Kiedyś było lepiej. Z tym każdy się zgodzi. Problem zaczyna się gdy przychodzi do dokładniejszego określenia tego ‘kiedyś’.
Jedni cedzą przez zęby, że za komuny było lepiej. Inni twierdzą, że najlepiej nam było przed wojną (choć rzadko precyzują którą). Niektórzy (jakkolwiek może to być lokalny zwyczaj) z rozrzewnieniem wspominają czasy miłościwie nam panującego Franciszka Józefa (o co mało kiedyś Jacek Komuda by nas pobił) a są nawet i tacy, co wracają pamięcią prostych acz przyjemnych rozrywek za króla Sasa. Reasumując – kiedyś. I najbezpieczniej powiedzieć by można – za czasów naszej młodości Dlaczego? Dlatego:
Za czasów naszej młodości, gdy wszystko było (jeszcze) możliwe, gdy świat i jego perspektywy stały przed nami otworem. Również wtedy, gdy trawa była zielona po obu stronach płotu a schody były mniej strome.
Ach, wspominałem o tym, że dziewczyny były jakoś tak… chętniejsze? Dawały się podrywać, zapraszać na spacery, lody i do kina. Ba, nawet śmiały się z naszych, nawet najsłabszych kawałów.
Teeeek… Witajcie po drugiej stronie smugi cienia. Są tu nas miliony. A i Ty, jeżeli kiedyś narzekałeś na ‘dzisiejszą młodzież’, zbyt głośną muzykę lub gwałtownie narastające ograniczenia fizyczne, należysz do nas. ‘Wcale, bo nie’, być może powiesz. ‘Nie jest ze mną jeszcze tak źle. Wciąż czuję się silny i zdrowy. Jeszcze niejedno umiem, niejedno potrafię, i jeszcze niejedno osiągnę’.
Powiadasz?
Zaczyna się z pozoru niewinnie. Na przykład piękna i młoda dziewczyna zwraca się do ciebie per ‘proszę pana’. Jakkolwiek w takim przypadku zazwyczaj odpowiadam, że z panami skończyliśmy w czterdziestym piątym, to zazwyczaj dziewczyna jest zbyt młoda by złapać dowcip. A potem leci już z górki. Zaczynasz zauważać na przykład nieuchronny upływ czasu.
Potem spostrzegasz pierwszy siwy włos na swojej skroni, nie mówiąc już o zmarszczkach, które widać nawet gdy się nie uśmiechasz. Potem uzmysławiasz sobie, że lata dziewięćdziesiąte bynajmniej nie były dziesięć lat temu a wspominając swoje ulubione gry spotykasz się z ripostą ‘kto dziś grywa w takie starocie. Kupując alkohol zaczynasz zwracać większą uwagę na jakość niż na cenę. O dziesiątej wieczór szykujesz się do spania a nie do wyjścia. Zaczynasz myśleć o swojej śmierci, albo co gorsza, o starości. Partnerki szukasz wśród coraz młodszych roczników, choć doskonale zdajesz sobie sprawę, że są to istoty z odmiennej galaktyki. Rozważasz kupno, lub już zakupiłeś motocykl. Długo jeszcze mam wymieniać?
Pewnie, są też i jaśniejsze strony tego faktu.
Skąd bierze się między innymi taka popularność nostalgii. Sprzedawanie rzeczy za pomocą seksu jest już passé (pewnie słowo passé też już jest passé). Teraz sprzedaje się rzeczy za pomocą nostalgii. Dla przykładu taki serial Stranger Things. Sam w sobie jest co najwyżej niskobudżetowcem ze średniej półki, z kupą niekonsekwencji i deusexmachinowych skrótów, ale ponieważ King i filmy Spielberga i DeDeki i klimat X-Files/Twin Peaks, to wszyscy (włącznie ze mną) się zachwycają. A mówiąc o X-Files i Twin Peaks…
Czy wpędziłem już was w ponury nastrój? To może jakaś wesoła muzyczka dla rozweselenia? Może być Paul Simon? Ej to jest fajne. Nie ma żadnego smędzenia a za to są nienachalne afrykańskie rytmy w podkładzie. A klip? Widzieliście klip? Toż to Chevy Chase, znany ze Szpiegów takich jak my, Fletcha, Caddyshacka a przede wszystkim z W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje. I siedzą sobie z Simonem i robią bekę z tych wszystkich klipów, gdzie po prostu pokazują zespół, który udaje że śpiewa i nic poza tym. To musi być zabawne
Nie jest.
