Gikz w kinie – Służby specjalne

WarNerd_PL dnia 6 października, 2014 o 11:07    20 

I znów załapałem się na premierę. Wszystko dzięki znakomitemu koledze, który po raz kolejny wyciągnął mnie do kina (wiem, może trochę podejrzanie to brzmi ale zapewniam Was, nic z tych rzeczy, niech waginosceptycy – jeśli tu jacyś są – spokojnie położą dłonie na klawiaturze).

Teoretycznie mogłoby być lepiej, tzn. do kina mogłaby zaciągnąć mnie koleżanka, a optymalnie byłoby, gdyby jeszcze postawiła bilet, ale cóż… Żeby było zabawniej, kolega cały dzień spędził w towarzystwie przedstawicieli różnych służb mundurowych, więc wyprawa do kina na „Służby specjalne” była pięknym ukoronowaniem tego niezwykłego dnia. Sala była pełna w 2/3 a może w 3/4, co już samo w sobie jest dość niezwykłe.

Ale dość dygresji. Patryk Vega od ładnych paru lat raczej nas nie rozpieszczał. Po „Pitbullu”, jednym z nielicznych seriali, które wciągnęły mnie na tyle, że obejrzałem w całości, powstały takie blockbustery, jak „Ciacho” czy „Last Minute”. Innych seriali, które reżyserował, nie oglądałem, więc nie będę się wypowiadał, ale opinie, które do mnie docierały, nie były zbyt entuzjastyczne. Pewne nadzieje wiązałem z „Worem w zakonie”, ale po początkowych szumnych zapowiedziach temat jakoś przycichł. Obowiązuje zakaz kręcenia w klasztorze, czy jak? Może ktoś doradził panu Vedze, żeby jednak wykazał „jeszcze więcej optymizmu”, bo po co komu takie tematy, smutne, wicie, smutne. Czekam zatem na „Wesołe kumoszki z Hezu”.

Ale do rzeczy. Średnio chciało mi się iść do kina, bo nocka trochę zarwana po testowaniu „Cienia Mordoru” (na razie free trial), ale kolega nalegał. Nic nie wspominał co prawda o fundowaniu (mnie) biletu, ale też jeśli ktoś pół życia trenował sporty walki i nalega, nie warto się z nim wykłócać o jakieś tam 24 zeta. Pozostaje się cieszyć, że nie wspomniał o fundowaniu biletu JEMU.

Jak zawsze, tzn. po raz drugi, nie będę spojlował. Zresztą, jeśli o mnie chodzi, nie miało dla mnie wielkiego znaczenia, kto przeżyje, komu się uda albo nie. To nie jest Bond. To nie są przygody Sama Fishera. To nie jest film, w którym chciałbym się utożsamiać z którymkolwiek z bohaterów. A jeśli ktoś z Was, czytelników, utożsamia się z którąś z postaci, to niekoniecznie chciałbym tego czytelnika poznać. Są tu bohaterowie, którzy są patologią już na wejściu – potem może być lepiej, ale niekoniecznie. Niektórzy niekoniecznie nadają się do tej służby. Są też tacy, którzy na początku kierowali się jakimiś zasadami, ale służba brutalnie weryfikuje ich poglądy na temat „systemu”. To zajęcie, w którym trzeba pobrudzić sobie rączki, i to nierzadko po łokcie. „Wasze doświadczenia was zmieniają” – jak powiedział jeden z bohaterów (cytuję z pamięci, mogłem coś przekręcić). Otchłań patrzy na ciebie, no.

Taki na przykład Rambo na pewno miałby pełno fascynujących opowieści i anegdot, które mógłby serwować swoim dzieciom/wnukom … o ile by się jakichś dochował, bo Agent Orange potrafi bardzo skrócić życie, a PTSD to też nie żarty. A i potencjalna mama mogłaby nie być zachwycona, bo „Don’t f*ck with Uncle Jake when he’s been drinking” – może znacie ten dowcip o wujku, co był w Wietnamie w Zielonych Beretach.

