full volumie, byleby się wykazać szczątkami inteligencji.

    Mamy tych samych sasiądów?!

    mówię Wam, tamta była ruda!

    Żadna tam ruda. Google: Stormy Leather.

      1. Tasioros

        @Nitek

        Rozumiem, że mimo wytłumaczenia na kartce, że muzyka Ci przeszkadza, oni nadal nie zmienili postępowania?
        Może jednak warto porozmawiać, czasem ludzie sobie nawet nie zdają sprawy, że komuś przeszkadzają. A niektórym ciężko jest pojąć, że jak dadzą muzę na full, to inni też mogą słyszeć. Spróbuj uświadomić.

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @Tasioros

          Jak już po trzech godzinach sieczki przestali, tak się uspokoiło. Albo aż do następnego, albo się ogarnęli. W przypadku tego pierwszego najadę im chatę, w przypadku drugiego, cóż.

          Tak serio to chciałem skontrować swoimi rzygami z głośników, ale że spała, to nie chciałem dokładać do pieca. Ale.
          Być może to zramolenie, nie wiem, ale faktem jest, że nigdy nikt poza mną, nie przekraczał nigdzie decybeli. Sporadycznie, jedna piosenka, ale kurwa trzy godziny ?

          I tak, trol, bo to zabawne jest. Podobnie jak i karne kutasy na parkingach w które muszę się zaopatrzyć, bo rozdałem. Asy parkingów.

          1. Private_dzban

            @Nitek

            Fajnie, że jesteś sąsiadem z poczuciem humoru. Ja go nie mam. Moi sąsiedzi nie mają z kolei sprzętu muzycznego, ale posiadają sprawne gardła i kasę na tanie wina (Leśny?), więc urządzają imprezy acapella. Teksty proste jak w disco polo, ale w radiu ich nie posłuchasz ze względu na dosyć częste używanie słów uważanych za niecenzuralne^^. Od czasu do czasu na swoim parapecie widuję też ichne pawie. Not cool at all.

  5. MHT82

    Proponuję zrobić plakat ( wiem, że koszty ale może w pracy ktoś drukarkę kolorową ma… ) DJ sasiad spod (tu wpisać numer mieszkania sąsiada)
    NAJWIĘKSZE PRZEBOJE DISCO POLO
    Nie musisz wychodzić z mieszkania! zupełnie za darmo! przez cały weekend!

    iiii porozwieszać w kilku miejscach 🙂

        1. Nitek Autor tekstu De Kuń

          @MHT82

          haha, zapomniałem o tym 😀

          na klatce mamy tylko kartkę – prosimy zamykać drzwi, grasują złodzieje!

          Ponoć podczas euro jakiegoś była akcja że na rączkę przez drzwi wyciągali torebki. w sumie wisi to już od dwój lat. dj powisiałby pewnie z pół dnia. pewnie mniej.
          😀

          1. MHT82

            @Nitek

            kiedyś mieliśmy w klatce problem z parę która nie skrywała się ze swoim życiem erotycznym. Laska darła się do 3ciej w nocy albo od 3ciej w nocy (stała pozycja to godziny nocne i nie żeby tam krótko, godzinami) . Interwencje policji, sąsiadów itd. raczej były krótkotrwałe. Aż powstał jakiś tam pseudo plakat o darmowym porno iiii podziałało 🙂 Akurat tutaj nikt nie dawał “karnych kutasów” chociaż jakże by było udane 😀 Ważne że podziałało, a to chyba najważniejsze.

  6. Goblin_Wizard

    Heh, parę dni temu zainstalowałem sobie ponoć najlepszego, darmowego firewalla czyli Comodo. Dzisiaj to cudo samo sobie zablokowało dostęp do neta. No rewelacja po prostu. Chyba muszę sięgnąć po bardziej profesjonalne rozwiązania. A propos, macie może jakiegoś firewalla, którego byście polecili? Cena nie gra roli.

          1. furry

            @Probabilistyk

            W pracy używamy Eseta i sobie chwalę, ale tylko antywirusa, czasem coś wyłapie z pendrive, tak w trakcie pracy to nigdy, za to dobrze czasem robić full-skan.

            W domu przeprosiłem się z Nortonem, wiem że był problematyczny, ale parę lat temu wydajność się poprawiła i jest (chyba) OK. Chyba, bo windowsowy komputer i tak nie ma skąd złapać, używany jest jako Steam Machine, a na strony wchodzę z linuksa.

    1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

      @Goblin_Wizard

      A w jaki sposób łączysz się z netem?
      Bo jeśli masz jakiś “modemo router” TPLinka, DLinka czy podobne ustrojstwo to już zasadniczo firewall masz 🙂
      Teraz co najwyżej możesz sobie zainstalować coś do blokowania lokalnych połączeń wychodzących żeby byle jaki program z siecią się nie łączył. I znowu: w Windows masz już firewalla aczkolwiek trudno go z palca pokonfigurować. I tu przychodzi z pomocą np. TinyWall albo Windows Firewall Control.

      1. Goblin_Wizard

        @brum75

        Widzę, że wychodzisz naprzeciw moim potrzebom. Mam właśnie DLinka i temu wbudowanemu firewallowi za bardzo nie ufam. Pomysł z zaprzęgnięciem do roboty windowsowego firewalla podoba mi się najbardziej bo on i tak już jest i można by wyeliminować dodatkowe programy. Dotąd nigdy nie używałem firewalla ani antywirusa, tylko w krytycznych sytuacjach robiłem full scan i wywalałem nagromadzone badziewie. Zaraz obadam te 2 programiki, które podałeś na końcu. Blokowanie lokalnych połączeń wychodzących od konkretnych programów to to na czym mi zależy. 😉

        1. brum75 Czytelnik pierwszej klasy

          @Goblin_Wizard

          Ten NAT wbudowany w DLinka robi robotę bo dzięki temu Twój komp nie jest bezpośrednio widoczny w sieci. Więc już od znacznej części badziewia Cię izoluje. Do tego pewnie da się tam włączyć SPI co dalej podniesie poziom bezpieczeństwa. Więc od strony netu jesteś całkiem nieźle chroniony.
          “Pomysł z zaprzęgnięciem do roboty windowsowego firewalla podoba mi się najbardziej bo on i tak już jest i można by wyeliminować dodatkowe programy ” to też mój sposób myślenia i stąd właśnie zainteresowałem się TinyWall.

  7. projan

    Wyobraźcie sobie, że dzieciak (3 latek) znajomych z którymi jestem na Majorce rozciął sobie łepek na dzień przed wyjazdem. Dobrze że nie w dany dzień. No ale wyspa to wyspa a głowy moczyć nie może. :/

    Internet tylko w restauracji, więc chyba w ogóle sobie odpuszczę na 10 dni. A później wystartuję po resecie od nowa.

    Bawcie się dobrze. Na zrazie.

Powrót do artykułu