Po drobnej przerwie wracamy do cyklu. Kolejną osobą będzie jeden z najlepszych żyjących aktorów, przedstawiciel jednego z najwybitniejszych pokoleń aktorskich w historii kina. Przed państwem Michael Corleone, Serpico, Tony Montana, Frank Slade, Carlito Brigante, Ryszard III, Shylock i sam Lucyfer we własnej osobie – Alfred James Pacino.
Urodził się 25 kwietnia 1940 roku w nowojorskim Harlemie. Jego dziadkowie od strony matki pochodzili z… Corleone na Sycylii. Gdy miał dwa lata, jego rodzice rozwiedli się i przeniósł się z matką na niesławny wtedy Bronx. Nie był zbyt zdolnym i pilnym uczniem, marzył o karierze baseballisty. Palić zaczął w wieku dziewięciu lat (rzucił dopiero w 1994 roku, kiedy doszedł do 4 paczek dziennie), w wieku trzynastu – popijać i popalać marihuanę. Wdawał się często w bójki. Był nawet aresztowany. Szkołę rzucił w wieku 17 lat, po czym zaczął łapać się prostych, słabo płatnych prac. Już jako nastolatek próbował dostać się do Actors Studio, występował też w amatorskich teatrach. W końcu trafił Herbert Berghof Studio. Był często bezdomny, sypiał u przyjaciół, w teatrach, ale też na ulicy.
Kiedy miał 22 lata, zmarła jego matka. Rok później – ukochany dziadek. Mniej więcej w tym samym czasie dostał się wreszcie do szkoły Lee Strasberga, która pomogła mu bardzo jako artyście i człowiekowi. Wielokrotnie wyrażał się ciepło zarówno o studiu, jak i o samym jego dyrektorze. Teraz, wspólnie z Ellen Burstyn i Herveyem Keitelem, nim zarządza.
W 1967 roku zaczął, nieprzerwaną do dziś, karierę w teatrze. Jest jednym z niewielu amerykańskich aktorów filmowych, który regularnie pojawia się na Broadwayu i Off-Broadwayu. Szybko został zauważony, najpierw przez swojego agenta i wieloletniego przyjaciela, Martina Bregmana, potem przez krytykę. Zaczął otrzymywać wiele nagród i dostawać coraz lepsze role, m. in. szekspirowskiego Ryszarda III. Dwa lata później pojawił się w swoim pierwszym filmie: "Ja, Natalie". Pierwszą dużą rolę zagrał w 1971 roku w "Panic in Needle Park". A potem przyszedł przełom: został Michaelem Corleone (to na planie "Ojca chrzestnego" poznał Diane Keaton, z którą był później związany przez wiele lat). Wściekł się, kiedy nominowano go za ten film do Oscara w kategorii "Najlepszy aktor drugoplanowy", a Brando w kategorii "Najlepszy aktor pierwszoplanowy", skoro to Pacino miał w filmie właściwie główną rolę i miał więcej czasu ekranowego. Zbojkotował ceremonię, zresztą tak samo jak Brando.
Później nastąpił sznur znakomitych ról: 1973: "Strach na wróble" i "Serpico"; 1974: "Ojciec chrzestny II"; 1975: "Pieskie popołudnie"; 1977: "Bobby Deerfield"; 1979: "…I sprawiedliwość dla wszystkich". Dekadę zakończył z czterema nominacjami do Oscara. Rok 1980 nie był już tak dobry – obydwa filmy, "Zadanie specjalne" i "Autor! Autor!" nie zostały dobrze przyjęte. Jednak trzy lata później zagrał kolejną świetną, kultową rolę: Tony'ego Montany w "Człowieku z blizną". Potem, do końca lat osiemdziesiątych skupiał się bardziej na teatrze. Wystąpił tylko w słabej "Rewolucji" z 1985 roku i w niezłym "Morzu miłości" pod koniec dziesięciolecia.