Sam tytuł pochodzi od zdarzenia, gdy na party wydawanym przez Simona, pewien znany kompozytor, nie dosłyszawszy imienia, zwracał się do niego ‘Al’, co dla muzyka, będącego właśnie u szczytu swej sławy (właśnie wydali z Garfunklem płytę Bridge Over Troubled Water) musiało być dość niecodziennym doświadczeniem. Reszta piosenki jest o facecie, który nagle odkrywa, że jest mu źle, w życiu ma pod górkę, stracił sens życia i wzorce do naśladowania. Dopiero w trzeciej zwrotce pojawia się światełko w tutnelu – wyjazd gdzieś do krajów Trzeciego Świata. Dla Simona (piosenka jest dość autobiograficzna) była to Południowa Afryka, gdzie nagrał swą najlepszą płytę – Graceland. Gdzie my znajdziemy swoje Gracelandy, nie wiem, ale szukanie ich może być całkiem niezłym zajęciem na resztę życia.
Jako bonus proponuję podejście do tematu lokalne i nieco bardziej optymistyczne. A co do ilustracji uatrakcyjniających poniższy tekst. W latach 60-tych i 70-tych szkoły podstawowe w Wielkiej Brytanii szeroko używały książeczek z serii Ladybird Books w uczeniu dzieci czytania. Książeczki zawierały prosty przekaz i opisywały codzienny świat prostym językiem. W 2015 pojawiły się książki dla dorosłych, którzy się na serii z biedronką wychowywali i siłą rzeczy czują do niej sentyment i nostalgię. Jedną z nich jest Ladybird book of mid-life crisis i z niej rzeczone ilustracje pochodzą. Ostatnio rzuciło mi się w oczy, gdzieś na czyimś profilu polskie wydanie Kryzysu wieku średniego i innych (Żona, Mąż, Hipster itd). Jeśli ktoś trafi to polecam, choć na własną odpowiedzialność.
P.S. Proofreading uzmysłowił mi, że mój tekst jest (jak zwykle) kierowany do mężczyzn. Dziwnym nie jest, skoro aktywna (a więc mierzalna) populacja gikza jest zmaskulinizowana w ok. 98%. Ale by nie było, kilka słów o paniach.
Kryzys wieku średniego to podobnie jak samobójstwa czy rak prostaty, przypadłość głównie męska. Kobiety przez kwś przechodzą znacznie rzadziej, w okresie gdy się on przydarza, są zwykle zbyt zajęte popadaniem w stereotypowe role.
O śmierci myślę od wczesnej młodości (przełom lat 80 i 90), ale tu nie jestem reprezentatywny. Dziś pierwsza blokada sterydowa była więc już z górki. Bardzo dobry tekst na wiosnę, tylko charakterystycznego komiksu wieku średniego zabrakło.
PS. Tekst o 1945 pozwolę sobie wykorzystać, bo wyborny.
@urt_sth
Zabrakło, bo nie chciałem wprowadza kolejnego, dobrze znanego medium
Masz u mnie +10 do charyzmy za ten tekst.
A na pocieszenie mogę ci tylko powiedzieć, że chociaż kiedyś byłeś młody. Ja urodziłem się jako stary i zgorzkniały tetryk. To dopiero jest ból, kiedy swojej nostalgicznej młodości poszukujesz w czasach grubo przed własnym urodzeniem.
Wiedziałem, że wiele mamy wspólnego. Myśli z duszy wydarte. Szczególnie o alkoholu. 😉 Pocieszam się, że mam starszych kolegów, którzy niedawno stwierdzili, że życie w ich wieku wcale się nie skończyło.
Ech, Chevy Chase…
Zastanawiam się czasem jak by mi dzisiaj wszedł Przystanek Alaska…
@projan
Pewnie wkrótce nakręcą kilka nowych odcinków.
Kryzys wieku średniego to przede wszystkim świetny webkomiks:D.