JakeTak i bohaterom filmu praca w wymarzonych służbach niekoniecznie musi wyjść na dobre, służby też niekoniecznie muszą się okazać takie, jakimi je sobie wymarzyli. Zaś sam fakt, że dysponują wolą, wyszkoleniem i środkami, które umożliwiają im, powiedzmy, wpływanie na życie pewnych wpływowych osób w państwie, nie znaczy, że sami są na szczycie łańcucha pokarmowego. „Zawsze jest większa ryba”, jak mawiał Qui-Gon Jinn, albo „Przepadł, dopadły go większe rekiny”, jak wcześniej śpiewał Fronczewski.

Film mi się podobał i powiedziałbym, że jest dobry. Sceny erotyczne na szczęście szczątkowe. Mięsa leci sporo, ale bez przesady, w dowolnym gimnazjum na przerwie jest zapewne o wiele grubiej. Sądząc po rechotach z widowni w pewnych bardziej „mięsnych” momentach albo przy scenie spowiedzi w kościele, film pewnie spodoba się „szerokiemu (od sterydów) odbiorcy”. Dzieci jednak radziłbym zostawić w domu, już to ze względu na to mięso, już to z powodu „scen zawierających przemoc”, których kilka jest, ale to pewnie wiecie już po obejrzeniu zajawki, więc nie spojluję.

Czy warto więc wydać te 24 zeta (cena sugerowana), czy może lepiej przepić? Ja mówię: warto. Choć pewnie kino i tak kontrolują służby specjalne, wciskające nam odmóżdżającą papkę typu „Kac Wawa”. Warsztatowo znów nie mam się do czego przyczepić. Momentami tylko nie rozumiałem dokładnie, co mówią, ale może to przez mój słuch, uszkodzony w młodości metalem na słuchawkach, a potem dobity FPS-ami. Czy fabuła trzyma w napięciu? Nudno na pewno nie jest – ja co prawda oglądałem na luzie, bo na ekranie w zasadzie same dranie, a reżyser chce coś przekazać, więc normalne, że od czasu do czasu ktoś musi zginąć. „Gry o tron” nie widzieliście?

Z pewnością odnotujecie podobieństwo (zapewne “całkowicie przypadkowe”) niektórych aktorów do pewnych „znanych osób z życia publicznego”. To może skłoni niektórych do myślenia. Może się zdarzyć, że dla kogoś, kto miał np. piątkę z WOS-u, film ten będzie pewnego rodzaju „eye openerem”. Aha, no i na pewno poprawicie swoją znajomość wojskowo-wywiadowczego slangu (podobnie jak grypsery po “Pitbullu”).

Taka jeszcze mała dygresja na zakończenie – występuje tu łysy pan, który potrafi być na swój sposób zabawny (na to wskazywały rechoty dobiegające z mrocznej części widowni). Mnie przypominał Talara z „Wiedźmina” jedynki (który też nieźle bluzgał, a potem okazał się… pamiętacie?) Przypadek? Taaa…

Można go polubić, ale to, że ktoś jest sympatyczny, nie znaczy, że nie jest skur…, i warto o tym pamiętać, rozmawiając np. z przedstawicielem banku albo nowym kierownikiem.

W filmie występuje też mój ulubiony Ferdek z „Kiepskich” (albo Gebels z „Pitbulla”). Też ma co nieco za uszami, ale to generalnie postać budząca sympatię. Odpowiednio nastrojony przez film, po wyjściu z kina doszedłem do wniosku, że

Spoiler! Pokaż

javert_worth

Dodaj komentarz



20 myśli nt. „Gikz w kinie – Służby specjalne

  1. Revant

    Dzięki za tekst, WarNerd_PL, ale wybacz krytykę – trochę niestrawna papka wyszła. Nie dowiedziałem się nic o filmie, a więcej o wszystkim innym. Dygresja idzie za dygresją, a tekst “mi się podobało” bez pokrycia konkretnym argumentem jest kompletnie oderwany od czytelnika, więc ma dla niego zerową wartość. Więcej informacji, mniej prywaty 😉 nie to, że tekst jest tragiczny – przeczytałem go w całości…po prostu jest ubogi w zawartość.