Lata 90. to w jego karierze okres ról dobrych i świetnych. W 1990 zagrał Big Boya Caprice w "Dicku Tracym" i wrócił do roli Michaela Corleone w "Ojcu chrzestnym III"; w 1991 pojawił się z Michelle Pfeiffer w kameralnym "Frankie i Johnny"; w 1992 brawurowo wcielił się w rolę ślepego weterana wojennego w "Zapachu kobiety" oraz zagrał w ekranizacji hitu Broadwayu, "Glengarry Glen Ross" razem z plejadą znamienitych aktorów – był to też rok, w którym jako drugi aktor w historii był nominowany do Oscara zarówno za rolę pierwszo-, jak i drugoplanową; w 1993 był Carlitem Brigante w "Życiu Carlita"; w 1995 spotkał się po raz pierwszy z Robertem De Niro w "Gorączce" i zagrał w małym, nieznanym u nas "Two Bits"; w 1996 szukał "Sposobu na Ryszarda", zastanawiając się w swoim paradokumentalnym filmie jak sprzedać swego ukochanego Szekspira współczesnym Amerykanom; w 1997 został Szatanem w "Adwokacie diabła" i partnerował Johnny'emu Deppowi w "Donniem Brasco"; w 1999 pojawił się z Russelem Crowem w "Informatorze" i zagrał trenera futbolu amerykańskiego w "Męskiej grze".
Po pracowitej końcówce lat 90. nasz bohater tygodnia postanowił trochę odpocząć i skupić się na graniu w bardziej kameralnych produkcjach. Zaczął od wyreżyserowanego przez siebie "Chinese Coffee", ekranizacji sztuki Iry Lewisa. W 2002 wystąpił w znakomitej "Bezsenności" Nolana. Potem była "Simone", film ciekawy, ale nie porywający – przeszła bez echa. Następnie zagrał w "Ludziach, których znam" i "Rekrucie" oraz w… "Gigli" (robiąc przysługę przyjacielowi). Reputację poprawił sobie w mini-serialu HBO "Anioły w Ameryce" (ekranizacja głośnej sztuki Tony'ego Kuschnera), w którym zagrał umierającego na AIDS dawnego współpracownika McCarthy'ego, Roya Cohna. Dostał za tę rolę nagrodę Emmy, co uczyniło go dziewiątym aktorem, który zdobył "aktorską potrójną koronę": najważniejsze nagrody w trzech różnych mediach – Oscara za film, Emmy za telewizję oraz Tony za teatr. W 2004 roku zagrał Shylocka w "Kupcu weneckim", na nowo interpretując tę rolę i łagodząc antysemicki wydźwięk sztuki oraz wystąpił z Matthew McCounagheyem w "Podwójnej rozgrywce". Kolejne lata to "88 minut" (dobra rola w słabym filmie), "Ocean's 13" (zjechany przez krytykę), kolejny film z De Niro, "Zawodowcy" (słaby). Obecne dziesięciolecie zaczął rolą telewizyjną, w serialu biograficznym o Jacku Kevorkianie, lekarzu i zwolenniku eutanazji, zwanym "Dr. Death". W zeszłym roku zagrał w nienajlepszej "Sprawie zamkniętej", dostał Złotą Malinę za rólkę w "Jack&Jill" oraz wyreżyserował ekranizację "Salome", sztuki Oscara Wilde'a, pokazywaną tylko na festiwalach i specjalnych pokazach. Według IMdB ma kilka projektów w zanadrzu, wliczając w to kolejną szekspirowską rolę, króla Leara – na tę produkcję czekam z niecierpliwością.
Jeśli chodzi o życie prywatne, jest bardzo dyskretny i skryty. Nigdy się nie ożenił. Poza głośnym, długim i skomplikowanym związkiem z Keaton (z przerwami trwał do początku lat 90.), wiadomo tylko o kilku jego partnerkach, raczej w jego wieku lub niewiele młodszych, które były aktorkami lub nauczycielkami aktorstwa. Ojcem został późno, w 1989 (córka) i w 2001 roku (bliźniaki, syn i córka).
…say hello to my little friend…
sam nie wiem, czy bardziej podobał mi się w “Zapachu kobiety” czy w “Gorączce”. w każdym razie – uwielbiam gościa.
