W tym roku urlop postanowiłem spędzić survivalowo-egzotycznie.
Czyli, rozwijając myśl, najpierw weekend na zjeździe rodzinnym w Tuchorzy koło Poznania, a potem tydzień u innej części rodziny w sercu Warny. Lub Mazur. Whatever.
Ale tak naprawdę, to przyjechałem zobaczyć te, już słynne burze, co ten znękany kraj nękają jeszcze bardziej. Jedną chyba widziałem, ale nie jestem pewien, bo to był środek zjazdu rodzinnego, więc pewien jestem tylko deszczu i wichury. Były również błyski i grzmoty, ale możliwe, że to były nie tyle błyskawice, co kuzynka z aparatem fotograficznym i wujek co nazbyt sobie pofolgował.
Ale co to właściwie jest burza? Pomijając dramat Szekspira, okręt Marynarki Wojennej i sześć filmów pełnometrażowych, jest to zjawisko atmosferyczne gdy ciepłe powietrze przy powierzchni Ziemi unosząc się w górę schładza się i rozpręża tworząc przy okazji culominbusy (chmury burzowe) naładowane energią elektryczną ujemną. Ta energia wędruje ku ziemi silnie zjonizowaną ‘ścieżką’ w powietrzu, z powrotem wędrują ładunki dodatnie i tak w te i nazad aż powietrze się rozgrzeje na tyle by zaczęło świecić. Tak szybkie rozgrzanie powietrza powoduje też zmiany w ciśnieniu co owocuje grzmotem. Z zasady najpierw widzimy błysk a potem słyszymy hałas (bo prędkość światła to ok. 300 mln m/s a dźwięku to zaledwie 330 m/s). Znając te dane możemy sobie łatwo policzyć jak daleko od nas pierdutnęło. Nie musimy znać tych danych, jeśli widzieliśmy film Duch.
No dobra, tyle misji, czas na emisję. Piosenek o burzy jako ww. zjawisku nie ma zbyt wiele, bo trzebaby naprawdę niezłego artysty, by ułożył chwytliwy przebój o komórkach burzowych i liniach szkwału. Nie, burza i panujące warunki są zazwyczaj pretekstem lub kontekstem. Jak w piosence od której zaczniemy, Riders on the Storm, zespołu Drzwi.
Ostatnia piosenka nagrana przez Morrisona, uważana za autobiograficzną. Tytułowi jeźdźcy, to niespokojne dusze jak on sam. Druga zwrotka ma nawiązywać to niedoszłej roli w filmie Autostopowicz (eksperymentalny film, w którym Morrison wystąpił i który sfinansował). Trzecia zwrotka to oczywiście apel do Pameli Courson, dziewczyny Jima.
Jedną z inspiracji Jeźdźców była stara piosenka country, bazująca na starej legendzie Starego Zachodu. Też o jeźdźcach. Legenda o niespokojnych duchach kowbojów gnających przez niebo stado samego Diabła. Jeśli historia wydaje się wam znajoma, to dobrze, bo jest to amerykańska wersja Dzikiego Gonu. Wersji oczywiście, jak to w przypadku country, powstało wiele, z czego najpopularniejsza chyba pojawiła się w remaku/sequelu pt. Blues Brothers 2000. Ja, ze swojej strony proponuję Faceta W Czerni.
Na zakończenie, goszczący już na gikzie George Ezra. Nie mam o nim zbyt wiele więcej do powiedzenia, ale piosenkę wrzucam raz jeszcze, bo po pierwsze dobra, po drugie zupełnie inna od jego pozostałych piosenek. I nadal powoduje u mnie gęsią skórkę.
I jeszcze bonus, tym razem bez żadnych udziwnień – goście z piorunem w nazwie śpiewają o byciu trafionym przez piorun. Mniej więcej. Co mi przypomina, że miałem przy okazji rozwiać najpopularniejsze mity o piorunach. Tak, uderzają dwa (i więcej) razy w to samo miejsce oraz tak, da się to przeżyć.
A czy Wy macie jakąś ulubioną burzową piosenkę, dzięki której wznosicie do góry skroń? Wpisujcie tytuły.
Otyg – Fjällstorm
Deszczowa Piosenka (Singing in the Rain) 🙂
Vanessa Mae – Strom. Może nie do końca ta najbardziej ulubiona z burzowych piosenek bo Thunderstruck został już wymieniony w artykule, ale to nadal bardzo fajna muza.
@Goblin_Wizard
Tak se z nudów łaziłem próbując przypomnieć sobie coś jeszcze pasującego do notki i przypadkowo trafiłem na to:
https://www.youtube.com/watch?v=bM-gCDoEt5g
Deszcz jest więc się zgadza 😉
No i jeszcze jak burza to nie może zabraknąć mojego ulubionej szanty:
https://www.youtube.com/watch?v=Jb8iGJdYWzo
Tfu, by was z tymi burzami…
Własnie wylądowałem we Frankfurcie, w takiej kurwa burzy że to że jesteśmy na ziemi to się ludzie zorientowali jak się z zewnątrz kolesie podłączający rękaw zaczęli dobijać żeby drzwi otworzyć. O_o
Jak mi następny samolot odwołają to jestem w doopie tak czarnej jak te chmury.
myśląc o burzy w muzyce do głowy na szybko przychodzi mi tylko:
3 Inches of Blood – Lord of the Storm (Upon the Boiling Sea II)
https://www.youtube.com/watch?v=v-XIiPoLhKI
Raining Blood – Slayer kurwa!
https://youtu.be/wDk6fvkEp2k
https://www.youtube.com/watch?v=vhuW6Pvwj4I
hehe
Czerwone Gitary – Ciągle pada (choć nie grzmi).
Więcej jest jednak piosenek o deszczu, niż o burzy i piorunach.
Ed: no, chyba że to: https://www.youtube.com/watch?v=LuWAtdOGfGs