    1. WarNerd_PL Autor tekstu

      @Revant

      Dzięki za komenty, postaram się mieć na uwadze następnym razem. Nie chciałem zdradzać fabuły, recenzji nie piszę zawodowo, dzieliłem się wrażeniami. Film z pewnością nie jest doskonały, ale wg mnie na tyle ciekawy, że jednak polecam. O czym było wyżej.

      1. Revant

        @WarNerd_PL

        Nie, ja rozumiem przekaz tego tekstu. Po prostu chodzi o formę podania – chętnie wysłuchałbym taką wypowiedź gdzieś na spotkaniu towarzyskim, w gronie znajomych, ale nie jest to odpowiednie dla jakiejkolwiek formy pisanej, tym bardziej, że skierowanej dla szerokiej publiki (bo każdy może wejść na gikza i przeczytać).

        Rozumiem, film ci się podobał, szanuję. Po prostu nie wiem dokładnie za co i jak miałoby mnie to skierować na ten film.

  2. bosman_plama

    No, ale to nakręcił Patryk “Ciacho” Vega, którego mam za antyreżysera po próbie zmierzenia się ze wspomnianą komedią kryminalną, w dodatku prymitywa fabularnego… Trudno mi uwierzyć, że ten ktoś był w stanie nakręcić coś przyzwoitego. Bo skoro można sklopsić Klossa…

    Ja wiem, że był “Pitbull”. Ale mam wrażenie, że ten serial wyszedł wbrew reżyserowi bo dobrzy aktorzy i scenariusz zrobiony z tego, czego się nie dało puścić w “Policyjnych psach” ukryły brak talentu do reżyserii.

    Hasło reklamowe też nie zachęca. Prymitywnie efekciarskie, w dodatku przepisane od kibiców piłkarskich (więc nawet oryginalność odpada).

    1. Karnholm

      @Probabilistyk

      Dokładnie, pójście na polski film do kina to zazwyczaj strata czasu i kasy. Poczkam na VoD jednak. Pytanie jest jedno i to zasadnicze: Czy ten film jest dobry jak na polski film, czy jest dobry w porównaniu z filmami z USA? Bo jeśli 1 tzn. że jest źle bo poziom polskiego kina jest na -1.

  3. jaGrab

    Ha, u mnie w końcu kino otworzyli, nowa jakość po przesiadce z analogu na 4K, byłem na “M44”. “Służby specjalne” będą pewnie za kilka tygodni ale nie śpieszy mi się na tyle żeby dymać 60km do multipleksa. No i na miejscu 14 zeta a nie 24 + dojazd 🙂

  4. Redook

    Mialem okazje widziec trailer przed niedawnymi seansami i nie zachwycal. Sam tytul odrzuca ale skoro polecany moze nie jest zle…
    Btw widzialem “kroczac wsrod cieni” z Liamem Neesonem, spodziewalem sie msciciela w akcji jak z Uprowadzonej a tu Liam byl czyms w rodzaju detektywa. Lazil po miescie i probowal sie dowiedziec kto porywa i morduje kobity. Oprocz tego jest bylym alkoholikiem i zaprzyjaznia sie z mlodym bezdomnym TJ, zadna z tych rzeczy nie ma zbyt duzego zwiazku z glowna fabula tak ze nie wiem po co w filmie jest. Oglada sie ok ale szału to nie ma. Mozna zobaczyc jak kiedys dadza w tv.

  5. ixtern

    Akurat czytam “Niewiernych” Severskiego i, podobnie jak “Nielegalni”, jest to znakomita książka, więc filmowe służby specjalne przydałyby się jak znalazł, do uzupełnienia klimatu. Wolałbym jednak obejrzeć u siebie (żona i tak nie pójdzie na to do kina), z blu-raya. Jak wydadzą w rozsądnej cenie, pomyślę.

Powrót do artykułu