Bardzo pracowity z niego człowiek. Simone była rzeczywiście ciekawa, a Ocean’s – mam słabość do tych chłopców 🙂
A tę Malinę to dostał z rozpędu, bo wtedy Jack&Jill brało wszystko.
@maladict
Jurorzy Razzies lubią tak po całości rozdawać. W tym roku już zapowiadają, że kolejna część “Zmierzchu” będzie nominowana we wszystkich kategoriach 🙂
@Najlepsza z Przyszlych Zon
A ktos im wyslal Kac Wawe? Wtedy bylaby szansa na prawdziwa wojne tytanow. I kto wie, moze ktos by pojechal odebrac, bo ktos by powiedzial mu, ze “to takie inne oscary”…
@MusialemToPowiedziec
Ale ‘Kac Wawa’ już coś takiego dostała. Najgorszy film wydany na DVD, czy coś w tym stylu…
@maladict
To ktoś to chciał wydać na DVD? 😮
@maladict
Chyba najgorszy film w 3D. A to już sztuka. 😉
@Najlepsza z Przyszlych Zon
Tak, przepraszam, moja kulpa. 3D.
http://www.stereoscopynews.com/hotnews/3d-movies/3d-blockbusters/2670-the-worst-3d-film-ever.html
@maladict
k****, to było w 3D?!? mają rozmach sk*****, jak to ktoś skomentował ostatnio 🙂
Jak zwykle tekst na wysokim poziomie. Jest treść 🙂
Brakuje mi tylko jakiegoś takiego osobistego rysu. Bardzo taką suchą, obiektywną i sprawozdawczą formę przyjęłaś. Jeśli taki masz zamysł to ok, ale wydaje mi się, że można by te teksty ożywić albo twoimi osobistymi opiniami (chrzanić obiektywność) albo jakimiś ciekawostkami, może cytatami, historiami związanymi z danym bohaterem.
@k0d
Nie wiem jak długi byłby ten artykuł gdybym jeszcze dała upust swoim peanom na cześć mojego ulubionego aktora i jego ról. 😉
A tak serio, dzięki za uwagę – ten cykl ma być nieco subiektywny, ale nie chcę go też zmienić na cykl “Ulubione filmy NzPŻ”. No a ciekawostki staram się dodawać – nie mów że to, że zaczął palić w wieku 9 lat nie jest ciekawostką :), ale niestety (albo stety) Pacino mało mówi o sobie, uważa że jako aktor nie może narzucać swojej osobowości widzom.
@Najlepsza z Przyszlych Zon
Pewnie, że to jest nie byle ciekawostka 🙂 Aż szok, że tyle zdążył przeżyć. 4 paki dziennie!!!
@k0d
[quote]Brakuje mi tylko jakiegoś takiego osobistego rysu. Bardzo taką suchą, obiektywną i sprawozdawczą formę przyjęłaś.[/quote]
Dokładnie to samo pomyślałem. Do końca czekałem na jakieś własne przemyślenia, jakieś och-y i ach-y, zasłużone (lub nie) peany na cześć opisywanego delikwenta, itp. (jak to w poprzednich tekstach bywało). A tu nic. Nic z czym można by się nie zgodzić, o czym można by podyskutować. Nijak nie da się przekłuć rozdmuchanego balona zachwytu 😉 bo go po prostu nie ma.
Świetny aktor, chociaż ostatnio role filmowe wybiera nienajlepiej. Na tym głównym zdjęciu wygląda identycznie jak Leonard Cohen na okładce The Essential (to w ramach ciekawostki 😀 ).
Pod koniec tekstu jest mała nieścisłość. Został ojcem w wieku 49 i 61 lat, a jest napisane: “…wiadomo tylko o kilku jego partnerkach, raczej w jego wieku lub niewiele młodszych..” Chociaż 20 lat albo więcej dla niektórych pewnie podpada pod “niewiele”. Nie to, żeby mnie interesowalo życie osobiste obcego faceta. Chodzi mi o spójność treści artykułu. Można wyciąć ten fragment o partnerkach i będzie elegancko.
@banita
Jego najmłodsza znana partnerka była chyba 15 lat młodsza. Beverly D’Angelo urodziła mu bliźniaki mając 50 lat.